Odliczamy!

sobota, 22 marca 2014

Przedślubne sKUPienie

Przymusowe dwa dni wolnego przed bardzo intensywnymi tygodniami to całkiem niegłupi pomysł. Szkoda tylko, że okupione takimi dolegliwościami, ale zawsze to jakaś odskocznia od codzienności. I to owocna odskocznia, bo obfitująca w przemyślenia, refleksje i wnioski. Począwszy od tych prozaicznych typu: Jak to dobrze, że mam takiego troskliwego Faceta, a skończywszy na tematach około-ślubnych, bo o czym innym lepiej sobie porozmyślać, będąc uziemioną w łóżku na rok z kawałkiem przed własnym ślubem?

Ale nie żebym z utęsknieniem myślała o sukience ślubnej czy dekoracjach sali weselnej... To byłoby zbyt proste. Rozkminiałam natomiast, że fajnie byłoby zorganizować sobie tuż przed ślubem jakieś wieczorne czuwanie z adoracją. W małej kaplicy. Żeby się wyciszyć, skupić. Poprosić kapłana o nałożenie rąk i błogosławieństwo. Narzeczony słysząc to, poszedł jeszcze dalej, proponując, żebyśmy przed ślubem odbyli rekolekcje. Takie porządne, ze spowiedzią generalną. To jest myśl!

I tak sobie teraz myślę, że powinno to być zupełnie normalne, ale ja nigdy wcześniej nie słyszałam o takim zwyczaju wśród narzeczonych. W zakonach przed każdym kolejnym krokiem formacji odbywa się rekolekcje, a już przed ślubami wieczystymi to w ogóle. W seminarium tak samo, przed święceniami najpierw diakonatu, a później kapłańskimi też jest czas na rekolekcje i skupienie. To jest przecież mega ważny moment w życiu, więc warto chyba poświęcić trochę czasu i uwagi, żeby odpowiednio się na tę wyjątkową chwilę przygotować i nastawić. Zrobić porządek. Zrobić miejsce.

Tak samo bardzo nam się spodobała Nowenna przed sakramentem małżeństwa, zamieszczona w książeczce, którą dostaliśmy na kursie przedmałżeńskim. Książka skupia się głównie na liturgii sakramentu małżeństwa i jest to rewelacyjna sprawa, bo można sobie wszystko po kolei poczytać i wręcz nauczyć się na pamięć, jak będzie wyglądała ta chwila od strony czysto liturgicznej, jaka jest symbolika i wymowa różnych gestów, znaków, przedmiotów, słów... A na samym początku jest właśnie nowenna dla narzeczonych. Pierwszy raz się z czymś takim zetknęliśmy, ale już wiem, że na pewno skorzystamy. Oprócz modlitw na każdy z dziewięciu dni poprzedzających ślub, zawiera też krótkie rozważania na temat istoty przysięgi małżeńskiej i życia małżeńskiego w ogóle. No idealna sprawa, żeby sobie tak wszystko do kupy zebrać tuż przed, na gorąco. Głupotą byłoby nie skorzystać*.

Takie to owoce leżenia plackiem (przerywanego zintensyfikowanymi odwiedzinami w toalecie).

Ale skoro już jesteśmy w temacie, to nie mogę się powstrzymać, żeby nie zarzucić starym dowcipem mojego taty, który przez całe dzieciństwo nam go serwował. Głupi jak nieszczęście, ale bardzo na czasie. :D

Idzie sobie facet okrakiem. Za nim dwóch innych mężczyzn i dywagują:
- O, ten pan to chyba ma krzywicę, że tak dziwnie rozstawia nogi w chodzie.
- Nie, nie, to raczej rzadka amerykańska choroba stawów, która powoduje taki rozstaw nóg.
Nie wytrzymali w końcu, podchodzą do niego i pytają, który z nich trafnie zdiagnozował przypadłość. Ten odpowiada:
- Hm, pan się pomylił, pan się pomylił i... ja też się pomyliłem.
:D


* Gdyby ktoś też chciał skorzystać, a nie mógł znaleźć, to możemy zeskanować i podesłać. Wystarczy się z nami skontaktować.

