Tym razem chciałam troszkę od innej strony. Znalazłam niedawno ciekawy cykl o czystości... z odzysku. Ale nie w takim sensie, że spotykają się dwie osoby, które mają już doświadczenia seksualne, ale nowy związek pragną oprzeć na czystości. Na pewno jest to ważne, ale mam wrażenie, że to, mówiąc kolokwialnie, żadna filozofia. Skoro jest taka wola i chęć, to takie zmagania o czystość raczej niewiele różnią się od tych, które przeżywają osoby wolne od jakichkolwiek doświadczeń łóżkowych.
Dużo większym wyzwaniem wydaje mi się sytuacja, kiedy dwoje ludzi jest razem, rozwija się między nimi miłość, współżyją i ma to dla ich związku autentyczną wartość emocjonalną, a może nawet duchową i... pojawia się myśl, że to jednak nie jest dobra droga. Żeby zawrócić. Oprzeć relację na czystości.
Czy to w ogóle możliwe? Jeśli tak, w jaki sposób się do tego zabrać? Co trzeba sobie uświadomić? Dlaczego warto podjąć wysiłek takiej diametralnej zmiany? Jakie korzyści (lub straty?) to może przynieść? O czym należy pamiętać, żeby zwiększyć szanse na powodzenie pomysłu zaprzestania współżycia?
O tym wszystkim w jak zwykle prosty i ujmujący sposób mówi ks. Malina w ośmiu krótkich odcinkach. Rzeczowo, konkretnie i bardzo inspirująco. Projekt "Czystość z odzysku" jest przeznaczony głównie dla par, które mają doświadczenia seksualne, lecz pragną powrócić do naturalnej dynamiki związku, ale także dla tych, którzy walczą o czystość przedślubną i potrzebują jakiejś dodatkowej motywacji. Nie ma nic wspólnego z Kościołem, nie trzeba być specjalnie wierzącym, żeby poszczególne założenia i argumenty zrozumieć (choć wiara z pewnością jest czynnikiem dodatkowo motywującym i pomaga przetrwać trudne chwile :)).
Na zachętę polecam obejrzeć choć jeden odcinek i to wcale nie pierwszy, a szósty (chociaż Malina w każdym odcinku przestrzega, żeby koniecznie oglądać po kolei, ale uważam, że ten jest najlepszą kwintesencją).
PS
Sentymentalna się zrobiłam. Wspólne zakupy w naszym wydaniu...
Musiałam zrobić zdjęcie - na pamiątkę, że tak to kiedyś wyglądało. ;)
To moje, a to Twoje... JUŻ NIEDŁUGO... ;) |
Księdza Malińskiego miałam okazję poznać przy okazji ubiegłorocznych rekolekcji wielkopostnych. Pamiętam, że bardzo dużo dał mi tamten czas. Byłam zachwycona tym, co mówi i jak mówi ks. Maliński. Ale do filmików zupełnie nie mogłam się przekonać. Czasami tylko wracam sobie do tych rekolekcyjnych nagrań. :)
OdpowiedzUsuńTeraz posłuchałam kilku odcinków czystości i jestem w sporym szoku. Z takim spojrzeniem na sprawę jeszcze się nie spotkałam. Na pewno warto posłuchać, dzięki! :)
Już tylko 78!
Kurcze, a my nigdy nie robiliśmy osobno zakupów. :P Zawsze wszystko do jednego koszyka i jeden rachunek, czasami, ale to naprawdę baaardzo rzadko oddawaliśmy sobie pieniądze. Często też robimy sobie wzajemnie zakupy. Chyba po prostu będziemy mieć ciut mniej pamiątkowych zdjęć. :)
"Na pewno jest to ważne, ale mam wrażenie, że to, mówiąc kolokwialnie, żadna filozofia. Skoro jest taka wola i chęć, to takie zmagania o czystość raczej niewiele różnią się od tych, które przeżywają osoby wolne od jakichkolwiek doświadczeń łóżkowych."
OdpowiedzUsuńDroga Ado, byłoby dobrze, gdybyś nie wypowiadała się o sprawach, o których nie masz pojęcia. Tak, Bóg wybacza nam nasze grzechy, ale ich konsekwencje psychiczne w nas pozostają (i kary czyśćowe też). Nie da się całkowicie uciec od posiadanych doświadczeń, jakiekolwiek by nie były. Nie musi chodzić ściśle o seks, ale każda nieuporządkowana relacja damsko-męska będzie rzutować na tę "właściwą", potem małżeńską. Jesteśmy obarczeni sumą naszych przeżyć, z tym się akceptujemy i kochamy, ale to istnieje. Raz przekroczoną granicę jest dużo łatwiej przekroczyć ponownie.
Czytam często, w sumie nie piszę, ale teraz to się zirytowałam.
Marta
Bardzo dobrze, że o tym napisałaś, Marto, bo to ważne spostrzeżenie. Nie mniej jednak nie chodziło mi w ogóle o to, że wcześniejsze doświadczenia nie rzutują na nasze relacje, bo oczywistym jest, że rzutują i Malina też o tym mówi. I dużo łatwiejsze przekraczanie raz ugiętej granicy też jest dla mnie jasne. Ale miałam na myśli, że po prostu te dwie sytuacje mocno się od siebie różnią - rozpoczynanie nowego związku z wizją czystości i wprowadzenie w życie tej czystości w związku, w którym dotąd współżycie było wartością. Różnią się od siebie rodzajem przeżyć, mentalnością czy nawet konkretami organizacyjnymi. I w moim odczuciu ta druga sytuacja jest nieco większym wyzwaniem. Tylko tyle.
UsuńOdcinek trzeci - co za bzdura z tym porównaniem z klerykiem! Nie wiem, dlaczego WSZYSCY się do tego odwołują, do mnie to totalnie nie trafia. "Ojej, tylko miesiąc do święceń kapłańskich" - no i co z tego?!
OdpowiedzUsuńReszta argumentów była spoko, ale jak słyszę "wyobraźmy sobie kleryka, który już niewiele ma do święceń.." to nóż mi się w kieszeni w otwiera i od razu Malina mnie wkurzył :P