Odliczamy!

sobota, 28 marca 2015

Szczęśliwe małżeństwo

Wczoraj byliśmy jeszcze raz zobaczyć nasze mieszkanie i oficjalnie podpisać umowę. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że nasi Aniołowie Stróżowie naprawdę musieli się postarać w tej sprawie, bo okazuje się, że tuż po naszej pierwszej wizycie tam, u właścicielki rozdzwoniły się telefony i nagle znalazły się tłumy chętnych na to mieszkanie i to od zaraz. A przecież chwilę wcześniej obiecała nam, że zaklepujemy teraz, ale wynajmujemy dopiero za miesiąc. Jak w jakimś Truman show! O mały włos okazja mogłaby nam uciec sprzed nosa...

Niesamowite uczucie. Za nieco ponad trzy tygodnie wprowadzi się tam Karol i będziemy powoli urządzać ten nasz wspólny dom. Zaczynamy sobie tak na serio uświadamiać, jak bardzo zmieni się nasze życie. W tych ważnych sprawach, ale i w drobiazgach codzienności. Jak będą wtedy wyglądać nasze wspólne wieczory? Gdzie będziemy pić poranną kawę - w kuchni czy w salonie? Kto będzie pilnował rachunków? O co będziemy się sprzeczać, mieszkając razem? :)

Jedno jest pewne - plan jest taki, żeby być cholernie szczęśliwymi. :D

W takich okolicznościach, w euforii mieszkaniowych rozkmin kończę czytać ksiażkę "Szczęśliwe małżeństwo" Davida i Sandy Simmonsów (Wyd. Vocatio). Czytam i uśmiecham się do siebie, bo co chwilę wyobrażam sobie nas w roli małżonków. Już nie w jakiś odległy sposób, jak to KIEDYŚ będzie, ale bardzo realnie, blisko, namacalnie wręcz, bo to przecież już ZA CHWILĘ. Czytam o Bożym planie i celach dla małżeństwa, o porozumiewaniu się, o wzajemnym oddaniu, o intymności seksualnej, o roli żony i męża, i... Nie mogę się doczekać, bo to już niebawem stanie się także naszym udziałem!

Jest to zgrabna książeczka, w której autorom udało się połączyć psychologiczną wiedzę o relacjach damsko-męskich, biblijną mądrość na temat małżeństwa oraz świadectwo własnego życia małżeńskiego - szczęśliwego, choć nie pozbawionego problemów i trudności od samego początku. Naprawdę dobrze się to czyta. Rozdziały są krótkie, treści są umiejętnie skondensowane, język przystępny, przepleciony ciekawymi schematami, ułatwiającymi zrozumienie pewnych mechanizmów, o których właśnie mowa.



Bardzo ujmujące jest to, że cała książka jest przeniknięta żywą wiarą, ufnością Bogu i inspirowana Bożym Słowem. Mało tego, autorzy piszą o tym w tak autentyczny i bezpretensjonalny sposób, że ma się wrażenie, jakby chrześcijańskie małżeństwo było najbardziej naturalnym i oczywistym sposobem na szczęście w miłości. Nie moralizują, nie pouczają, ale subtelnie podpowiadają, dzielą się konkretnymi wskazówkami i radami, a nawet dyskretnie proponują, o co warto się modlić.


Szczególnie inspirujące dla mnie są fragmenty o roli kobiety i mężczyzny w małżeństwie, a zwłaszcza o tak bliskiej mi koncepcji poddania żony mężowi. Sandy wskazuje na konkretne aspekty wspólnego życia, w których kobieta pełni kluczową rolę i dowodzi, że źródłem szczęścia i jedności w małżeństwie jest właśnie postawa pełnego miłości poddania i uległości. Bardzo niepopularne, niedzisiejsze, pewnie nieraz trudne w realizacji, ale prawdziwe, bo zakorzenione w Bożym Słowie.

Może szczęśliwe małżeństwo jest jak trafienie szóstki w totolotka? 
Być może chcecie umacniać i rozwijać swoje małżeństwo lub też zdajecie sobie sprawę z tego, że w waszym związku coś nie gra. Możliwe też, że dopiero planujecie się pobrać i nie chcecie w przyszłości powiększać statystyk rozwodowych. Niezależnie od tego, czy jesteście dopiero na początku waszej drogi, czy też już jesteście małżeństwem z dłuższym stażem, nigdy nie jest za późno, żeby starać się, by było lepiej. 

Amen. :)

11 komentarzy:

  1. O co chodzi z tym schematem? Ciekawie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lewy trójkąt pokazuje zakres, w jakim jesteśmy gotowi porozumiewać się na danym poziomie (od 1 do 5 - coraz głębszy sposób komunikowania się). Prawy trójkąt przedstawia symbolicznie liczbę ludzi, z którymi możemy porozumiewać się na określonym poziomie. W skrócie - z dużą liczbą ludzi, rozmawia się najwięcej o banalnych rzeczach i faktach, myślami i uczuciami dzielimy się już z coraz węższą grupą osób za to w rozszerzonym zakresie, a tak totalnie szczerze o najgłębszych dla nas rzeczach możemy porozumiewać się tylko z najbliższymi. Miało to zwrócić uwagę, gdzie w całokształcie komunikacji powinna mieścić się relacja z małżonkiem. :)

      Usuń
  2. Czy autorzy są katolikami? Bo Vocatio chętnie wydaje protestanckie rzeczy...

