Odliczamy!

piątek, 14 marca 2014

Na wszelki wypadek bez tytułu

To już ostatnie wspomnienia z nauk przedmałżeńskich.

Nie chciałabym, żeby po ostatnich wpisach pozostało takie wrażenie, że byliśmy na jakimś nienormalnym kursie, na którym ksiądz-guru wpajał nam tylko jakieś kontrowersyjne bzdury. Jedna z Czytelniczek zasugerowała, by napisać o czymś, czego jeszcze nie było na blogu. Dlatego wybrałam takie "ciekawostki", ale chyba nie do końca spełniły swoją rolę...

Tak czy inaczej, nasz kurs, poza drobnymi atrakcjami, był zupełnie normalny. Zrealizowano dokładnie tę samą tematykę, którą opisywaliśmy przy okazji pracy z książką "Nas dwoje. Przed nami małżeństwo" - tyle że w nieco okrojonym zakresie ze względu na ograniczone możliwości czasowe. Tę główną część dotyczącą przeżywania miłości, psychologii małżeństwa i rodziny oraz seksualności prowadziło bardzo sympatyczne małżeństwo z ponad 20-letnim stażem. Oprócz własnego doświadczenia mieli potężne zaplecze teoretyczne, bo oboje są wykładowcami akademickimi z zakresu nauk o rodzinie oraz wychowania seksualnego. Także połączenie bardzo inspirujące.

Tak jak pisałam wcześniej, wiele treści było dla nas tylko przypomnieniem, ale były też rzeczy dla nas nowe lub pokazane z nieco innej strony, niż znaliśmy dotąd. Było i ciekawie, i mądrze, i z humorem. I chyba nieco mniej kontrowersyjnie niż mogłoby się wydawać po ostatnich wpisach. Nie będę się już wdawać w szczegóły, bo nie da się tutaj oddać klimatu tamtego spotkania. Ale chciałabym, żeby wybrzmiały tutaj dwa zdania, które bardzo nam się spodobały. Pierwsze towarzyszyło nam podczas tych nauk szczególnie, bo oprócz tego, że pojawiło się w rozważaniach, było też wywieszone przez większość dnia na głównej tablicy:

Trzeba być trochę podobnymi, żeby się rozumieć i nieco się różnić, żeby się kochać.

A drugie zdanie pojawiło się w katechezie, gdy była mowa o tym, że jednym z oblicz miłości jest podziw dla drugiej osoby. Docenianie i chwalenie siebie nawzajem jest niezwykle ważnym elementem związku. Tyle że na początku, gdy jesteśmy sobą zafascynowani, przychodzi dużo łatwiej, a z czasem bywa nieraz trudniej zdobyć się na taki bezinteresowny podziw i uznanie w dzieleniu trudów codzienności. Ale warto o tym pamiętać, bo to bardzo jednoczy i umacnia relację. Zatem:

Dzień bez pochwalenia żony/męża jest dniem straconym.

;)

Tyle z Kursu na Miłość.
A dosłownie przed chwilą dostałam mail od organizatorów z podziękowaniem za udział w kursie. I kolejną propozycją zrobienia czegoś dobrego. Wklejam, może innym też się przyda, może kogoś zainspiruje...

http://www.bedziemymielidziecko.pl/

4 komentarze:

  1. Piękne te dwa zdania i naprawdę wartościowe:) Bo dużo lepiej się działa i rozwija w związku gdy jest się pozytywnie nakręcanym przez drugą osobę. Dużo lepiej wypełnia się nudne obowiązki gdy ktoś to docenia prawda? Chociaż czasem jest tak że dobre słowa stoją jak ośc w gardle za to te mniej dobre po prostu same się wylewają, szczególnie już po kilku albo kilkunastu latach małżeństwach ale zawsze to co dobre wymaga pracy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech zgadnę... Państwo Babikowie? :P
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękujemy za udostępnienie linku do naszej strony - naprawdę warto zrobić coś wyjątkowego i podzielić się swoim szczęściem w dniu ślubu!
    Życzymy Wam wszystkiego dobrego na wspólnej drodze życia :)


    Zespół projektu "Kochani, będziemy mieli dziecko!"
    www.bedziemymielidziecko.pl

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...