Odliczamy!

piątek, 25 kwietnia 2014

Próba generalna

Za tydzień idziemy na wesele*. Dla nas to nie lada atrakcja - do tej pory byliśmy razem zaledwie na dwóch przyjęciach ślubnych u znajomych, a wszystko wskazuje na to, że to najbliższe wesele będzie ostatnim, na którym pojawimy się jako narzeczeni. Ostatnim przed naszym. Słowem: coś jakby próba generalna. :D (Chyba, że ktoś ze znajomych zrobi niespodziankę - w końcu to jeszcze cały rok).

Sukienka upolowana, koszula wybrana, dodatki skompletowane i nie mogę się doczekać - strasznie jestem podekscytowana. Zarówno uroczystością, jak i naszym w niej udziałem. Zdecydowanie za rzadko chodzimy na wesela. Nasze rodziny i znajomi jakoś nie kwapią się do stawania na ślubnym kobiercu... A szkoda, bo chętnie bym sobie zrobiła jeszcze z dwie, trzy takie "próby generalne". ;) Raz nawet miałam śmieszną rozmowę ze znajomą, z którą mamy wspólną dobrą koleżankę. A. z J. już parę dobrych lat są zaręczeni i jakoś ciągle ślub jest odkładany. Ja tej znajomej mówię:
- Kurczę, fajnie by było, jakby zrobili niespodziankę i ślub byłby jeszcze w tym roku! Tak rzadko chodzimy na wesela...
A ona na to:
- Chyba zwariowałaś! Absolutnie nie mogą wziąć ślubu w tym roku, bo ja już mam zaproszenia na siedem wesel w ciągu najbliższych miesięcy! Nie dam rady więcej!


Cóż, jedni cierpią nadmiar wrażeń, inni niedostatek. :)

A skoro już jesteśmy w temacie weselnym, to pozwolę sobie przypomnieć, że kwietniowy numer miesięcznika ZNAK jest poświęcony właśnie polskim weselom. Na prawie czterdziestu stronach można poczytać o znaczeniu i przemianach weselnych zwyczajów i rytuałów. To ciekawe spojrzeć na współczesną obrzędowość weselną w odniesieniu do dawnych zwyczajów - swatów, wykupin, oczepin czy w końcu (jak dla mnie największy hardcore, o którym - przyznaję - nie miałam wcześniej bladego pojęcia) pokładzin... Przebieg i symbolika tych rytuałów w kontekście współczesnych wesel to jakiś kosmos. To, co zostało z tego do dzisiaj, to tylko jakiś drobny fragment swego rodzaju inicjacji. Naprawdę warto poczytać, tym bardziej, że temat jest potraktowany profesjonalnie - artykuły i wywiady prezentują w dużej mierze dosyć naukowe spojrzenie na wesele jako pewną odrębną rzeczywistość o określonym podłożu historycznym, społecznym, duchowym (niekoniecznie religijnym!) i symbolicznym.

Szczególnie ciekawe moim zdaniem są relacje i spostrzeżenia badaczy-socjologów, którzy w ramach projektu Wesela 21 brali udział w wielu różnych polskich weselach jako obserwatorzy, często w ogóle nie znając pary młodej. Tak mnie to zainspirowało, że postanowiłam na tym najbliższym weselu, choć znam Parę Młodą i nawet (nikłą, ale jednak!) część gości weselnych, spróbować przyjrzeć się temu przyjęciu właśnie takim trochę analitycznym okiem obserwatora. Wyhaczyć i może podpytać, jak czują się na własnym weselu nowożeńcy, jakie role przyjmuje ich najbliższa rodzina, świadkowie, znajomi... Podpatrzeć zwyczaje charakterystyczne dla tego regionu, dowiedzieć się o ich znaczeniu... Żaden ze mnie badacz, ale myślę, że to może być ciekawe, uczestniczyć w takiej uroczystości z nieco innej perspektywy i innym nastawieniem.

