Trochę przykro, bo pomysł był przemyślany, wychodzony i wymęczony. Od Annasza do Kajfasza, żeby wszystko załatwić. Żeby to było spójne i logiczne. Czas, energia, wysiłek, modlitwa... Sporo w to włożyłam. I wydawało mi się, że plan jest naprawdę dobry. Na pewno był do zrobienia, cudów nie wymyślałam. Gdyby tylko chciał, jednym skinieniem palca mógł mi pomóc.
Ale chyba ma lepszy pomysł, bo z mojego planu nici. Rękami znudzonej sekretarki w znienawidzonym przeze mnie pokoju 14 napisał: "Pani wniosek nie wnosi nic nowego do sprawy. Postanawiam utrzymać decyzję w mocy". Pieczątka. I dupa. Zesrana.
Pytanie tylko co teraz?
Pomysły mi się wyczerpały. Chciałam napisać: Teraz Twój ruch, ale nie będę Cię sprowadzać do poziomu palikociarni. Po prostu, weź to sobie i zrób, co zechcesz. A przy okazji mógłbyś sypnąć garstką siły potrzebnej, by przez to wszystko przejść.
Boże.
PS
Swoją drogą, nieco zabawny jesteś. Spodziewaliśmy się trudności, nastawialiśmy się, żeby sobie z nimi poradzić. I owszem, są, tylko zupełnie inne, niż myśleliśmy... I to trochę komplikuje sprawę, bo co jak co, ale żebyśmy mieli problem z dogadywaniem się w tym wszystkim? Jeszcze jakiś czas temu powiedziałabym, że to niezły żart. Tylko w praktyce mało śmieszny. Ale żartuj sobie, żartuj, skoro musisz. I tak Cię kochamy.
Zaufaj, zawierz to wszystko... Z pokorą i cierpliwością:) To jedyne lekarstwo:) Będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńPan Bóg chyba słynie z takich "pomysłów" :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno chciałam o to zapytać. Czy w mowie też używasz słów "dupa", "sranie" itp. bez skrępowania? Zauważyłam, że w Twoich notkach czasem pojawiają się takie słowa, trochę to jednak razi, w końcu jesteś kobietą :)
OdpowiedzUsuńTak, czasem mi się zdarza. Uwierz, że w takich dniach jak dzisiaj, nie mam sił zastanawiać się, czy to razi, bo jestem kobietą... Myślę, że to jedna z łagodniejszych wersji wyrażania negatywnych emocji. Te cięższego kalibru raczej mi się nie zdarzają. Zresztą... Po co ja się tłumaczę...?
UsuńMożna by powiedzieć, "razi, bo jesteś osobą wykształconą". Powoływanie się na kobiecość jest zupełnie przestarzałym argumentem.
UsuńLecz teraz powiem, co ja o tym myślę. Otóż nie razi wcale. Bo służy ekspresyjnemu wyrażeniu treści.
Tak też czasami można. Nie pada przecież bez ładu i składu co drugie słowo z dużą ilością "r:-))).
Jakkolwiek kretyńsko to brzmi w tej sytuacji, na pewno gdzieś w głębi czujesz, że jeszcze Mu będziesz dziękować, że Twój plan nie wypalił. Zobaczysz, że właśnie tak będzie. Zawsze tak jest. Wszystko zawsze się dobrze kończy, a jak nie jest dobrze, to znaczy, że to nie koniec.
OdpowiedzUsuńI motywacyjny kop w ...pośladki :) na koniec: ej! Nie po to przez tyle czasu ćwiczyliście pokojowe rozwiązania, żeby z nich nie korzystać, kiedy są potrzebne! "Modlitwa kobiety pokornej" jeśli trzeba i jazda! :)
Nie, chyba jeszcze nie mogę się zdobyć na prototyp wdzięczności. Za duży cios. Może z czasem, może masz rację. Staram się nie dopuszczać do siebie myśli, że to będzie źle. Musi być dobrze, coś wymyśli. Ale to tylko dlatego, że Mu ufam. Chyba jeszcze nie mam aż takiego doświadczenia wiary, żeby być przekonaną, że zawsze tak jest.
UsuńA z "wyuczonych" pokojowych rozwiązań staramy się korzystać. Tylko jest to o tyle trudne, że o coraz wyższą stawkę się rozbija. W drobnych sprawach było lajtowo. A im większe zaangażowanie, czas, wysiłek i emocje za czymś idą, tym łatwiej się poranić, a trudniej później znaleźć jak najmniej bolesne dla obu stron rozwiązania. Ale spoko, nie żremy się i nie zabijamy (jeszcze :P). Dajemy radę i dużo się dzięki temu wszystkiemu uczymy.