26 komentarzy:

  1. A dzięki komu takie pięknie przemyślenia? Dzięki komu? :D :D :D

    U nas padł plan przedślubnego wspólnego wyjazdu na Lednicę i przejścia przez Rybę ze mną na rękach:p Niestety nie wypaliło. Przeniesienie mnie przez Rybę pewnie już nigdy nie wypali, ale może chociaż wyjazd się w końcu uda.

    Spowiedź generalna i tak Was czeka, ale jakby była połączona z rekolekcjami to super. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, z tym przeniesieniem Cię przez Rybę, to mógłby być problem. Tam jest taki dziki szał, ścisk i ogólne wariactwo, że człowiek się cieszy, jak żywy znajduje się już po drugiej stronie i może w końcu normalnie odetchnąć, powaga. :D
      Ale pomysł fajny, jeśli kogoś pociągają lednickie klimaty. :)
      Ja byłam raz i to był o jeden raz za dużo. :D Kompletnie nie moja bajka.

      Usuń
    2. Toć pod samą Rybą to już jest luźno, ścisk jest na początku tylko, jak z sektorów ludzi wypuszczają. :)
      No co Ty, nie podobało Ci się? :O Ja byłam też raz tylko dawno temu i zachwycona byłam. :)

      Usuń
  2. A no i nie taki znowu niezwykły zwyczaj. U mnie w parafii organizują jakieś wyjazdowe rekolekcje i wiem, że chętni są. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie u mnie też są i to prawie obowiązkowe bo ksiądz tak namawia że nie sposób odmówić (namówił moich znajomych, którzy brali kościelny tylko dlatego że im się ceremonia podobała) :D

      Usuń
    2. No to ciekawe rzeczy. A może po prostu chodzi o wyjazdowe nauki przedmałżeńskie połączone z takimi właśnie dniami skupienia? Kurczę, a może by tak... Hmmm, czy zrobienie dwóch kursów przedmałżeńskich to już nadgorliwość? :D

      Usuń
    3. Było pod nazwą "rekolekcje dla narzeczonych", więc wnioskuję, że to coś innego, skoro weekendowe nauki przedmałżeńskie obok tego też były.

      Usuń
    4. Niekoniecznie, na moich rekolekcjach małżeńskich gdzie był też kurs narzeczeński wiele par narzeczonych mówiło, że robili po kilka kursów, bo na każdym co innego się dzieje. Też bym zrobiłam, gdybym nie miała tak krótkiego narzeczeństwa :D

      M.

      Usuń
    5. A tak z ciekawości Marysiu.. Ile trwało Wasze narzeczeństwo? ;) Tzn oczekiwanie na ślub w ogóle?

      Usuń
    6. Od zaręczyn - niespełna 11 miesięcy :) A przed byliśmy razem jeszcze 4 :) Chętnie byśmy to i jeszcze bardziej przyspieszyli, ale de facto był to pierwszy możliwy dla nas i naszych rodzin termin.

      Usuń
    7. To wcale nie krótko;) miałam znajomych co byli narzeczeństwem 3 miesiące. A pół roku- do roku to jest wokół mnie standard, my byliśmy narzeczeństwem półtora roku i to już długo było, rekordziści których znam byli narzeczeństwem 3 lata- ale tylko jedną chyba taką parkę znam;)

      Usuń
    8. Ja znam siedmioletnich, ale oni mieli mega pokomplikowaną sytuację.

      Mnie wszyscy mówili, że olaboga, czemu tak szybko (poza naszymi rodzicami, na szczęście!), a ja po prostu wiedziałam, co robię, więc nie było sensu zwlekać. Gdyby sie dało, chętnie byśmy ogarnęli ślub wcześniej, nawet bez wesela - ale nie dało się.

      Dobrze wyszło, jak wyszło :)

      M.

      Usuń
  3. Znam takich, co na Ignacjańskich byli przed ślubem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi to przyszło do głowy. Jak się skupiać na maksa. :D

