Odliczamy!

niedziela, 2 marca 2014

10 minut o małżeństwie i postanowienia

Warto obejrzeć!

Ja: Myślałeś nad naszym postanowieniem wielkopostnym?
K.: Myślałem.
Ja: Oo! I wymyśliłeś coś?
K.: Nie. Bo myślałem za krótko. :D

Mhm. :)
No to próbujemy wymyślić razem. Jedna z Karolowych propozycji:

K.: Wiem! Może na przykład, że codziennie... Ale nie, to za trudne...
Ja: Ale co?
K.: No że na przykład codziennie będę Cię całował... :D
Ja: ?! Czyli to jest dla Ciebie umartwienie i wyrzeczenie??
 :D
K.: Nie no, za trudne, bo przecież się nie widzimy codziennie... ;)

Propozycji było sporo. Jeszcze musimy to dopracować.
Może ktoś zechce się podzielić swoim pomysłem na wartościowe postanowienie na Wielki Post...? Nie pogardzimy. :)

17 komentarzy:

  1. Przede wszystkim takie, żeby się nie "umartwiać". Tylko rozważać, oczyszczać i przemieniać na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie będę jadła słodyczy, ale to pewnie dla Wa za słabe :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tak myślałam o nadszarpnięciu (nie mówię o całkowitym zlikwidowaniu) mojej wielkiej słabości czyli lenistwa. Jeden dzień postanowiłam przemóc się i robic wszystko czego mi się nie chce. Trudne, ale na pewno daje rezultaty. Ale ja jak wiadomo siedzę całymi dniami i nic nie robię dla osób zajętych polecam coś innego. Każdy ma inną słabośc i dla mnie post jest takim pokonywaniem jakiejś słabości:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim postanowieniem pewnie będzie codzienna Msza Święta. Bo jeśli nam się wydaje, że nie ma na to czasu, mamy rację - wydaje nam się.

    Zaś odmawianie sobie drobnych przyjemności, jak słodycze czy alkohol to mój standard, zarówno w Poście, jak i w Adwencie. Uważam, że rozwój duchowości następuje także poprzez umartwianie ciała, i nie można lekceważyć "drobnych" rzeczy w rodzaju niejedzenia czegoś. Takie małe wyrzeczenia kształtują charakter.

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się jeszcze skojarzyło a propos pozostałych komentarzy. Postanowienia "pozytywne" są ważne, ale nie można przesadzać w żadną stronę. Umartwienia duchowe są dla naszej duszy dobre tak samo, jak wysiłek fizyczny jest dobry dla ciała.

      M.

      Usuń
    2. A ja bym wolała bez uogólnień typu: że nam się zdaje, że nie mamy czasu, bo zdawać się może Tobie. Np.powiedz mi gdzie mam włożyć mszę św. jeśli mam takie dni że wstaję o 5.00 pędzę na pociąg, na zajęcia i do pracy i wszystko kończę po 20 (jeśli nie mam opóźnień). Mój tata chodzi np. co trzeci dzień do pracy że wstaje o 3.00(!!) i wraca po 20. I wiesz mi, jest wykończony, ja po swoim dniu harówki też. Dlatego bardzo proszę nie uogólniać że Polakom wydaje się że nie mają czasu. Bo wiele osób naprawdę tego czasu nie ma: często także w niedzielę: lekarze, policjanci itp itd.
      Magda

      Usuń
    3. Zrobienie czegoś dobrego w miejsce tego, czego sobie odmówiłaś to przesada? ;) Umartwienia duchowe wchodzą w skład pozytywnych postanowień, więc ja bym tego nie przeciwstawiała.