A gdyby ktoś chciał się wgłębić w temat, tutaj może zamówić kwietniowy ZNAK w promocyjnej cenie 14,90 zł z wysyłką gratis - wystarczy wpisać kod rabatowy: wesele. Jak już poczytacie, a ja przełożę inspiracje czytelnicze na doświadczenia weselne jako gość-obserwator, to (mam nadzieję) podyskutujemy, bo myślę, że jest o czym. :)


* Tak się zastanawiam, jakie to uczucie być na tydzień przed własnym ślubem...? Jakie towarzyszą emocje, oczekiwania i obawy...? Z tego co pamiętam, to (przynajmniej) jedna z naszych czytelniczek będzie wychodzić za mąż tego samego dnia, w uroczystość NMP Królowej Polski - może zechce się podzielić i napisać choć kilka słów, które oddałyby to uczucie? Tak spontanicznie, "na żywo"... Byłabym rada.
:)

27 komentarzy:

  1. Hmmm..
    Ja mogę napisać jakie to uczucie wyjść za mąż za 2 tygodnie :)
    Z jednej strony jest ogromna radość i taki spokój, że po (prawie) sześciu latach staniemy się małżeństwem.
    Z drugiej strony zaś obydwoje wierzymy, że małżeństwo to tak naprawdę początek, więc nastawiamy się, aby cudownie przeżyć ten dzień, ale żeby również zadbać o to, aby kolejne dni spędzone we dwoje umacniały nas i przynosiły dużo radości. :)

    Pozdrawiam!
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Dzięki ogromne za podzielenie się swoimi odczuciami! Niesamowite, naprawdę. :)
      Wszystkiego dobrego i wielu wspaniałych chwil na ostatniej prostej przed ślubem! No i oczywiście, aby ten wyjątkowy dzień był piękny i owocny!
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Artykuł może być ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też coś mało wesel. Raz, że rodzina nieduża, a dwa, że zwyczajnie teraz nasza kolej ;) Przynajmniej w tej najbliższej rodzinie. Wśród znajomych zdarzają się pojedyncze śluby, ale raczej w kierunku skromnych, gdzie zaprasza się tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół. Na ostatnim ślubie i weselu byliśmy 1,5 roku temu! A z naszej paczki to my będziemy pierwsi, a tylko jedna para jest jeszcze zaręczona, ale na razie podliczyli, że jeszcze ich nie stać i pewnie rok przynajmniej minie zanim się to zmieni. Pozostaje nam czytanie przygotowań i relacji innych blogerskich narzeczonych ;)

    Znak zamówiłam i również polecam. Pokładziny też na mnie zrobiły spore wrażenie tj. słyszałam o tym wcześniej, czytałam w książkach o takich historiach, ale nie sądziłam, że to było naprawdę naprawdę.

    Jestem bardzo ciekawa Twoich (a może Waszych?) wrażeń po tym weselu z innej perspektywy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo sobie pomyślałam - dobrze, że jest ten blog, dzięki któremu można chociaż wirtualnie spotykać ludzi na etapie około-ślubnym. :D Jest o czym podyskutować, powymieniać się doświadczeniami, poekscytować się ślubnymi sprawami... ;)

      Ja też jestem ciekawa tego wesela w ogóle i naszych wrażeń po nim - w końcu to też pierwsze wesele, na którym będziemy jako narzeczeni. Aj, nie mogę się doczekać jeszcze bardziej! :)

      Usuń
  4. To ja, to ja! Nasz ślub jest za tydzień:)

    I mogę powiedzieć, że samym ślubem jak na razie wcale się nie stresujemy;) Jedyne co wprawia mnie aktualnie w zdenerwowanie to to, że od jakiegoś czasu w mojej najbliższej rodzinie krąży jakaś "zaraza" żołądkowo-jelitowa - raz już ją przechodziłam jakieś 3-4 tygodnie temu, a teraz wygląda na to, ze zaczęła się druga kolejka;) Więc moim aktualnym życzeniem jest żebyśmy wszyscy za tydzień byli zdrowi, bo nie wyobrażam sobie takiego scenariusza, kiedy Państwo Młodzi siedzą na weselu cały czas walcząc z mdłościami i bólem brzucha;) Nie mówiąc już o skupieniu w czasie mszy w kościele...

    Za to od czwartku zaczęliśmy nowennę przed przyjęciem sakramentu małżeństwa - na kursie dostaliśmy taką samą czerwoną książeczkę jak Wy:)

    I przede wszystkim trudno uwierzyć, że to rzeczywiście już za tydzień:)

    Pozdrawiam Was serdecznie i proszę o pamięć w modlitwie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Ciebie miałam na myśli, Dominiko. :)
      Tak się cieszę, że wciąż nas tutaj odwiedzasz i zechciałaś się podzielić tym, jak przeżywacie te wyjątkowe chwile tuż przed ślubem. I ta nowenna...! :) :)
      Możesz być pewna, że pamiętamy - także (a może przede wszystkim!) w modlitwie. Już teraz życzę Wam wszystkiego dobrego - niech te ostatnie dni narzeczeństwa będą jak najpiękniejsze, a wkroczenie w małżeństwo przyniesie mnóstwo radości i sił duchowych, byście wzrastali i dojrzewali w Miłości!
      Pozdrawiam równie ciepło! :)
      PS 1
      Wiesz, że za tydzień będę Cię nękać prośbami o podzielenie się przeżyciami i refleksjami po ślubie...? :D

