Odliczamy!

poniedziałek, 16 września 2013

Przeprowadzka i krzyżyk na czole

Po pełnym rozżalenia dwudziestym piątym dniu cyklu, na szczęście dwudziesty szósty nie okazał się być takim złym, jak by się można było spodziewać. Wręcz przeciwnie - wspólnie spędzona niedziela przyniosła dużo ukojenia, spokoju i radości.

Narzeczony już przeprowadzony, po wczorajszym wspólnym rozpakowywaniu większości pudeł, zostały Mu już tylko drobniejsze rzeczy do ogarnięcia. Strasznie jestem sentymentalna, bo gdy tak pomagałam Karolowi z tymi pudłami i układaniem w szafkach Jego (już nie tak skromnego) dobytku, wciąż myślałam o tym, że być może następna przeprowadzka będzie już nasza wspólna - do naszego pierwszego wspólnego mieszkania! To tylko 20 miesięcy (dzisiaj dokładnie!), więc przez ten czas nie powinno się już zdarzyć nic takiego, co by mnie lub Karola zmusiło do kolejnej zmiany miejsca zamieszkania. Ale z drugiej strony - to też AŻ ponad 1,5 roku, więc kto wie, jak nam się życie potoczy... Nie przeszkadzało mi to jednak w rozkosznym snuciu wyobrażeń o mozolnym, ale jakże ekscytującym wiciu naszego przyszłego gniazdka. :)

A, no i wzięliśmy sobie do serca pomysł, by na pożegnanie robić sobie krzyżyk na czole. W sumie to ciekawe, bo przez całe popołudnie to ja o tym pamiętałam, a jak przyszło co do czego, gdy mieliśmy się już pożegnać, to Narzeczony jako pierwszy czule pobłogosławił mnie na czas rozłąki. Oczywiście odwzajemniłam ten piękny i wymowny znak. I bardzo się ucieszyłam, że w tym tygodniu będę mogła go uczynić częściej, bo będziemy się częściej widzieć, a potem... Przez dwa tygodnie będziemy się widzieć CODZIENNIE. Co-dzien-nie! Niesamowite. Chyba aż tak długiego wspólnego wyjazdu to jeszcze nie mieliśmy. Na pewno będzie to niezwykłe i cenne doświadczenie w naszej relacji. Takie ciekawe preludium przed drugą rocznicą... ;)

A skoro już o tym mowa...

Ja: Wiesz, że dzisiaj mija dokładnie 23 miesiące, odkąd się poznaliśmy?
K.: Wiem, wiem! Jak to dobrze, że to był piętnasty, to łatwo zapamiętać. :)
Ja: A jakby to był inny dzień, to byłoby trudno zapamiętać?
K.: No... Na przykład szesnasty - to dzień naszych zaręczyn i łatwo to zapamiętać tylko dlatego, że jest dzień po piętnastym.
Ja: ?? :D
K.: Albo czternasty... Hmm, nie - w sumie czternasty też byłoby łatwo, bo to dzień PRZED piętnastym.
Ja: Mhmm... :)
K.: To... trzynasty! A nie, trzynasty to "pechowy", więc też byłoby łatwo zapamiętać... :D
Ja: Aha... :)
K.: O! Siedemnasty! TO byłoby straaasznie trudne do zapamiętania!
Ja: Niby dlaczego?
K.: No, po prostu trudno. Dzięki Bogu, żeśmy się spotkali PIĘTNASTEGO! :D

Spoko. :D
Chyba nieważne w jaki dzień, ale dzięki Bogu, żeśmy się w ogóle spotkali! Szkoda byłoby takie porządne geny zmarnować. :)

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. po postach, z ciekawości pytam.

      Usuń
    2. Nie widzę potrzeby zaspokajać ciekawości kogoś, kto nie podpisał się choćby inicjałem, czyli nie-mam-pojęcia-kogo. Jeżeli bardzo chcesz się dowiedzieć, nie ujawniając się tutaj, możesz napisać do mnie wiadomość (formularz po prawej stronie).

      Usuń
  2. 1,5 roku minie raz dwa! Od założenia bloga to już pół roku, a to przecież wczoraj było.:)
    I oby następna przeprowadzka była już Wasza wspólna. :D
    Inspirujecie mnie tym krzyżykiem i wspólnymi modlitwami. My klękamy razem, modlimy się za siebie nawzajem, ale każde w ciszy. Zazdroszczę Wam, bo widzę jak dzielenie się z drugą osobą swoją wiarą bardzo buduje intymność. Rozmowy, modlitwa w kościele, na Wigilii, śniadaniu Wielkanocnym spoko, ale do wspólnej codziennej modlitwy na głos własnymi słowami ciągle dorastamy. A Wy tak już w narzeczeństwie... Piękne to. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz z tą wspólną modlitwą to tak nie do końca nasza "zasługa" - po prostu któregoś razu Karol (dobre pół roku przed zaręczynami) dostał taką pokutę po spowiedzi, żeby się pomodlić razem z dziewczyną bodajże Koronką, albo Litanią Do NSPJ - nie pamiętam już dokładnie, bo byliśmy po prostu mocno skrępowani. Ten pierwszy raz był naprawdę trudny, ale co było zrobić? Pokuta to pokuta (był nawet element "umartwienia" tą wspólną modlitwą jak na pokutę przystało...:D). A później stwierdziliśmy, że to może być wartościowe i tak zaczęliśmy powoli, powoli się tego uczyć. Najpierw raz na jakiś czas, a później już tak zostało, że zawsze jak się widzimy, modlimy się wspólnie. Owoców jest mnóstwo.
      Teraz ten "krzyżyk na drogę" też jest dla nas wkroczeniem na jakiś nowy szczebel i mam wrażenie, że też sporo wniesie w naszą relację. :)

