Wczoraj zapoczątkowaliśmy ciekawy temat dotyczący czułości i pożądania. Jego dopełnieniem były ciekawe i ważne komentarze, które zainspirowały mnie, by pociągnąć to zagadnienie. Przypomniałam sobie bowiem, że kiedyś, kiedyś ktoś mi podesłał fragment książki Wandy Półtawskiej, konkretnie o znakach miłości przedmałżeńskiej. Miałam okazję wysłuchać kiedyś wykładu prof. Półtawskiej na żywo, również dotyczącego relacji damsko-męskich i muszę przyznać, że ma naprawdę spore doświadczenie w pracy z ludźmi, niejedno widziała i słyszała, dzięki czemu może się podzielić naprawdę wieloma wartościowymi spostrzeżeniami.
Postanowiłam wkleić tutaj kilka fragmentów tekstu, który gdzieś kiedyś przeczytałam, a teraz, gdy jesteśmy narzeczeństwem, nabiera dla mnie nowego znaczenia. Niech to będzie odpowiedź na nurtujące pytania i podpowiedź, jak interpretować zależności pomiędzy czułością a pożądaniem w codziennym życiu narzeczeńskim.
Klimatem miłości przedmałżeńskiej powinna być CZUŁOŚĆ. Pożądanie seksualne jest na usługach
egoizmu. Pragnienie zjednoczenia z ukochaną osobą jest wolne od egoizmu wtedy, gdy jest
wyzwolone od pożądania. Pożądanie chce przynieść radość sobie, zmierza ku własnemu
zadowoleniu, dla siebie pragnie ekstazy przeżycia. Czułość natomiast wyraża troskę o ukochanego
człowieka, jest zarazem i doznaniem i obdarowaniem drugiego.
Czułość ogarnia całego człowieka, ale go nie zagarnia. Może się objawić w różny sposób, np.
spojrzeniem. Człowiek ogarniając spojrzeniem ukochaną osobę, patrzy zarazem z upodobaniem i
radością, cieszy się, że ten kochany człowiek po prostu jest. Czułość zatrzymuje uwagę człowieka na podmiocie miłości, uważa żeby nie skrzywdzić, żeby zadbać, pokazać jak bardzo droga jest ta osoba. To jest spojrzenie dobroci, które jakby powiększa wymiar człowieka, podnosi go. Natomiast spojrzenie pożądliwe poniża człowieka, stawia go na poziomie rzeczy.
Czułość najłatwiej, w sposób naturalny i spontaniczny, wyzwala się w wobec dziecka.
Czułość, jako klimat odniesienia, obejmuje całego człowieka i może w różny sposób być wyrażana.
Oprócz spojrzeń, mogą to być także czułe słowa. Mowa miłości jest pełna głębokich treści. Czułość nadaje wagę każdemu usłyszanemu słowu i każdej wypowiedzi. Wśród tych doznań narasta zaufanie i zawierzenie. Łatwiej jest uwierzyć, gdy zaznaje się czułości, wtedy też znika lęk, a kochanej osobie mogę pokazać siebie prawdziwie, odkryć się. Tylko wówczas można się poznać.
Oprócz spojrzeń, mowy, czułość można wyrazić również za pomocą ciała. Tkliwych gestów ciała
tak bardzo pragną kobiety - nie tyko dziewczęta, ale kobiety w ogóle, niezależnie od wieku. Gesty
te ze strony mężczyzn są zbyt rzadko świadczone. Kobiety - żony są także ich spragnione.
Mężczyźni mają trudności z nauczeniem się wyrażania czułości przez dotyk, bo w skutek
niewłaściwych postaw (o których mówimy) najlżejszy gest ciała, gest niekoniecznie ściśle
seksualny, może już wyzwolić reakcję podniecenia, pożądania. U mężczyzny przez dotyk kochanej
kobiety może powstać (często powstaje) gotowość do działania seksualnego. Trzeba ją opanować.