    Ale żeby nie było, protestanci potrafię też coś mądrego powiedzieć. Polecam Marka Gungora i jego wykłady - mimo że jest pastorem, potrafi się trafnie wypowiadać o psychologii relacji, zwłaszcza o relacji seksualnej, z którą najlepsze w teorii małżeństwo może mieć problemy.

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorzy są protestantami.
      A Marka Gungora też mamy. :D Słuchamy i niebawem też pojawi się tutaj wzmianka o nim. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ja wiem, że katolicy i protestanci się różnią w nauczaniu niektórych kwestii i może przewrażliwiona jestem, ale trochę pogardliwie (mimo polecenia) komentarz Marty dla mnie zabrzmiał.
      I nie żeby coś, ale akurat protestanccy duchowni o małżeństwie i seksualności mogą mówić z doświadczenia ;)

      Blueberry

      Usuń
    3. Też jestem ewangeliczką i tez wyczuwam pogardę. Szanujmy się, niestety niektórzy katolicy przez duże k o tym zapominają...
      Paula

      Usuń
    4. Myślę, że to bez znaczenia, czy coś mądrego do powiedzenia mają katolicy czy protestanci. To bardziej działa na niekorzyść tych drugich, bo protestanci czytając typowo katolickie pozycje o małżeństwie, muszą sobie odpowiednio okroić treści o całą sakramentalność związku. W drugą stronę natomiast nie widzę żadnego problemu - czytamy/słuchamy (jak Gungora) o małżeństwie jako relacji, w znaczeniu ogólnym, często skoncentrowanym na kwestiach głównie psychologicznych. A to, że odwołują się do Biblii, to tylko lepiej, bo nieco poszerza horyzont patrzenia na relację kobiety i mężczyzny. Nie podważają katolickiego sakramentu małżeństwa, a wiele treści jest wspólnych i ubogacających, więc nie ma, moim zdaniem, problemu. A jeśli mamy ugruntowaną wiarę i przekonania zwłaszcza dotyczące katolickiej etyki seksualnej, to sobie po prostu dopowiadamy to, co nas zobowiązuje w Kościele katolickim. (Choć np. Gungor bardzo radykalnie mówi zarówno o czystości przedmałżeńskiej, jak i o antykoncepcji).

      Usuń
  3. I Ty to wiesz najlepiej. Ale powtorze to po raz ktorys. Wsprost nie moge uwierzyc w to, ze to juz!!! Tak niedawno byko tontak odlegle ze bylo mi szkoda ze musicie tyle czekac. A to juz! Juz ZARAZ!!! Jacie ludzie zyja sobie naokolo. Monotonia. A Was za chwile czeka cos cudownego. Wymarzonego. Wspaniale wspolne poczatki. Wszystkiego pierwsze razy! :) Jacie :) Zazdroszcze Ci tego. Bo przynajmniej u mnie teraz. Jak sa juz dzieci. Jak wkrada sie to mega zmeczenie. Jak nie ma czasu na glupie spokojne przytulenie do meza to pojawia sie tesknota za ta swiezoscia nowozencow. Za tym czasem ktory nigdy sie nie powtorzy.... :) Zycze Wam zebyscie naparwde potrafili ta cala madrosc z ksiazek chciazby przeniesc do zycia. Bo u mnie ostatnio wygrywa przemeczenie. I brakuje mi tego co u Was sie zaczyna.
    I w ogole nie potrafie sobie wyobrazic ze przestaniesz pisac bloga. Ze tak po prostu stad odejdziesz.. Prosze Cie. Zaloz nowego czy cos. I pisz dalej co u Was!!!
    Bo to jedyny powod dla ktorego nie chce zeby ten slub odbyl sie szybko. Ze chcesz stad zniknac..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, aż mi trochę głupio po takich słowach... ;)
      Spokojnie, nie znikamy z życia, ani z internetów - zawsze można pogadać mailowo, zapytać o to i owo. :)
      Nowy blog, jeżeli kiedyś powstanie (a nawet mam już pomysł na tytuł! ;p), na pewno byłby w zupełnie innej formule, więc nie wiem, czy byłoby to dla Ciebie satysfakcjonujące. :)

      Tymczasem życzę dużo sił i jeszcze więcej miłości!
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  4. Widać zmiany. :) Nawet opisywane tutaj książki nie są kierowane typowo do narzeczonych, a do małżonków. :)
    Czytam Was od samego początku i tak jak Miłości nie mogę uwierzyć, że to już, za chwilę będzie ten wielki dzień. :)
    Kiedy Wy zostaliście narzeczonymi, ja poznałam Adama, może kiedy Wy zostaniecie małżeństwem, ja zostanę narzeczoną. :P

    Super, że wszystko tak pięknie udało Wam się z mieszkaniem. :) Ja ostatnio też często odczuwam to, że dla naszego Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

    Wszystkiego dobrego dla Was! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, coś w tym jest, że nawet tematyka książek się zmienia... Nawet na to nie zwróciłam uwagi. ;)
      Wiesz, ja też okropnie nie mogłam się doczekać zaręczyn (choć znaliśmy się krócej, bo nieco ponad rok), ale mój Karolasty zawsze powtarzał, że to nie chodzi o to, żeby były jak najszybciej, tylko w najbardziej odpowiednim momencie. I patrząc z perspektywy czasu, jest w tym dużo mądrości, o to warto się modlić. Także Wam życzę, abyście rozpoczęli narzeczeństwo w najlepszym dla Was momencie! :)

      Pozdrawiam!

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...