      Usuń
    2. No właśnie, najtrudniej zacząć, zwłaszcza, że ja się nie umiem / nie lubię modlić gotowymi modlitwami, więc w grę wchodzi tylko modlitwa własnymi słowami, a to już jest takie bardzo intymne. W każdym razie mamy postanowienie wspólnej modlitwy z dziećmi, więc mamy trochę czasu, żeby się psychicznie nastawić hehehe. A na razie mąż się śmieje, że ma z Bogiem męskie spotkania. :p

      Usuń
    3. To prawda, że jeszcze trudniej jest własnymi słowami. My zwykle mówimy po swojemu jakie mamy intencje i ogólnie co mamy tak pokrótce do powiedzenia Panu Bogu, a potem to przypieczętowujemy np. dziesiątkiem różańca albo Koronką.
      A "męskie spotkania z Bogiem" brzmią świetnie! :)

      Usuń
    4. ... bo tak naprawdę to trzeba by się modlić osobiście (czas na te męskie spotkania:P), wspólnie i z dziećmi. Czyli w sumie trzy razy :D My przez wakacje jakoś przestaliśmy się modlić wspólnie tylko każdy sobie, bo tak szybciej... Ale po czasie modlitwy wspólnej wiem jaka ona jest owocna i ważna.. I jak jej teraz brakuje..

      Także warto zacząć :) a my musimy wrócić do takiej!!!!

      Usuń
    5. No pewnie że trzy razy najlepiej, taki jest ambitny plan. :) Ale jeszcze duuuuużo przed nami, bo my to z zupełnie innego poziomu startujemy niż Wy. ;)

      Usuń
    6. E? Że niby z jakiego pułapu? Weź się :P

      Usuń
    7. Z niższego. :p serio mówię.

      Usuń
    8. I my od ślubu modlimy się wspólnie. Ja proponowałam, żeby każdy po cichu, ale obok siebie, natomiast Mąż stanowczo zaprotestował i powiedział, że mamy się modlić wspólnie na głos. Zaczynamy od pacierza (wybierając za każdym razem nieco inny "zestaw"), a później własnymi słowami.

      Usuń
    9. Na szansaspotkania.pl widziałam ładne modlitwy małżonków, można włączyć do "zestawu":) i jest nawet modlitwa przed poważną rozmową. :)

      To jest niesamowite ile dobrego dzieje się przez te blogi. :D

      Usuń
    10. Mam bardzo podobne refleksje - niesamowite rzeczy dzieją się dzięki blogosferze... ;)

      Usuń
  3. My ten krzyżyk też staramy się sobie robić. Kiedyś wychodząc do pracy. teraz powoli do tego wracamy. Bo przez pewien czas nam to umknęło..

    No i córeczce. Zawsze. Jak ksiądz w kościele błogosławi na koniec albo na znak pokoju.

    Błogosławić się trzeba ile wlezie!!! Pomagajmy łasce Bożej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Kiedyś bardzo mnie poruszyły słowa pewnego kapłana: "Nigdy nie wiesz, przed iloma złymi rzeczami obroniły cię te wszystkie błogosławieństwa na Eucharystii, na adoracji, podczas wizyt duszpasterskich, pielgrzymek i w wielu innych sytuacjach"... ;)

      Usuń
  4. Oby kolejna przeprowadzką była już Wasza wspólna :) Podobno roku do ślubu się nie zauważa, więc musicie jeszcze przetrzymać zimę i potem poleci szybciutko!

    Ja się czasem muszę zastanowić nad datą naszej rocznicy ;) Całe szczęście, że to dzień przed Świętem Reformacji!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne myśli i fajna notka. Zapewne i Wy jesteście fajni. Że tak powiem, chyba wiem jak to jest z tymi pudłami etc.

    OdpowiedzUsuń
  6. Akurat przeprowadzek to nie zazdroszczę. Ale to nic dziwnego, że kojarzą mi się tylko i wyłącznie z lękiem, niepewnością i brakiem stabilizacji, jeśli przeprowadzałam się w życiu już ze 15 razy, to mam prawo do takich skojarzeń.
    Wierzę jednak, że to fajna sprawa, jeśli robi się to wspólnie, z widokiem na przyszłość.
    Kurczę, za dużo pesymizmu wprowadzam chyba do Waszego bloga :-/ ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wprowadzasz pesymizmu, tylko piszesz o swoich odczuciach, które zresztą też dobrze rozumiemy. :)

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...