Niesamowite, jaki spokój i ufność mam w sercu...! Karolasty się trochę stresuje, ja też przeżywam całe to organizacyjne zamieszanie, ale jestem totalnie wyluzowana.
Jutro się przeprowadzam, to znaczy przenoszę większość rzeczy do naszego domu. Najpotrzebniejsze codzienne drobiazgi zostają jeszcze u Pani Babci, bo będę tam jeszcze spać do piątku włącznie, ale chcę już mieć z głowy to żmudne pakowanie i rozpakowywanie. Jutro też mam zamiar ostatni raz przymierzyć sukienkę ślubną, odebrać winietki, wydrukować teksty pieśni na Mszę ślubną, a w tak zwanym międzyczasie powstaje w bólach filmik dla rodziców... Portrety, które wręczymy im w prezencie podobno są już gotowe, ale dostaniemy je dopiero w piątek popołudniu. Dużo rzeczy zostało nam tak na ostatnią chwilę i przez to ten czas przedślubny chyba zawsze będzie mi się kojarzyć ze zmęczeniem i niewyspaniem... Ale jednocześnie jesteśmy spokojni i tak podekscytowani, że entuzjazm przesłania wszystkie niedogodności.
Dostaliśmy już pierwszy prezent ślubny - piękny komplet ręczników i ciekawą książeczkę, Pięciogwiazdkowe małżeństwo. Ale życzenia były "idealne" dla nas - "przede wszystkim pięknej pogody na sobotę!"... Żeby było śmieszniej, naprawdę zapowiada się ładna pogoda...! Aż dziwnie się z tym czuję, bo cały czas nastawiałam się na deszcz i zimno, a tu prognozy mówią, że może być ciepło i słonecznie. Co to za "zimna Zośka"...? ;)
Nie możemy się doczekać. Nie tylko ślubu. Spotkania ze wszystkimi drogimi nam osobami, spodziewanej masy życzliwości, pięknego wyglądu, uroczystej atmosfery, prezentów, zabawy weselnej, nocy poślubnej i wszystkich emocji, które będą temu towarzyszyć... Ależ będzie się działo! :D
Przytulcie nas duchowo. :)
Ja przytulam i sama az ca drżę z emocji! :)
OdpowiedzUsuń"Naszego domu" :D
OdpowiedzUsuńJa sobie myślałam, że będziemy mieć ładne zdjęcia w deszczu, bo to też fajna sceneria, a mieliśmy najładniejszy weekend października ;)
Nie zawalcie z tą pogodą, bo ja chcę grilla robić w sobotę na Śląsku :p
Myślę ostatnio codziennie jak Wam idzie i życzę w myślach spokoju i przepięknego dnia. Kto by.pomyślał, że będzie mnie tak obchodzić ślub obcych ludzi ;)
Bardzo nam miło. :)
UsuńJejuś, ależ jesteście niesamowici. Przeżywam z Wami całym sercem chociaż znam Was tylko wirtualnie.
OdpowiedzUsuńNiech Wam Pan Bóg błogosławi!
Czytelniczka
Ja pamietam bedac na innych slubach naibardziej zazdroscilam Pannie Mlodej tego ze jest taka piekna i najwazniejsza. Ze wszysyc na nia patrza i wszystko jest dla niej. I fajnie. Fajnie poczuc sie raz w zyciu taka ksiezniczka ;) W dlugiej sukni i z ksieciem u boku :)
OdpowiedzUsuńWiesz.jim bardziej zywo wchodze w Twoje emocje tym bardziej przypomina sie mi moj slub. To wszystko o czym juz nie mam kiedy myslec. O czym juz zapomnialam a bylo takie piekne. Ibtu znowu zazdroszcze Ci bloga do ktorego wrocisz. I nic nie zapomnisz ;) Ale dobrze ze mam zdjecia i film. Cos z tego co bylo 5,5 roku temu zostanie w pamieci zawsze gdy do tego wroce.
My też padamy na pysk,ale coś czuję,że te zwariowane dni będziemy z rozrzewnieniem wspominać już w przyszłym tygodniu. Tak czytam Ado i czuję,że mamy podobne emocje,ale też wewnętrzny spokój. I pogoda niech nawet będzie ze śniegiem. Najważniejszy jest SAKRAMENT I MOMENT,GDY OBOJE POWIEMY SOBIE NAJWAŻNIEJSZE TAK NASZEGO ŻYCIA :)
OdpowiedzUsuńP.S. My ze względów logistycznych na prawdziwą noc poślubna jeszcze sobie poczekamy ponad miesiąc,ale cóż to znaczy wobec całej wiecznosci..
ALLELUJA!
J& K
DWA!!! :D (żeby mnie Blueberry przypadkiem znowu nie ubiegła! :D)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to już JEDEN :D
Usuń,,Nasz dom" jak to pięknie brzmi. :)
OdpowiedzUsuńAleż emocje... Przytulam Was wirtualnie. :)
Matko, to już!
OdpowiedzUsuńU nas zostały trzy, ale miesiące... I tak już się czuję jak w kołowrotku, a tu widzę, że ta gorączka przygotowań trwa do samego końca. Trzymajcie się mocno, przytulam duchowo i dużo ciepłych myśli ślę - do blogowej delegacji ślubnej nie dołączę (choć kusiło...), ale obmodlimy Was na naszych narzeczeńskich rekolekcjach ;)
Agnieszka
Mam nadzieję, że to nie ostatnia przedślubna notka, bo emocje się udzielają:) Nie myślałam, że wirtualnie też można:)
OdpowiedzUsuń''Nasz dom'' - jakiej te dwa słowa nabierają mocy, gdy naprawdę razem zaczyna się mieszkać dopiero PO ślubie. Coś pięknego! :)
OdpowiedzUsuńPrzytulam duchowo i aż sama sobie się dziwię, kiedy każdego dnia, gdy mam jakąś wolną chwilkę, wpada mi myśl: ''O, Adzie zostało jeszcze tylko x dni.'' :D
Pozdrawiam,
Natja