Odliczamy!

środa, 21 stycznia 2015

A gdzie w podróż poślubną?

Gdzie się nie obrócimy, tam słyszymy to pytanie. Przy zapraszaniu gości na wesele i w zwykłych rozmowach ze znajomymi. Zresztą, nie ma co się dziwić - we wszystkich plannerach i kalendarzach ślubnych jest zalecenie, żeby 6-4 miesięcy przed ślubem zacząć planować podróż poślubną. A my - (jakby to powiedziała moja mama) jak zwykle po swojemu.

Nic konkretnego na razie nie planujemy. I planować nie zamierzamy aż do ślubu. Na razie powoli klaruje nam się jakaś wspólna wizja podróży poślubnej, w którą mielibyśmy się wybrać. Przez długi czas w ogóle o tym nie myśleliśmy. Mówiliśmy sobie, że najwyżej wybierzemy się na parę dni nad morze. Mamy tylko jedną zachciankę - samolotem. Choćby to miało być do Gdańska. :)

Jednak jak się tak na spokojnie zastanowić, to może się okazać, że tydzień nad Bałtykiem może wcale nie być taki tani, a i z pogodą nie wiadomo jak będzie, nawet w środku lata. Dlatego stwierdziliśmy, że jeśli już udałoby się nam gdzieś wyjechać, to może jednak warto celować za granicę.

Gdzie?
Od początku rozważamy miejsca raczej mało popularne. Pierwsza selekcja wyłoniła faworytów: Skandynawia albo Bałkany. Prym w temacie naszych podróży wiedzie zdecydowanie Karol, więc to on wkręcił się w zorientowanie się w konkretach dotyczących cen przelotów, noclegów i atrakcji turystycznych w poszczególnych miejscach. Długie rozkminy przyniosły wspólne wnioski dotyczące miejsc, w które chcielibyśmy celować. Serbia, Bośnia i Hercegowina, Albania, ewentualnie Bułgaria.

Kiedy?
Koniec sierpnia.

Jak?
Na wariata. Bez rezerwowania hoteli, może zupełnie last minute, z odrobiną szaleństwa. To ostatni taki moment. Gdy pojawią się dzieci, już niekoniecznie będzie można sobie pozwolić na takie podróżowanie. Przynajmniej przez kilkanaście lat. :)

To taka ogólna wizja. Czy uda nam się ją zrealizować, zdecydujemy po ślubie.

***

Na dziś linia 115: Dworzec Główny Wschód - Witkowice. Krótka. Raptem 12 przystanków. Tak jak nasze pozostałe do ślubu szesnaście tygodni.

- Ty to jesteś... Ada! 
:)

63 komentarze:

  1. A gdzie będziecie mieszkać po ślubie?
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie polecam Bułgarii. Sztuczne miasta, nic do zobaczenia. Ale zależy co kto lubi, jak chcecie poleniuchować, to jak najbardziej. :)
    A może Katalonia?
    http://spolecznosc.fly4free.pl/blog/335/katalonia-to-nie-tylko-barcelona/

    OdpowiedzUsuń
  3. A myślicie bardziej o podróży poślubnej w kontekście wycieczkowym? Czyli plecak na plecy, mapa i zwiedzamy. Czy bardziej interesuje Was święty spokój i taka prawdziwa podróż poślubna, aby nacieszyć się sobą i przy okazji zobaczyć jakieś ciekawe miejsca?:) Ja z doświadczenia mogę polecić Chorwację, bo jest tanio, schludnie, i zwiedzać jest co:) Jeśli chcesz zobaczyć zdjęcia albo coś więcej się dowiedzieć to możesz napisać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porównaniu do Albanii czy Bośni to Chorwacja jest jednym z droższych krajów bałkańskich. No i raczej popularnym, a to rzecz dyskwalifikująca. :)

      Nie wiem, powinna wyglądać "prawdziwa" podróż poślubna, ani jak będzie wyglądać nasza. Na pewno jakiegoś wielkiego zwiedzania nie planujemy, raczej nastawiamy się na łono natury i święty spokój tylko we dwoje.

      Usuń
    2. Dlaczego uważasz, że popularność wszystko dyskwalifikuje?:) A gdyby Albania nagle stała się popularna?:D Czy to będzie powód do wykreślenia z listy? Myślę, że akurat popularność nie jest tak istotna, a jedynie może utwierdzać w tym, że warto dane miejsce zobaczyć. Ogólnie Bałkany są dość tanie a różnice minimalne. Poleciłam Chorwację, bo akurat miałam z nią do czynienia. W sumie z Bośnia i Hercegowiną też, ale w nieco mniejszym stopniu.
      W sensie prawdziwa podróż poślubna, miałam na myśli taką no... rzeczywiście poślubną:D Ponieważ znam parę, która w podróż poślubną wybrała się do Egiptu ponieważ Pan Młody chciał koniecznie zobaczyć piramidy:D To tak samo mogliby pojechać i nie nazywać wycieczki podróżą poślubną:) Przynajmniej ja nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania. Ale jak to lubi:)

      Usuń
    3. Fajnie, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem z podróży do Chorwacji, ale my jej akurat nie bierzemy pod uwagę. I popularność danego miejsca dla nas ma znaczenie, bo nie chcielibyśmy jechać do jakiegoś tłumnie odwiedzanego miejsca i kisić się jak sardynki w puszce. :) Co kto lubi.
      A Albania raczej nie stanie się bardzo popularna w ciągu najbliższych kilku miesięcy, bo to póki co kraj dosyć mało wygodny dla turystów, więc chyba nie musimy się na razie obawiać. :)

      Usuń
    4. To może piszcie na początku każdej notki "NIE PISZCIE W KOMENTARZACH ŻADNYCH RAD BO ICH OD WAS NIE CHCEMY" :)

