Skończyłam czytać Stary Testament. Szło mi ciężko. Trudno było utrzymać systematyczność. Bywały takie ciągi, że rzeczywiście, czytałam po 2-3 rozdziały każdego dnia, regularnie. Ale potem z jakichś powodów zwykle następował przestój i przez parę dni nawet nie zajrzałam do Biblii... Gdy tylko mogłam, starałam się to później nadrabiać, ale chyba tak średnio mi to wychodziło.
Myślę sobie jednak, że nieważne jak i kiedy, ale sam fakt czytania Słowa Bożego jak najczęściej jest niezwykle budujący i inspirujący. Choć czytam zwyczajnie, po kolei, rozdział po rozdziale, księga po księdze, to często zdarzało się, że fragment, który akurat przypadał mi na dany dzień idealnie pasował do aktualnych przeżyć i refleksji, był idealnym komentarzem do danego czasu w moim życiu. Mały przykład podałam m.in. tutaj. Przez takie momenty Szef lubi przypominać mi, że to nie żaden mój wyczyn z całym tym czytaniem, tylko to On sam chce do mnie mówić w swoim Słowie. Żywym Słowie.
Jeśli chciałabym skończyć czytać Pismo Święte do ślubu, to pozostało mi niecałe 20 tygodni. Policzyłam, że musiałabym czytać nie rozdziałami, ale kartkami - nieco ponad kartkę dziennie. Ale coś mi się zdaje, że z moim lenistwem, rozkojarzeniem i pewnie częstszymi przedślubnymi przestojami, to może być różnie. Zresztą, co to ma za znaczenie? Najwyżej Apokalipsa zostanie mi na miesiąc miodowy - w sam raz. :D
Chcę czytać. Po prostu.
A skoro już jesteśmy przy odliczaniu to na dzisiaj linia 138: Azory - Kombinat. Jeździło się nią kiedyś na praktyki o 5:00 rano. :)
Śmieszy nas też ostatnio suwak, odliczający dni do ślubu. Ta parka tak zabawnie zbliża się do gołębi, że wygląda jakby pan młody (czyli Karolasty :D) miał zaraz nadepnąć gołębiowi na ogon... I to lekarz! Kto to widział... :)
Zaczęliśmy wręczać zaproszenia na ślub. Zrobiło się poważnie. To już naprawdę niedługo.
A jak jeszcze za chwilę zmieni się rok na 2015, to już w ogóle...! Dziki szał... :)
I jak tam? Czy goście są urażeni, że zaproszenia takie liche? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
manna
Haha ;D
UsuńWyobraź sobie, że nie! Nawet wręcz przeciwnie - przytakują, że dobrze, że skromne i proste.
Ale to pewnie dlatego, że nie chcą nam sprawić przykrości... ;p ;)
Hahaha komentarz mnie powalił :) a mnie podobają się Wasze zaproszenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w nowym roku!
aga
Ada, wyprzedziłaś mnie w czytaniu! Brawo! Ja utknęłam w księdze Barucha, ale od dziś wracam do systematyczności. Koniecznie.
OdpowiedzUsuń:)