Odliczamy!

poniedziałek, 7 lipca 2014

O odkrywaniu swojej kobiecości

Długo wahałam się, czy w ogóle podejmować tutaj ten temat, bo to dosyć osobista kwestia. Ale gdy nie wiadomo co zrobić, czasem warto posłuchać... kobiecej intuicji. A ta w jakiś dziwnie natrętny sposób szturcha mnie, by jednak coś napisać.

Gdy poznałam Karola, wydawało mi się, że moja kobiecość jest raczej dobrze ukształtowana, przynajmniej na miarę możliwości dwudziestoparoletniej dziewczyny. Myślałam, że znam siebie, swoje mocne i słabe strony, pragnienia i ograniczenia. Wiedziałam, czego chcę, nie miałam większych kompleksów, więc sądziłam, że kolejny level w odkrywaniu mojej kobiecości przyjdzie dopiero po ślubie - w kontekście spełniania się w roli żony, a później matki. Trochę się myliłam...

Zaczęło się od tego rozdziału w książce "Nas dwoje" i decyzji, by jednak zacząć prowadzić obserwacje swojego ciała i cykli miesięcznych. Całkiem niedawno pisałam o tym, jak ogromną radość i spokój daje poznanie mechanizmu funkcjonowania swojego organizmu, wszelkich zależności i (nie)prawidłowości. To naprawdę niesamowite doświadczenie i polecam każdej kobiecie, bo nie kosztuje prawie nic (no poza inwestycją w dobry termometr), a może wiele pomóc. Dla mnie to był pierwszy krok w odkrywaniu swojej kobiecości tak na poważnie. Zaczęłam o wiele bardziej rozumieć siebie, swoje nastroje, reakcje mojego organizmu na różne czynniki, a przede wszystkim zaczęłam poznawać swoją płodność, co też niezwykle wpływa na poczucie swojej kobiecości.

Z moimi obserwacjami nieco wiąże się kolejna kwestia, która w ostatnim czasie wywołała u mnie małą rewolucję. Zauważyłam, że co jakiś czas przydarzają mi się różne drobne infekcje, wywołujące jakieś dziwne reakcje. Niby wiedziałam, co się dzieje, ale świrujące wykresy zaczęły mnie martwić. Postanowiłam poszukać przyczyny, skąd to może się brać i o co w ogóle chodzi. Wędrując od strony do strony natknęłam się m,in. na ten wywiad: http://miesiaczka.com/index.php?option=com_content&view=article&id=50&Itemid=53.
Prawdę mówiąc, bardzo mnie to poruszyło. Pierwsze co zrobiłam, po przeczytaniu tego artykułu, to pobiegłam do łazienki sprawdzić skład i pH mojego płynu do higieny intymnej. Uff, jest OK. Ale zaraz potem zaczęłam rozkminiać swoje podpaski, które - choć są jednymi z najlepszych na rynku - rzeczywiście podrażniają. Powertowałam jeszcze trochę ten i inne portale, pomyślałam, pozastanawiałam się, aż w końcu zdecydowałam się na coś, czego jeszcze jakiś czas temu w ogóle, kompletnie, ani trochę nie brałam nawet pod uwagę. Zamówiłam sobie podpaski wielorazowe i (od razu) olejek antybakteryjny. Nie będę tutaj specjalnie się o nich rozpisywać - artykułów i porad na ten temat jest w necie mnóstwo. Można znaleźć nawet dokładne instrukcje, jak je prać. Ze swojej strony dodam tylko potwierdzenie - rzeczywiście różnica w używaniu jest ko-lo-sal-na. Owszem, jednorazowo jest to spory wydatek, ale zwraca się w ciągu kilkunastu miesięcy. Nie namawiam specjalnie nikogo, bo sama przez długi czas byłam nieprzekonana. To trzeba po prostu poczuć i chcieć. Moim zdaniem naprawdę warto. I dla mnie był to kolejny krok w odkrywaniu swojej kobiecości i dbaniu o nią. 