      Usuń
  4. Właśnie są kursy przedmałżeńskie, połączone z rekolekcjami, są wtedy tam msze św, czuwania, czas na spowiedź, indywidualne błogosławieństwo itd. My na takich rekolekcjach- kursie przedmałżeńskim byliśmy. Plus jeszcze przed ślubem pojechaliśmy do Lichenia na pielgrzymkę w intencji naszego przyszłego małżeństwa- akurat zbiegło się to z beatyfikacją Jana Pawła II więc te wszystkie uroczystości tam to też był dla nas to taki czas rekolekcji i wyjątkowej modlitwy za wstawiennictwem nowego błogosławionego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze fajna sprawa to wszystko, wydaje mi się, że kiedyś o takie wypaśne rekolekcje było trudno, a całe nauki małżeńskie skupiały się na spotkaniach z księdzem w salce parafialnej. Teraz staje się coraz bardziej popularne wybieranie rekolekcji, dni skupienia itd. Jeśli ktoś poważnie podchodzi do małżeństwa to ma z czego wybierac. Trochę żałuję że mi nie było to dane, ale cóż, takie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie było dane, więc nie jesteś sama, Margolciu. :)

      Usuń
    2. Dziewczyny, głowy do góry wszystko jeszcze przed Wami;) Są jeszcze wspaniałe rekolekcje dla małżeństw, my polecamy kurs Akwila i Pryscylla :)))

      Usuń
    3. Cały czas dostaję powiadomienia o takich kursach, rekolekcjach itd. Ale nigdy terminy nie pasują. A czas narzeczeństwa to jednak taki czas którego nic innego nie zastąpi, ale pocieszające jest właśnie to że nie ja jedyna ;) Z resztą wybierzemy się na taki kurs jak nam się troche małżeństwo znudzi i zapomnimy o tych wszystkich ideałach które na razie mamy w głowach. A o tym kursie co Żono piszesz to pierwsze słyszę. U nas są Tobiasz i Sara no to te postaci kojarzę ale Akwila i Pryscylla? A kto to taki?

      Usuń
    4. Margolciu, a skąd Ty bierzesz te powiadomienia?

      Usuń
    5. To takie małżeństwo z Dziejów Apostolskich;)
      Przede wszystkim nic nie zastąpi czasu małżeństwa Margolciu, więc o nie warto przede wszystkim dbać:)
      Powiem Ci, że się zastanawialiśmy, czy u nas nie jest za wcześnie na taki kurs (2,5 roku po ślubie), ale powiem Ci, że dla nas to był idealny czas.

      Usuń
    6. No właśnie, jak w narzeczeństwie nie dało rady, to zawsze można się jako małżeństwo wybrać (chyba że masz takiego chłopa opornego jak mój, którego najpierw trzeba na długo przed psychicznie nastawić:D). W ogóle nie wiem, czemu mi się wkręciło, Margolciu, że Wy byliście razem na jakichś rekolekcjach przed ślubem.

      Usuń
  6. I w takich chwilach bycie w mniejszości nie jest fajne :p U nas nie ma takich rzeczy, oprócz dorocznych spotkań pt. kolacja dla małżeństw i narzeczonych, ale to i tak 2-3h i tyle.
    Rozmowy przedślubne załatwia ksiądz z narzeczonymi indywidualnie, bo np. w mojej parafii średnio są 2 śluby w roku

    OdpowiedzUsuń
  7. Spowiedź generalna jest bardzo mocno polecana przed ślubem - jako przed jedną z ważnych zmian życiowych. Myśmy oboje do niej przystąpili dzień przed.

    Jest też jakiś specjalny obrzęd błogosławieństwa narzeczonych, taki oficjalny, ale za późno to odkryliśmy i nie zdażyliśmy sobie "zaaplikować" :)

    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas na karteczkach z nauk przedmałżeńskich u oo.Dominikanów była rubryka "czuwanie", ale podpisywali hurtem...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podoba mi się taka inicjatywa:) Takie przygotowywanie się do ślubu jest na pewno bardzo owocne i pozwala zrozumieć istotę tego sakramentu w sposób głębszy. Widzę coraz więcej par, które decydują się na wszelkiego rodzaju rekolekcje czy dni skupienia. I nawet coraz więcej par bierze udział w "zwykłych" rekolekcjach, czy nie typowo dla narzeczonych, aby razem modlić się, zawierzyć swoje przyszłe małżeństwo, pobyć razem z Bogiem. Także młodzi ludzie potrafią być odważnymi katolikami, wbrew pozorom:) Oczywiście jest druga skrajna strona tego wszystkiego, kiedy ludzie biorą ślub w Kościele, bo co inni powiedzą i wszelkie inne. Ja już sobie obiecałam, że jak przyjdzie mi kiedyś być narzeczoną, to na pewno razem będziemy chcieli dobrze przeżyć i wykorzystać czas narzeczeństwa. Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...