Odliczamy!

piątek, 12 kwietnia 2013

Przeznaczeni

Zmotywowani prośbą w komentarzu oraz przekroczeniem magicznej liczby tysiąca wyświetleń naszego bloga, postanowiliśmy podzielić się naszą historią - o tym, jak zaczęła się ta Miłość... :)

ONA:  Pierwszy raz założyłam konto na portalu przeznaczeni.pl jakoś w czerwcu, mój pobyt tam zaowocował nawet jakimiś przelotnymi znajomościami, ale, krótko mówiąc, nic konkretnego z tego nie wyszło. Zraziłam się i usunęłam konto. Jednak nie dawało mi to spokoju i pod koniec wakacji, w sierpniu ponownie założyłam profil. Tak napisałam w rubryce Kilka słów o mnie:
Góralka o silnym charakterze, ale miękkim sercu. Niepoprawna optymistka. Studentka III roku surdopedagogiki i polonistyki. Takie sobie dziecko Boże...
 
ON: Gdy byłem na IV roku studiów, mój Przyjaciel wspomniał mi o pewnym portalu randkowym dla ludzi z wartościami o znaczącej nazwie przeznaczeni.pl. Wszedłem na tę stronę z ciekawości, ale wydała mi się nudna i pomyślałem: jeśli nikogo nie znajdę na stałe do końca studiów, to może pomyślę o tym portalu. I na szczęście nie znalazłem. :)
Konto założyłem w czerwcu tego samego roku, co ONA. Jako że pełny dostęp do konta był płatny, mogłem wykupić dostęp na rok za 99,90 lub bez ograniczeń za 149,90. Dałem sobie na poznanie tej jedynej 1 rok, wystarczyło 5 miesięcy...

ONA: Skoro już mowa o pieniądzach, ja nie byłam tak skora do wydatków, jak ON. Nie zapłaciłam. :) Sto złotych to było za dużo jak na mój studencki budżet. Myślałam: "aż tak zdesperowana nie jestem". :) Cichaczem i trochę nielegalnie przemyciłam na profil swojego maila - dzięki temu mogły w jakikolwiek sposób zaistnieć wcześniejsze znajomości. Ale nie mogłam w ogóle odczytywać wiadomości od użytkowników portalu, ani tym bardziej im odpisywać. Mogłam tylko przeglądać profile. I tak przeglądałam, chociaż trochę niechętnie, bo zawsze chciałam, żeby to ten jedyny mnie znalazł. 

ON: No i znalazłem! Pomiędzy kilkoma przeglądanymi profilami różnych kobiet wpadł mi w oko ten jeden szczególny. Myśli były różne: że z gór to i dobrze, bo tradycyjne wartości i źle, bo pewnie ciężki charakter (latające ciupagi itd.). Że młodsza i troszkę niższa, to dobrze! I jeszcze jedno: chyba wiedziała o co jej chodzi. No i przede wszystkim zdjęcie, które tak mnie oczarowało, że nie zauważyłem wielkiego adresu mailowego. Więc napisałem wiadomość na portalu i czekałem....

ONA: I mógłby tak czekać do usranej śmierci, bo ja przecież nie mogłam tego odczytać! Mało tego, napisało do mnie też kilku innych facetów. Wiadomości jednak siedziały sobie nieodczytane w skrzynce odbiorczej. Aż któregoś dnia, w połowie października, dostałam na maila wiadomość od portalu przeznaczeni.pl. Coś w stylu: jesteś już tak długo z nami, a wciąż nie masz konta premium. Mamy dla ciebie specjalną ofertę, byś mogła zobaczyć, jak to jest w pełni korzystać z portalu i jego możliwości. I dostałam promocyjną cenę: miesiąc użytkowania za 19,90. No, to było całkiem rozsądne! Zatem niewiele myśląc, zrobiłam od razu przelew i po kilku minutach mogłam przeczytać te wszystkie wiadomości, które do tej pory dostałam na portalu. TĘ wiadomość przeczytałam chyba jako pierwszą, reszta już jakoś tak mi mignęła, że nic nie pamiętam. Nie mam pojęcia, dlaczego odpisałam właśnie JEMU... 
 
ON: Aż pewnego dnia po półtora miesiąca oczekiwania i utracie nadziei, a przy okazji rozglądania się na portalu za innymi niewiastami w piątek wieczorem odczytałem wiadomość. Od razu odpisałem. W krótkim czasie wymieniliśmy kilka maili.