Bezinteresowna czułość, wyrażana gestem męskiego ciała, jest zawsze sprawdzianem jego
altruistycznej miłości i dobroci. Wymaga ona istotnego wysiłku - opanowania ciała. Wysiłek ten
mężczyzna ofiaruje kobiecie w czułym geście, wolnym od pożądania seksualnego. W ten sposób
najgłębiej wyraża się jego miłość.
Czułość narasta w miarę rozwoju miłości. Jest środkiem jej wyrażania, ona nigdy nie traci z oczu
dobra kochanej osoby. Pożądanie natomiast zapomina o wszystkim, pcha ślepo, bezwzględnie i
zaborczo do stosunku; czułość jest uważająca - można powiedzieć - otwiera kochanej osobie oczy,
podobnie jak pożądanie je zaślepia. W klimacie czułości najważniejsze jest to, że jesteśmy razem.
To radość bycia i radość trwania. Narasta w niej głębia porozumienia i głębia doznania.
Gdy przed małżeństwem ludzie nauczą się być ze sobą w radości, w harmonii, w poczuciu
bezpieczeństwa i obdarowania, to potem umieją być ze sobą przez całe życie, a także potrafią w
sposób delikatny i gorący zarazem, tę harmonie dopełnić zjednoczeniem cielesnym. To
zjednoczenie nie jest wówczas wyzwoleniem brutalnej, niezależnej od człowieka siły zmysłowej,
ale dopełnieniem czułych i tkliwych gestów, wśród których nauczyli się kochać siebie.
Wanda Półtawska
"Znaki Miłości", Wydawnictwo Diecezjalne, Pelplin 1990
Nigdy się nie zastanawiałam nad różnicą między czułością a pożądaniem, ale teraz wbiłaś mi tzw. klina, mój facet najchętniej by w ogóle nie tracił ze mną kontaktu fizycznego, nawet jak gotuję, sprzątam czy maluję paznokcie (ale wtedy to mam ochotę go zabić) to się przytula, całuje, głaska, trzyma za rękę, albo za dużego palca u nogi (-,-) i nigdy bym nie pomyślała że to może być dla niego jakiś wysiłek... Raczej traktowałam to jako coś normalnego i najzwyklejszego na świecie... ale po zastanowieniu i przypomnieniu sobie relacji między innymi znanymi mi parami to kurczę, chyba trafiłam na wyjątkowo czułego faceta... kurde a ja taka franca jestem ;p
OdpowiedzUsuńWszystko niby ładnie, pięknie, narzeczeństwo ma się realizować przez czułość głównie, zgadzam się, opanowywanie się, kiedy krew szaleje, trwanie w postanowieniu itd, to sprawdzian miłości, zgadzam się i podpisuję wszystkimi kończynami. Ale z uproszczeniem, że pożądanie samo w sobie jest zawsze złe, to się NIGDY, przenigdy, nie zgodzę. Bo przepraszam Pieśń nad Pieśniami, to niby czego to jest opis? :P Czułości?? Toć ten tekst cały kipi pożądaniem, to tam jest taka "czułość", że wióry lecą, a nikt normalny nie powie, że ta relacja to przykład egoizmu. Pieśń nad Pieśniami to jest przecież kwintesencja pożądania i Namiętności przez wielkie N! Ja właśnie o takim pożądaniu mówię, takiej biblijnej, czystej namiętności, wolnej od egoizmu i chęci wykorzystania drugiej osoby. Takie "Pieśniowe" pożądanie się przecież dopiero po ślubie nie włącza (gdyby tak było, problem zachowania czystości przedmałżeńskiej by nie istniał;)), ono się odzywa już dużo wcześniej. Narzeczeni mają o tyle utrudnione zadanie, że mają na gestach typowych dla czułości poprzestać, bo nie są małżeństwem. Mają