Odliczamy!

czwartek, 13 marca 2014

Przez kogo rozpada się większość związków?

Przez mężczyzn.

To kolejna "prowokacyjna" wieść z naszego kursu przedmałżeńskiego. Jak już jesteśmy na fali emocji wywołanych przez ks. Stryczka, to co się będziemy czaić. ;)

Nasze społeczeństwo przeżywa potężny kryzys męskości. Jego źródeł trzeba szukać bardzo głęboko. Począwszy od II wojny światowej, w której wielu ojców zginęło, a matki zostały same. Synowie nie mieli wzorców. PRL też swoje zrobił, jedyna słuszna ideologia oraz brak wolności w tak wielu dziedzinach życia nie pozwoliły ojcom na pełne wykazanie się w ojcostwie. A od 25 lat po transformacji sytuacja w naszym kraju jest tak zmienna i niepewna, że wielu mężczyzn zwyczajnie boi się wziąć pełną odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale też za kobietę i dzieci, które spłodzi/już spłodził. A jak do tego dołożymy fakt, że kobiety zaczęły przejmować coraz więcej ról społecznych i zostawiły domowe pielesze na rzecz kariery zawodowej, to okazuje się, że współczesnym młodym mężczyznom brakuje nie tylko ojca, ale i matki. Jak więc miała się ukształtować ta męska tożsamość?

Co robią zatem panowie? Przez wchodzenie w związek z kobietą szukają, jak przejść od jednej mamusi do drugiej. Żeby mu było dobrze, bezpiecznie i przyjemnie. Żeby mu ugotowała, uprała, pogłaskała po główce. Żeby nie musiał się niczym martwić. Żeby, broń Boże, czegoś wielkiego od niego nie wymagano. Żeby się nie musiał napracować. Wielu współczesnych facetów to zwyczajni tchórze. Słabi (także fizycznie), nieprzygotowani na wyzwania, jakie niesie życie, nieodpowiedzialni, bez honoru, samolubni. To nie są pojedyncze przypadki. To są całe rzesze mężczyzn, w których nie ma prawdziwej męskości.

Trudno się z tym nie zgodzić. Nie chcę generalizować, ale jak patrzymy na facetów w swoim otoczeniu, to zdecydowana większość idealnie pasuje do tego opisu. Mam na myśli zarówno kolegów, chłopaków koleżanek, jak i mężów oraz ojców. I to jest trochę przerażające. Bo to, że ktoś w jakiś sposób padł ofiarą wydarzeń i przemian społecznych, to jedna rzecz, na którą nie ma się większego wpływu. Ale że te rzesze panów wyzutych z męskości nie ma najmniejszego zamiaru czegokolwiek z tym zrobić - to jest poważny problem. Bo przy odrobinie dobrej woli i chęci można przecież podjąć pracę nad sobą. Szukać, stawiać sobie wyzwania (bynajmniej nie chodzi o te seksualne ;)), uczyć się odpowiedzialności, stawać na wysokości zadania w tych zwykłych oraz niecodziennych sytuacjach, odkrywać i poznawać swoją męską tożsamość, także w relacji z Bogiem.
Każdy ma jakieś ograniczenia, trudności, błędne przekonania czy wzorce wyniesione z domu rodzinnego, ze szkoły czy środowiska. Ale to przecież nie przekreśla pierwotnego powołania mężczyzny, które warto w sobie odkopać.

Dlaczego warto? Bo kobiety szukają prawdziwych mężczyzn. Nie da się zbudować dojrzałej relacji z facetem, który nie jest prawdziwym mężczyzną i nie robi nic w tym kierunku, by tę męskość odnaleźć. Po prostu się nie da. Nieraz kobiety próbują, opiekują się takimi delikwentami, przejmują za nich odpowiedzialność, próbują ich zmieniać. Ale ile można? Ks. Stryczek twierdzi dosadnie, że w gruncie rzeczy kobiety gardzą takimi mężczyznami.

Nie chcę, by ktokolwiek czytający to poczuł się urażony myśląc o sobie czy o swoim chłopaku/mężu/bracie/ojcu. Nas ta refleksja, którą usłyszeliśmy na katechezie, zmotywowała przede wszystkim do krytycznego spojrzenia na naszą relację i przede wszystkim na siebie. Czy rozwijam swoją męskość? / Czy pomagam Mu rozwijać tę męskość, czy raczej ją tłumię swoją postawą? Z tymi pytaniami zostaliśmy po kursie. I z nimi zostawiamy Was.

