Pani powbijała szpilki, gdzie trzeba, pomierzyła, zapisała sobie wszystko, co musi zrobić. Przy okazji pozachwycałam się tym, jak świetne są moje ślubne buty, kupione 3 miesiące wcześniej (i jak to dobrze, że już je mam - w przeciwnym razie musiałabym teraz na szybko szukać butów do przymiarki, żeby było wiadomo, ile trzeba suknię skrócić) i jak rewelacyjnie pasują do całości.
Mało tego - dobrałyśmy razem z panią krawcową welon. Trzeba było poszukać odpowiedniego koloru tiulu, bo śnieżnobiały nie pasowałby do "gęstej śmietanki" ;) sukienki - wyglądałaby przy nim na brudną/pożółkłą. Wybrałam też długość i krój welonu (nie na darmo parę miesięcy wcześniej obcykałam się w kwestii welonów i wiedziałam już, jak opisać taki, jak chcę :)), przymierzyłam jego prototyp i... najchętniej nie zdejmowałabym go już z głowy. Będzie pięknie. Przepięknie!
Sukienkę wraz z welonem odbieram za dwa tygodnie. Nie mogę się doczekać!
Wracając od krawcowej rozkminiałam, jak to wszystko będzie wyglądać w dniu ślubu. Do tej pory byłam przekonana, że naszym "kolorem przewodnim" będzie beż. Beżowe buty, beżowy sweterek, białe i beżowe kwiaty w wianku i bukiecie. Tylko, że teraz z bielą, taką czystą bielą, trzeba ostrożnie - żeby nie przyćmić sukienki... I tak sobie pomyślałam, że nie może być sam beż. Wszystko będzie takie mdłe i przygaszone... Trzeba to trochę ożywić jakimś zdecydowanym kolorem. Tylko jakim?
Nagle... olśnienie. Tydzień temu kupiłam sobie fajny lakier do paznokci w kolorze fuksji. Wygląda rewelacyjnie, sam kolor bardzo pasuje do mojego chłodnego typu urody (i charakteru - jak stwierdził mój brat... ;p) i jest nieco oryginalny. Żywy, mocny, odważny. Więc może by tak zaszaleć i wprowadzić na nasz ślub fuksję?? Fuksjowe goździki w bukiecie i wianku (obok beżowych i gipsówki), nieco odważniejszy makijaż w tym kolorze i... może paznokcie...?? :O
Nigdy dotąd nie brałam nawet pod uwagę takiego zdecydowanego koloru, jeśli chodzi o ślub. Nie jesteśmy w żaden sposób kontrowersyjni, wyróżniający się, lubiący błyszczeć i szokować, wręcz przeciwnie. Chcieliśmy, żeby było jak najskromniej, prosto, bez żadnego przepychu. Ale z drugiej strony... To tylko delikatny akcent, który, swoją drogą, jednak odrobinę nas wyraża - tak do końca przeciętni i szarzy to chyba nie jesteśmy... Droga, którą wybraliśmy, wymaga przecież sporo odwagi, zdecydowania, pewnej siły woli, kreatywności i energii - więc może jednak coś w tym jest...?
***
Dokładnie w okrąglutką, bo trzecią miesięcznicę naszego pierwszego spotkania z Agatą postanowiłyśmy zapoznać ze sobą naszych mężczyzn. Strzał w dziesiątkę! :)
- Karol, mam do Ciebie pytanie... Bo skoro ty jesteś taki zapracowany i w ogóle, to jak wy weźmiecie ten ślub?? Masz kogoś na zastępstwo?
- Spoooko, Karol wyjdzie z pracy o 14:00 i pomyśli sobie: "Kurczę, zjadłbym sobie porządny obiad i odpoczął po ciężkiej sobocie, a tu jeszcze trzeba ten ślub wziąć...!" :D
***
Karol przychodzi do mnie, od drzwi czuć zapach świeżo upieczonego ciasta. Zerka do kuchni, patrzy na dopiero co wyjęte z piekarnika ciacho...
- Kochanie, to ty upiekłaś to ciasto??
- No ja. ;)
- Hmm... To kiedy ten ślub?? :D
Z każdym pomysłem coraz bardziej podoba mi się Twoja wizja. :D Z fuksją będzie przepięknie, uwielbiam takie kontrastowe bukiety :D (jestem w tej chwili zupełnie nieobiektywna, wiem:p)
OdpowiedzUsuńMnie tak ostrzegano, że jak suknię się szyje od zera, to na piereszej przymiarce jest taka "goła", że później taka "goła" i zupełnie prosta mi się nawet bardziej podobała :-D Ale ja w swojej nigdy nie byłam zakochana. Tylko jakoś tak wczoraj jak ją odebrałam z czyszczenia, to przypomniało mi się, jak dzień przed ślubem ją własnoręcznie udoskonalałam na drabinie i poczułam, że jest taka moja i szkoda, że już jej nie założę.
