Tak się zastanawiam, Wasze narzeczeństwo ma trwać 2 lata. Tak sobie rozmyślam, czy się nie zniechęcicie. Teraz jesteście pełni zapału, to wszystko jest takie świeże, ale za jakiś czas, czy nie wkradnie się rutyna?
A rutyna? Chyba nie ma na nią miejsca. Mamy pewne schematy spotkań, inaczej wyglądają nasze randki w tygodniu (zwykle bardzo podobnie), a inaczej w weekendy. Wtedy też można trochę poszaleć i staramy się ciekawie zagospodarować sobie czas. Co ciekawe, ostatnio nawet udaje nam się dość często spotykać ze znajomymi parami. I jest to mega inspirujące, bo są to ludzie z bardzo różnych środowisk, o różnym stylu życia i światopoglądzie. Wiele ciekawych refleksji i wniosków wyciągamy z tych spotkań i zawsze daje to też możliwość spojrzenia na naszą relację z pewnego dystansu. A, no i przy okazji wspomniana książka "Nas dwoje" wędruje po ludziach i inspiruje - dwa tygodnie temu odebraliśmy ją od jednych znajomych, a w niedzielę znów pójdzie w świat, do innych narzeczonych. Oby im też przyniosła jak najwięcej dobra.
Tak jak wtedy, po tym komentarzu, z pewnymi obawami rozkminiałam, jakie będzie nasze narzeczeństwo, czy rzeczywiście się szybko nie zniechęcimy, czy będzie nam się chciało dbać o tę miłość, pielęgnować ją i wykorzystać czas przygotowywania się do małżeństwa na maksa, tak teraz rozkminiam, jakim będziemy małżeństwem. Czy właśnie po ślubie nam się nie odechce, czy będziemy potrafili czerpać do oporu z łaski sakramentu, czy się nie pogubimy, czy nie popadniemy w tą nieszczęsną rutynę... Nie próbuję nawet odpowiadać. Odpowiedzią na te pytania będzie każdy kolejny dzień naszego życia. Pozostaje tylko oddać to wszystko Bogu, prosić, by pobłogosławił i każdego dnia starać się tak, jakby to miał być nasz ostatni wspólny dzień. I tak przez najbliższe (przynajmniej) 50 lat - co daj Boże. ;)
Ważne że nie ma rutyny że nadal chce się być razem
OdpowiedzUsuńNiby mi mówili że po ślubie jest gorzej, że ten zapał mi szybko minie, właśnie minął rok a zapału jakoś z każdym dniem więcej a nie mniej, nic nie zmieniło się na gorsze tylko na lepsze i to podwójnie, więc nie ma się czym martwic na zapas, ale takie gadanie też jest potrzebne bo może właśnie dlatego nic się nie psuje bo pamiętamy żeby o to dbac. Teraz straszą mnie dzieckiem a ja na złośc wszystkim mam zamiar obalic stereotypy:) Mam nadzieję że za jakiś czas też to sobie przeczytam jak i Ty i będę miło zaskoczona:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że 2 lata narzeczeństwa to taki idealny czas. Wiadomo są wyjątki. Niektórzy mają tego stażu kilka miesięcy a niektórzy 5 lat i uważają, że to idealny czas. Jednak tak jak mówię, to są wyjątki. Te 2 lata głównie kręcą się wokół przygotowań do ślubu, więc nie można raczej mówić o rutynie:) Choć i to zależy jak kto, co przeżywa. W moim życiu napatrzyłam się trochę na narzeczonych, przygotowania, śluby i wesela a teraz małżeństwa, więc mam pewny obraz tego wszystkiego. I sama chciałabym aby i u mnie narzeczeństwo trwało właśnie 2 lata. Jest to dostateczny czas na wszystko. I na to aby przygotować się choć w minimalnym stopniu duchowo i psychicznie, a także materialnie i organizacyjnie. A twoje odczucia pewnie związane są z tym, że im bliżej ślubu tym więcej się dzieje, także zupełnie zapominasz o rutynie i o tym, że mogłaby was dotyczyć. Każdy chce aby tak cudownie było zawsze, ale zobaczycie jak Wam się to wszystko poukłada. Czas pokaże- jak to się mówi:)
OdpowiedzUsuńA mnie się po dwóch latach już czasem nie chce. :P Ale to dlatego, że ten rok był hardcorowy i mnie wykończył. Teraz zbieram siły, bo plany są. :D
OdpowiedzUsuńPo roku mówiono nam, że wyglądamy na nowożeńców. Po trzech latach to samo. To chyba komplement ;)
OdpowiedzUsuńM.