Pierwsze, co mi przychodzi na myśl, to sakrament i jego znaczenie. Ale są ludzie, którzy do samego sakramentu nie przywiązują większej uwagi, a i tak ślub i wszystko, co z nim związane, cieszy niesamowicie. Więc to chyba nie o to chodzi. Może zatem idzie o marzenia? Podobno większość kobiet od dzieciństwa marzy o swoim ślubie, o tym, by tego dnia wyglądać jak księżniczka i czuć się wyjątkowo w każdym najmniejszym detalu. Nic dziwnego, że wówczas przygotowania ślubne są tak ekscytujące. Ale ja na przykład takich marzeń nigdy nie miałam. Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w sukni ślubnej z welonem, nie miałam planów na każdy ślubny detal, nie zbierałam przez lata inspiracji, w ogóle nie myślałam o tym, jak ma wyglądać mój ślub... Jakakolwiek wizja zaczęła się klarować dopiero po zaręczynach. I dopiero jak zaczęliśmy realizować nasze pomysły, pojawiła się ta nieopisana radość i ekscytacja. Skąd? Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Faza na obrączki troszkę mi już przeszła. Przez pierwszy tydzień po ich zakupie oglądałam je i przymierzałam swoją średnio 3 razy dziennie. Teraz się wycwaniłam i mam zdjęcie w telefonie - mogę obejrzeć w dowolnej chwili i nie ciśnie mnie już, żeby przymierzać. ;D Nie mniej jednak poziom zachwytu nad naszymi obrączkami przekroczył moje najśmielsze oczekiwania.
Wczoraj ustalałam z kwiaciarką, jak ma wyglądać mój wianek ślubny. Na za dwa tygodnie potrzebuję próbny do próbnej fryzury. Znalazłam w przepastnych krainach Internetu taki wianek, na którym chciałabym wzorować ten mój. Jak to wszystko sobie omówiłyśmy - jakie kwiaty, jaka zieleń, jakie dodatki - zalała mnie jakaś totalna euforia. Cały dzisiejszy dzień byłam jak na skrzydłach. Tak niesamowicie się cieszę z tego wianka, choć widziałam go na razie tylko w swojej wyobraźni... ;)
Prototyp. |
A dzisiaj na koniec męczącego tygodnia ogromną przyjemność sprawiło mi dopracowywanie naszych ślubnych obrazków pamiątkowych. Zdjęcie wybrane (moje własne!), tekst ułożony, detale obmyślone i... będą piękne! Siedzę i gapię się w monitor, nie mogąc się nadziwić, jak genialnie to wygląda. Dumamy jeszcze nad czcionką, ale to już drobiazg. Ogólny projekt jest po prostu zachwycający.
W wolnych chwilach wyszukuję i wybieram pieśni dla scholi na Mszę ślubną, szukam odpowiedniego lakieru do paznokci na ślub, aktualizuję naszą listę gości po kolejnych telefonach z potwierdzeniem przybycia, wyliczam, ile będziemy potrzebować paczek z ciastami...
Takie drobiazgi, które, choć nie są specjalnie istotne, cieszą. Tak po prostu.
:)
Hejty posypią się za 3...2...1...
OdpowiedzUsuńżartuję :) wianek jest śliczny! Szczerze powiedziawszy nie jestem ich wielką fanką, ale ten mnie urzekł. :) Cudny!
Kurcze, już tylko 71 dni. Kiedy to zleciało? :)
Czasami przeglądam sobie archiwum Waszego bloga i nie mogę się nadziwić, że to już prawie dwa lata. A ja mam wrażenie, jakby to były 2 miesiące. :P
Nie było łatwo znaleźć taki wianek. Jeśli już to raczej królują ostatnio duże, bardzo strojne wianki, coś a la "pani Wiosna". ;p A ja zdecydowanie chciałam uniknąć takiego efektu. Chciałam delikatny, skromny i subtelny wianuszek, który będzie się ładnie komponował z rozpuszczonymi lokami i gładkim welonem z tyłu. I wszystko wskazuje na to, że da się zrobić. ;)
UsuńKiedy to zleciało? Przez ostatnie 2 lata. ;p
My mamy zdecydowanie inne wrażenie, bo jednak te prawie 25 miesięcy narzeczeństwa (jak to w ogóle brzmi!) nas trochę przeczołgało. Już nie ma czasu się dziwić, zostaje tylko sama radość, że z początkowych 820 dni (!) oczekiwania, zostało tylko 70... ;)
No widzisz każdy ma jakieś szczegóły,które za zajmują nasz umysł przed ślubem. My na razie wstrzymalismy detale dotyczące samego dnia zaślubin. Martwimy się bardziej przyziemnymi sprawami nppracą Narzeczonego,której wciąż brak i co się z tym wiąże braku kasy na wynajem kawalerki. Grozi nam nawet osobne mieszkanie ze swoimi rodzicami. BOŻE NIE POZWÓL! Czasem już tracimy nadzieję,że wreszcie będzie godziwy zarobek i zielone światło dla naszej nowej rodziny. Ado proszę o modlitwę za nas. ŚCISKAM.
OdpowiedzUsuńP.S. Marzę o chwili,gdy naszym jedynym zmartwieniem będzie wybór ciasta itp. :)
Niestety ja w takim wianku przypominałabym bardziej dziewczynkę idącą do Pierwszej Komunii, dlatego wianek na mojej głowie zupełnie odpada. A mówię niestety, bo ten na zdjęciu jest piękny!:) Podobnie jak Ela nie jestem ich fanką, ale urzeka niesamowicie:) Ostatnio zbieram inspiracje na ślubne pieśni, więc gdybyś chciała się podzielić to byłoby super.