      Usuń
    5. Przemyślimy. ;)

      A tak serio - niejednokrotnie pojawiały się tu notki, w których wyraźnie prosiliśmy o radę/podpowiedź/polecenie czegoś i wtedy niespecjalnie jest odzew, a jak post ma charakter wyłącznie informacyjny, kiedy wspólnie podejmiemy już jakąś decyzję, wtedy zwykle jest właśnie wysyp dobrych rad. :) Taki mały paradoks. ;)

      Usuń
    6. Ej, zaintrygowała mnie ta podróż "rzeczywiście poślubna". :D To znaczy jaka? Czym się różni "rzeczywiście poślubna" od zwykłej wycieczki? :p (ekhmpozatymżesięwięcejczasuwłóżkuspędzaekhm:P)

      My też planować zaczęliśmy po ślubie, było last minute i spontan. Polecam. :)

      PS. W ogóle, Ada, czytam "a gdzie w podróż poślubną", myślę sobie, będzie, że do Prawie Edenu, a tu, kurczę, jakieś Bałkany, pff. :D

      Usuń
    7. Czysto organizacyjnie czym się różni, znaczy się. Bo że jest wyjątkowa przez sam fakt, że jest poślubna, to inna kwestia.

      Usuń
    8. Jak Bóg da, to może i o Prawie Eden nam się uda zahaczyć, spokojnie. :)

      Usuń
    9. Z tą Albanią to oczywiście takie luźne wtrącenie, bo wiadomo, że z dnia na dzień jakieś miejsce nie stanie się maksymalnie popularne. Doskonale to wiem:D Chciałam jedynie zobrazować, że popularność o niczym nie przesądza. I nie powinna ujmować tego co naprawdę warto zobaczyć. Zresztą popularność to nie jedyny czynnik. Akurat myślę, że wiele zależy od miejsca, terminu i masy różnych rzeczy. I też nie dawałabym się zwodzić mitom. W miesiącach wakacyjnych wszędzie będą ludzie. A wystarczy pojechać na początku września i już jest luz. Byłam na początku września i było naprawdę spokojnie. Ale oczywiście to tylko moje doświadczenia, których w ogóle nie musisz brać pod uwagę. To tylko WASZA podróż:p

      Usuń
    10. ta z żebra. No właśnie chodziło mi o tą wyjątkowość:D Dla mnie to akurat duża różnica kiedy mówię: jedziemy na wycieczkę a jedziemy w podróż poślubną. Poślubna jest tylko jedna:) Wiadomo, każdy inaczej chce ją przeżywać, ale ja nie wyobrażam sobie latać z plecakiem po pustyni w 40 stopniach:D (i nie chodzi mi o łóżko:D) Takie wolne, subiektywne i mało ważne stwierdzenie:D

      Usuń
    11. Skoro nie chcecie popularnego, zatłoczonego miejsca, to chyba powinniście skreślić Bułgarię. :)

      A jeśli chodzi o Bałkany, to jedna z blogerek, miała taką podróż poślubną. :)

      https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/t31.0-8/1084988_542600649108953_864840926_o.jpg

      Ech, w sumie, nieważne gdzie, ważne, że razem. :) Już na zapas, udanego wypoczynku! :)

      Usuń
    12. Dokładnie tak - byle gdzie, byle razem. :)
      Dzięki!
      :)

      Usuń
  4. Skandynawia jest dość droga, ale przepiękna (zwłaszcza wybrzeże Norwegii i Sztokholm).
    Bałkany też są świetnym pomysłem - polecam Czarnogórę, Albanię i Macedonię.

    A może Gruzja i Armenia?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem swojego rodzaju indywidualistką i lubię łamać schematy, dlatego pomysł z podróżą nie dość, że ''na wariata'', to jeszcze w bardzo nie tradycyjne miejsce jak dla mnie jest super :)
    Pozdrawiam,
    Natja

    OdpowiedzUsuń
  6. Super blog :) Będzie świetna pamiątka po latach małżeństwa :)
    Ada mam do Ciebie pytanie, wiem że stosujesz NPR i żyjecie w czystości przedmałżeńskiej z Karolem, czy od zawsze chciałaś w ten sposób przeżywać związek? Czy dopiero przy Karolu postanowiłaś trzymać się takich zasad? Pytam bo na Twoim profilu na przeznaczeni.pl wpisałaś, że nie masz zdania na temat współżycia przedmałżeńskiego, a co do antykoncepcji to że każdy może mieć swoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od zawsze chciałam, ale nie wierzyłam, że to jest realnie do zrobienia w moim przypadku i że spotkam faceta, który będzie chciał stworzyć ze mną taki związek. Wpisałam, że nie mam zdania, żeby nikogo nie "odstraszyć", a później ewentualnie próbować przekonywać do mojego wyobrażenia życia w czystości. Na szczęście okazało się to zbędne i od początku naszej znajomości byliśmy zgodni w tej kwestii. :)

      Usuń
    2. To mnie zasmuciłaś. Nie uważasz, że to tchórzostwo wpisać coś sprzecznego z poglądami żeby nikogo nie "odstraszyć"? A gdzie świadectwo? Fajnie że wam się udało trafić na siebie i mieliście takie samo podejście, ale przykre dowiedzieć się o Tobie, że nie byłaś dumna ze swoich poglądów na temat czystości i antykoncepcji i zataiłaś je przed czytającymi profil, a tutaj wydawać by się mogło że jasno i odważnie je deklarujesz.

