Odliczamy!

czwartek, 11 grudnia 2014

Nauczyć się Internetu na pamięć

Po pierwszych dwóch dniach chorowania pośpiewywałam sobie: "Wesołe jest życie na zwolnieniu...". W końcu ma się tyyyle czasu na wszystko. To znaczy... nie do końca na wszystko, bo trzeba leżeć i kaszel męczy. I słabym się jest tak, że się pół dnia przesypia...

Po tygodniu takiego zalegania myślę sobie, że gdyby mi kiedyś przyszło leżeć dłużej, na przykład w ciąży, to przysięgam, chyba zwariuję. Tak się już przyzwyczaiłam do codziennej bieganiny i ciągłego ruchu, że ciężko jest mi wyleżeć tydzień chorowania. Nie zdziwiłabym się, gdyby lada chwila pojawiły mi się na tyłku odleżyny, a jednocześnie wstanie i zrobienie czegokolwiek konstruktywnego jest wyzwaniem ponad siły...

Więc sporo czytam, słucham, oglądam. Nadrabiam zaległości w czytaniu Pisma Świętego, odkurzyłam odkładaną od kilku miesięcy książkę, dokształcam się trochę zawodowo, skusiłam się nawet na Plaster Miodu, choć nie do końca mi się podoba, ale z każdego odcinka coś wartościowego można wyciągnąć dla siebie. No i mam (niestety) aż za dużo czasu na myślenie. Aktualnie tematem TOP jest, a jakże, ślub.

Nasz pomysł z amatorskimi zdjęciami i brakiem kamerzysty spotkał się z ogromnym poruszeniem. Wszyscy odradzają takie rozwiązanie. Wiele argumentów, przykładów z własnego doświadczenia i odwołań do wyjątkowości okazji. Spoko, rozumiem i fajnie, że zechcieliście się podzielić swoimi opiniami. Tylko, że ja nikogo nie pytałam o zdanie i poradę w tej kwestii...

Chcąc nie chcąc, zrobił nam się mały mętlik w głowie. A przez ten uporczywy nadmiar czasu zaczęłam nawet przeszukiwać Internet. Nawet nie tyle pod kątem fotografa, bo o zdjęcia naprawdę się nie martwię (tak, mam mega zaufanie do mojego brata), ale może jednak jakiś kamerzysta... To śmieszne uczucie, bo kompletnie nie mam takiej potrzeby, ale poczułam taką małą presję pt. "O Boże, a co jeśli oni wszyscy mają rację i naprawdę będziemy później żałować??". To trochę jak z tą wódką na weselu - prawie wszyscy tak robią i prawie wszyscy doradzają, że nasz pomysł z wyeliminowaniem tego trunku jest głupi, bezsensowny i będziemy żałować. Nie wiem, może. Czasem jak się tutaj naczytam kolejnych porcji tego typu komentarzy, to rzeczywiście zaczynam mieć wątpliwości. Ale zawsze udaje mi się je rozwiać jednym, najprostszym stwierdzeniem: to nasz ślub. Czytelnicy mają prawo wyrazić swoją opinię, a my mamy prawo ją zostawić z boku.

***
Znalazłam ciekawy portal ślubny. Trochę inne spojrzenie na ślub i cała masa interesujących artykułów i cennych wskazówek. 
Czytam i czytam, i czytam... Później szukam jeszcze innych odnośników, porównuję...
Karol się śmieje, że jak tak dalej pójdzie, to do końca L4 nauczę się Internetu na pamięć.

:)

15 komentarzy:

  1. jeżeli chodzi o kamerę na ślubie i weselu to mieliśmy takie same zdanie co wy - że nie chcemy, bo będzie ktoś za nami łaził i będziemy się nienaturalnie czuć czy coś ;-). Jednak teraz trochę mi szkoda, bo chętnie powróciłabym do ślubnego kazania itp. Z weselem w sumie nie mam tego problemu, ale z mszą ślubną owszem (dodam, że najważniejsze fragmenty ślubu i wesela nagrywał nam kolega - niestety w połowie przysięgi wysiadły mu baterie hehe, ale w sumie teraz się z tego śmieję). Dlatego jeśli mogę coś doradzić to ustawcie sobie gdzieś z boczku kamerę na statywie i niech nagra całą waszą mszę - potem możecie powycinać przydługie momenty - ale to jednak jest pamiątka. Myślę, że dla podobnie jak dla nas, dla Was również msza będzie centrum tego dnia, dlatego warto mieć ją nagraną. Serio mi żal tego kazania najbardziej, takie było fajne ..... :-) Ps. Pozdrawiam ze zwolnienia :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękuję za link do portalu ślubnego, na pewno się przyda :D
    Teraz tylko siedzę zamiast się uczyć i przeglądam artykuły ;)
    Księżniczka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecież nikt Was nie atakował w tych komentarzach. Ludzie z życzliwości chcieli podzielić się z Wami cennymi doświadczeniami. :) Logiczne jest to, że jeśli coś piszesz, to spotka się to z komentarzami, taki urok bloga. A zabrzmiało to tak, jakbyś miała pretensje, że ktoś Cię skłonił do rozmyślań.
    Ja mam zupełnie inną wizję ślubu, ale szanuję Twoją. Najważniejsze, żeby dla Was był to jeden z najpiękniejszych dni Waszego życia. I tego Wam życzę! :)

