Odliczamy!

piątek, 6 marca 2015

Drobiazgi, które cieszą

Nie wiem, co jest takiego magicznego w uroczystości ślubnej, że przygotowania do niej sprawiają tyle radości...

Pierwsze, co mi przychodzi na myśl, to sakrament i jego znaczenie. Ale są ludzie, którzy do samego sakramentu nie przywiązują większej uwagi, a i tak ślub i wszystko, co z nim związane, cieszy niesamowicie. Więc to chyba nie o to chodzi. Może zatem idzie o marzenia? Podobno większość kobiet od dzieciństwa marzy o swoim ślubie, o tym, by tego dnia wyglądać jak księżniczka i czuć się wyjątkowo w każdym najmniejszym detalu. Nic dziwnego, że wówczas przygotowania ślubne są tak ekscytujące. Ale ja na przykład takich marzeń nigdy nie miałam. Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w sukni ślubnej z welonem, nie miałam planów na każdy ślubny detal, nie zbierałam przez lata inspiracji, w ogóle nie myślałam o tym, jak ma wyglądać mój ślub... Jakakolwiek wizja zaczęła się klarować dopiero po zaręczynach. I dopiero jak zaczęliśmy realizować nasze pomysły, pojawiła się ta nieopisana radość i ekscytacja. Skąd? Dlaczego? Nie mam pojęcia.

Faza na obrączki troszkę mi już przeszła. Przez pierwszy tydzień po ich zakupie oglądałam je i przymierzałam swoją średnio 3 razy dziennie. Teraz się wycwaniłam i mam zdjęcie w telefonie - mogę obejrzeć w dowolnej chwili i nie ciśnie mnie już, żeby przymierzać. ;D Nie mniej jednak poziom zachwytu nad naszymi obrączkami przekroczył moje najśmielsze oczekiwania.

Wczoraj ustalałam z kwiaciarką, jak ma wyglądać mój wianek ślubny. Na za dwa tygodnie potrzebuję próbny do próbnej fryzury. Znalazłam w przepastnych krainach Internetu taki wianek, na którym chciałabym wzorować ten mój. Jak to wszystko sobie omówiłyśmy - jakie kwiaty, jaka zieleń, jakie dodatki - zalała mnie jakaś totalna euforia. Cały dzisiejszy dzień byłam jak na skrzydłach. Tak niesamowicie się cieszę z tego wianka, choć widziałam go na razie tylko w swojej wyobraźni... ;)

Prototyp.
A dzisiaj na koniec męczącego tygodnia ogromną przyjemność sprawiło mi dopracowywanie naszych ślubnych obrazków pamiątkowych. Zdjęcie wybrane (moje własne!), tekst ułożony, detale obmyślone i... będą piękne! Siedzę i gapię się w monitor, nie mogąc się nadziwić, jak genialnie to wygląda. Dumamy jeszcze nad czcionką, ale to już drobiazg. Ogólny projekt jest po prostu zachwycający. 

W wolnych chwilach wyszukuję i wybieram pieśni dla scholi na Mszę ślubną, szukam odpowiedniego lakieru do paznokci na ślub, aktualizuję naszą listę gości po kolejnych telefonach z potwierdzeniem przybycia, wyliczam, ile będziemy potrzebować paczek z ciastami... 
Takie drobiazgi, które, choć nie są specjalnie istotne, cieszą. Tak po prostu. 
:)

12 komentarzy:

  1. Hejty posypią się za 3...2...1...

    żartuję :) wianek jest śliczny! Szczerze powiedziawszy nie jestem ich wielką fanką, ale ten mnie urzekł. :) Cudny!