      Usuń
    3. Jeszcze uzupełniając swój poprzedni komentarz, moje rozczarowanie wynika z tego, że sam mam konto na portalu przeznaczeni i gdy widzę w profilu dziewczyny, że w kwestiach dla mnie istotnych, jak stosunek do antykoncepcji czy współżycia przedmałżeńskiego ma wpisane "nie mam zdania" no to automatycznie moje zainteresowanie spada i nawet nie rozpoczynam korespondencji. No bo jak tu poważnie traktować dziewczynę, która nie ma zdania na takie tematy? Nigdy nie pomyślałem w ten sposób, że może jednak ma zdanie i to nawet identyczne jak moje, a wpisała co innego ze strachu czy wstydu. Dziewczyny, co z wami? Nie obawiajcie się deklarować jasno i wyraźnie swoich przekonań, jak kogoś one miałyby odstraszyć to znaczy że nie jest to mężczyzna dla was i tyle. Zacząłem się zastanawiać czy Karol napisał do Ciebie pomimo tego co wpisałaś w odpowiedzi na tamte pytania, czy może właśnie z tego powodu :(

      Usuń
    4. O! Powiem Ci szczerze, że mnie zaciekawiłaś swoim podejściem (to nie jest żaden zarzut, żeby nie było zaraz morza spamu, tylko zaciekawienie, jak to można do wszystkiego różnie podejść). Bo ja bym na to zupełnie inaczej spojrzała, właśnie dla mnie deklaracja że nie mam zdania wydawałaby się potencjalnie odstraszająca dla wartościowego chłopaka i tak zawsze do tego podchodziłam- nie kryłam się ze swoimi poglądami i to nie było pole do dyskusji, tylko moja wartość;P Część mnie do zaakceptowania albo nie. I jak ktoś nie zamierzałby jej docenić to tym lepiej, żeby się wystraszył wyzwania na początku, a nie po tym jak już by mi w głowie namącił:)

      Usuń
    5. Tomek, czy to było tchórzostwo? Patrząc z perspektywy czasu - pewnie tak. Wtedy jednak nie była to dla mnie kwestia odwagi, żeby się przyznać do swoich poglądów. Po prostu nie wierzyłam w to, że mnie też może się udać spotkać kogoś, z kim będę mogła stworzyć związek oparty na czystości. Zakładałam, że może się potoczyć zupełnie inaczej i być może wcale nie pójdę do ślubu jako dziewica. Nie było to dla mnie wtedy na tyle ważne, by dyskwalifikować mężczyznę z powodu poglądów w tej sprawie. Dziś patrzę na to inaczej, ale gdy miałam 20 lat nie byłam jeszcze specjalnie utwierdzona w swoich wartościach. To był czas dojrzewania do tego wszystkiego, a czystość przedmałżeńska wydawała mi się jedynie nierealną, idealistyczną mrzonką.
      A że to akurat z Karolem się poznaliśmy i akurat mieliśmy zgodne podejście do sprawy - to już chyba tylko dzięki Opatrzności, która zadziałała pomimo naszych niedoskonałości.
      :)

      Usuń
    6. Czyli w sumie wygląda na to, że naprawdę "nie miałaś (do końca) zdania". Bo gdybyś je miała już ugruntowane i pewne to przecież byś je wyraziła. Ok. Dzięki za uczciwość w tej kwestii. Choć nie ukrywam że mimo wszystko zaskoczyłaś mnie tym, że dopuszczałaś opcję życie w nieczystości przed ślubem. Dobrze, że dojrzałaś :)

      Usuń
    7. Nie mam zdania, to nie mam zdania, to jest jakieś pole do rozmowy. Raz, że dla mnie temat seksu to długo była czysta abstrakcja, a dwa, czy wy zaczynaliście znajomości prawie od "cześć, jestem X, nie chcę uprawiać seksu? Czy "dawanie świadectwa" to rozgłaszanie wszem wobec jak (nie) wygląda moje życie seksualne, lub jego brak? Gdzie jest granica między świadectwem a ekshibicjonizmem? Nigdy nie musiałam żadnemu facetowi mówić, że jak coś to sobie poczeka, a jakoś dziwnym trafem, żaden nie miał co do tego wątpliwości.

      Usuń
    8. Jeśli chodzi o kwestię portalu, może bym napisała, a może nie, nie wiem. Ale jakby jakiś wartościowy chłopak z miejsca by mnie skreślił TYLKO za "nie mam zdania" (bo gdybym wprost pisała, że nie uznaję i że to głupota, to jeszcze rozumiem), to ani trochę nie byłoby mi żal takiej "super partii" z podejściem że ma być po jego myśli i co go obchodzą czyjeś ewentualne wątpliwości. Weź potem żyj w małżeństwie z takim świętym "ma być tak, a jak ci się nie podoba, to masz problem".

      Usuń
    9. Zgadzam się z Tą z Żebra i podejście Tomka kompletnie mnie odstrasza...takie dyktatorskie podejście; bądźmy już na starcie świętsi od samego papieża, nie masz prawa do żadnych wątpliwości itd.
      Na szczęście Karol jest inny nie zraził się do Ady, bo i czemu miał to robić? :)
      Kasia:)

      Usuń
    10. Dyktatorskie podejście? Bez przesady. To pytanie jest tam po coś, lubię na starcie wiedzieć z kim mam do czynienia. Tak naprawdę odpowiedzi są tam bardzo jasne: nie uznaję/nie mam zdania/uznaję. Gdzie w tym opowiadanie o swoim życiu seksualnym lub jego braku? Każdy może wybierać jak chce i moim kryterium jest nieuznawanie współżycia przedmałżeńskiego, nie widzę w tym nic złego, że nie interesuję się dziewczynami, które uznają współżycie albo nie mają na ten temat zdania. Ktoś inny może rzeczywiście widzieć w "nie mam zdania" pole do rozmowy i podejmować kontakty z takimi dziewczynami i to również jest ok. Ja oczekuję jednak jasno określonej kobiety, świadomej tego, co deklaruje i tyle. Nie widzę w tym dyktatorstwa tylko osobistą preferencję. Przystopujcie drogie panie, nie jestem świętoszkiem i nie uważam się za świętszego od papieża. Rozmawiajmy z szacunkiem.

