Odliczamy!

poniedziałek, 13 października 2014

Poznali się

Nasi rodzice. W końcu się poznali. Obyło się bez strat w ludziach i sprzętach. :)

Każda para ma swoją historię, swoje zwyczaje rodzinne, swoją dynamikę poznawania się. Jedni zapoznają swoje rodziny bardzo szybko, inni zwlekają z tym, ile się tylko da. Czasem rodziny znają się już od dawna, choć jeszcze nie ma żadnych planów małżeńskich. A czasem wspólne spędzenie świąt u jednej z rodzin jest swego rodzaju wyczynem, na który można zdobyć się dopiero po ślubie.

Byliśmy razem 5 miesięcy, kiedy postanowiłam przedstawić Karola moim rodzicom. Nie wiem, czy to krótko czy długo. Po prostu wtedy już wiedzieliśmy, że traktujemy się zupełnie poważnie i chcemy być razem, więc przypieczętowaniem tego miało być zaproszenie Karola do mojej rodziny. Bałam się okropnie tego momentu, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Usynowiony od początku.

Niecały miesiąc później Karol zabrał mnie do swoich rodziców na Wielkanoc. To było nieco poważniejsze przeżycie, bo jednak świąteczna atmosfera robi swoje. Niektórzy się dziwili - jak to, tak krótko się znacie i już razem spędzacie święta?? Ani dla nas, ani dla naszych rodziców nie był to żaden problem, więc dlaczego nie? Fajna sprawa.

Ale z zapoznaniem naszych rodziców zwlekaliśmy i zwlekaliśmy... Zresztą tyle się działo, że półtora roku narzeczeństwa minęło nie wiadomo kiedy i zaczęło się robić dziwnie - zostało pół roku do ślubu, przygotowania w pełni, a nasi rodzice nawet się nie widzieli. W sumie nie było wcześniej takiej potrzeby, bo nie angażujemy rodziców w organizację naszego wesela, ale uznaliśmy, że dobrze by było, gdyby wcześniej zobaczyli chociaż miejsce, gdzie będziemy się pobierać i świętować na weselu. Dlatego zaprosiliśmy ich do naszego lokalu weselnego, a potem wspólnie poszliśmy na Mszę św. do parafii, gdzie będzie nasz ślub. O dziwo, temat wesela został dosłownie liźnięty, więc nie było specjalnych punktów zapalnych i wszyscy są cali, zdrowi i zadowoleni. ;)

Można powiedzieć, że to spotkanie było początkiem świętowania naszej rocznicy. Część druga obchodów już w środę, a kulminacja - w sobotę. Trzecia rocznica, więc można świętować na trzy razy. :)

6 komentarzy:

  1. Grunt, że macie to za sobą:) Ja pewnie będę ten moment odwlekać jak tylko się da:D Już wyobrażam sobie ten stres i zakłopotanie. Dla mnie to jakiś kosmos:D Ale skoro tyle par przez to przechodziło... Pocieszam się tym;) No i macie ogromne szczęście, że rodzice za bardzo nie wtrącają się w organizację wesela. Bo wiadomo jak to bywa kiedy nagle 6 osób przedstawia swoich 6 wizji na jeden temat:) Katastrofa murowana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znamy parę, która swoich rodziców zapoznała... dzień przed ślubem. Naprawdę. A byli razem z 6 czy 7 lat... Także da się baaardzo długo odwlekać. ;)

      Usuń
  2. Ja Adama poznałam z Mamą po jakiś dwóch miesiącach. Moją dalszą rodzinę poznał po roku, nawet u nich nocowaliśmy. Ja jego rodziców po roku, bo akurat była okazja, od tamtego momentu byłam u niego 3 razy.
    On u mnie jeszcze ani razu... Jakoś mi na tym nie zależy, z różnych przyczyn, ale to już chyba czas najwyższy. ;)
    A nasi rodzice pewnie poznają się szybko, wtedy kiedy trzeba będzie ustalić sprawy weselne, salę, ceny.
    Niestety, nas nie stać na pokrycie kosztów wesela, więc oni będą mieli dużo do powiedzenia. I tutaj na pewno będę zgrzyty, bo wiem, jak wyglądają wesela w Adama stronach i w moich. No ale, jeszcze dużo czasu do tego momentu. :)
    Ja na wspólne spędzanie świąt przed ślubem na pewno się nie zdecyduję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak piszesz, wiele zależy od indiwydualnych okoliczności.

    Mój najpierw poznał mojego jednego brata, od razu - bo z bratem mieszkałam. Ja jego mamę poznałam bardzo szybko, jakoś w pierwszym tygodniu, na jakimś spotkaniu publicystycznym czy wykładzie, na który po prostu też się wybrała. Ponieważ z mamą mieszkał podówczas, to też szybko do domu trafiłam (pierwszy raz odwiedzając go podczas choroby).

    On moich rodziców poznał też w jakimś przelocie w mieście, a przyjechał do domu po dwóch miesiącach, na osiemnastkę mojego (drugiego) brata. Zgoda rodziców na zaproszenie go była i dla mnie sygnałem, że widzą, że ja traktuję to poważnie, więc i oni to robią.

    A rodziców zapoznaliśmy oficjalnie krótko po zaręczynach - jak wiesz, do wesela nie mieliśmy wiele czasu, więc trzeba było zabrać się do dzieła wspólnie :D

    Trochę niepokoju było, wiadomo, najbardziej się martwiłam, jak moje rodzeństwo ogarnie tę sytuację, kogoś zupełnie obcego teraz na prawach członka rodziny. Ale poszło bezproblemowo, mogę spokojnie powiedzieć, że żyjemy normalnie, jak wielka rodzina, potworzyły się własne relacje, a nie tylko przez współmałżonka. Jeździmy do naszych domów z przyjemnością. I to jest sukces. Którego i Wam życzę :)

    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja rodzina poznała P. dość szybko, ale są bardzo otwarci i od razu go zaakceptowali. Z rodziną męża (ale to fajnie brzmi :D!) było trochę gorzej.
    Nasi rodzice poznali się 4 tygodnie przed, bo wcześniej przez pół roku przygotowań jakoś nie było okazji.
    Najważniejsze, że się udało bez problemów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie w temacie: uzupełniłam wpis, a dla Wielbiciela Zwierząt ukłony :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...