Odliczamy!

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Tylko miesiąc

Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że za miesiąc nasze życie będzie wyglądać tak, jak właśnie teraz wygląda, chyba bym nie uwierzyła...

To tylko jeden miesiąc.

Tyle zdarzeń, tyle ludzi, tyle emocji, tyle słabości i potknięć, tyle wątpliwości, tyle wyzwań, tyle radości, tyle spokoju przeplatanego z obawami. I tyle w tym wszystkim miłości. I tyle Boga - na głos i po cichu...

Poważnie, nie uwierzyłabym.

Gdyby nie Ty, nie byłoby tego wszystkiego. Dzięki, Boże. Cokolwiek jest przed nami - po prostu dzięki, że Jesteś.

***

Przypadkiem strąciłam łokciem jakiś drobiazg ze stolika. Podniosłam, prawie nikt nie zauważył. Prawie...
- Strasznie pani rozRZUTna! Mężczyzna będzie przy pani biedny...
- Hm, chyba nie narzeka...
- Jeszcze! I nie przy pani! 
:)

Teraz to już poleci...!

piątek, 25 kwietnia 2014

Próba generalna

Za tydzień idziemy na wesele*. Dla nas to nie lada atrakcja - do tej pory byliśmy razem zaledwie na dwóch przyjęciach ślubnych u znajomych, a wszystko wskazuje na to, że to najbliższe wesele będzie ostatnim, na którym pojawimy się jako narzeczeni. Ostatnim przed naszym. Słowem: coś jakby próba generalna. :D (Chyba, że ktoś ze znajomych zrobi niespodziankę - w końcu to jeszcze cały rok).

Sukienka upolowana, koszula wybrana, dodatki skompletowane i nie mogę się doczekać - strasznie jestem podekscytowana. Zarówno uroczystością, jak i naszym w niej udziałem. Zdecydowanie za rzadko chodzimy na wesela. Nasze rodziny i znajomi jakoś nie kwapią się do stawania na ślubnym kobiercu... A szkoda, bo chętnie bym sobie zrobiła jeszcze z dwie, trzy takie "próby generalne". ;) Raz nawet miałam śmieszną rozmowę ze znajomą, z którą mamy wspólną dobrą koleżankę. A. z J. już parę dobrych lat są zaręczeni i jakoś ciągle ślub jest odkładany. Ja tej znajomej mówię:
- Kurczę, fajnie by było, jakby zrobili niespodziankę i ślub byłby jeszcze w tym roku! Tak rzadko chodzimy na wesela...
A ona na to:
- Chyba zwariowałaś! Absolutnie nie mogą wziąć ślubu w tym roku, bo ja już mam zaproszenia na siedem wesel w ciągu najbliższych miesięcy! Nie dam rady więcej!


Cóż, jedni cierpią nadmiar wrażeń, inni niedostatek. :)

A skoro już jesteśmy w temacie weselnym, to pozwolę sobie przypomnieć, że kwietniowy numer miesięcznika ZNAK jest poświęcony właśnie polskim weselom. Na prawie czterdziestu stronach można poczytać o znaczeniu i przemianach weselnych zwyczajów i rytuałów. To ciekawe spojrzeć na współczesną obrzędowość weselną w odniesieniu do dawnych zwyczajów - swatów, wykupin, oczepin czy w końcu (jak dla mnie największy hardcore, o którym - przyznaję - nie miałam wcześniej bladego pojęcia) pokładzin... Przebieg i symbolika tych rytuałów w kontekście współczesnych wesel to jakiś kosmos. To, co zostało z tego do dzisiaj, to tylko jakiś drobny fragment swego rodzaju inicjacji. Naprawdę warto poczytać, tym bardziej, że temat jest potraktowany profesjonalnie - artykuły i wywiady prezentują w dużej mierze dosyć naukowe spojrzenie na wesele jako pewną odrębną rzeczywistość o określonym podłożu historycznym, społecznym, duchowym (niekoniecznie religijnym!) i symbolicznym.

Szczególnie ciekawe moim zdaniem są relacje i spostrzeżenia badaczy-socjologów, którzy w ramach projektu Wesela 21 brali udział w wielu różnych polskich weselach jako obserwatorzy, często w ogóle nie znając pary młodej. Tak mnie to zainspirowało, że postanowiłam na tym najbliższym weselu, choć znam Parę Młodą i nawet (nikłą, ale jednak!) część gości weselnych, spróbować przyjrzeć się temu przyjęciu właśnie takim trochę analitycznym okiem obserwatora. Wyhaczyć i może podpytać, jak czują się na własnym weselu nowożeńcy, jakie role przyjmuje ich najbliższa rodzina, świadkowie, znajomi... Podpatrzeć zwyczaje charakterystyczne dla tego regionu, dowiedzieć się o ich znaczeniu... Żaden ze mnie badacz, ale myślę, że to może być ciekawe, uczestniczyć w takiej uroczystości z nieco innej perspektywy i innym nastawieniem.