      Usuń
    11. Kasiu, "nie masz prawa do żadnych wątpliwości itd." widzisz, ja nie uznaję współżycia przedmałżeńskiego, a jednak mam mnóstwo wątpliwości, ale one nie zmieniają tego, że co do współżycia przed ślubem jestem na nie. I nie wymagam wcale od kogoś kto nie uznaje współżycia przedmałżeńskiego żeby nie miał wątpliwości. Chodzi mi o samą deklarację: "nie uznaję" (ale mam jakieś zdanie na ten temat), a nie "nie mam zdania" (żadnego). Tak to rozumiem.

      Usuń
    12. Tomku nie wszystko jest zawsze czarne lub białe, są też odcienie szarości.

      Kasia.

      Usuń
    13. Oczywiście, jednak na portalu odpowiedzi są trzy i dla mnie granica między "nie uznaję" a "nie mam zdania" jest dość jasna i wyraźna.

      Usuń
    14. No widzisz, a ja raczej nie powiem, że coś uznaję lub nie uznaję, jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości, co do słuszności. Prędzej powiem, że nie mam zdania.

      Mnie nie chodzi o bycie świętszym od papieża. Ja rozumiem, że ktoś może mieć swoje preferencje, że jedni za coś już zdyskwalifikują, a inni nie. W tym nie ma nic złego. Mnie bardziej uderzył zarzut/pytanie o brak świadectwa. Brak świadectwa, bo co? Już tak odchodząc od portalu, tak mówiąc ogólnie, analogicznie, czy jak małżeństwo nie ma ochoty każdej osobie przy każdej okazji mówić, że stosuje npr, to trzeba ich zmuszać do wpuszczania ludzi w swoją intymność, bo świadectwa nie dają,a przecież MUSZĄ? ;) Ktoś może nie chcieć pisać sobie na czole swojego podejścia do seksu do poczytania dla szeroko pojętego ogółu i tyle, może mieć taką wrażliwość i ma do tego prawo. Ja na przykład nie polubiłam na fejsie stron typu "bardzo lubię seks po ślubie" czy innego "npr jest ok", bo dla mnie to jak świecenie plastrem antykoncepcyjnym na ramieniu.

      Usuń
    15. Tomku, a między "uznaję", a "nie mam zdania" już tej jasnej, wyraźnej granicy nie widzisz? :p :p

      Usuń
    16. Narzeczony: Zostałem jakby nie patrzeć wywołany do odpowiedzi. Wszyscy jeśli pracujemy nad sobą w pewien sposób dojrzewamy. Zaczynamy przyjmować pewne zakazy jako dar, a nie utrapienie. Rozumieć stopniowo o co w tym wszystkim chodzi. Czasem musimy się też mocno poobijać o nasze słabości. Sam wiem jak inne od obecnych były moje poglądy jeszcze 8-10 lat temu. Jak bardzo miałem namieszane w głowie. A w końcu jak trudno było mi opisać swoje poglądy w tych kilku zdaniach na przeznaczonych. Na profilu i zdjęciach Ady zobaczyłem jej dobre oczy, szczere serce i dążenie do świętości. I później to wszystko się potwierdziło w "realu". Takie właśnie cuda działa Wszechmocny, trzeba Mu tylko zaufać.

      Usuń
    17. Nie wyraziłem ogólnej zasady, a własną opinię. Dla mnie napisanie w swoim profilu że jestem za czystością przedmałżeńską jest daniem świadectwa. Jeśli dla Ciebie, czy dla Ady to nie jest odpowiednia forma dawania takiego świadectwa, to ok. Nie każdy z nas musi mieć takie samo zdanie.

      Usuń
    18. Nie o to chodzi, żeby rozpoczynać znajomość od "cześć, jestem X, nie chcę uprawiać seksu?", ale jak już szukam relacji w określonym kierunku, to wolę mieć jasną sytuację;P Ja nie mam za dużo tej kobiecej delikatności, lubię bezpośredniość;P I ja się jakoś specjalnie do tej pory się nie kryję z tym jak żyjemy, nie żebym każdemu na powitanie o tym mówiła, ale jak spyta to nie mam oporów. I nie wiem czy to już ekshibicjonizm, czy jeszcze świadectwo:P (jakie to patetyczne, haha:))) ), ale mnie samej swego czasu bardzo dużo pomogło, jak dowiedziałam się o znajomych, że też zachowują czystość przedmałżeńską czy stosują NPR, bo wcześniej myślałam, że tacy ludzie nie istnieją, a jednak okazało się, że całkiem dużo takich:)

      Usuń
    19. A ja mam podobny sposób myślenia w tej kwestii co Tomek.
      Część z Was wie, że mam za sobą doświadczenia na Przeznaczonych i przeglądając profile, może nie skreślałam, ale inaczej patrzyłam na tych mężczyzn, którzy nie potrafili się określić zwłaszcza w sprawie podejścia do czekania z seksem do ślubu. Ale zwrócę uwagę na to, że ja, mając te kilka lat więcej od Ady i szukając mężczyzn w podobnym wieku do swojego, patrzyłam na to "realnie", w sensie, że jednak "w naszym wieku" ciężko nie mieć jasnych poglądów w tej sprawie (a jeśli się było w związku, to jakichś doświadczeń we wprowadzaniu swoich, takich czy innych, poglądów w życie). Możecie mnie "zjechać", ale dla mnie zaznaczenie "nie mam zdania" na temat seksu przedmałżeńskiego przez sporą ilość mężczyzn powyżej 25 r.ż. było tragikomiczne.
      Ada, nie bierz tego do siebie, rozumiem, że u Ciebie był to dopiero etap dojrzewania do obecnych poglądów. :)