    Kurcze, już tylko 71 dni. Kiedy to zleciało? :)
    Czasami przeglądam sobie archiwum Waszego bloga i nie mogę się nadziwić, że to już prawie dwa lata. A ja mam wrażenie, jakby to były 2 miesiące. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było łatwo znaleźć taki wianek. Jeśli już to raczej królują ostatnio duże, bardzo strojne wianki, coś a la "pani Wiosna". ;p A ja zdecydowanie chciałam uniknąć takiego efektu. Chciałam delikatny, skromny i subtelny wianuszek, który będzie się ładnie komponował z rozpuszczonymi lokami i gładkim welonem z tyłu. I wszystko wskazuje na to, że da się zrobić. ;)

      Kiedy to zleciało? Przez ostatnie 2 lata. ;p
      My mamy zdecydowanie inne wrażenie, bo jednak te prawie 25 miesięcy narzeczeństwa (jak to w ogóle brzmi!) nas trochę przeczołgało. Już nie ma czasu się dziwić, zostaje tylko sama radość, że z początkowych 820 dni (!) oczekiwania, zostało tylko 70... ;)

      Usuń
  2. No widzisz każdy ma jakieś szczegóły,które za zajmują nasz umysł przed ślubem. My na razie wstrzymalismy detale dotyczące samego dnia zaślubin. Martwimy się bardziej przyziemnymi sprawami nppracą Narzeczonego,której wciąż brak i co się z tym wiąże braku kasy na wynajem kawalerki. Grozi nam nawet osobne mieszkanie ze swoimi rodzicami. BOŻE NIE POZWÓL! Czasem już tracimy nadzieję,że wreszcie będzie godziwy zarobek i zielone światło dla naszej nowej rodziny. Ado proszę o modlitwę za nas. ŚCISKAM.
    P.S. Marzę o chwili,gdy naszym jedynym zmartwieniem będzie wybór ciasta itp. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety ja w takim wianku przypominałabym bardziej dziewczynkę idącą do Pierwszej Komunii, dlatego wianek na mojej głowie zupełnie odpada. A mówię niestety, bo ten na zdjęciu jest piękny!:) Podobnie jak Ela nie jestem ich fanką, ale urzeka niesamowicie:) Ostatnio zbieram inspiracje na ślubne pieśni, więc gdybyś chciała się podzielić to byłoby super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zbiorę pieśni na całą liturgię, to podzielę się w mailu. :)

      A myślisz, że ja nie będę wyglądać jak dziewczynka do I Komunii?? Przecież jak szukałam sukni ślubnej, to w jednym salonie babka mi wprost powiedziała, że chyba mi się pomyliło i powinnam mierzyć raczej komunijne sukienki. :D Wszyscy mi mówią, że wyglądam na góra 17-18 lat, a raz nawet w Lotto kazano mi pokazać dowód osobisty! :D
      Ale wiesz gdzie ja to mam? Odpowiem śpiewająco: "Głęboko w środku gdzieś...!" ;p
      :)

      Usuń
  4. Podziwiam spokój z jakim podchodzisz do tych przygotowań! ;) Choć to pewnie też bierze się z faktu, że mieliście sporo czasu na ogarnięcie wszystkiego.
    Pamiętam, że dla mnie te wszystkie 'drobiazgi' były mega istotne i raz nawet się rozpłakałam jak przyszły nam do domu winietki, nie w tym odcieniu co zamówiłam!! Wiem, że to był stres i zmęczenie materiału (my organizowaliśmy wszystko w 6 mcy). Teraz patrzę na to z perspektywy i się śmieje, ale pamiętam, że wtedy to był dla mnie prawdziwy dramat:D
    Także super, że nie dajecie się zwariować i skupiacie się na rzeczach, które naprawde SĄ ważne.
    ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. A może chodzi o to, że ślub jest tylko raz w życiu, że to nasza pierwsza tak poważna i duża impreza, więc chcemy pokazać się z jak najlepszej strony i po tym dniu wszystko wywraca się do góry nogami? :-)