OdpowiedzUsuńA co do kolorów - długo i tym myślałam, w końcu zdecydowaliśmy się na biel przełamaną łososiem i ewentualnie pudrowym różem, a w piątek wieczorem okazało się, że florystki chyba nie do końca mnie zrozumiały, bo na stołach dominowała... fuksja! Zdenerwowałam się i martwiłam o bukiet, ale po wszystkim, jak już dostałam zdjęcia, to się z tej fuksji cieszyłam, bo całość nabrała energii i pazura :-) Jeśli masz ochotę, to mogę Ci podesłać zdjęcia (też miałam między innymi goździki).
Także polecam trochę zaszaleć z kolorem, najlepiej przy kwiatach. W makijażu raczej bym odradzała, bo własny ślub nie jest dobrym momentem na eksperymenty (chyba, że na codzień też stawiasz na bardziej kolorowe usta czy oczy).
Chętnie zobaczę zdjęcia, napisz przez formularz kontaktowy, to będziemy w kontakcie mailowym. :)
UsuńCoś się zacięło i mnie nie podpisało :D
Usuńroccolampone
Dla mnie fuksja jest zbyt intensywna (poza tym nie maluję paznokci :p) Ale wierzę, że może się podobać i pięknie wyglądać, poza tym też uważam, że warto biel i beż czymś przełamać. U nas było nieco lawendowo i mocno wrzosowo. Również w makijażu, ale było zastrzeżenie, że ma być delikatny i na szczęście taki był. W tej kwestii polecam się wybrać na makijaż próbny (wiem, że dla niektórych zbędny wydatek, ale ja wolałam mieć pewność, że się zrozumiałam z wizażystką).
OdpowiedzUsuńA sukienkę schowaj głęboko w szafie, bo będzie kusić, żeby wyciągać i oglądać :p
Bardzo ładnie miałaś pomalowane paznokcie! Arek
OdpowiedzUsuńDziękuję! :D :D
UsuńTo mój pierwszy komentarz u Was na blogu, chociaż podczytuję was od początku :) Myślę, że przełamanie bieli czy "śmietanki" kolorem to strzał w 10 ! brałam ślub w maju tego roku a skoro maj, to zdecydowaliśmy z mężem że będziemy mieć zielone akcenty :) zaszaleliśmy a co ;) miałam zielone buty i zielone akcenty w bukiecie, a mój mąż miał zielony krawat, wyszło rewelacyjnie :D jak coś mogę podzielić się zdjęciami ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGodziak
Łoł, musiało być pięknie! Jeśli masz ochotę, chętnie obejrzę zdjęcia. ;)
UsuńKiedyś widziałam zdjęcia ze ślubu z żółtymi dodatkami! Miód! :)
OdpowiedzUsuńFuksja to swietny pomysł! :) ja początkowo nie wyobrażałam sobie nic poza śniezną bielą sukni, kwiatów itd.
OdpowiedzUsuńA potem, kiedy wybierałam sukienkę to mi się odmieniło i przy sukience miałam pasek w kolorze lila-wrzos i takie kwiaty w wianku, bukiecie no i paznokcie. I to naprawdę super wyszło - taki akcent w kontrastującym kolorze może wyjśc tylko na zdrowie :)
Mi tez nie przyszlo do glowy dodawania czegos do bieli. Ale jakwidze teraz takie pary tos trasznie m sie podoba! Wiec do dziela! A Ty w ogole tak o tym wszystkim piszesz ze normalnie az chcialabym tam z Wami byc w dniu slubu. Jeju. Pokazesz choc z jedno zdjecie??? :)
OdpowiedzUsuńCoś tam pewnie pokażę, jak znajomi zrobią jakieś fajne foty. ;)
UsuńIntensywny kolor nigdy nie jest zły:) W tym przypadku ratuje całą sytuacją, bo wyłącznie beż i biel to trochę za mdłe połączenie. A kolor super:)
OdpowiedzUsuńjeśli mogę poradzić....? ale zapewne za póżno...tylko biel dla panny młodej,tylko biel....żadne beże....biel z fuksją cudo !!!! pozdrawiam..megi lat 54 !
OdpowiedzUsuńRzeczywiście za późno... ;)
UsuńJest piękna ta fuksja :) Ja chcę mieć też odważniejszy akcent, tylko, że liliowo- fioletowy, bo uwielbiam ten kolor :D i to będzie nasz motyw przewodni! Ania J.
OdpowiedzUsuń