Jesteśmy nareszcie!
To był nasz 1. tak długi wspólny wyjazd.
2 tygodnie razem, dzień w dzień, noc w noc (spaliśmy na łóżku piętrowym), 24 godziny na dobę.
Pobudka o 6:00, a o 22:00 zwykle byliśmy już w łóżkach, wyczerpani i obolali (maści i inne cuda przeciwbólowe się przydały, zdecydowanie).
4,5 godziny pracy do południa i 4 godziny popołudniu. O 12:00 przerwa na obiad - choćby się waliło i paliło, nieważne czy rządek dokończony czy nie - fini!
3 kg winogron potrzeba do wyprodukowania jednej butelki szampana. Wiaderko, w którym mieści się około 15 kg, można uzbierać w 5 minut. Próbowałam kiedyś zliczyć, ile wiader dziennie zbieram, ale nie dałam rady, zawsze się gubiłam po mniej więcej trzydziestu, a gdzie tam do końca dnia... :)
13 - osobowa ekipa zbierała codziennie około 7-8 ton winogron. Któregoś dnia pobiliśmy rekord, zbierając aż 10 ton! Ale to był taki wycisk i niesamowite tempo, że Francuzi pracujący z nami wymiękali.
Gospodarz wyliczył nam, że średnia ilość zbieranych winogron dziennie na osobę to około 700 kg.
Prawie 1500 km od domu + kiepskie warunki jazdy = ponad 26 godzin jazdy samochodem w każdą stronę. Koszmar.
Niemal 11 dni spędziliśmy jako winobrańcy w Szampanii. Było bardzo trudno i męcząco, ale jednocześnie pięknie i bardzo owocnie. Traktujemy ten wyjazd i tę pracę jako swego rodzaju wyróżnienie i dar.
Sporo się wydarzyło przez ten czas, po raz kolejny nauczyliśmy się wiele nowego i doświadczyliśmy nieprawdopodobnych darów łaski. Wracamy umocnieni, by podzielić się tym, co przeżyliśmy. Tylko najpierw musimy odespać i trochę się ogarnąć po powrocie. Do przeczytania niebawem!
Wow, jestem pełna podziwu dla Was! Ja wysiadam po 2h zbierania jagód, a co dopiero codziennie po 8-9h!
OdpowiedzUsuńWięcej liczb - dziennie średnio zbieraliście winogrona na 233 butelki szampana, więc przez cały wyjazd uzbieraliście ich na 2566 (każdy z osobna ;))!
Łoł, że też chciało Ci się to liczyć! :)
UsuńCieszę się, że nareszcie jesteś :))) Wypocznij i wracaj do nas :)
OdpowiedzUsuńOj, wiem jak to się jedzie tyle godzin w jedną stronę, co prawda autokarem - w sumie nie wiem co lepsze, ale i tak łączę się w bólu... ;)
I czekam na dalszy opis wrażeń, łask i wszystkiego tego, czym zechcesz się z nami podzielić :)
Aaa, i jeszcze ten uśmiech przy pracy - bezcenny :D
Uśmiech był oczywiście pozowany. :D Normalnie wcale nie było do śmiechu - bolał kręgosłup, nogi, zwłaszcza kolana, na dłoniach mieliśmy odciski od sekatorów i drobne rany po przypadkowym zagalopowaniu się z nim na własne palce zamiast na gałązki kiści... Wcale tak wesoło nie było. :)
UsuńZdaję sobie z tego sprawę... Byliście dzielni :)
UsuńAda, jesteś! <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że wciąz nie napisałam maila - ciągle odkładałam to, mówiąc sobie, że i tak wyjechałaś, no i maszci klops. Ale napiszę, słowo!
Pozdrawiam serdecznie,
Marysia
Spoko, czekam cierpliwie. :) Pozdrawiam!
UsuńPodziwiam, trochę zazdroszczę i nabrałam ochoty na winogrona! ;)
OdpowiedzUsuń