Odliczamy!

niedziela, 20 lipca 2014

W poszukiwaniu sukienki - podejście pierwsze

Mierzenie sukien ślubnych miało być czystą frajdą i przyjemnością. Ale...

Koleżanka, z którą miałam iść, w sumie w ostatniej chwili wystawiła mnie do wiatru, więc poszłam sama. Nie trzeba chyba komentować. Po prostu kijowa sytuacja. To raz.

W salonach, które odwiedziłam, panuje taka dziwna atmosfera, żeby za wszelką cenę uczynić z panny młodej księżniczkę. "To jest za skromne, giniesz w tym. Musisz błyszczeć! Musisz się wyróżniać - to jest ślub!". No ja wiem, że ślub. Ale w tym ślubie będę uczestniczyć JA, Ada Karolowa, a nie jakaś księżniczka w sukience przypominającej dzwon kościelny. Że ja bym chciała pięknie, ale przy tym prosto i skromnie? Nikogo to specjalnie nie obchodzi. To dwa.

Trzy - cycki. "Niska jesteś, niczym się nie wyróżniasz, to chociaż biust musisz uwydatnić! Bo przecież musisz błyszczeć w tym dniu!". No ja chętnie, tylko że chciałabym błyszczeć czymś innym, niż cyckami... Też bez odzewu.

Cztery: "A tak w ogóle to chyba Ci się pomyliło. Zamiast sukien ślubnych powinnaś mierzyć komunijne...". Ja wiem, że bardzo młodo wyglądam, ale bez przesady. Żałuję, że w tym momencie nie odwróciłam się na pięcie i nie wyszłam od razu.

Jeszcze jeden kwiatek z innego salonu: "Piękna ta sukienka, pasuje do pani, tylko jakoś tak niespecjalnie układa się w biodrach. Powinna pani do niej trochę schudnąć". A cudo kosztowało prawie 4 tysiące, więc co tam będziemy poprawiać i przystosowywać do mojej figury. To ja powinnam się do niej przystosować.

Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania? Chyba nie muszę mówić, w jakim nastroju wróciłam z tego mierzenia.
Może to przez to, że byłam sama, a może po prostu źle trafiałam... Nie wiem.
Ale następnym razem, jak będę chciała powiedzieć, że mierzenie sukien ślubnych to fajna sprawa, zastanowię się dwa razy.

Niemniej jednak muszę przyznać, że we wszystkich tych sukniach wyglądałam całkiem ładnie. Nie mogę powiedzieć, że któraś była całkowicie do bani. Jedne bardziej, inne mniej, ale podkreślały, co miały podkreślać. Kwestia wybrania, która najbardziej i w której najlepiej się czuję. Ale poza tym... Czyżby ładnemu było we wszystkim ładnie? ;)

A na następne podejście ściągam mamę, nie ma bata. Żadne koleżanki, mama to mama.
Na szczęście wsparcie wirtualne mam niezastąpione! :D 

15 komentarzy:

  1. Pewnie, że mama to mama:))).
    Ja miałam okazję pomagać wybierać suknię ślubną koleżance mojej córki. To prawie jak mama:))).
    Ważne, że sobie w miarę się podobałaś, wygląda na to, że jakoweś malkontentki w tych salonach pracują.

    OdpowiedzUsuń
  2. O dziwo tak sobie jakos nie moge przypomniec czy ja mierzylam jakas suknie w salonie... Na pewno lazilam z kilkoma kolezankami jak one mierzyly. A ja ??
    No ja na pewno od poczatku wiedzilama ze bede szyla i gdzie bede szyla. Na pewno przegladalam miliony zdjec. I z dwoch co m sie podobaly ( z jednej gora z drugiej dol) Pani krawcowa uszyla mi idealna suknie :))) takze ogolnie wspominam milo jak juz zdecydowalam sie co chce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja po pierwszym podejściu też miałam negatywne odczucia - pomimo, że chodziłam z mamą :) I zdecydowanie chodzenie z mamą polecam:) Ale swoją drogą tego rodzaju wypowiedzi pań z salonu są masakryczne. Sama się z tym nie spotkałam, ale też unikałam wdawania się w rozmowy z nimi;) Za to w salonie, gdzie ostatecznie kupiłam sukienkę pani była przemiła, całkowicie rozumiała chęć skromności sukni i nieepatowania biustem;)