      Nieco inaczej wygląda jednak kwestia podejścia do antykoncepcji. Owszem, u większości osób opowiadających się za czekaniem z seksem do ślubu, także przy podejściu do antykoncepcji widniała opcja "nie uznaję", ale o ile wstrzemięźliwość seksualna to rzecz, która była (lub nie) realizowana już przed ślubem, o tyle podejście do sposobów planowania rodziny to rzecz, którą można ustalić wspólnie, zapoznając się lepiej z tematem. Bo nawet jeśli ten potencjalny przyszły mąż, deklarujący czekanie do ślubu (i załóżmy, że realizujący to w praktyce) nie ma konkretnego zdania na temat NPR (bo np. z jednej strony chciałby, ale ma wątpliwości co do "skuteczności" tej metody), to jednak jest tu pewne "pole manewru" dla możliwości ustalenia wspólnego frontu, a nawet zmiany poglądów tej "niezdecydowanej" strony. Poza tym o ile doświadczenia drugiej strony w seksie przedmałżeńskim mogą być dla niektórych zbyt trudne, żeby zdecydować się na związek, o tyle wątpliwości co do jedynej słusznej według Kościoła drogi = stosowania NPR ma niejeden praktykujący katolik, wystarczy sobie poczytać fora NPR-owe. Co więcej, ja sama mam i nadzieję, że uda mi się wytrwać w podejściu NPR-owym, i wątpliwości, czy aby na pewno w mnogości życiowych sytuacji jest to jedyna i najlepsza droga.

      Może trochę przydługo :P Ale podejście Tomka jest mi bliskie, co nie znaczy, że gdybym kogoś pokochała, to "skreśliłabym" go za seks przedmałżeński. Ale o tym już kiedyś pisałam u siebie na blogu. ;)

      Usuń
    20. A ja nie podejmuję tematu, bo po co? Nie dlatego, że się z czymś kryję, wstydzę swojego podejścia itd. tylko czemu miałabym czyjąś ciekawość zaspokajać, to nasz teren i tyle. Jak ktoś pomocy potrzebuje, czy rozwiania wątpliwości, to wtedy tak. I ciekawe jest to, że mimo że tego nie rozgłaszam, każdy, kto potrzebował pomocy, jednak do mnie trafił, bo z góry założył, że tak żyję i nawet nie pytał. Poza jednym wyjątkiem, ale ten to w ogóle jest z kosmosu :p

      Znowu, ja nie mam nic do chęci stawiania spraw jasno, ani do tego, że ktoś szuka określonego typu człowieka. Nawet do tego, że ktoś chce mieć święty spokój zamiast silić się na rozmowy.;) Ale... Z antykoncepcją można wspólny front z niezdecydowaną stroną ustalić, a z seksem już nie?;) Dla mnie nie ma różnicy. Obie rzeczy przegadałam, a nie stawiałam ultimatum, że albo będzie po mojemu, albo do widzenia.

      Usuń
    21. Żebrówka, z seksem też można wspólny front ustalić, ale o ile co do antykoncepcji sprawa będzie wiązała się z tym, co będzie dotyczyć ludzi już po ślubie (jeśli mowa o tych "czekających"), o tyle zdanie na temat seksu przedmałżeńskiego dotyczy, jak sama nazwa wskazuje, życia przed ślubem i też niejednokrotnie pewnych doświadczeń przed poznaniem TEJ właściwej osoby, w sensie współmałżonka, a tu już dla niejednej osoby jest różnica, czy osoba, która "nie ma zdania", nie ma go, nie mając też na koncie żadnych "mocniejszych" doświadczeń, czy też traktuje sprawę lekko, bo "sama nie wie, co właściwe" albo "w zasadzie to od danego człowieka zależy, czy seks przedmałżeński jest dobry czy zły, bo można go uczynić i takim, i takim".

      No i nie bardzo rozumiem, jak można nie mieć zdania na temat (nie)czekania z seksem do ślubu. Żadna osoba, z którą na ten temat rozmawiałam, nie przejawiała postawy pt. "nie mam zdania". Przecież Ada też de facto chciała czekać, a jej wątpliwości to inna sprawa. Czytając wypowiedź Ady chyba coraz bardziej utwierdzam się w tym, że jednak niemal każdy ma swoje zdanie przynajmniej "bardziej na tak" lub "bardziej na nie", tylko powody mogą być różne, dlaczego nie chce tego swojego zdania przedstawić. A właśnie, za moich czasów na Przeznaczonych była też rubryka "nie chcę odpowiadać na to pytanie" - i tu już rozumiem, ale naprawdę ciężko mi pojąć, jak można nie mieć zdania co do (nie)czekania z seksem do ślubu.

      Usuń
    22. Rozmawialiśmy o konkretnym pytaniu na konkretnym portalu. Nie chodziło wcale o to, żeby wypisywać sobie na czole "nie uznaję współżycia przedmałżeńskiego" czy zaczynać rozmowę z każdą napotkaną osobą od tego tematu. Jeżeli na tym portalu w profilu jest konkretne i jasne pytanie, to uważam że jeśli ma się określone poglądy to należy uczciwie odpowiedzieć i tyle, bez żadnego owijania w bawełnę, bo po co? Podobnie z antykoncepcją, czy NPR. Ta Z Żebra - czy uważasz to za "rozgłaszanie" swojego stylu życia i podejścia do tych spraw?