    Pomysł z obrazkami dla gości bardzo mi się podoba i nigdy się nie spotkałam z podobnym. Raz tylko na weselu jednego wujka przy nakryciach były kartoniki ze zdjęciem innego wujka (kuzyna tamtego) i przyszłej żony, chyba z prośbą o modlitwę (nie pamiętam, miałam 6 lat wtedy) i całkiem fajne to było. U mnie tradycyjnie daje się paczkę z ciastkami, a później wywołuje i rozdaje zdjęcia (grupowe, sesyjne i z daną rodziną/parą) i na takie rozwiązanie się zdecydowaliśmy. Rozważałam jeszcze mini doniczki z sukulentami (moja babcia ma pełno takich roślin), ale nie pasowałyby do wystroju, więc zrezygnowaliśmy. Wracając jednak do obrazków - wcale nie uważam, że to zdziwianie, to po prostu Wasz sposób na ślub i wesele. I moim zdaniem lepszy, niż wspomniane już migdały (chociaż to jeszcze ok, bo zjesz i po sprawie) czy gipsowe figurki.

    Wianek śliczny! Mam nadzieję, że po próbnym czesaniu będziesz z niego zadowolona, bo ja moim też się strasznie jarałam i czekałam na niego, a ostatecznie nie pasował :-P

    Pozdrawiam,
    roccolampone

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też nie marzyłam o bajkowym ślubie, za to marzyłam o byciu żoną P. :) Była radość w tych przygotowaniach, chociaż kilka razy i zdenerwowanie się wkradło. Mniej więcej rok temu rezerwowaliśmy salę i kupowałam suknię, więc sobie wspominam i uśmiecham się do tamtych chwil.

    A wianek śliczny. Będziesz piękną Panną Młodą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, bez urazy, mam wrażenie, że strasznie przejmujesz się pierdołami... To nic złego, moja refleksja to raczej zdziwienie. Cały blog był o głębokim i duchowym przeżywaniu narzeczeństwa, a teraz naglę wkręciłaś się w obrazki i inne świdrygałki. Ale może to nie musi się wykluczać? Mnie w każdym razie mniej to obchodziło, znaczy wiadomo, zadbałam i interesowałam się, ale poświęcałam temu zdecydowanie mniej czasu. Ot, takie zdziwienie ;)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to absolutnie nie musi się wykluczać. :) Nie mniej jednak i ja jestem zdziwiona, skąd podejrzenie, że tak dużo czasu poświęcam tym "pierdołom"? Przygotowanie projektu obrazka zajęło nam łącznie może ze dwie godziny (razem z próbami uchwycenia odpowiedniej fotografii), u kwiaciarki spędziłam jakieś 20 minut, przeglądanie śpiewników w poszukiwaniu odpowiednich pieśni na Mszę ślubną to pojedyncze chwile, gdy akurat mam wolny kwadrans... Zajmuję się tym, co aktualnie zaprząta moje myśli i serce. Nie dumam za to nad bukietem dla świadkowej (bo go nie będzie ;p), dekoracją auta, którym pojedziemy do ślubu, ani kolorem serwetek na stołach weselnych. (Jeszcze? ;D)

      Takie dwie luźne refleksje:
      - wszystkie najważniejsze sprawy są już załatwione, zostały głównie drobiazgi, więc nie mam za bardzo wyjścia, czym się teraz zajmować... ;)
      - to właśnie z drobiazgów składa się życie - zawsze to powtarzam :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Podejrzenie pewnie stąd, że o tym piszesz ;) Ostatnio nawet całkiem sporo. Więc my, czytelnicy zakładamy, że to właśnie Cię obchodzi. Ale naprawdę nie chciałam zasugerować, że to coś złego, po prostu nie pasowało mi do Ciebie, a raczej do wyłaniającej się z bloga wizji Ciebie - osoby skupionej na duchowym aspekcie ślubu. A tu się okazało, że masz też zwykłą, babską twarz :P

      Usuń
    3. O matko, aż mi głupio...
      Zdecydowanie mam zwykłą, babską twarz. :D

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...