ONA: Napisałam Mu między innymi, że następnego dnia wybieram się na koncert jazzowy do kameralnej knajpki na Starym Mieście. A On, ku mojemu zdziwieniu, zapytał, czy też może przyjść...! 

ON: Upewniłem się, czy na pewno idzie sama na koncert i oznajmiłem, że przyjdę. 
Następnego dnia gdy siedziałem w swoim granatowym Fiacie 126p w drodze na koncert, byłem tak zdenerwowany, że gdyby nie powaga wieku, to narobiłbym w gacie. Wśród różnych myśli dominowały dwie: zawsze możesz zawrócić i druga: może to ta Przeznaczona. Rachunek był prosty: zawrócisz i nigdy się tego nie dowiesz. I nie zawróciłem!

ONA: Nie nastawiałam się specjalnie, że przyjdzie. No jak, po kilku mailach wczorajszego wieczoru?! To jakieś szaleństwo! Byłam wcześniej. Też miałam głównie dwie myśli w głowie: przyjdzie, czy nie przyjdzie? Gdy zobaczyłam go wchodzącego do sali i rozglądającego się niepewnie, z jednej strony cieszyłam się, że przyszedł, a z drugiej ogarnęło mnie przerażenie: i co teraz?! Zupełnie obcy człowiek, sobotni wieczór, obce miejsce i jesteśmy niejako skazani na siebie przez najbliższych kilka godzin...! Przez te kilka sekund tysiące myśli kłębiły się we mnie. Ale cóż było robić? Wstałam i przywitałam się słowami: to chyba mnie szukasz... 
 
ON: Speszony byłem nieźle. Nie wiedziałem, czy patrzeć na muzyków czy na Nią. Jedna myśl dominowała: ale ładna, zdjęcia to był pikuś. Gdy ONA mówiła coś o dzieciach, pomyślałem: niech nie myśli, że mnie wystraszy dziećmi (dobrze, że swoich nie miała;)). Czekałem w sumie na koniec koncertu, żeby poprosić o numer telefonu i odprowadzić Ją do akademika.

ONA: Sama formuła spotkania podczas koncertu okazała się bardzo trafiona - nie musieliśmy non stop rozmawiać, żeby nie było niezręcznej ciszy, a jednocześnie spędziliśmy w swojej obecności te prawie trzy godziny i mogliśmy się troszkę ze sobą oswoić. Poza tym klimat kameralnej knajpki z małą salką koncertową też był świetny. I dobra muzyka w tle... Jednym słowem było bardzo miło. Chociaż... szczerze mówiąc, spodziewałam się większych "fajerwerków" - jakieś motyle w brzuchu, jedno spojrzenie i pełne uniesienia zauroczenie, że to TO... A było tak zwyczajnie. W sumie nie zrobił nic, co by mnie jakoś zraziło, ale też nie byłam jakoś specjalnie oczarowana. W sumie, to nie wiem, dlaczego dałam Mu swój numer i zgodziłam się na kolejne spotkanie. Ale dobrze, że się zgodziłam, bo tak naprawdę dopiero wtedy się zaczęło...

ON: 4 dni później po wieczorze w kinie i romantycznej komedii, gdy na parkingu pod akademikiem, przytulenie zamieniło się w namiętny pocałunek na tylnej klapie Malucha, wiedziałem już, że chyba, raczej, na pewno to jest to!

I tak od półtora roku każdego dnia coraz bardziej się w tym upewniamy... :)





11 komentarzy:

  1. Witam Was:) Gratuluję pomysłu na ten blog. Czekam z niecierpliwością na kolejne posty:) Nie zrażajcie się przeciwnościami:) Mam nadzieję, że opowiecie nam więcej o sobie, czym się zajmujecie itp. Życzę Wam powodzenia i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Polonistyka i surodpedagogika <3
    Zastanawiałam się między jednym, a drugim, padło na polonistykę ;)
    Będę Wam spamować tego bloga i niestrudzenie go odwiedzać ;p