      Usuń
    23. Normalnie można nie mieć. Pierwszy z brzegu przykład, można twardo twierdzić, że seks tylko w długoletnim, poważnym związku, ale mieć wątpliwości, czy to oznacza tylko po ślubie, czy nie. Dla mnie to ani "uznaję", ani "nie uznaję" i tutaj łatwo się dogadać. A jeśli mówisz o doświadczeniach, zwłaszcza "w naszym wieku" (matko, jak to brzmi:p) to "nie uznaję" niestety wcale nie musi tym samym oznaczać ich braku.;)

      Tomku, niekoniecznie, bardziej mi chodzi w drugą stronę - że jak ktoś z jakichś powodów nie chce mówić, to się go raczy gadką o tym, jak to jest zobowiązany do dawania świadectwa.

      Usuń
    24. To Żonie z tym morzem spamu nie wyszło. :D :D :D

      Usuń
    25. Morze spamu to akurat robisz tutaj Ty, droga Ta Z Żebra. Można oczywiście każdą sytuację podejść od miliona stron, ale wydawało mi się, że dyskutujemy tutaj o naszych osobistych zdaniach na ten temat, a nie o bardzo wielu możliwościach interpretacji odpowiedzi na pytanie "stosunek do współżycia przedmałżeńskiego". Tak dyskutując można się przegadywać bez końca która lepsza, a która gorsza, zawsze przecież znajdziesz "pierwszy z brzegu przykład". Nie o to mi chodziło dopytując Adę o jej odpowiedzi. Wyjaśniła mi to w jednej odpowiedzi jasno, rzeczowo i uczciwie, tak, że zrozumiałem co nią kierowało. Natomiast dyskusja z Tobą wydaje mi się zupełnie bezcelowa, bo ani nie poznałem Twojego konkretnego zdania, ani wiele więcej się w temacie nie dowiedziałem.

      Usuń
    26. Wiesz Żebrówka, może mi jest łatwo "nie rozumieć", bo sama w bezpośrednich rozmowach z ludźmi nie miałam szansy dociec, czemu nie są zdecydowani na jedną, konkretną opcję, gdyż zawsze trafiałam na tych "zdecydowanych" czekać bądź nie, ewentualnie skłonnych zmienić swoje preferencje pod wpływem drugiej osoby, nawet mając już doświadczenia w tym względzie. Z tym długim, poważnym związkiem, to też na początku pomyślałam, że przecież ten wybór POWINIEN być jasny, bo determinuje go w dużej mierze wiara, ale chwilkę potem uświadomiłam sobie, że sprawa zakrawa o "pewność w wierze", a to jest już temat-rzeka.

      Usuń
    27. No więc żeby nie było morza spamu specjalnie dla Ciebie Tomku krótko - moja dyskusja z Tobą skończyła się już dawno na "Jeśli dla Ciebie, czy dla Ady to nie jest odpowiednia forma dawania takiego świadectwa, to ok.Nie każdy z nas musi mieć takie samo zdanie." Potem już odpowiadałam Żonie o przyznawaniu się do poglądów w ogóle i Miletcie - o tym, że można nie mieć zdania i czy można ustalić wspólną wersję, czy nie.

      Usuń
    28. Każdy jest inny i ma inne podejście:P
      Dla mnie moje wartości były taką samą częścią mnie jak moje ciało i albo je można było zaakceptować (nie oczekiwałam nawet przyklasku, ale akceptacji) albo nie, i nie ma pola do dyskusji czy wysyłać mnie na operację plastyczną bo mam za małe cycki. Po prostu. Ja to zawsze tak traktowałam, bo wiem, że na dłuższą metę nie byłabym w stanie żyć w grzechu ciężkim, więc nie chciałam owijać w bawełnę. I uważam że w moim wypadku to się sprawdziło, a w innym nie musi, inni mogą mieć potrzebę dochodzenia akurat do tego tematu wspólnie, ja nie. I wręcz nie jestem pewna, czy wspólnie naprawdę byśmy do tego doszli w niektórych momentach naszego życia;P I żeby nie było- to było nie tylko wymaganie dla mojego męża, ale i dla mnie, może nawet przede wszystkim dla mnie.
      A dwa.. z tymi poglądami to może nasze podejście różni się, bo po prostu obracałyśmy się w różnym towarzystwie. Ja, mimo wszystko, głównie w towarzystwie katolickim. Gdzie przyznawanie się do swoich poglądów było po prostu wsparciem, że wszyscy na tym samym wózku jedziemy;) Bez wchodzenia w szczegóły i nie wiadomo jaką intymność, po prostu tak jak z Tobą gadam o NPR. Ja jestem istotą społeczną, lubię się dzielić sobą z innymi :) Oczywiście nie wchodząc na tereny zarezerwowane ściśle dla małżeństwa, ale ja akurat mam dużą potrzebę dzielenia się (nawet nie chodzi tu o nie wiadomo jakie świadectwo, bo nie uważam żebym miała się czym chwalić, dlatego napisałam dawanie świadectwa w cudzysłowie, bo Ty takich słów użyłaś). Poza tym takie rzeczy wychodzą, rozmawiając z innymi mamami o dzieciach, o dalszych planach, o lekarzach ginekologach, zupełnie przypadkiem, nie wiem czemu bym miała omijać takie tematy, jeśli nie naruszają bezpośrednio naszej intymności małżeńskiej, i są zadawane przez osoby które dobrze znam i do ktorych mam pełne zaufanie, że w superexpresie to się nie znajdzie. Więc nie omijam. Ktoś inny może omijać, jeśli to dla niego za daleko idąca intymność, bo znowuż- każdy jest inny;) :P