A gdyby ktoś chciał się wgłębić w temat, tutaj może zamówić kwietniowy ZNAK w promocyjnej cenie 14,90 zł z wysyłką gratis - wystarczy wpisać kod rabatowy: wesele. Jak już poczytacie, a ja przełożę inspiracje czytelnicze na doświadczenia weselne jako gość-obserwator, to (mam nadzieję) podyskutujemy, bo myślę, że jest o czym. :)


* Tak się zastanawiam, jakie to uczucie być na tydzień przed własnym ślubem...? Jakie towarzyszą emocje, oczekiwania i obawy...? Z tego co pamiętam, to (przynajmniej) jedna z naszych czytelniczek będzie wychodzić za mąż tego samego dnia, w uroczystość NMP Królowej Polski - może zechce się podzielić i napisać choć kilka słów, które oddałyby to uczucie? Tak spontanicznie, "na żywo"... Byłabym rada.
:)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Marzenie małżeńskiej miłości

Poświąteczne spotkanie z zaprzyjaźnioną rodziną.

Na stoliku w salonie wazon z ogromnym, pięknym bukietem róż. 7-letnia Latorośl z przejęciem wyjaśnia mi:
- Rodzice mieli dziesiątą rocznicę ślubu i tata przyniósł mamie bukiet z pięćdziesięciu róż! Dwadzieścia pięć białych i dwadzieścia pięć czerwonych. Bo w życiu mamy i taty są chwile radosne i spokojne - i to są te białe róże, ale tyle samo jest też trudnych i smutnych dni - jak te czerwone. I to wszystko razem to jest prawdziwa miłość!

Zatkało mnie.
Żona-Jubilatka: No... Właśnie usłyszałaś skróconą wersję przemowy rocznicowej mojego męża. :D

Piękne, wzruszające, ważne...
Daj, Boże, trwać w takiej Miłości wszystkim małżonkom.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Zreformować to i owo?

Wracamy z Liturgii wielkosobotniej.
K.: Jakoś do mnie nie przemawiają takie długie celebracje. Przecież nie da się być skupionym przez 2,5 godziny... Ja bym to zreformował.
*tutaj następuje emocjonująca dyskusja*
K.: Muszę to dokładnie przemyśleć i za jakieś 40 lat przedstawię plan reformy liturgii. Może w międzyczasie dostanę jakieś objawienie... (po chwili) O, na przykład jakbym otrzymał wizję gumowego młotka! To byłaby jednoznaczna odpowiedź od Pana Boga: PUKNIJ SIĘ W ŁEB! :D

A tymczasem...
Regnavit!

wtorek, 15 kwietnia 2014

Panaceum forte

Na Wielki Tydzień i na co dzień.

Podpatrzone u znajomych. Tak proste, że rewelacyjne w swym przekazie.






Bardzo podobne działanie wykazują też granulki Ave Maria i Misericordyna.
Polecam. Ada Karolowa.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Przegapiliśmy...

Przegapiliśmy okrągłe 400 dni, które pozostały do naszego ślubu.... Tak pamiętałam, że zbliża się równe czterysta, tak odliczałam, a jak przyszło co do czego...
Jakby to powiedziała pani I. - Niemiec za mną łazi... Nazywa się... Alzheimer. :D

Za nami jeszcze żaden Niemiec nie łazi. Po prostu są rzeczy ważne i ważniejsze. 400 dni było tylko ważne.


Wielki dzień. Poszło. Nie ma odwrotu.
W Imię Boże.

To prawie tak jak ze ślubem. Już nie ma gdybania. Teraz to już MUSI się udać...

sobota, 12 kwietnia 2014

ZNAK na weselu

Wpadł mi właśnie w ręce kwietniowy numer miesięcznika ZNAK, a jego główny temat jest dla nas bardzo na czasie. Prawie czterdzieści stron o weselach. Ale nie tak jak w większości czasopism - na ile miesięcy przed ślubem zamówić orkiestrę, sukienkę, kwiaty, no i od kiedy zacząć regularne wizyty w solarium, żeby ładnie się prezentować w dniu ślubu...