      Usuń
    4. @ta z żebra - nie no, to jest właśnie przykład idealnej równowagi ;) Chodziło mi o opozycję działań duchowych (więcej modlitwy) i fizycznych (niejedzenie czegoś). Wymyśliłam w ogóle jeszcze jedno postanowienie, które jest jednocześnie umartwiające i dające coś dobrego - wstawianie od razu, na pierwszy budzik :D

      @Magda - poza przypadkami skrajnymi, gdy ktoś faktycznie haruje po 12h i nie ma czasu na nic, na życie rodzinne, na zadbanie o siebie, na rozrywki - to faktycznie. Ale mówimy tu o normalnym życiu, gdzie zazwyczaj tę Mszę da się jakoś wkomponować. Codziennie, co drugi, co trzeci dzień. Albo samo nawiedzenie kościoła choć na pięć minut. Regularność takiej praktyki daje powalające efekty duchowe.

      M.

      Usuń
    5. Tu się muszę zgodzić. Moja mama jak ma na 7 do pracy to tak 6:40 jest na mieście wpada na 10 minut do koscioła i w 10 minut dochodzi do pracy. Jak ma na drugą zmianę to też ma jakieś 30 minut czasu i też idzie na chwile. Raz w miesiącu wypada jej pracująca niedziela i wtedy jedzie godzinę wcześniej i idzie na 6 na na msze (nigdy nie chodzi do koscioła na po południu bo nie lubi). Też czasem ma dzień po 12 godzin a i tak wpada na 5 minut choćby. Mega ją za to podziwiam. Juz jej to weszło w nawyk :P

      Usuń
    6. Do M: No rozumiem. Zgadzam się że w wiele dni można ją wkomponować choć w moim otoczeniu wielu ludzi pracuje na róźne dziwne zmiany i jest naprawdę niemożliwe by codzienne ba!! często nawet w niedzielę nie można iść do kościoła, nawet wejść na chwilę. Dlatego denerwują mnie uogólnienia typu że ludziom się wydaje że nie mają czasu bo znam wiele osób ktorzy ciężko godziwie pracują na utrzymanie swojej rodziny i naprawdę nie mogą.
      Do Kropki: rzeczywiscie pełna podziwu jest postawa Twojej mamy: jednak nie wszędzie jest to możliwe. Sama jestem osobą z małej wsi i kościoły w najbliższej okolicy są otwierane mniej więcej od godz. 7.00 a zamykane o godz. 19.00 więc wiele osób nie ma takiej opcji. Nawet by uczestniczyć w niedzielę we mszy.
      Zresztą sama zostałam wychowana w myśl zasady: nie każdy kto mówi mi Panie Panie wejdzie do Królestwa Niebieskiego i że najważniejsze są dobre uczynki. Bo i biesy wierzą i drżą:). Dlatego podziwiam moich rodziców nie za chodzenie do kościoła ale za postawę chrześcijanina w kazdym dniu. I myślę że w tym kierunku pójdzie moje postanowienie wielkopostne choć nie mam ochoty się chwalić publicznie:)
      Pozdrawiam
      Magda

      Usuń
    7. No też ją podziwiam :P Ja również jestem wychowana że najważniejsze to są dobre uczynki i bycie dobrym człowiekiem. Moja rodzina ogólnie jest dziwna w kwestii wiary bo np. mamy swoją ulubioną parafię (tam gdzie mam właśnie chodzi) ale jeśli np. w niedziele tato pracuje a ona nie i nie ma wolnego samochodu to do kościoła nie idzie w ogóle (parafia jest na drugim końcu miasta, wręcz już na wsi i w niedzielę ciężko się tam dostać bo jeżdżą 3 autobusy), oboje popierają antykoncepcję i in vitro, są oburzeni kiedy słyszą że jakiś ksiądz nie chciał ochrzcić dziecka bo rodzice nie mają ślubu. A ostatnio nawet od babci usłyszałam że tak właściwie to na co mi ślub kościelny, że ona gdyby drugi raz była młoda to by nie wzięła (tu się akurat z nią nie zgadzam). Kiedy przeprowadziłam się do mojego chłopaka to nie usłyszałam ani słowa sprzeciwu, nigdy nie mieli nic do tego że mój R. u mnie nocuje (czasem zostajemy na noc u moich rodziców bo bliżej tam do centrum i jak idziemy na dyskotekę czy do baru to łatwiej wrócić) ale gdyby np. poprosiła mnie o pomoc koleżanka a ja mimo że mogłabym jej pomóc to bym ją olała to by mi miesiąc głowę suszyli :)

      Usuń
    8. Sorry-resory, ale, jak mówi porzekadłom "dla chcącego nic trudnego". A jak się postanowi to codzienne bycie na Mszy, to Pan Bóg bardzo w spełnianiu tego postanowienia pomaga. I to nie jest uogólnienie tylko zaufanie Bogu.