      Usuń
    29. Tak, towarzystwo wiele zmienia. Ja nie mam problemu, żeby się sobą dzielić, ale na pewno nie z każdym. I dla mnie jest ogromna różnica między "z rozmowy tak wychodzi" z ludźmi, których znasz, a "ta z żebra, lat tyle, miasto takie, seksu przed ślubem i antykoncepcji niet" i nie wiem, czemu akurat to drugie miałoby być niewygłaszaniem świadectwa (bo przecież trzeba!), kiedy raczej nikt w realu tak znajomości nie zaczyna.
      Ja mam w ogóle alergię na parcie na świadectwo, stąd moje wywody i takie odbiegnięcie od tematu. Już siedzę cicho. :p

      Usuń
    30. No i ta selekcja. Gdyby Twój jeszcze wtedy nie mąż nie miał zdania (przykład mój wyżej), to dla Ciebie to nie podlega dyskusji i z nim nie jesteś, czy jednak ustalacie? Gdyby mnie wtedy ktoś skreślił, to cóż, żadna strata, zapewne w innych kwestiach też nie miałabym prawa głosu.;) Tylko o to mi chodzi.
      (teraz to już naprawdę ostatnie:p)

      Usuń
    31. ta z zebra piszesz ze nie masz parcia na swiadecrwo ale to jakie dajesz tutaj jest tak chaotyczne ze wlasciwie nie wiadomo o co Tobie chodzi w tym wszystkim.Dla mnie dawanie swiadectwa to cale zycie i zachowanie, wszystkie wypowiedzi ktore od nas wychodza niekoniecznie z uprzedzeniem "teraz daje swiadectwo" to co tu wszyscy pisza to tez jest swiadectwo i to jak sie zachowujemy na co dzien, czasrm nawet to czy nie zabierzemy glosu albo przemilczymy temat to tez swiadectwo.wpisanie na profilu swoich pogladow to tez okazja do zaswiadczenia jak ja zyje i dlaczego. Nie wydaje mi sie zeby powiedzenie dzisiaj ze nie uprawiam seksu przed slubem czy ze stosuje naturalne metodu bylo zbytnim wchodzeniem w intymnosc nawet jak napisaliby to w superekspresie.
      ps na swoim blogu zamieszczasz duzo bardziej intymne jak dla mnie sprawy niz deklaracja o niewspolzyciu przed slubem czy npr. Moze to kwestia wrazliwosci, ale wiedz ze ktos moze tez Ciebie tak odbierac jako antyswiadectwo. Pozdrawiam, Iwona.

      Usuń
    32. A bo ja zawsze jak z Żoną i Milettą w dyskusję wejdę, to mam miliard pobocznych luźno powiązanych historii i skojarzeń i domyślam się, że może się zrobić chaos. To teraz poboczne wątki odfiltruję, żeby jasność była.

      Po Twoich przemiłych osobistych wycieczkach do mnie, rozumiem, że moich wywodów o świadectwie nie zrozumiałaś, a nie o preferencjach? A więc ze świadectwem chodzi mi o jedno: za nic nie kumam, czemu niewygłoszenie wprost swoich poglądów w kwestii seksu ma oznaczać foch "a gdzie twoje świadectwo"? Pytania "gdzie świadectwo" się uczepiłam, bo nie kumam zasadności tego pytania.

      Fajnie, że ludzie odważnie mówią o npr, czystości itp. Nie uważam, żeby to było nie wiadomo co, żeby o tym w ogóle nie mówić i temat szerokim łukiem omijać. Jest to świadectwo, zgadzam się, napisanie w profilu też.Ale czy nienapisanie wprost jest zaraz antyświadectwem? O to mi chodzi. Czy jeśli tego NIE napiszesz albo w realu- z zasady NIE mówisz tego komuś na starcie, to jest to coś złego, tchórzostwo, czy niewywiązywanie się z obowiązku, że chrześcijanin ma świadectwo dawać?
      I - tutaj odbiłam z tematu przeznaczonych - skoro zakładamy, że niemówienie wprost to jest tchórzostwo - czy w takim razie osoby z większym poczuciem intymności tego świadectwa nie dają? Czy mamy prawo wymagać tego od kogoś, kto z jakichś powodów nie chce od razu o tym mówić? Bo ja twierdzę, że absolutnie nie. Bo świadectwo to całokształt i efekt uboczny tego, jak żyjesz. Ale tylko/aż efekt uboczny! Jeśli ktoś specjalnie pisze/mówi/robi coś tylko dlatego, żeby świadectwo było, to dla mnie jest "parcie" i "co ludzie powiedzą". Czepianie się kogoś "jak mogłaś tego nie powiedzieć, a twoje świadectwo", jest już dla mnie "parciem".
      Tyle w kwestii mojego uczepienia się Tomka w kwestii dawania świadectwa. Jaśniej już chyba nie umiem. Pozostaje mi się modlić o to, żeby ktoś skumał, o co mi chodzi.;p

      Do jakże głębokiej intymności rozwalonych szklanek, śpiewania i operacji kręgosłupa na moim blogu i Twoich problemów z moją osobą, szczerze, nie wiem, jak się odnieść. Statystycznie podobno jest 10% (?) osób którzy nigdy nas nie polubią. Skoro do tylu świętych ludzie ma tyle przeciwników, że nie powinni nimi być, bo to antyświadectwa, to tym bardziej nie łudzę się, że akurat mnie to ominie i wszyscy mnie będą uwielbiać. Życie. ;)

      Usuń
    33. Iwona z tym superexpresem to nawet nie tyle chodziło mi o fakt upublicznienia, bo akurat ja mam takie zajęcie, że nijako podpisuję się publicznie pod swoimi poglądami własnym imieniem i nazwiskiem... Bardziej o fakt nie robienia z siebie taniej sensacji, widowiska czy inszej małpy w zoo, bo nie pozwoliłabym sobie, żeby ktoś się ze mnie i z moich wartości naśmiewał czy nimi manipulował.

