Trochę znudził nam się już Szustak. W żaden sposób nie umniejszam jego talentowi kaznodziejskiemu, ale w pewnym momencie zwyczajnie nam się przejadł. Malina mówi w zupełnie inny sposób. Jakoś tak nie do końca wprost, subtelnie, przytaczając historie, które jakby krążą wkoło tematu, a dzięki temu są ciekawą inspiracją do przemyślenia pewnych spraw. No i porusza ważne kwestie w bardzo ujmujący sposób. Bez nadęcia i niepotrzebnej bufonady. Po prostu.
Na zachętę dwa nasze ulubione filmiki.
O pierdzionku, czyli Jak zachęcić mężczyznę do małżeństwa.
O pierniczkach i czekaniu.
***
Z kwiatów na zaproszeniach jednak zrezygnowałam. Zamówiłam tylko wstążkę, ale za do dokładnie taką jak chciałam. W dalszym ciągu szukam odpowiedniego papieru. Jak to dobrze, że jest tyyyle czasu, że mogę się do tego na spokojnie zabierać, ile tylko chcę... ;)
Nie odsłuchuję YT, więc wypowiem się tylko o tytule ;) U mnie nie trzeba było zachęcać mężczyzny do małżeństwa - to on zachęcał mnie :D
OdpowiedzUsuńMarysia :)
Ech, widocznie jestem głupią kobietą.
OdpowiedzUsuńA dostał zapalenia płuc, potem alergii na podane leki i zmarł? Nici ze ślubu. :P
Lubię Malinę :D Też mi się trochę Szustak przejadł, mam fazę teraz na Błaszkiewicza.:)
OdpowiedzUsuńAle ten pierwszy filmik to jest święta prawda.:D Zawsze jak trzeba było do domu wracać, a fajnie się siedziało, od razu się kombinowało, jak by to zrobić, żeby ten ślub szybciej był. :D
Nauki przedmalzenskie u Maliny, to jest dopiero to :)
OdpowiedzUsuń