OdpowiedzUsuńJak zbiorę pieśni na całą liturgię, to podzielę się w mailu. :)
UsuńA myślisz, że ja nie będę wyglądać jak dziewczynka do I Komunii?? Przecież jak szukałam sukni ślubnej, to w jednym salonie babka mi wprost powiedziała, że chyba mi się pomyliło i powinnam mierzyć raczej komunijne sukienki. :D Wszyscy mi mówią, że wyglądam na góra 17-18 lat, a raz nawet w Lotto kazano mi pokazać dowód osobisty! :D
Ale wiesz gdzie ja to mam? Odpowiem śpiewająco: "Głęboko w środku gdzieś...!" ;p
:)
Podziwiam spokój z jakim podchodzisz do tych przygotowań! ;) Choć to pewnie też bierze się z faktu, że mieliście sporo czasu na ogarnięcie wszystkiego.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że dla mnie te wszystkie 'drobiazgi' były mega istotne i raz nawet się rozpłakałam jak przyszły nam do domu winietki, nie w tym odcieniu co zamówiłam!! Wiem, że to był stres i zmęczenie materiału (my organizowaliśmy wszystko w 6 mcy). Teraz patrzę na to z perspektywy i się śmieje, ale pamiętam, że wtedy to był dla mnie prawdziwy dramat:D
Także super, że nie dajecie się zwariować i skupiacie się na rzeczach, które naprawde SĄ ważne.
;**
A może chodzi o to, że ślub jest tylko raz w życiu, że to nasza pierwsza tak poważna i duża impreza, więc chcemy pokazać się z jak najlepszej strony i po tym dniu wszystko wywraca się do góry nogami? :-)
OdpowiedzUsuńPomysł z obrazkami dla gości bardzo mi się podoba i nigdy się nie spotkałam z podobnym. Raz tylko na weselu jednego wujka przy nakryciach były kartoniki ze zdjęciem innego wujka (kuzyna tamtego) i przyszłej żony, chyba z prośbą o modlitwę (nie pamiętam, miałam 6 lat wtedy) i całkiem fajne to było. U mnie tradycyjnie daje się paczkę z ciastkami, a później wywołuje i rozdaje zdjęcia (grupowe, sesyjne i z daną rodziną/parą) i na takie rozwiązanie się zdecydowaliśmy. Rozważałam jeszcze mini doniczki z sukulentami (moja babcia ma pełno takich roślin), ale nie pasowałyby do wystroju, więc zrezygnowaliśmy. Wracając jednak do obrazków - wcale nie uważam, że to zdziwianie, to po prostu Wasz sposób na ślub i wesele. I moim zdaniem lepszy, niż wspomniane już migdały (chociaż to jeszcze ok, bo zjesz i po sprawie) czy gipsowe figurki.
Wianek śliczny! Mam nadzieję, że po próbnym czesaniu będziesz z niego zadowolona, bo ja moim też się strasznie jarałam i czekałam na niego, a ostatecznie nie pasował :-P
Pozdrawiam,
roccolampone
Ja też nie marzyłam o bajkowym ślubie, za to marzyłam o byciu żoną P. :) Była radość w tych przygotowaniach, chociaż kilka razy i zdenerwowanie się wkradło. Mniej więcej rok temu rezerwowaliśmy salę i kupowałam suknię, więc sobie wspominam i uśmiecham się do tamtych chwil.
OdpowiedzUsuńA wianek śliczny. Będziesz piękną Panną Młodą :)
Wiesz, bez urazy, mam wrażenie, że strasznie przejmujesz się pierdołami... To nic złego, moja refleksja to raczej zdziwienie. Cały blog był o głębokim i duchowym przeżywaniu narzeczeństwa, a teraz naglę wkręciłaś się w obrazki i inne świdrygałki. Ale może to nie musi się wykluczać? Mnie w każdym razie mniej to obchodziło, znaczy wiadomo, zadbałam i interesowałam się, ale poświęcałam temu zdecydowanie mniej czasu. Ot, takie zdziwienie ;)
OdpowiedzUsuńKasia
Myślę, że to absolutnie nie musi się wykluczać. :) Nie mniej jednak i ja jestem zdziwiona, skąd podejrzenie, że tak dużo czasu poświęcam tym "pierdołom"? Przygotowanie projektu obrazka zajęło nam łącznie może ze dwie godziny (razem z próbami uchwycenia odpowiedniej fotografii), u kwiaciarki spędziłam jakieś 20 minut, przeglądanie śpiewników w poszukiwaniu odpowiednich pieśni na Mszę ślubną to pojedyncze chwile, gdy akurat mam wolny kwadrans... Zajmuję się tym, co aktualnie zaprząta moje myśli i serce. Nie dumam za to nad bukietem dla świadkowej (bo go nie będzie ;p), dekoracją auta, którym pojedziemy do ślubu, ani kolorem serwetek na stołach weselnych. (Jeszcze? ;D)
UsuńTakie dwie luźne refleksje:
- wszystkie najważniejsze sprawy są już załatwione, zostały głównie drobiazgi, więc nie mam za bardzo wyjścia, czym się teraz zajmować... ;)
- to właśnie z drobiazgów składa się życie - zawsze to powtarzam :)
Pozdrawiam!
Podejrzenie pewnie stąd, że o tym piszesz ;) Ostatnio nawet całkiem sporo. Więc my, czytelnicy zakładamy, że to właśnie Cię obchodzi. Ale naprawdę nie chciałam zasugerować, że to coś złego, po prostu nie pasowało mi do Ciebie, a raczej do wyłaniającej się z bloga wizji Ciebie - osoby skupionej na duchowym aspekcie ślubu. A tu się okazało, że masz też zwykłą, babską twarz :P
UsuńO matko, aż mi głupio...
UsuńZdecydowanie mam zwykłą, babską twarz. :D