Tak sądziłam, że po Świętach ruszymy z kopyta z końcówką przygotowań. Ale że uda się aż tyle załatwić w tym przecież krótszym tygodniu, to się nie spodziewałam.
Załatwiłam nam spowiedź na sobotę.
Ostatecznie dogadałam scholę na ślub, w czwartek mamy ustalić już wszystkie pieśni. Tutaj mała niespodzianka - jednak zrezygnowaliśmy z organisty. Całą oprawę muzyczną Mszy poprowadzi schola. Będzie kameralnie i pięknie.
Znalazłam rewelacyjnego tancerza, który pomoże nam przygotować pierwszy taniec. Mało tego - pierwsza lekcja już za nami! W bardzo sympatycznej atmosferze, a jednocześnie konkretnie i naprawdę przyjemnie. Przed nami dużo ćwiczeń, ale jest to mega ciekawe doświadczenie. Odkrywamy jakiś nowy wymiar naszej relacji, która ma pewne odbicie w tym, jak zachowujemy się w tańcu. Fajne wyzwanie.
Kupiliśmy w końcu buty ślubne Karolastemu, bo bujaliśmy się z tym od grudnia... ;p A tu wystarczyło może pół godziny i trochę szczęścia, na którego brak naprawdę nie narzekamy. ;)
A po drodze zdążyłam jeszcze być u lekarza, przeżyć prawie-zawał w pracy, wysłać ostatnie zawiadomienia na ślub, podziwiać nowe zdobycze w pracy Karola, zrobić razem z Agatą drugą próbę makijażu ślubnego i kupić odpowiednie baleriny na wesele, na wypadek gdybym nie dawała rady być w obcasach do końca wesela. Uff...!
Zwieńczeniem intensywnego tygodnia jest intensywna, acz piękna niedziela. Był czas i na film, i na drzemkę, i na spacer, i na przytulasy, i na poćwiczenie kroków tanecznych... :)
PS
Zaklinanie wykresów trwa... Zaczął się decydujący cykl, od którego zależy, w jakim momencie będę w dniu ślubu. Trochę zaskoczyło, ale nie jest źle. Musielibyśmy mieć dużego pecha, żeby okres zjawił się akurat wtedy. Prędzej szykuje się opcja "odroczonej" nocy poślubnej... ;)
Post scrpitum wyszlo Ci trochę nielogiczne :D Tzn. jasne, rozumiem, mieć miesiączke na ślubie to problem: i możliwy ból, i dyskomfort, no i wiadomo, noc poślubna ;) Więc oby Ci się udało ;)
OdpowiedzUsuńAle najpierw piszesz, że Ci okres nie grozi, a w następnym zdaniu, że grozi odroczenie nocy poślubnej, no więc jak? W każdym razie - oby było dobrze ;)
Marta
Przez "odroczoną" noc poślubną mam na myśli taką sytuację, że okres zdąży się skończyć i nie uwiniemy się przed II fazą, a nie chciałabym zajść w ciążę w kilka dni po ślubie. ;)
UsuńCześć, to znów ja. Znalazłam artykuł, który może być ciekawym przyczynkiem do naszej wymiany zdań (i maili) na poruszony tutaj temat "odraczania" poczęcia zaraz po ślubie. Wklejam tutaj, bo może się też przydać i przyszłym czytelnikom. Mam nadzieję, że zapoznacie się z nim oboje.
Usuńhttp://rzymski-katolik.blogspot.com/2013/11/naturalne-planowanie-rodziny-czy.html#
Pozdrawiam,
M.
My też zaklinamy ile się da ;) Oby nam się udało :D
OdpowiedzUsuńW kwestii balerinek. Suknię masz na długość dopasowaną do obcasów? Jak tak, to w balerinach możesz się zabić. :p Dwa centymetry robią różnicę. ;)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, dlatego to ostateczność. Ale wolę mieć cokolwiek na zmianę, niż łazić od połowy wesela boso (choć już widziałam Pannę Młodą, która po północy rzuciła buty w cholerę i tańczyła boso, serio :)).
UsuńJa byłam na boso, ja! Co prawda to było już pod koniec poprawin, ale jednak :P Od samego początku wiedziałam, że nie chcę zmieniać na baleriny (problem z długością sukni + problem z doborem odpowiednich balerinek w ogóle), więc zamówiłam buty taneczne (na niskim, 5 cm, obcasie) i nie miałam nic na zmianę. Spisały się na medal :) Ale jednak czas i taniec robią swoje - miałam je ubrane od ok. 12 do 4 nad ranem, dlatego następnego dnia założenie jakichkolwiek butów to był dla mnie problem. "Poprawinowe" też były taneczne, ale miały 6 cm i były lekko za ciasne (choć i tak wygodniejsze, niż inne moje buty, kupione normalnie w sklepie), dlatego jakoś po 9 godz. w końcu je zdjęłam (i wtedy cudownie wrócił mi dobry humor!).
UsuńA panny młode balujące na bosaka to wcale nie jest rzadki widok - niektóre pod koniec wesela nawet baleriny zdejmują ;) Zresztą, gości również to dotyczy.