miłość okazywać głównie poprzez czułość - AMEN! Zgadzam się! Ale uczucie zostaje to samo. Nie masz opanowywać pożądania (tego biblijnego pożądania, namiętności), dlatego, że jest dziełem szatana na usługach egoizmu (bo nie jest!), tylko właśnie dlatego, że jest super mega zajebiaszczo dobre i właśnie dlatego, że takie jest, macie tego nie zepsuć i zostawić sobie na deser, bo WARTO! Macie pilnować, żeby to dobre "pieśniowe" pożądaniem nie poplątało się z egoizmem i Wam się na mózg nie rzuciło i nie przysłoniło tego, że narzeczeństwo to czas na co innego.;)
OdpowiedzUsuńTen tekst dokładniej tłumaczy, co dokładnie mam na myśli: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/zblizenia201102-pozadanie.html
zwłaszcza ten fragment:
"Jeżeli mężczyzna i kobieta się kochają, pragną być ze sobą na zawsze i mężczyzna patrzy na kobietę pożądliwie — nie wywołuje to jednak w kobiecie lęku. Wprost przeciwnie chce się ona otworzyć przed kochanym mężczyzną, rozebrać, oddać mu się cała, bo czuje się kochana i bezpieczna. W oczach mężczyzny widzi miłość. Drugi całkowicie odmienny przykład: na ulicy mężczyzna patrzy na kobietę, która wzbudza jego zainteresowanie, i chciałby z nią współżyć seksualnie. Kobieta odbiera ten komunikat, zaczyna się zasłaniać. Czyli wzrok mężczyzny jest pożądliwy w znaczeniu serca — w swoim sercu mężczyzna chce wykorzystać tę kobietę. Nie znając jej ani nie kochając, skoncentrowany tylko na jej ciele, chce wyrządzić jej krzywdę — egoistycznie nacieszyć się przyjemnością, jakiej spodziewa się w kontakcie z jej ciałem. Zredukował zatem kobietę do ciała. Taki wzrok budzi zagrożenie, ponieważ wypływa z serca pożądliwego."
I jeszcze jeden tekst:
OdpowiedzUsuńhttp://www.szansaspotkania.pl/index.php/pl/portal-pl/17-artykul/242-o-bliskosci-cielesnej-w-czasie-chodzenia-ze-soba-i-narzeczenstwa-miedzy-czuloscia-i-zmyslowoscia
Niby podobne rozróżnienie, ale tutaj już o wiele jaśniej wskazuje, że chodzi o intencje i dołączenie egoizmu, a nie o pożądanie samo w sobie. W tekście Półtawskiej tego nie zauważyłam, a przynajmniej nie w tym fragmencie co wklejałaś, bo do całej książki się odnieść nie mogę, bo nie czytałam. ;) I może mówimy o tym samym, tylko się czepiam słówek.;) Ale jak by nie patrzeć, różnica między "pożądanie jest egoistyczne", a "decyzja co zrobisz z pożądaniem może być egoistyczna" jest kolosalna.
Uff. Się rozpisałam, trochę macie do czytania teraz. Ale co tam, po coś macie to narzeczeństwo, hehehe.:D
Dobrze to ujęłaś - chyba mówimy o tym samym, tylko różnymi słowami. :) To, czy nazwiemy to pożądaniem, pożądliwością czy namiętnością nie ma chyba jednak większego znaczenia. Chodzi o postawę nacechowaną egoizmem i nie mającą wiele wspólnego z miłością. Tyle :)
UsuńHmm, tak po przeczytaniu tego posta, stwierdzam, że takie okazywanie sobie czułości, mającej na względzie tylko dobro drugiej osoby, jest niesamowicie trudne. Zastanawiam się, czy w ogóle jest możliwe, bo tak naprawdę każdy z nas jest niesamowitym egoistą.
OdpowiedzUsuńCóż, tak czy inaczej, miłość to zadanie na całe życie ;)