O zmieniających się obrzędach związanych z zamążpójściem. O tym, jak kształtują się relacje między narzeczonymi, ich rodzicami i gośćmi w kontekście finansowania wesela. O rolach, jakie przyjmują nowożeńcy na własnym weselu. O tym, jak nie zatracić swojej autentyczności w obliczu tych wszystkich rytuałów weselnych. W końcu o doświadczeniach badaczek z krakowskiego Muzeum Etnograficznego, które przyglądały się dziesiątkom polskich wesel, analizując jak wyglądają kolejne etapy tego obrzędu i jak w nim czują się jego główni aktorzy. Felietony, teksty popularnonaukowe, wywiady...


Tyle do czytania, że na razie zdążyłam tylko przejrzeć co ciekawsze fragmenty. Ale już widzę, że warto będzie wygospodarować trochę czasu i na spokojnie poczytać. Spojrzeć na własne przygotowania do wesela z nieco innej perspektywy, zaczerpnąć z doświadczeń innych, dowiedzieć się ciekawych rzeczy o tym, jak zmieniają się weselne zwyczaje i może któreś z nich sobie zaadoptować...?



Gdyby ktoś też miał ochotę poczytać, numer można sobie zamówić w internetowej księgarni . Wpisany przy zamówieniu kod rabatowy wesele obniża cenę miesięcznika do 14,90 zł + wysyłka gratis. :)

środa, 9 kwietnia 2014

Cudowne życie

K.: Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Pamiętasz? "Ptaki podniebne nie sieją ani nie żną i nie zbierają, a Ojciec niebieski je żywi"*. O, a ja? Nie sieję, nie zbieram plonów, a przychodzę do Ciebie i mnie żywisz - a to obiad, a to kolacja... :D

Ja też - nie sieję, nie zbieram, a jakoś tak Pan Bóg się troszczy, że mogę tego mojego Narzeczonego wyżywić, jak przychodzi zmęczony. :)
I pracę dostałam. Całkiem dobrą!
I siły, żeby w niecały miesiąc pozaliczać wszystko na studiach.
I serce otwarte, żeby wpuszczać w ten sajgon Ducha Świętego i pozwolić Mu się prowadzić.

I przypomniało mi się jeszcze jedno z rekolekcji. Że ludzie często boją się mówić: "bądź wola Twoja", bo myślą, że to będzie masakra, pasmo cierpień, porażek i nic dobrego. A tymczasem, jak się żyje zgodnie z wolą Bożą, to życie staje się cudowne. Dosłownie CUDowne. Bo dzieją się rzeczy tak czysto po ludzku nierealne. Bo wolą Bożą jest przede wszystkim nasze szczęście. I to wieczne!

Dlatego warto się starać i powtarzać w modlitwie do znudzenia: żeby się działa wola Boża. I próbować, próbować i jeszcze raz próbować - stawiać Go na pierwszym miejscu. I choćby miało się to udawać tylko raz na dziesięć sytuacji - warto. Żeby CUDowne życie nie śmignęło koło nosa...


* Mt 6, 26

niedziela, 6 kwietnia 2014

Migawki z rekolekcji

1. Ha! Demaskacja! Rodzina Radia Maryja w parafii, na terenie której mieszkam, czyta naszego bloga - jak bym cyk! Skąd wiem? Przychodzę dzisiaj na Mszę świętą, a tam w modlitwie wiernych wezwanie - uwaga! - za zakochanych i narzeczonych! Szok. Niedowierzanie. Pierwszy raz od niepamiętamkiedy.
A na koniec Mszy jeszcze większe zaskoczenie - bo okazuje się, że wezwania do modlitwy powszechnej kto przygotował? Właśnie Rodzina Radia Maryja. Zupełnie nie moje klimaty, ale jak dla mnie + 100 pkt do wsparcia duchowego. :D

2. Coś poważnego. Fajna analogia, która szczególnie utkwiła mi w pamięci z tych rekolekcji wielkopostnych. Czerwona lampka. Przy tabernakulum przypomina, że jest obecny Jezus w Najświętszym Sakramencie. Przy konfesjonale przypomina, że jest obecny Jezus w osobie kapłana spowiadającego. Genialne w swej prostocie.