Właśnie o tym zaufaniu mówię, bo masz rację, że ta wdzięczność to przychodzi z czasem. Czasem po latach dopiero. Chyba po to jest to wszystko, żeby w końcu nabrać tej pewności, że zawsze tak jest. Znam bardzo dobrze ból mega ważnych spieprzonych planów, które były jak najbardziej do zrobienia wręcz banalne do wprowadzenia w życie. Tym bardziej pamiętam, żeby o Was z Górą zagadać.
UsuńDużo siły dla Was:*:*
Dzięki, to niezwykle ważne dla nas teraz. Po prostu dzięki. :)
UsuńFajnie tak sobie czasem pogadać z Bogiem... Wierzę, że faktycznie ma to wszystko jakiś sens i niebawem wszystko się poukłada. Próbowałaś założyć firmę ?
OdpowiedzUsuńHm, założenie firmy to pikuś - zapytaj Karola. Z domu nie musiał wychodzić i ma! ;)
UsuńPotwierdzam - zakładanie firmy to lajt w porównaniu z prozą życia... ;)
Usuńtrochę za niejasno się wyraziłam, chodziło mi dotację do firmy z Urzędu Pracy :)
Usuńhttps://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/t1/1798266_718930604805359_1743090329_n.jpg
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
manna
Łaaał. :D Fajne!
UsuńDzięki. ;)
ważna jest szczerość i prawda - i to w Tobie lubię :)
OdpowiedzUsuńSzczerość? Jakoś ja tej szczerości nie widzę. Przeczytaj rozmowę z Anonimowym.
UsuńOjej i co te wszystkie przeczytane książki nie pomagają? No popatrz jaki pech...
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam w życiu ani jednej takiej książki, mój mąż też nie. Nigdy się nie pokłóciliśmy o takie pierdoły jak firma czy kolory ścian, a mamy za sobą budowę domu, więc wiem ile nerwów kosztują takie załatwianki. Kiedy mąż zakładał firmę wspierałam go z całych sił a nie pokazywałam swoje fochy.
Gratuluję z całego serca Twojej nieskazitelnej postawy.
UsuńPrzeczytane książki pomagają bardzo.
A skoro nie masz pojęcia, czego mogą dotyczyć nasze trudności, to swoje przypuszczenia możesz sobie schować do kieszeni. Bezwartościowe.
Przecież sama pisałaś że potraficie się sprzeczać o klamki czy drzwi. Wybacz, ale uważam to za żałosne :) szkoda by mi było nerwów i dziwie się że wy tacy idealni klocicie się o takie głupoty. A podobno macie takie łagodne charaktery... :D
UsuńNigdzie nie napisałam, że kłócimy się o rzeczy związane z remontem, tylko że tego ostatnio dotyczy większość naszych rozmów. Problemy z dogadywaniem się wcale nie muszą oznaczać kłótni, to raz. A dwa - ja uważam za żałosne dorabianie sobie historii do własnych teorii bez uzasadnienia.
UsuńA w obliczu tego, co piszesz, to Ty zdajesz się być idealna, nie my. Jeszcze raz gratuluję.
Oj, czyli uważasz siebie za żałosną... Przykre.
UsuńJa nigdzie nie napisałam że jesteśmy idealni, tylko ze nigdy nie kłóciliśmy sie o takie głupoty:)
Ps. Pamiętaj że ja wiem o Tobie więcej niż tu piszesz bo znamy się osobiście:-] więc nie dopisuję sobie teorii tylko odnoszę się do tego co sama mówisz:)
UsuńChętnie omówię z Tobą szczegóły przy kolejnym spotkaniu. Osobistym.
Usuń"Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego."
OdpowiedzUsuń(ta modlitwa jest przypisywana wielu osobom i postaciom, co nie umniejsza jej piękna)
M.
Sama czasem się łapię na myśli: "A weź się chrzań, chcę po mojemu!". Ale potem wiem, że po raz kolejny powinnam była bardziej powierzyć wszystkie sprawy. On naprawdę ma plan, czasem w przykry sposób daje o sobie znać, czasem trzeba długo poczekać, ale warto!
OdpowiedzUsuń