      PS 2
      Jeśli jeszcze ktoś inny też będzie w najbliższym czasie przeżywał zawarcie sakramentu małżeństwa, a chciałby się tutaj podzielić swoimi emocjami i spostrzeżeniami, to jak najbardziej zachęcam!
      :)

      Usuń
    2. Tak zaraz po raczej nie będę się mogła podzielić przeżyciami, bo wyjeżdżamy na kilka dni, ale już po powrocie do rzeczywistości postaram się odezwać:)

      Ciekawa jestem swoich emocji na samym ślubie, bo póki co jestem całkowicie spokojna i nie czuję, że to już za kilka dni - chyba na pół roku przed ślubem odczuwałam to bardziej;) Teraz to wydaje się tak nierzeczywiste, że chyba uświadomię sobie, że to już to dopiero, kiedy już będziemy stali przed ołtarzem:)

      Usuń
    3. Niesamowite to wszystko. Będziemy na ślubie znajomych, ale myślami będę też z Wami. ;)

      Usuń
  5. Jejku aż się wzruszyłam. Serio łezka mi poleciała. Tak sobie przypomniałam jakie uczucia mi towarzyszyły na tydzień przed ślubem. To naprawdę był piękny czas! Mimo jakiegoś zdenerwowania i stresu. Najlepiej wspominam chyba to oczekiwanie własnie - codziennie kładąc się spać myślałam "jak to będzie?". A teraz to na co tak czekałam jest już moją codziennością - niesamowite :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się wzruszyłam, choć do naszego ślubu jeszcze tyle czasu... ;)

      Usuń
  6. Tydzień przed ślubem jechałam na wariata wymieniać koło w sukni (zaprawdę powiadam halki z kołem na szafie się nie wiesza, bo z koła robi się jajo nie do wyprostowania:p), zgrywałam muzę na noc poślubną (:D), obsesyjnie czytaliśmy i poprawialiśmy modlitwę wiernych, chodziliśmy na spacery, leżeliśmy na kocyku w ogrodzie, cieszyliśmy się jak nienormalni, że to już za tydzień i snuliśmy plany, jak nam będzie razem super. :)

    My niedługo idziemy na wesele przyjaciół i nie mogę się doczekać, bo będzie sentymentalnie - na naszej sali i z naszym zespołem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! :D Jajo z koła - dobre! :D
      A z muzyką na noc poślubną to mnie pocieszyłaś, że nie tylko ja o tym pomyślałam, bo już się obawiałam, że jakaś nienormalna jestem... ;P
      ;)

      Usuń
    2. Haha, możesz odetchnąć, nie znam nikogo, kto by o tym nie myślał. :D a bieliznę to dłużej niż suknię wybierałam :D

      Usuń
    3. W życiu by mi do głowy nie przyszło, żeby muzykę na noc poślubną przygotowywać, ale ja jestem ciszolubna, więc może to dlatego ;)

      Pozdrawiam,
      manna

      Usuń
    4. Mnie w ogóle nie przyszły do głowy żadne szczególne przygotowania, no ale ;)

      M.

      Usuń
    5. No co Wy?? Serio?? :O
      Ja to sobie nie wyobrażam inaczej. .. Chyba za dużo Disneya w dzieciństwie oglądałam, że ze mnie taki romantyk-nastrojowiec. :D

      Usuń
    6. Też jestem ogólnie ciszolubna, muzyka to raczej dla zabicia czasu w podróży. A zwłaszcza nie przyszłoby mi do głowy profanować nią nocy poślubnej :D

      Co ma Disney do nocy poślubnej, czy ja ominęłam jakąś ważną kreskówkę? :D

      M.

      Usuń
    7. Do nocy poślubnej bezpośrednio nic (na szczęście :D), ja tu mówię ogólnie o romantyczno bajkowo książęco księżniczkowych klimatach i oczekiwaniach. :p

      Świece, kwiaty i ogólne stworzenie atmosfery to też profanacja? Nie no ja rozumiem, że każdy lubi co innego i że coś może rozpraszać, ale żeby zaraz o sprofanowaniu mówić...