A na koniec krótko o jeszcze jednym, milowym kroku, z którym niepotrzebnie dłuuugo zwlekałam. Wizyta w salonie brafittingu i dobranie odpowiedniego stanika. Podobno ok. 85% kobiet ma źle dobrany biustonosz i nie ma o tym bladego pojęcia. Ja też byłam w tym licznym gronie, ale brafitting stał się ostatnio na tyle popularny, że coraz częściej apele o zainwestowanie w siebie przynoszą rezultat. I znów - jednorazowo jest to spory wydatek, ale myślę, że naprawdę się opłaca. Różnica w odczuciu noszenia w końcu dobrze dobranego stanika - niebotyczna, a efekt wizualny nie do opisania. :) A no i najfajniejsze - rozmiary! Można się naprawdę mocno zdziwić, gdy okazuje się, że na przykład zamiast 70B powinno się nosić 65D... ;)

To tak tylko, kilka refleksji w temacie, rzutem na taśmę. Może którąś z Was w jakiś sposób to zainspiruje do poszukiwania, odkrywania swojej kobiecości i dbania o nią. Warto. Przede mną też jeszcze pewnie wiele małych i większych kroków na tej drodze... Kolejny przystanek: Judyta. ;)

***

A weekend upłynął nam pod znakiem tej piosenki:

Wiedzieliście, że teledysk był nagrywany zupełnie spontanicznie podczas motocyklowej podróży muzyka przez dwa stany USA, a ludzie w nim występujący są przypadkowo spotkanymi po drodze amatorami, którzy zgodzili się wziąć w nim udział? Najlepsza jest scena finałowa - przypadkowo okazało się, że w jednym z miasteczek na trasie odbywał się właśnie ślub. Niezła niespodzianka dla nowożeńców - James Blunt grający im na skromnym przyjęciu weselnym... ;) Radość mieszająca się z onieśmieleniem na ich twarzach - przepiękna. 
Zakochałam się. :)

27 komentarzy:

  1. A czy mogłabyś napisać coś więcej o brafittingu? gdzie znaleźć taką panią, która dobierze odpowiedni stanik? jakie są koszty? Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj jest strona, na której można znaleźć wiele przydatnych informacji:
      http://mybra.pl/Bra-Fitting-Poradnik-chelp-pol-118.html

      A tu spis dobrych sklepów specjalizujących się w brafittingu: http://stanikowamapa.blox.pl/tagi_b/3000/brafitting.html

      Ja byłam w salonie doBRAna w Krakowie (http://www.dobrana.pl/) i jestem bardzo zadowolona. ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za informację :)

      Usuń
  2. Przeczytałam. Taki sążnisty artykuł, a na końcu ...reklama. Podpasek, tyle, że jakiejś nowej firmy. Niech zgadnę, na pewno ze trzy razy droższej, niż pozostałe:)). Tak to niestety działa. Tu wspomnieć muszę podobną kampanię, dotyczącą pieluszek niemowlęcych.
    Co do tamponów, nigdy się do nich nie przekonałam, brrr...
    Trzeba mądrze dbać o higienę intymną, używając zakwaszonej wody i nieinwazyjnych płynów do tych okolic. Takich, które nie zawierają SLES-ów. Nie ma sensu zakładać tych idiotycznych wkładek, które wciąż się reklamuje. To przynosi wręcz przeciwny skutek.
    Czy można wrócić do prania podpasek? Wątpię, zwłaszcza, że wymagałyby zabezpieczenia folią - to błędne koło.
    Z własnego doświadczenia powiem, że dopiero nowe technologie uwolniły mnie od tych uciążliwych dolegliwości opisywanych w artykule.
    Jeśli idzie o biustonosze, owszem, to prawda, że większość kobiet nosi niedobrane. Z tym, że dla mnie jak zwał, tak zwał; piersi, jakie są, każdy widzi. Czy więc stanik nazywa się 70B, czy 65D, w sumie bez różnicy. Ważne, by spełniał swoją funkcję, pasując nam idealnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnica jest i to ogromna. To nie chodzi przecież o nazwę rozmiaru, ale o krój, kształt miseczek, materiał i całe wykonanie, które sprawia, że biust jest lepiej podtrzymywany. Jeśli nosi się stanik w jednym rozmiarze, a w rzeczywistości powinno się nosić w innym, to nie ma szans, żeby spełniał on dobrze swoją funkcję.