    PS

    Mi plaster miodu mega podpasował. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się Ela pod twoimi słowami, bo dokładnie to samo wysunęło mi się na myśl:) A pewnie nie ujęłabym tego lepiej. Myślę, że nie macie się czym przejmować. To chyba miło, że tyle osób bardzo wkręca się emocjonalnie w Wasz ślub:) To niesamowite, że zupełnie obcy ludzie chcą się udzielać i interesują się Waszym największym dniem w życiu. Czasami z tych "rad dobrej cioci" można wiele ciekawych rzeczy zaczerpnąć. Oczywiście, jeśli mamy do czynienia z natarczywym mówieniem "macie zrobić to i to", wtedy faktycznie przesada. Jednak nie zauważyłam abyś ktoś Was atakował w ten sposób. Widzę, że byliście bardzo wierni swojej wizji ślubu, więc też zaskoczyłaś mnie, że nagle pod wpływem kilku opinii zupełnie jakiś obcych osób zaczynasz mieć wątpliwości. Boje się pomyśleć co by było gdyby ludzie zaczęli wypisywać: lepszy ślub cywilny:D Spokojnie. nikt tutaj nie wchodzi Wam w buciorach przed ołtarz:) Trzymaj się tego co podpowiada ci rozum i serce. Nie na pokaz, aby było oryginalnie, ale też nie pod presją innych, bo wszyscy tak na ślubie mieli. Modlitwa pomoże na pewno:)

      Usuń
    2. Plaster miodu- jak typowy plaster miodu, przyjemny, kojący, rewelacyjny:) Ela daj jakiś znak życia.

      Usuń
    3. I mi się plaster podoba - Tobie czemu nie? :))

      Usuń
    4. A jakoś ten przesłodzony, miodowy klimat mi nie pasuje. Wręcz trochę mnie męczy samo słuchanie w takiej "przekochanej" atmosferze. Ciężko mi się przez tą otoczkę przebić do Słowa, które Ojciec głosi. A tak zupełnie poza tym to chyba trochę mi się już przejadł Szustak i może to jeszcze potęguje tą niechęć...

      Usuń
  4. Często odnoszę wrażenie że masz pretensje do komentujących ze w ogóle śmią komentowac twoj blog, zwłaszcza wtedy kiedy sa to komentarze przedstawiajace inny punkt widzenia niz twoj. Skoro nie odpowiada ci ze ktos wyraża swoją opinię to wylacz opcje komentowania i sprawa zakatwiona. Zdanie: "Tylko, że ja nikogo nie pytałam o zdanie i poradę w tej kwestii..." odbieram jako lekcewazenie osob ktore chcialy podzielic sie swoimi doświadczeniami czy przemyśleniami. I pomysl czy twoj brat naprawde bedzie mogl cieszyc sie uroczystoscia i odpowiednio ja przezyc jak bedzie biegal z aparatem i zastanawial sie czy na koniec bedziesz zadowolona z pracy jaka wykonal. Pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź na Twój komentarz jest w tekście:
      "Czytelnicy mają prawo wyrazić swoją opinię, a my mamy prawo ją zostawić z boku".
      Mogę jeszcze tylko dodać, że moim celem nie było zlekceważenie osób komentujących, tylko wyrażenie, że tak jak Wam, Czytelnikom, może się nie podobać to, o czym ja piszę, tak mnie mogą się nie podobać komentarze. I wcale nie oznacza to, że mam wyłączyć opcję komentowania, tak samo jak krytyczne komentarze nie oznaczają, że ja mam przestać pisać.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. No i właśnie o to chodzi, że decydując się na pisanie bloga liczysz się z tym że pojawią się różne komentarze w tym rady, sugestie, to jest nieodłączne. Więc tym bardziej nie pasuje tekst, że "nikogo nie pytasz o zdanie". Ty Piszesz swoja opinie ktoś inny swoją, tak po prostu jest.
    Masz prawo zostawić wszystkie rady na boku i robić swoje tylko po co tak to podkreślasz?, nikt Cie nie zmusza do stosowania się do swoich rad :) mam wrażenie. że się zdenerwowałaś na nas bo przestałaś być pewna swoich decyzji.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, masz całkiem niezłe wrażenie... ;)
      Na usprawiedliwienie mam... rozdrażnienie chorowaniem, nadmiarem wolnego czasu i bezczynnością oraz PMS. Jestem rozgrzeszona? :D
      :)