54 komentarze:

  1. Tu akurat się zgodzę, dzisiejsze pokolenie mężczyzn 20 + i 30 + to osobniki nastawione na związek jak pasmo przyjemności zabawy bez brania odpowiedzialności za siebie i drugą osobę. Duża grupa moich rówieśniczek to rozwódki jeszcze przed 30. Ale to po części wina np mediów które kreują współczesnego faceta nie tyle jako machooo ale jako samca zadbanego, zdobywającego kobiety, nie okazującego zainteresowania problemami codziennymi czyli słabych psychicznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. My w ogóle żyjemy w czasach kryzysu rodziny (nie tylko rozwody, ale także powszechne aborcje w pokoleniu naszych rodziców i dziadków... to potwornie zniszczyło psychikę mężczyzn, ale i kobiet, bo czy kobiety dobrze wychowują swoich synów? Bo czy dziewczyny pokazują chłopcom, że potrzebują prawdziwego mężczyzny?... Mnie to, co się stało z dziewczynami także przeraża).
    Jednak wydaje mi się, że "prawdziwa" kobieta zawsze prędzej czy później znajdzie "prawdziwego" faceta i... vice versa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie temat kontrowersyjny, coś czuję że będzie ciekawie:D Ja np się za bardzo z tym nie zgadzam, że to wina tylko i wyłącznie mężczyzn że są tacy zniewieściali. W dużej mierze według mnie to właśnie wina kobiet, a może nie tyle kobiet co ogólnego postępu. No bo kiedyś, kiedy świat nie wiedział co to kryzys męskości było przecież całkiem inaczej niż teraz. Facet musiał byc facetem żeby zaopiekowac się słabszą kobietą i dziecmi. To była jego naturalna rola, miał to we krwi bo tego się od niego wymagało a teraz po co ma byc facetem skoro nikt tego od niego nie oczekuje, kobiety same potrafią o siebie zadbac, często udowadniają wręcz że są lepsze od mężczyzn, przejmują rolę głowy rodziny bo wydaje im się że same lepiej wszystko zrobią a potem się dziwią że mają męża ciamajdę. Dlatego nie uważam że to wina mężczyzn, przynajmniej niezamierzona. Bo gdyby kobieta trochę się wycofała i pozostawiła pole do manewru mężczyźnie, gdyby czasem zagryzła wargi gdy mąż podejmie jakąś głupią decyzję i motywowała go do wzięcia odpowiedzialności a nie uświadamiała cały czas że jest do niczego to w końcu by się nauczył. Ale zazwyczaj jest tak że kobietę nerwy biorą już na samym początku i bierze sprawy w swoje ręce a wiadomo że głowa rodziny może byc tylko jedna, jak się baba za przeproszeniem wpycha na piedestał to niech się potem nie dziwi że wykopała stamtąd męża. Nie można zjeśc cukierka i miec cukierka. Poza tym dochodzą media, zacieranie się pozytywnych wzorców i to wszystko składa się na to co teraz mamy. Kiedyś, już nie pamiętam gdzie słyszałam albo czytałam właśnie o tym że to jaki jest mąż zależy w większości od kobiety (nie mówię tu o przypadkach niereformowalnych) od tego czy to ona potrafi w nim tę męskośc obudzic no i ja się pod tym w 100% podpisuję bo w przyrodzie musi byc równowaga słabsza kobieta= silny mężczyzna; silna kobieta=słabszy mężczyzna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm mam silnego mężczyznę, a słabą kobietą nie jestem (chyba że wizualnie). ;) Dominująco-przytłaczająca kobieta = słaby mężczyzna (i odwrotnie), bym powiedziała. Silne jedno i drugie to zdrowa równowaga.

      Usuń
    2. Masz rację, z resztą wydaje mi się że kobieta zawsze potrafi byc silna tylko nie zawsze musi tą swoją siłę eksponowac i tutaj ja widzę problem, że kobiety są tak silne że nie potrzebują tej siły od mężczyzn

      Usuń
    3. Widzę nieraz po sobie . nadmierne eksponowanie własnej siły i zaradności, gdy zbędne, może szkodzić.

      Usuń
  4. Dotknęłaś bardzo złożonego i bolesnego problemu, a Twoja diagnoza jest oczywiście prawdziwa. Co do powodów, położyłabym większy nacisk na pracę zawodową kobiet jako zjawisko niszczące rodzinę, normalne role społeczne, a zatem i męskość. Było to celowe działanie władzy socjalistycznej - obniżyć pensje, zmusić kobiety do pracy zawodowej, bo to zniszczy rodzinę, a co za tym idzie - Polskę. Nie chcę się teraz wdawać w upraszczającą dyskusję o pieniądzach, studiach i emancypancji - chodzi o uświadomienie sobie, co jest najważniejsze i co jest czyim powołaniem.

    M.