3. Coś śmiesznego. Anegdota z katechezy. Mały chłopiec z zacięciem coś rysuje podczas religii. Katecheta pyta:
- Co ty tak rysujesz?
- Pana Boga.
- Ale przecież nikt nie widział Pana Boga. Ludzie nie wiedzą, jak On wygląda...
- Jak skończę, to się dowiedzą.
;D

piątek, 4 kwietnia 2014

Krzyż i błogosławieństwo

Żegnamy się przed weekendowym wyjazdem Narzeczonego. Karol rozgląda się wokół siebie, po czym robi mi kciukiem znak krzyża na czole. Przypieczętowany buziakiem oczywiście.
- Co Ty, rozglądałeś się, czy nikt nie patrzy...??
- Sprawdzałem, czy jest ktoś w pobliżu, żeby właśnie widzieli!

Znak krzyża i błogosławieństwo. Taki prosty i drobny gest, a tak wiele znaczy. Odkąd nam towarzyszy, rozstania nie są już takie trudne. Jakoś łatwiej nam znosić te wszystkie krótsze i dłuższe rozłąki. A sam moment, gdy czuję ten znak krzyża na sobie, czyniony Jego ręką - nie do opisania. Znak Miłości.

***

Pani Babcia: Panie Karolu! Potrzebuję mężczyzny!
*Karol już spieszy na pomoc*
Ja: Ale tylko na chwilę...?? :D


środa, 2 kwietnia 2014

Tak ukryty, że nie widać

K.: To mówisz, że mogę mieć zeza ukrytego... Hm... A Ty??
Ja: No ja nie mam, mnie ani drgnie.
K: Bo Ty masz tak ukrytego, że nawet nie widać! :D
(po chwili) Ale w sumie to spoko - jak mi coś w pracy nie wyjdzie, to będę miał wymówkę: "To dlatego, że mam zeza ukrytego!" - i nic mi nie zrobią. O, i pójdę do proboszcza i powiem, żeby zrobił jakąś Mszę dla osób z zezem ukrytym, bo czuję się teraz odtrącony w Kościele... :D

;) 

wtorek, 1 kwietnia 2014

Pierwsza połowa

Nie mniej, nie więcej. Dokładnie połowa narzeczeństwa za nami.
Karol się śmieje, że po pierwszej połowie, tak jak w meczu, powinna być przerwa. :)

Ale żadnej przerwy nie będzie. Wręcz przeciwnie. To, co się teraz dzieje w naszym życiu, to jakiś mały kosmos. Tyle zdarzeń, tyle emocji, tyle nieoczekiwanych zwrotów akcji... Począwszy od nieco dramatycznego przewiercenia przewodów elektrycznych, a później uroczystego poświęcenia rozwierconej przychodni, przez moją utratę pracy w dosyć wybuchowych okolicznościach, a skończywszy na pobycie mojej mamy w szpitalu.

Ostatnio naszą ulubioną modlitwą są słowa: NIECH SIĘ DZIEJE WOLA BOŻA. I co się dzieje? Jednego dnia (dodam: bardzo wyjątkowego dla mnie dnia) tracę jedno z głównych źródeł utrzymania. Wieczorem dostaję w modlitwie Słowo:  
Daremne to dla was
wstawać przed świtem,
wysiadywać do późna - 
dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko;
tyleż daje On i we śnie tym, których miłuje.  (Ps 127, 2)
(Drobna dygresja - do tej pracy musiałam wstawać po piątej rano :D). A następnego dnia dostaję telefon z miejsca, w którym dwa miesiące temu złożyłam swoje cv... Nie mam pojęcia, co będzie się działo dalej, ale jak dla mnie to już jest niezły odlot. Niech się dzieje wola Boża.

A skoro już jesteśmy przy Słowie Bożym, to warto wspomnieć, jak tam moje czytanie Biblii. Otóż całkiem nieźle. Miałam niecny plan, żeby na połowę narzeczeństwa skończyć Psalmy, ale ostatnie przesiadywanie w przychodni do późnych godzin nocnych nie sprzyjało wygospodarowaniu większej ilości czasu na oddanie się biblijnej lekturze. Jestem zatem dwadzieścia psalmów w plecy, co nie zmienia faktu, że i tak praktycznie połowa Biblii za mną. Już jestem z siebie dumna.

Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!!! :D

***

K.: Nie myśl już tyle o tym. Nie ma co się oglądać za siebie.
Ja: Hm, żeby to było takie proste...
K.: Jest proste! Jak Ci zawieje kark, to nie masz jak się za siebie obejrzeć i spokój. :D

Taa, jeszcze mi teraz tego potrzeba, żeby mnie znów zawiało i skręciło... Dziękuję, postoję. ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...