      Pozdrawiam,
      manna

      Usuń
  5. Ja podobnie jak Errata - wyrzeczenie ale nie umartwianie, tylko "zło dobrem zwyciężaj";), czyli postanowienie robienia czegoś dobrego tak, żeby na słabości nie było miejsca. W Adwencie rezygnowałam z czegokolwiek było trzeba, żeby spędzić z mężem godzinę więcej niż normalnie. Dużo nam to dało, więc teraz pewnie podniosę poprzeczkę i może wezmę się za to wyzwanie, o którym pisała kiedyś Żona i skończę wreszcie zadania biblijne z książek dla żon, które odpuściłam przez nadmiar wrażeń, jakie mam ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja mama nie jada słodyczy i nie ogląda seriali (mimo że te swoje polskie tasiemce uwielbia). Za to, dla podkreślenia, że Wielki Post nie dotyczy niedzieli, zawsze piecze ciasto niedzielne, co w inne okresy roku jej się tak regularnie nie zdarza :)
    My sobie kiedyś zrobiliśmy takie postanowienie wielkopostne, że hoho :P Dwukrotnie zresztą :P Ale byliśmy chyba w innej sytuacji.

    U nas- może odpuścić sobie przegryzki i przekąski, nie tylko w formie słodkiej, ale też i słonej. I przypomniałaś o Duchowej Adopcji, więc może to wpiszemy, jako jedno w drugie? Codzienne wspólne odmawianie różańca przez dłuższy okres nie zawsze nam wychodzi.

    Cokolwiek wymyślicie- życzę powodzenia i radości w wytrwaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to nie tajemnica, możesz się podzielić, co to za wspólne postanowienie "że hoho"? :) Tak, z ciekawości pytam. ;)

      Usuń
  7. Dzięki wszystkim za cenne słowa! Bardzo nam pomogły nabrać właściwej perspektywy w dobraniu postanowienia odpowiedniego dla nas na ten czas. Oby było owocne - nie tylko nasze, Wasze również. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja do tej pory nie myślałam o postanowieniu wielkopostnym. Wasza notka mi dopiero przypomniała, że to tylko kilka dni pozostało do Wielkiego Postu. Podejrzewam, że jeśli już dojdzie do jakiegoś postanowienia, to nie będzie to nic górnolotnego. Chciałabym udoskonalić to co udało mi się osiągnąć, aby móc w przyszłości postawić krok dalej. Chodzi mi tu o modlitwę. Bardziej wytrwałą i w ogóle lepszą. Ponadto chciałabym wrócić do czytania czytań i Ewangelii na każdy dzień, tak jak to robiłam wcześniej. Mam ściągniętą aplikację na Androida PISMO ŚWIĘTE, gdzie można czytać czytania na konkretny dzień, poza tym można czytać Pismo Św. od początku. Jest też kilkanaście modlitw. Z reguły jestem tradycjonalistką, ale takie rozwiązanie bardzo mi się spodobało. Tak więc, chciałabym z powrotem po takie rzeczy sięgnąć. Oczywiście chciałabym najlepiej wszystko z Biblii rozumieć, ale samo czytanie takie na spokojnie sporo daje. W Kościele ciężko jest skupić się na słowie czytanym, a bo echo, bo głosy się zlewają, bo coś tam, coś tam. A tutaj można wrócić, przeczytać jeszcze raz, pomyśleć. Mistrzem interpretacji ani teologiem nie jestem, ale to nic:) Samo czytanie jest ogromną satysfakcją. Tak więc to są moje postanowienia: praca nad modlitwą i czytanie:)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...