To był jeden z najwspanialszych dni w naszym życiu...
Tradycyjnie już - voucher. Niby to prezent dla Niego, a tak naprawdę dla mnie... ;) A świętowanie rozłożone na parę dobrych miesięcy... To dopiero rozmach! :)
I dzisiaj nie będzie ani słowa o płytkach, meblach, lampach i farbach... Ani słowa. Tylko my i Miłość...
Miłość to w gruncie rzeczy jedyna sprawa, o której w ogóle warto mówić:-).
OdpowiedzUsuńAle to szybko leci!
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł z tym voucherem! Zainspirowałaś mnie, może w przyszłości sama ten pomysł wykorzystam:)
OdpowiedzUsuńI je pewnie też ;-))) Wszystkiego co Wam potrzeba z okazji rocznicy :)))
UsuńDziękujemy. ;)
UsuńI zachęcamy do wykorzystania pomysłu z voucherem - naprawdę fajna sprawa. :)
Kurcze i już aby dotknąć i będzie weselicho:) Z tej okazji jednak życzę wam miłości codziennie większej:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Przyda się, nawet bardzo. :)
UsuńA jak dokładnie działa ten voucher?
OdpowiedzUsuńKarol dostał go w prezencie i może wykorzystać te "usługi", które voucher zawiera. Tzn. zabrać mnie na spacer, do kina czy kawiarni, albo powiedzieć mi coś miłego... :D Jak widać są to czynności, które tak naprawdę nam obojgu mają sprawić jakąś przyjemność.
UsuńW gruncie rzeczy chodzi o to, że taki voucher ma być pewną motywacją do podejmowania ciekawych inicjatyw w najbliższych miesiącach. Żeby się nie zasiedzieć, ale pamiętać, że raz na jakiś czas fajnie jest wyjść do kina czy na spacer. Żeby miło spędzać ze sobą czas i dbać o miłą atmosferę między nami. A takie pomysły zdecydowanie tej fajnej atmosferze sprzyjają. :)
Pamiętaj, że ten masaż to z kijem z trzech metrów i z zamkniętymi oczami. (musiałam:D)
UsuńA no to jasne. :D
UsuńZawsze zamykam oczy, gdy Karol mnie masuje... :P
A raz nawet po Jego masażu straciłam przytomność... To dopiero był odlot! ;) Trochę mniej śmiesznie było, gdy okazało się, że to wina mojego kręgosłupa, a nie zdolności manualnych mojego Narzeczonego... ;)
Świetny pomysł :) Ja zawsze o nim zapominam przy takich okazjach, ale może kiedyś uda mi się zrealizować.
OdpowiedzUsuńCo do poprzedniej notki to wszystko się ułoży, trudności są przejściowe, a własny gabinet na pewno będzie niezłą przygodą dla Was.
A za rok będziecie myśleć, że za rok (od dziś za dwa lata:)) już będziecie małżeństwem:) Miłości i pokory Wam życzę:)
OdpowiedzUsuń