      Ta z zebra- jeśli chodzi o ten portal i padające tam pytania... wem, że w realu się tak znajomości nie zaczyna, ale w ogóle nawiązywanie znajomości przez portal randkowy a w realu to dwie różne rzeczy i ja bym tego nie porównywała. Ja kiedyś też tam zakładałam konto... wprawdzie nawet go nie upubliczniłam chyba, ale na zadane pytania odpowiedziałam zgodnie ze swoimi przekonaniami, bo wg mnie to są kwestie które mają zasadniczy wpływ na nawiązywaną znajomość, jeśli ma ona iść w kierunku małżeństwa... Jeśli pytasz czy bym kogoś skreśliła za brak zdania... To j to trochę inaczej widzę jeśli chodzi o kobietę i mężczyznę. Mężczyznę jakoś łatwiej mi zrozumieć, że faktycznie może mu być obojętne, bo on w związku z seksem przedmałżeńskim i antykoncepcją nie ponosi takiego ryzyka, inna biologia i psychika, jemu faktycznie może być wsio jedno. Nie wiem czy bym jakiegoś faceta skreśliła za odpowiedź nie mam zdania, ale na pewno w pierwszej kolejności kierowałabym się do tych, co zdanie by mieli podobne do mnie:P Ale jakbym była facetem, szukającym dziewczyny o określonych wartościach, pewnie miałoby to dużo większe znaczenie. W ogóle ja jako kobieta nie pojmuję jak inna kobieta może nie mieć zdania na temat czystości przedmałżeńskiej czy antykoncepcji, bo to dotyczy ściśle jej ciała, i ona będzie w największym stopniu ponosić tego konsekwencje- w razie czego facet może się upłynnić a ona zostanie z dzieckiem, to ona będzie truła siebie tabletkami przez lata itp. Może dlatego tak na to patrzę, że zostałam tak wychowana i dla mnie ta sfera nigdy nie były obojętna? Ale to dla mnie dość niepojęte. I dla mnie to mocno pokazuje jaki dziewczyna ma stosunek do samej siebie, czy jest przekonana i pewna swoich poglądów (jakiekolwiek one nie są) i dojrzała. I w ogóle, o ile potrafię sobie wyobrazić sytuację, że facet zachowuje czystość ze względu na pragnienie swojej dziewczyny, to w drugą stronę już nie bardzo to sobie wyobrażam, nie wiem, może słabą wyobraźnie mam ;) To pierwsze jakieś takie bardziej naturalne mi się wydaje.
      I dlatego czasem mnie tak przeraża, że mam synów:| Zupełnie nie wiem, jak ogarnąć temat wychowania ich do czystości przedmałżeńskiej.

      Usuń
    34. Bo w wyżej wymienionym portalu zamiast "nie mam zdania" - bo to rzeczywiście można odczytać jako "nie zastanawiałem/łam się, jest mi to obojętne", a ciężko mi sobie wyobrazić związek z osobą, której te sprawy są obojętne ;), powinien być wariant "mam stosunek ambiwalentny".

      Mnie też zniechęcało w profilu "nie mam zdania". Bo ja akurat w tych kwestiach zdanie mam. Jasno sprecyzowane. I jasno sprecyzowane to, czego nie rozumiem, a muszę przyjąć z racji wyznawanej wiary. I ciężko byłoby mi się dogadać z kimś kto tego zdania nie ma w ogóle. Jestem już chyba za stara, żeby się łudzić, że "przekonam go do swoich poglądów". W moim wieku albo się te poglądy ma ugruntowane, albo się z takim człowiekiem nie dogadam.

      Usuń
    35. "Rozumieć stopniowo o co w tym wszystkim chodzi. Czasem musimy się też mocno poobijać o nasze słabości." Karolu, jakie piękne słowa! Bo czasem życie pisze nam zupełnie niespodziewane scenariusze i dopiero małżeństwo i dzieci są drogą do nawrócenia...
      Całuję Was

      Usuń
  7. Szesnascie????? ja... Nawet mi ten czas zagalopowal.Dzieci mnie tak zajely, ze nie ogarniam ze o tym Waszym slubie sie mowi jak o czyms naprawde badzo nieodleglym. Zawsze bylo tyle czaaaaaasu :)
    a podroz poslubna podoba mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako z urodzenia Gdańszczanka powiem, że w sierpniu wszystko kręci się wokół Jarmarku Dominikańskiego, więc tłum ludzi jest niebywały.

    Z podróżą poślubną na wariata, super pomysł! Przecież kto miałby tak jeździć, jeśli nie młode małżeństwa?
    Kibicuje Wam z całego serca! 16 tygodni?! Zazdroszcze! Pamiętam, że gdy zaczęłam Was czytać to było jeszcze półtora roku, a może i więcej.
    Będę modlić się o powodzenie Waszych spraw, tych większych i mniejszych.
    Pozdrawiam,
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za życzliwość i wsparcie modlitewne!
      My również pamiętamy w modlitwie o Czytelnikach. :)
      Serdeczne pozdrowienia!

      Usuń
  9. My marzymy o Gruzji, tak żeby były i góry (kochane przez Szymona) i morze (kochane przeze mnie) w końcu pochodzimy z dwóch przeciwległych regionów Polski :) I też bym chciała mało popularnie... Ale co z tego wyjdzie... pewnie cienko, bo na organizację takiej wyprawy potrzeba trochę czasu, a znając nas (ja mam pod koniec września lekarski egzamin końcowy a od 1 października do pracy) nie będzie go i pójdziemy po prostu końcem września do biura podróży i poprosimy o coś last minute :) Ania J.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...