      Usuń
    8. Świecie uwielbiam :D Ale muzyka po prostu bardziej mi w życiu przeszkadza, chyba że mam szczególną ochotę albo podróżuję.

      Wizje romantyczne to moje drugie imię - ale do nocy poślubnej jakoś tego nie przykładałam. Może dlatego, że byłam świadoma, że nie ma się co spodziewać fajerwerków, że bardziej chodzi o dopełnienie ważności małżeństwa i takie metafizyczne zjednoczenie. Teraz, w domu, zimą, często zapalam świecie, nawet tylko do kolacji ;)

      M.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. A my w ciągu naszych 5 lat bycia razem nie byliśmy ani na jednym weselu.. I żałujemy, że to nasze będzie tym pierwszym, na którym będziemy razem. I dlatego Wam zazdroszczę, że w ogóle macie okazję być na jakimś weselu razem. ;)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  9. My byliśmy na dwóch - zaraz po zaręczynach i tuż przed naszym. Ale jakoś nie przyszło mi do głowy skojarzenie tego z "próbą" - przecież i tak nasze będzie nasze i zupełnie inne ;) W każdym razie, na weselach, na które chodzilismy ostatnio, bawiłam się duzo lepiej, niż wtedy - może kwestia tego, że się lepiej znamy. :D Ogólnie lubię wesele, bo lubię tańczyć (normalnie, a nie w dziwnych "klubach"), a poza tym zawsze dobrze uczestniczyć w czyjejś radości. Same śluby też lubię, zawsze się wzruszam.

    A co do samopoczucia przed ślubem - jakoś nie pamiętam szczególnych przeżyć, serio :D Był mój wieczór panieński, bardzo spokojny, z kilkoma koleżankami i siostrą na grillu. W następnych dniach sprzątaliśmy nasze przyszłe mieszkanko, załatwiało się ostatnie drobiazgi i w sumie to wszystko. Bardzo spokojnie, po prostu.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja wam mogę powiedzieć jakie to przeżycie "wydawać za mąż" przyjaciółkę (taką prawdziwą, od serca, od zawsze najdroższą). Jakby coś się miało zmienić na zawsze w naszej relacji, nie wiem dokładnie co, ale to może być trudne. Z drugiej strony niesamowite szczęście na jej twarzy, drżący głos gdy wypowiadała magiczne "będziesz moim świadkiem?" i emocje, kiedy w tajemnicy przed nią jeździliśmy z jej (wtedy jeszcze) chłopakiem wybierać pierścionek :D
    Jej zdenerwowanie i szczęście, jej "a do diabła z tym durnym weselem, chcę tylko sakramentu!", a po kilku dniach planowanie rozsadzenia gości przy stołach :D to jest dopiero pozycja obserwatora!

    Co do "Znaku", mnie te artykuły aż tak nie przypadły do gustu. Były ciekawe, owszem, ale brakowało mi trochę konkretów: co to za rytuał, jakie ma znaczenie, co o tym sądzi kilka osób. W tekstach miałam wrażenie chaosu, co przy pięknym języku było niesamowitym... nie wiem, marnotrawstwem. Niemniej, dzięki za kod promocyjny, Ado :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łoł, to co piszesz robi wrażenie. Na mnie tym bardziej, bo ja w sumie nie mam takiej przyjaciółki od serca i nawet nie wpadłabym na to, że tak to można przeżywać, jakby się rzeczywiście kogoś "wydawało za mąż". :) Ale to musi być niesamowita relacja, bo piszesz o tym z taką pasją, że szok... :) :)

      A jeśli chodzi o "Znak", to ja też miałam różne zgrzyty podczas czytania, nie wszystko mi się podobało i rzeczywiście można dostrzec pewną chaotyczność, zwłaszcza w wywiadach. Ale sam temat moim zdaniem przedstawiony ciekawie, od zupełnie innej strony niż przeciętnie w czasopismach, pokazujący nieco inną perspektywę - dlatego uważam, że godny zainteresowania. A że jeszcze taniej można sobie zafundować coś ciekawego, to tym lepiej. Miło mi, że w jakiś sposób mogłam się do tego przyczynić. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Powiem tak - moja przyjaciółka (która pewnie przeczyta ten komentarz :D), na której ślub ciągle czekam (:D) była początkiem i rozwoje swojej miłości zdecydowanie mniej podekscytowana niż ja. Kiedy dojdzie do ślubu, to chyba wybuchnę z emocji :D

      M.

      Usuń
    3. Tak było, potwierdzam :P

      manna

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...