      Usuń
    2. To nie ja jestem od rozgrzeszania :)

      Usuń
  6. Do mojego slubu to jeszcze kupe czasu i troche ale musze przyznac ze na slowo "kamerzysta" to ja reaguje alergia no ale. No wlasnie. Moi rodzice na kamare rowniez sie nie zdecydowali a zdjecia robil im brat mamy. Coz, zdjecia wyszly fatalne, no ale 23 lata temu to aparaty robily zdjecia jak dzisiaj zabawkowe telefony. Jednak nie o fotografie chcialam, bo dla mnie zdjecia sa tak wazne I tak je uwielbiam ze wolalabym glodowac niz na tym ossczedzic, chcialam o kamerzyscie. Moi rodzice kamerzysty nie chcieli I teraz zaluja kosmicznie. Ja zawsze mowilam ze zadnej kamery ale jak poczytalam rozne fora to juz sama nie wiem... nie chcialabym co roku w rocznice slubu powtarzac to co moi rodzice teraz "ale bylismy walnieci, trzeba byla wziac". Co prawda mam troche wiecej czasu niz wy na zdecydowanie sie ale jest to ciezki orzech do zgryzienia dla osob ktore drazni kamera. Przemysl to na wszystkie strony I moze skozystaj z odgornej pomocy jak ze suknia;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybym była Twoim gościem to czuła bym się co najmniej "olana" i to z góry na dół..

    Z Twoich notek wynika:
    1. Gości pozbyć się jak najszybciej po weselu bo czekacie na noc poślubną
    2. Nie mogą mieć wyboru co chcą wypić bo wy im tego nie dajecie.. chyba, że wezmą sobie w barze i sami sobie zapłacą
    3. Niech robią dużo zdjęć i nagrywają żebyście mieli z czego wybierac
    4. I jeszcze niech przyniesie swoje ciasto..

    Czyli daj prezent, całą imprezę lataj rób zdjęcia i nagrywaj, nie zapomnij wziąć ze Sobą ciasta.. aha i jak nie lubisz wina i chcesz wypić wódkę bądź piwo to idź do baru i sobie kup.

    Sorki bardzo lubię Twoje posty i ogólnie po prostu lubię Cię czytać.. ale nie uważasz, ze to lekka przesada??

    I nie sugeruj się tym że nikt nie mówi, ze to jest jakiś problem.. no bo kto powie Parze Młodej takie rzeczy?

    Mimo to, życzę udanego Wielkiego Dnia
    G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z Twojego komentarza wynika, że trochę nieuważnie czytasz to, co tutaj piszę.

      1. "Pozbywanie się" gości brzmi strasznie, a nam jedynie chodzi o to, że nie byłoby dla nas żadną ujmą, gdyby akurat wesele skończyło się wcześnie, np. o godz. 2:00. Dla niektórych to byłoby wyznacznikiem, że zabawa była kiepska, a my po prostu przyjmujemy taką opcję i wcale nie przeszkadzałoby nam to. Jeśli jednak zabawa będzie trwała w najlepsze do rana, to będziemy czerpać z tego wesela, ile się da, razem z naszymi gośćmi.
      2. O tym nieszczęsnym alkoholu było już tutaj tyle dyskusji i tyle razy to tłumaczyłam, że już naprawdę nie mam siły...
      3. O fotografowanie i nagrywanie będą poproszone max. 2-3 zaufane osoby, które zresztą same oferują chęć pomocy i zaangażowanie. Jeśli pozostali goście będą mieć ochotę robić swoje zdjęcia i później się z nami podzielić, to już tylko i wyłącznie ich dobra wola. Nie będziemy nic sugerować.
      4. Jeżeli zdecydujemy się na opcję uzupełnienia weselnych słodkości domowymi ciastami, to będą w to zaangażowane tylko najbliższe nam osoby, które zechcą się w to zaangażować. Nikogo z gości, nawet z dalszej rodziny nie będziemy o to prosić, ani do tego zachęcać.

      To tak gwoli wyjaśnienia. Czy to przesada - okaże się w dniu ślubu. NASZEGO ślubu.
      Dziękuję za życzliwość i pozdrawiam!

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...