Dzięki koleżance zorientowałam się, że powinnam zadzwonić do swojej fryzjerki i na wszelki wypadek zaklepać sobie termin na ślubne uczesanie. Podobno w niektórych salonach soboty są obstawione na pół roku do przodu...! (?!)
Powinniśmy też poszukać i zdecydować się na cukiernię, która dostarczy tort weselny i ciasta. Tak, ciasta też, bo jednak zrezygnowaliśmy z pomysłu zaopatrzenia wesela domowymi ciastami. Nie było zbyt wielu chętnych do współpracy, więc idea umarła śmiercią naturalną. Zatem trzeba powoli orientować się w sprawie cukierni. Wszelkie podpowiedzi, opinie i polecenia z Krakowa i okolic mile widziane. :)
Kolejną ważną sprawą do załatwienia są dokumenty z naszych rodzinnych parafii potrzebne do ślubu. Chodzi o świadectwo chrztu wraz z potwierdzeniem przyjęcia sakramentu bierzmowania. Ma ono ważność przez 6 miesięcy od momentu wydania, więc spokojnie można już teraz pofatygować się o nie.
A w tak zwanym międzyczasie oczywiście główną atrakcją jest zapraszanie gości weselnych. Atrakcją, trzeba dodać, nieco czasochłonną i wymagającą zaangażowania, ale też przynoszącą wiele frajdy.
Poza tym jeszcze w styczniu chcielibyśmy też wybrać obrączki. Gdyby kogoś nęcił podobny pomysł, to pamiętajcie, żeby przy wybieraniu rozmiaru uwzględnić fakt, że zimą palce są obkurczone, a latem przy wysokich temperaturach puchną. My chcemy wybrać obrączki właśnie teraz, ze względu na to, że chyba łatwiej będzie nam dobrać rozmiar do "chudych" palców tak, żeby pierścionek był luźny, ale nie spadał, niż wciskać na spuchnięte palce, a potem zastanawiać się, czy zimą spadnie czy nie. Dobrze sprawdziło się to z pierścionkiem zaręczynowym, który Karol kupował właśnie zimą i był przekonany, że będzie za duży. Okazało się, że rzeczywiście jest troszkę luźny, ale nie na tyle, żeby zsunąć się z palca, za to latem, gdy mam opuchnięte dłonie, nie uciska mnie zanadto. Dlatego teraz będziemy mieć dobry punkt odniesienia, w jaki sposób dobrać rozmiar obrączek.
Zaczyna pojawiać się u nas ekscytacja tym, że to już tak blisko. Wszyscy wokół wciskają mi, że to stres, że nawet chudnę przez to (guzik prawda, waga ani centymetr nic takiego nie pokazują, ale podobno z zapuszczaną, zapiętą do góry grzywką i odsłoniętym czołem wyglądam szczuplej ;D), mało tego, znów dopadają mnie dziwaczne sny z naszym ślubem w roli głównej. Ale wciąż nie czuję, żeby to był stres. Owszem, przeżywam to na pewno, sporo o tym myślę i moja podświadomość daje temu wyraz właśnie chociażby w snach. Jednak to jest zupełnie inna gama emocji niż przy stresie. Nazwałabym to raczej właśnie ekscytacją, ewentualnie podjaraniem. :D
Świadectwa chrztu, tak samo jak i dokumenty z USC, mają ważność 3 miesiące ;)
OdpowiedzUsuńTak uprzedzam, żebyscie dwa razy nie biegali, bo jestem tego pewna na milion procent :)
Owieczka
Cytat ze strony internetowej parafii, w której bierzemy ślub:
Usuń" Zaświadczenie z Urzędu Stanu Cywilnego (ważne jest przez trzy miesiące),
Aktualne świadectwa chrztu i bierzmowania (ważne jest przez pół roku)" :)
Czasem milion procent to jeszcze za mało. ;)
Ale dzięki za troskę, doceniamy. :)
Ado z tego, co mi wiadomo to faktycznie jest to trzy miesiące. Przynajmniej nam tak kapłan mówił. Lepiej trzy miesiące przed niż wcześniej :)
UsuńMarta
Dlaczego zatem na wszystkich stronach internetowych parafii, a nawet na kartce, którą dostaliśmy, rezerwując termin ślubu, jest podany termin ważności 6 miesięcy? Dlaczego mieliby wprowadzać narzeczonych w błąd i przysparzać im kłopotów? Trochę to nielogiczne.
UsuńZresztą, okaże się.
Też mi mówili, że to stres i że schudnę. To pierwsze dopadło mnie w formie zdenerwowania i zmęczenia nie tyle samym ślubem, co przygotowaniami (Mąż nie mógł mi pomóc na dwa tygodnie przed, a wtedy właśnie sporo było do dopięcia). A masa mojego ciała nie zmieniła się ani odrobinę. Może po ślubie troszkę schudłam.
OdpowiedzUsuńJeśli chcecie mieć klasyczne złote obrączki, to polecam jubilera na Szlaku w Krakowie (AK biżuteria to się chyba nazywa). Dość tanio tam jest.
Ach, szybko to leci :)
Pozdrawiam,
mężatka z trzymiesięcznym stażem ;)
Justyna
Z rozmiarem palców to nie do końca tak, sporo też zależy od stawu. Np ja sobie nie wyobrażam nosić cały rok "letniego" rozmiaru, bo wtedy w zimie zsuwa mi się z palca, po prostu staw jest za wąski i nic nie trzyma pierścionka ;) bardziej komfortowo jest wtedy wybrać mniejszy rozmiar i nie bać się że spadnie.
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu zakochalam się w tortach cukierni Sowa (na Szewskiej) i gdybym jeszcze raz brała ślub to bym się nad nią zastanowila. Ale nie wiem jakie mają ceny
OdpowiedzUsuńCeny maja kosmiczne. Za tort u Sowy zapłacilibyśmy dwa razy tyle, ile zapłaciliśmy w naszej. :p
UsuńEh jaka szkoda:-( ale torty maja ekstra prawda?
UsuńTo kiedy degustujemy ciasta ze wszystkich cukierni w Krakowie? :)
OdpowiedzUsuńA propos terminów: ponoć w mojej parafii termin w "sezonie" trzeba rezerwować na dwa lata przed ślubem (info pewne od księdza, który do mnie po kolędzie przybył), a znajma wizażystka własnie pisała na fb, że już ma kilka sobót w "sezonie ślubnym" zajętych. Nie rozumiem tego szału, ale niestety chyba trzeba się będzie nieco podporządkować. Ale tylko troszkę ;)
OdpowiedzUsuńCo do tortów: mogę polecić moją ciocię :)
Pozdrowienia,
manna
Moja siostra miała podobny pomysł z ciastami jak Wy:) I podobnie jak u Was nie wypaliło z braku chętnych. Bo jednak goście chcieli przed weselem mieć czas żeby się ogarnąć i przygotować i woleli przyjść na gotowe. Ja też wtedy jej odmówiłam, bo byłam w ciąży, nie czułam się dobrze i nie chciałam deklarować pomocy, której mogłabym nie podołać. Dlatego ciekawa byłam jak u Was to będzie :)
OdpowiedzUsuńMoja obrączka była dwa razy "poprawiana", nie dałam rady od razu dopasować rozmiaru :)
Powodzenia w przygotowaniach, to już naprawdę blisko :)
Jeszcze 30 dni i studniówka :-)
OdpowiedzUsuńP.