A za cykl trzymam kciuki :D Ja się martwiłam, że akurat wypadnie mi okres, ale owulacja się przesunęła tak, że nie tylko wesele przeżyłam bez wiadomego bólu i dyskomfortu, to jeszcze zdążyliśmy się sobą nacieszyć, pomimo niekoniecznie łatwych początków :)
Oj tam oj tam. Że niby czemu nie w ciążę? ;) Ciekawa jestem czy jak będzie ew owulacja to poczekacie. My z pewnych względów mieliśmy medyczne wskazania, by jeszcze kilka dni poczekać, ale jak ruszyła maszyna to się nie dało jej zatrzymać ;)
OdpowiedzUsuńAle im blżej ślubu, to przysięgam, że gdybym była z Krakowa, to bąłgałam bym o adres kościoła, żeby móc być na Waszym ślubie. Popatrzeć na Was. Bo na takim ślubie, takich narzeczonych pewnie nigdy nie będę......
Bardzo miło mi to czytać, aż mi trochę głupio, dziękuję. ;)
UsuńZawsze można się wybrać na wycieczkę do Krakowa akurat w ten weekend - zapraszamy! Na naszym ślubie będzie mała reprezentacja towarzystwa "blogowego", więc jeśli byś chciała, ja nie widzę przeciwwskazań. :)
Haha. Serio dalabys namiar??? :) no niestety do Krakowa nie mam rzut beretem (choc zdecydowanie blizej niz Zebrowka) i bylaby to niezla wyprawa i to do tego z cala familia. Ale powiem szczerze ze moj M. lubi szalone pomysly. I choc historii wlasciwie Waszej nie zna wiec nie jest tak podekscytowany jak ja.. To moze by sie i zgodzil? Zwlaszcza dlatego ze Krakow kochamy... Wiec wiesz ze rozwaze ta propozycje? :> :)
UsuńRozważ, rozważ, bo mówię serio. Tylko wtedy prosiłabym Cię o kontakt mailowy, żeby dogadać szczegóły. :) :)
UsuńEj, Żebrowa, a może Wy też? Tanie krajowe loty ryanair rzucił :) odbiorę Was z Balic, a nawet przenocuję :P też lubię szalone pomysły!!!
UsuńJa już to kiedyś Żebrówce proponowałam! :D
UsuńMnie odmówiła, ale może Tobie... ;D ;p
Krajowe loty mówisz... :D
UsuńHaha. Zebrowka. Kogo jak kogo. Ale Was to tez bym nieziemsko chciala poznac. Jak Wy sie zdecydujecie to wtedy na pewno zrobie wszystko zeby przyjechac!
Usuń:D :D Ostatnio Żona poznała M. Widzieli się całe jakieś 10 sekund. :D
UsuńA tak serio, niestety jedyne dłuższe wycieczki jakie u nas wchodzą w grę na ten moment to tylko rowerem po wybrzeżu. :p :(
Serio??? Myslalam ze Wy wspolnie poznaliscie sie juz dawno. A to tylk wy kobitki :P
UsuńNo nic. Nad morze wybieramy sie wakacje. Takze tego. Bede.Was szukac ;)
UsuńNo ja nie wiem, czy tylko kobitki się poznały. :D Ostatnio jak Antek bawił się moim telefonem i oglądał foty, na widok zdjęcia mojego męża radośnie wykrzyknął "TATUŚ!!"... :D :D
UsuńW ogóle weź do mnie napisz z formularza, bo mam niejasne wrażenie, że możesz być bardzo blisko mojego rodzinnego miasteczka. ;)
No po Zonie tego bym sie nie spodziewala! No naprawde! ;)
UsuńWiecie co, tak mnie oczerniać;P Ale Mąż Żebrówki faktycznie przystojny i sympatyczny:) Oczywiście nie tak jak mój, ale od biedy ujdzie;)
UsuńHeh znowu u mnie najprawdopodobniej wypadną dni płodne, bo raczej mam wszystko regularnie od kilku miesięcy co do dnia co też mnie trochę martwi, bo tak zajść w ciążę kilka dni po ślubie... Z drugiej strony pięknie ;-)
OdpowiedzUsuńJa miałam 10 lat regularnych cykli, jak w zegarku, niewzruszonych ani stresami, ani chorobami czy przeprowadzkami... a przedostatni przed ślubem trwał 13 dni i tym samym zaliczyłam ślub z okresem. Nie wiem, ile Ci jeszcze zostało cykli do ślubu, ale nie ma co liczyć, organizm i tak zrobi co uzna za stosowne. Almendra
UsuńHahaha, widzę, że nie tylko ja marzę o byciu na Waszym ślubie! :) Mam nadzieję, że wykresy poukładają się po Waszej myśli jednak - przy stresie różnie bywa :D
OdpowiedzUsuńDziewczyny, co powiecie na wielką, blogową delegację? :P
Tak patrzę na dzisiejszą datę i myślę "O, Ada się za miesiąc hajta". Normalnie czekam na ten Wasz ślub jak na własny... prawie :P
OdpowiedzUsuńWykresów nie zaklinać, modlić! Szef stworzył, to Szef poukłada ;)
Dużo szczęścia!
A.