Karol się śmieje, że po pierwszej połowie, tak jak w meczu, powinna być przerwa. :)
Ale żadnej przerwy nie będzie. Wręcz przeciwnie. To, co się teraz dzieje w naszym życiu, to jakiś mały kosmos. Tyle zdarzeń, tyle emocji, tyle nieoczekiwanych zwrotów akcji... Począwszy od nieco dramatycznego przewiercenia przewodów elektrycznych, a później uroczystego poświęcenia rozwierconej przychodni, przez moją utratę pracy w dosyć wybuchowych okolicznościach, a skończywszy na pobycie mojej mamy w szpitalu.
Ostatnio naszą ulubioną modlitwą są słowa: NIECH SIĘ DZIEJE WOLA BOŻA. I co się dzieje? Jednego dnia (dodam: bardzo wyjątkowego dla mnie dnia) tracę jedno z głównych źródeł utrzymania. Wieczorem dostaję w modlitwie Słowo:
Daremne to dla was
wstawać przed świtem,
wysiadywać do późna -
dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko;
tyleż daje On i we śnie tym, których miłuje. (Ps 127, 2)
(Drobna dygresja - do tej pracy musiałam wstawać po piątej rano :D). A następnego dnia dostaję telefon z miejsca, w którym dwa miesiące temu złożyłam swoje cv... Nie mam pojęcia, co będzie się działo dalej, ale jak dla mnie to już jest niezły odlot. Niech się dzieje wola Boża.
A skoro już jesteśmy przy Słowie Bożym, to warto wspomnieć, jak tam moje czytanie Biblii. Otóż całkiem nieźle. Miałam niecny plan, żeby na połowę narzeczeństwa skończyć Psalmy, ale ostatnie przesiadywanie w przychodni do późnych godzin nocnych nie sprzyjało wygospodarowaniu większej ilości czasu na oddanie się biblijnej lekturze. Jestem zatem dwadzieścia psalmów w plecy, co nie zmienia faktu, że i tak praktycznie połowa Biblii za mną. Już jestem z siebie dumna.
Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!!! :D
***
K.: Nie myśl już tyle o tym. Nie ma co się oglądać za siebie.
Ja: Hm, żeby to było takie proste...
K.: Jest proste! Jak Ci zawieje kark, to nie masz jak się za siebie obejrzeć i spokój. :D
Taa, jeszcze mi teraz tego potrzeba, żeby mnie znów zawiało i skręciło... Dziękuję, postoję. ;)
Haha jak się człowiek szczerze modli "bądź wola Twoja" to ma niemal gwarancję, że przynajmniej połowa spraw pieprznie i wszystko się na głowie postawi. :) ale często zmiana na lepsze wymaga rewolucji.
OdpowiedzUsuńGratuluję pierwszej połowy. :D Jakieś świętowanie będzie?
A tak a propos fragmentów Pisma. Kiedyś się nie mogłam zwlec z łóżka, było już grubo po dwunastej, ja sobie leżałam radośnie, myślę sobie, poczytam jeszcze zanim wstanę. Otwieram, a tam: "Jak długo leniwcze chcesz leżeć, a kiedyż ze snu powstaniesz? Trochę snu, trochę drzemania, trochę założenia rąk, aby zasnąć, a przyjdzie na ciebie nędza jak włóczęga i niedostatek - jak biedak żebrzący" (Prz 6,9-11)... :D
Hahahaha! Dobre! :D
UsuńI niech mi ktoś powie, że Pan Bóg nie ma poczucia humoru. :D
Mam tylko nadzieję, że propozycja pracy, którą dzisiaj dostałam, to nie jest żart primaaprilisowy z nieba. :D :D
A świętowanie było w weekend, co prawda nie do końca tej połówki, ale też ważne rzeczy się działy. ;)
Też kiedyś dostałam kilka idealnie dopasowanych wersetów ;) Już nie pamiętam o co chodziło, ale moja reakcja była: "Poważnie?! No dzięki..." ;)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, prędzej czy później!
Ja się od lat modlę słowami "Ty tylko mnie poprowadź". Codziennie. Pomaga.
OdpowiedzUsuńGratuluję pierwszej polowy :)
M.
Właśnie mi się przypomniało, jak swego czasu powiedziałam Panu Jezusowi "proszę, zorganizuj mi życie". Od tamtej chwili zero nudy, a nagłe zwroty akcji średnio raz na miesiąc ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia wiosenne,
m.
opatrzność nad wami czuwa !
OdpowiedzUsuń