      A jeśli chodzi o podpaski wielorazowe i ich reklamę w artykule - dla mnie było zrozumiałe, że portal prowadzący swój sklep, będzie reklamował przede wszystkim swoje produkty. Ale dla mnie to był tylko sygnał "jest taka i taka firma, ale czemu nie poszukać jeszcze gdzie indziej?". Poszukałam i koniec końców wybrałam takie podpaski, które najbardziej mi odpowiadały, także cenowo. Były z innej firmy i zamawiałam w innym sklepie niż ten prowadzony przy portalu miesiaczka.com. Więc nie miałam na celu reklamować tutaj konkretnego producenta, a jedynie zasygnalizować, co mnie skłoniło do tych poszukiwań. ;)

      Usuń
  3. Ja jakiś czas temu zrezygnowałam z drogiej firmy A na rzecz bardziej naturalnych. Na poczatku szukałam wśród eko, ale są strasznie drogie. Ostatecznie przekonałam się do rossmannowej serii F ;)
    Wielorazowe na razie nie dla mnie. Nie wyobrażam sobie tego, kiedy np. spędzam cały dzień poza domem albo w mało komfortowych warunkach pod namiotem.

    Co do brafittingu to u mnie się sprawdził sklep ESOTIQ. Też należą do '65', które z jakąkolwiek miseczką ciężko dostać za rozsądne pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  4. A kubeczek menstruacyjny czy jakoś tak? Podobno jest rewelacyjny i praktyczniejszy od wielorazowych podpasek. Ja się do nich nie przekonam, jeśli jesteś cały dzień poza domem, to taką zużytą podpaskę musisz nosić przy sobie. Nieeeee. Nie dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie kubeczek menstruacyjny przynajmniej na razie odpada z wiadomych względów. ;) Może kiedyś.
      Co do tej praktyczności - kwestia przyzwyczajenia i wypracowania sobie pewnych schematów. Na pewno wiele zależy od trybu życia, rodzaju pracy itd.. Mnie akurat to zupełnie nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Co kto woli. ;)

      Usuń
    2. Kubeczek!!! Ło matko, co to za katorżnicze ustrojstwo. Przenigdy.

      Usuń
    3. Rozumiem, że "katorżnicze ustrojstwo" nie każdemu musi przypaść do gustu, ale ciekawa jestem, co to za "nowe technologie", które "uwolniły Cię od tych uciążliwych dolegliwości"??

      Usuń
  5. Ja właśnie jeśli chodzi o podpaski wielorazowe też jestem na nie, ale za kubeczek menstruacyjny ktoś powinien Nobla dostać.:) :) jest tak zupełnie bezproblemowy, banalny w "obsłudze" i o wiele bardziej higieniczny od tamponów i podpasek (i pod względem wizualnym i "zapachowym" i tym, że w przeciwieństwie do tamponu nie wysusza i nie zaburza flory bakteryjnej i w przeciwieństwie do podpasek, nie odparza), że nigdy w życiu już do podpasek ani tamponów nie wrócę. Serio, niech to będzie pierwsza rzecz do kupienia po ślubie. :D :p

    A co do brafittingu - zdecydowanie 70b i 65c to nie to samo! Nie będą tak samo leżeć ani tak samo biustu podtrzymywać. Warto się zainteresować, bo wygoda w dobrze dobranym staniku jest nie do opisania. :) chociaż ja mam dość okrojony wybór, bo w sklepach prawie nie ma 60tek, tylko net mi zostaje. :p

    Za to w końcu udało mi się znaleźć strój kąpielowy z górą w moim bieliźnianym rozmiarze! Moja najlepsza inwestycja, wreszcie wszystko trzyma jak trzeba i się nie stresowałam, że mi fale w morzu stanik na czoło przerzucą. :p

    Ale fajna babska notka. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta z żebra tak zachwala ten kubeczek to tu to tam, że mam się zamiar tym poważniej zainteresować, jak znowu będzie przydatny :) Na razie czytałam bardzo ogólnie. Ale mam nadzieje, że to będzie dobra inwestycja :) Jak nie, to go Tej z Żebra odeśle :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha chyba minęłam się z powołaniem. Powinnam się przebranżowić i zacząć pracę w handlu. :D :D

      Zawsze możesz zamówić sobie tańszą MeLunę na przykład, wtedy w razie, jakby Ci nie przypasował (w co szczerze wątpię, no ale nigdy nie wiadomo;)), koszt nie będzie tak bolał. Ja tak z ostrożności zrobiłam, w ogóle chyba pół roku się z wątpliwościami bujałam. Na magicznykubeczek.pl, masz wszystko tak pięknie szczegółowo opisane, porównane itd, że sobie możesz wybierać i przebierać. A inwestycja bardzo szybko się zwraca. :)