    Powodzenia w dalszym przymierzaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kiedyś usłyszałam w sklepie obuwniczym że powinnam szukać dla siebie butów w dziale dziecięcym więc znam to uczucie

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz już wiem na pewno: żadnego mierzenia, jak będzie trzeba, idę od razu do krawcowej ;)

    Pozdrowienia,
    manna

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jesteś bardzo odważna, skoro poszłaś szukać sukni ślubnej sama:D Dlatego nie dziwię się, że te panie zachowywały się tak a nie inaczej. One tam sprzedają, więc to normalne, że będą wciskać wszystko co popadnie dorzucając swoje 3 grosze. No i stąd te nie zbyt miłe wrażenia. Zawsze to lepiej kiedy zaufana osoba stoi z boku i widzi cię nieco inaczej niż ty w sukni na sobie. A poza tym masz pewność, że usłyszysz prawdę:) Dlatego lepiej, że pójdziesz następnym razem z mamą:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że Cię to tak wymęczylo :( Ja miałam inne doświadczenia i wspominam szukanie sukni dość przyjemnie. Wybrałam się dwa razy - najpierw z mamą - i wybrałam sobie wtedy trzy typy, a za drugim razem jeszcze z koleżanką. Poskładałam do kupy opinie ich dwóch, dodałam coś od siebie i podjęłam decyzję, więc w sumie poszło mi całkiem sprawnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jakbym miała iść teraz przymierzać suknię to wzięłabym mamę i siostrę ;) A masz jakiś pomysł na suknię? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pomysł i ogólny zarys już mam w głowie, a to sobotnie przymierzanie tylko mnie w nim utwierdziło. Chcę jeszcze zajrzeć do jednego salonu, w którym wypatrzyłam suknię, wydaje mi się, idealną. Tzn. posiadającą to, czego mi brakowało w dotąd przymierzanych. Jeśli to okaże się trafione, to pozostaje mi szukać krawcowej, która urzeczywistniłaby mój zamysł. ;)

      Usuń
  9. Ze mna byla bardzo fajna kolezanka, wiec to pomoglo, ale nie do konca. Wredne komentarze byly. "Zakryte ramiona? Ale po co to pani?" az do "Nie mamy takich, nikt takich nie nosi". Po prostu przykre.

    Na szczescie krawcowa rozwiazala problem.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie mama musi być. Mama jest niezastąpiona. Ewentualnie jeszcze koleżanka... ;)
    Pocieszę Cię, że ja mam 160cm, mam małe cycki i wyglądam na naście lat... i bez problemu wybrałam swoją suknię... a raczej wymyśliłam... bo był to zlepek trzech, z której jakaś część mi się podobała, a pani krawcowa złożyła je w jedną całość. Efekt, dla mnie powalający! :)

    Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Śniłaś mi się w tej idealnej!!! :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Ale heca! ;D ;D
      Dobre! Znaczy, że może naprawdę okaże się idealna. ;) Ale byłaby... gloria! ;p ;)

      Usuń
  12. jak czytam twoje wpisy to dochodze do wniosku że tobie by pasowała moja suknia:D bo ja też nie chciałam być jak nie wiadomo jaka księżniczka;) i chyba dlatego nie moge jej teraz sprzedać, bo nikt nie chce takich skromnych sukien:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mi wysłać maila ze zdjęciem Twojej sukni przez formularz kontaktowy (po prawej stronie)? A nuż rzeczywiście mi się spodoba i będę chciała od Ciebie ją odkupić? ;)

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...