    Kurczaki, pocałunek na drugiej randce? W żaden sposób Was nie krytykuję, po prostu ja idę dzisiaj na drugą randkę :D
    Ja poznałam wiele wspaniałych osób przez internet i teraz, ta znajomość przerodziła się w przyjaźń. A jak widać, męża w internecie też można znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak miło mi było przeczytać Wasze zwierzenia przy herbatce:-). Z "Przeznaczonymi" też miałam do czynienia, choć ja akurat źle ten czas oceniam. Abonament wykupiła mi mama, w nadziei, że poznam kogoś wartościowego. Niestety, czułam się tam jak towar, oceniany po parametrach. Notatka Wasza odnowiła moje wspomnienia, powodując przypływ emocji. Na szczęście jestem już na innym portalu, gdzie mam pole do szerszej prezentacji. Ale, ale, chyba odbiegam od tematu:-). Bo najważniejsze, że się odnaleźliście, innymi słowy - jesteście sobie przeznaczeni! Takie doświadczenie bardzo umacnia wiarę w Bożą opatrzność. Oby i mnie dane było w Nią uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli ktoś ma ochotę skorzystać z portalu chrześcijańskiego 4 razy tańszego to polecam http://ZapisaniSobie.pl
    tam nie dopuszczają osób po rozwodzie które miały ślub kościelny (w przeznaczonych niestety tak się działo)

    OdpowiedzUsuń
  6. sprawdziłem i niestety potwierdzam :(

    Ludzie Kościoła dystansują się od przeznaczeni.pl
    http://gosc.pl/doc/1365699.Ludzie-Kosciola-dystansuja-sie-od-przeznaczeni-pl

    Przeznaczeni.pl bez poparcia Kościoła. "Portal kojarzył związki niesakramentalne"
    http://www.fronda.pl/a/przeznaczenipl-bez-poparcia-kosciola-portal-kojarzyl-zwiazki-niesakramentalne,23766.html

    Rozwodnicy na portalu randkowym dla katolików
    http://www.wprost.pl/ar/357098/Rozwodnicy-na-portalu-randkowym-dla-katolikow/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpliwości co do "swatania" związków niesakramentalnych rzeczywiście są poniekąd słuszne. Ale nie zmienia to przecież faktu, że wiele panien i kawalerów, dla których ważna jest wiara chrześcijańska, poznało się właśnie dzięki temu portalowi (tak jak np. my ;)) i jest ogrom dobrych owoców płynących z tego.
      Wiadomo, że można było zrobić tak, żeby te owoce były jeszcze lepsze i nie pojawiały się sytuacje wątpliwe moralnie, ale mimo wszystko uważam, że nie warto tak po prostu skreślać tego portalu, bo przede wszystkim jest już bardzo dobrze znany i daje to większe możliwości wirtualnego spotkania "tej jedynej" czy "tego jedynego".

      Usuń
  7. Ada Karolowa!
    Trafiłam do Ciebie pierwszy raz i jest mi tak..."swojsko"? :) Tak dobrze! Bo i tematy takie bliskie. Ja piękny czas narzeczeństwa mam już za sobą, a od tygodnia - prawie dwóch! - jestem szczęśliwą żoną!
    Dlaczego piszę komentarz akurat pod tym wpisem? Bo...my również jesteśmy z przeznaczonych!! :) (Fakt, że do wielu osób słyszałam, że obecnie ten portal stracił trochę swojego ducha sprzed kilku lat, ale kiedy my się poznawaliśmy, jeszcze wszystko było jak należy. Ale masz rację - zawsze jest szansa dla poszukujacych)

    Będę Cię regularnie odwiedzać i czytać i cieszyć się wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od jakiegoś czasu przeglądam Waszego bloga i naprawdę bardzo mi się podoba:) Tym bardziej że ja i mój ProgramistaKochany też poznaliśmy za pośrednictwem Internetu i przy ogromnej ingerencji "Niebieskich Sił Specjalnych" W każdym razie cieszę się że są jeszcze takie pozytywne pary na świecie. Często zdarza mi się nawet wzruszyć :D i nieco "pozazdrościć" ponieważ ja cały czas oczekuję na upragnione zaręczyny. Powinnam stworzyć nowy status na facebook'u "już nie dziewczyna, jeszcze nie narzeczona" !!! Tak czy siak, życzę Wam wszystkiego dobrego i zapraszam na mojego bloga też:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! :)
      Miło poznać kolejną parę, której bliski jest nasz styl życia i wartości - mam nadzieję, że będziemy się wzajemnie motywować. :)
      Wszystkiego dobrego i pewnie do przeczytania jeszcze nie jeden raz - bo u Ciebie na blogu też ciekawie!
      Pozdrawiam. :)

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...