      Usuń
  7. Myślę, że brafitting to super sprawa dla osób, które mają średni bądź duży biust, bo dla takich kobiet dobór odpowiedniego rozmiaru rzeczywiście ma niebotyczne znaczenie. Ja należę do osób które, że tak powiem "jadą na push-upach":) i przemierzyłam wiele sklepów nawet z droższą bielizną i sklepy gdzie doradza brafitterka, ale nie kupiłam tam nigdy nic. Mówię pani w jednym sklepie, że zależy mi na biustonoszu typu push-up, pani wyciąga jakiś, dotykam go, a tam no nic nie ma, żadnego push-up i tak w każdym sklepie. Oczywiście ubrałam i wyglądałam jakbym nic nie miała:D Zdecydowanie brafitting nie jest dla mnie:) Ale to kwestia kto co lubi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dziwne. W salonie, w którym ja byłam, pani proponowała mi różne push-upy, od takich z niewielkimi wkładkami, aż po naprawdę spory efekt powiększenia. Myślę, że nie ma co się zrażać, tylko po prostu dobrze poszukać. I muszę trochę zdementować, że brafitting jest dobry tylko dla kobiet ze średnim lub większym biustem. Każda z nas chce wyglądać i czuć się dobrze w staniku, więc dlaczego niewielki biust ma być ku temu jakąś przeszkodą?
      Z moich obserwacji i doświadczeń - czasem wcale nie potrzeba push-upu, żeby wydobyć ładny kształt biustu w staniku, naprawdę. Wystarczy odpowiednio dobrany krój i fason, materiał, a czasem nawet kolor i dzieją się cuda na kiju. ;)

      Usuń
    2. No i weź pod uwagę, że po latach niedopasowanych staników, które rozprasowywały Ci piersi pod pachy, jak przerzucisz się na takie dopasowane i wszystko powygarniasz jak trzeba, biust może Ci się naturalnie powiększyć, jak wszystko na swoje miejsce wróci. ;)

      Usuń
    3. Widocznie trafiłaś do jakiegoś lepszego sklepu a ja mam zwykłego pecha;) Nie wiem, może kiedyś się zdecyduje na kolejna wyprawę, ale na razie strasznie jestem zniechęcona. Biustonosz raczej mam dobrze dobrany, chciałam jedynie kupić coś z lepszego materiału i w ogóle ale niestety. Szkoda, że nie jestem z Krakowa. Może tam po prostu inne są te sklepy:-D

      Usuń
    4. O to to, co Ta z żebra pisze :)
      Ja przy małym mam inny problem, zazwyczaj oferują mi koszmarne push-upy, takie na 2 cm grubości tej gąbki. Masakra!

      Z drugiej strony u nas i tak nie jest źle. Koszmar to mają np. dziewczyny ze sporym biustem w takiej Hiszpanii, bo tam kobiety są raczej płaskie.

      Usuń
    5. Też miałam problem z mini-biustem, miałam wręcz z tego powodu niebotyczne kompleksy a brafitting mnie wyleczył. Po pierwsze - literka, którą można nosić z dumą, po drugie - wygoda i ładna postawa(stanik wręcz wymusza wypinanie piersi;), a po trzecie - przy dłuższym noszeniu i spychaniu tłuszczu z pleców i spod pach i wciskaniu ich do miseczki - po pół roku otrzymałam takie efekty, że wiedziałam już, że niczego innego nie założę :)
      I jako że "pochodzę" ze starej generacji konserwatywnych lobbystek, gdzie staniki importowała się z Wielkiej Brytanii za niemałe kwoty - to każdy push-up to zbrodnia, jedyny słuszny model to model miękki ;)
      Wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę braffitingową mapę świata i na pewno znajdziesz dobry punkt w okolicy. Od siebie polecam warszawską abrakadabrę :)

      Usuń
  8. O tak, źle dobrane staniki to jest koszmar. Ja już jakiś czas temu odkryłam prawdziwy rozmiar (ale kupowanie biustonosza to nadal koszmar, bo nie tylko rozmiar mam wymagający, ale nadto kształt), ale mnie bolą czasem ramiona i kręgosłup na same widoki na ulicy.

    Swoją drogą jakiś czas temu mój Luby otrzymał jakoś półprzypadkiem skrócony wykład o tym, jak powinien działać biustonosz i jakie są problemy z jego doborem i teraz idziemy przez miasto, a nagle słyszę ciche: "Ojej, jaki ona ma niedobrany biustonosz!". Stworzyłam potwora!

    Pozdrowionka,
    manna

    OdpowiedzUsuń
  9. Pozdrowienia z Portugalii!

    Dobranie stanika to nie tylko wygoda, ale zwyczajne zdrowie. No i estetyka swoja droga.

    Do do plynow rzekomo do higieny intymnej, moja lekarka odradza jakiekolwiek. Po prostu umyc sie woda z dodatkiem zwyklego mydla, i tyle.

    A notka super, wazne sa takie z pozoru banalne tematy!

    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja chodzę ciągle w niedobranym staniku :PPP Choć jak już mi się rozmiar ureguluje (kiedy to będzie????;) ) to planuję się wybrać, na razie nie ma sensu, bo bym stanik nowy co miesiąc musiała dobierać. Czas ciąży i karmienia jest ekstramalny pod tym względem;)
    Podpaski wielorazowe też mnie nie przekonują;) I kubeczki też nie, bo jednak to tworzywo sztuczne. W ogóle, mi się wydaje, że tak naprawdę to najwięcej zależy od organizmu, bo jak ktoś ma obfite miesiączki to wątpię, żeby wyrobił na podpaskach wielorazowych albo w ogóle jakichkolwiek (z tego powodu przeszłam na tampony, bo podpaskę, nawet najbardziej chłonną, musiałam zmieniać co godzinę, za to tampony się sprawdzają super), tak samo łatwo komuś mówić, żeby nie używać wkładek, jeśli nie ma się obfitych objawów śluzowych (przynajmniej te kilka najbardziej mokrych dni). Wszystko z głową i z umiarem;)
    A do pielęgnacji miejsc intymnych mi lekarz polecał mydło biały jeleń po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tampon to nie tworzywo sztuczne?:p

      Usuń
    2. Znaczy się tak, niby bawełna, ale napakowana chemią, bo ją wybielają, potem to przenika przez ściany pochwy i razem z chłonięciem krwi wysuszają błonę śluzową i sprzyjają infekcjom, więc też mało naturalne.;) Podpaski też są sztuczne. Tyle tylko że tampony są bardzo wygodne (chociaż teraz inaczej na ję wygodę patrze, bo się nie boję o żadne sznurki wystające na plaży i infekcje się skończyły;))

      Usuń
    3. Ale ja broń Boże nie twierdzę że tampony są jakieś eko;) Ja w ogóle bardzo luźny stosunek do tych eko-rewelacji mam, bo uważam, że żeby coś było naprawdę eko, to musiałoby być chyba wyprodukowane w środku puszczy amazońskiej, bo chemia jest teraz wszędzie, w wodzie, w ziemi, w powietrzu itd. Po prostu mnie nie przekonuje noszenie w sobie tej chemii w aż tak "plastikowej" postaci;) Na brak komfortu też absolutnie nie narzekam, mi sznureczek w ogóle nie przeszkadza, a i infekcji ani wysuszenia nie uświadczyłam- może dlatego, że nigdy nie używałam samych tamponów, tylko zawsze naprzemiennie z podpaskami.

      Usuń
    4. Ja też zawsze miałam zawsze luźny stosunek i twierdziłam, że na coś umrzeć trzeba.:P Po mężowych problemach mi się trochę poodmieniało i jak mogę gdzieś ograniczyć chemię, to ograniczam, zwłaszcza jeśli wychodzi dużo taniej.;) I tak od npr, przeszłam z tamponów na kubeczek, w przyszłości raczej jestem zdecydowana na wielorazowe pieluchy, ze sklepowych wędlin przeszłam na domowe, zachęcona po wędlinach, którym sklepowe do pięt nie dorastają, czaję się teraz na domowe soki i tak powoli się przestawiam, jak na sobie poczułam ciężar odpowiedzialności za zdrowie rodziny.:P Bo żeby wyeliminować chemię, to się nawet nie łudzę, to by trzeba było nie oddychać, nie jeść i nie pić.

      To odbiłam od tematu teraz. :D

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...