    P.s. Posty dyskusyjne! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że to przez mężczyzn rozpada się większość związków. W ogóle co to za stwierdzenie? Jakieś badania, procenty, cokolwiek? Co to znaczy większość? I na jakiej podstawie wysnuwany jest wniosek, że to właśnie facet ponosi odpowiedzialność. A jeżeli mówimy o braku ojca w domu, o karierze matek, o kryzysie rodziny w ogóle to dlaczego ma on dotykać w szczególności chłopców? A dziewczęta? A co z danymi w których to w zastraszającym tempie wzrasta agresja u dziewcząt, zachowania antyspołeczne? Na jakie kobiety wyrastają te dziewczynki? Zgodzę się z Margolcią - wina nigdy nie leży po jednej stronie, a kryzys kobiecości jest tak samo aktualny jak męskości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj teraz zauważyłam, że mój komentarz jest trochę "napastliwy" - nie taki miał być. Pisałam trochę na szybko i pewnie dlatego tak wyszło :)

      Usuń
  6. Ja nie gardzę, choć kobietą bez wątpienia jestem. Kwestia gustu.
    Ksiądz Stryczek na pewno ma w zanadrzu jeszcze wiele podobnych rewelacji:-))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ma, ma. :p Taki typ człowieka, że albo się go kocha, albo nie trawi. :)

      Usuń
  7. Co Ada, za gorąco się zrobiło pod poprzednim postem? Ja się dziwię że jeszcze nie wszyscy zauważyli jaka jesteś naprawdę:) no ale jak widać do coraz większej ilości osob to dociera.

    Nie uciekniesz od tego Ado, możesz olewać komentarze albo motać sie w swoich pokrętnych komentarzach ale nie sprawisz żeby ludzie zmienili o Tobie zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może teraz zrozumiesz Ado, dlaczego kilka postów wcześniej uparłam się, że normalny facet weźmie odpowiedzialność także za owoce zdrady i nieślubne dziecko, a nie schowa głowę w piasek i uda że dziecko zrobiło się samo. Albo, jeszcze, nie daj Boże, stwierdzi, że kontakty z dzieckiem utrudnią jemu, biedakowi, odkochanie się, albo, że Bóg znajdzie dla tego dziecka lepszego ojca.
    Ja się zgadzam z Tulippą. "Prawdziwa" kobieta prędzej czy poźniej znajdzie "prawdziwego" faceta... Dlatego między innymi, że będzie ptrafiła zainspirować go właśnie do bycia lepszym.

    OdpowiedzUsuń
  9. 1) Do Anonimowy: możesz wyjaśnić o co Ci chodzi?
    2) Do Ady: ABSOLUTNIE się nie zgadzam. Bo niby skąd takie dane jak to zauważyła Kermowka. Macie dostęp do jakichś tajnych statystyk. Wybacz ale to chyba miała być luźna refleksja o męskości a nie fakt naukowy- a właśnie w taki sposób o tym piszesz. Zresztą wiele autorytetów jak Pulikowski czy Pawlukiewicz wielokrotnie powtarzali że rozpad małżeństwa jest spowodowany postawą obojga (zresztą to samo powie Ci większość psychologów - mądra kobieta umie zatrzymać i nauczyć odpowiedzialności mężczyznę). Zresztą znowuż przeczysz sama sobie: piszesz o tym że kobieta ma motywować mężczyznę do działania i do stawania się coraz bardziej męskim. A za chwilę że to i tak głównie oni są winni. Osobiście dostrzegam że w większości związków że tam gdzie jest mało męski facet tam i kobieta zawaliła. Bo czyż kryzys męskości nie wziął się głównie z emancypacji kobiet? No to kto zawalił kobiety czy mężczyźni? Ja rozumiem że jesteście pod wrażeniem kursów bo one zawsze napawają pozytywną atmosferą ale nie głoś refleksji jakiegoś księdza jako poglądów naukowych co właśnie czynisz posługując się wieloma uogólnieniami, patrząc tylko na wady mężczyzn.
    Ania
    Ps. Nie obrażając humanistów: nie wiem co studiujesz ale jestem prawie pewna że nie ma to nic wspólnego z kierunkami ścisłymi. Dlaczego? Przyjmujecie czyjeś stwierdzenia jako prawdę objawioną co przejawia się już od wczoraj w związku z fascynacją księdzem Stryczkiem mimo że rzekomy ksiądz Stryczek nie podał ŻADNYCH statystycznych badań (poczytaj np. warto być ojcem Pulikowskiego gdzie jego tezy są często potwierdzone badaniami). Po drugie głosisz jakąś tezę a za chwilę sama jej zaprzeczasz. Po trzecie głosisz tezy często jednostronne: w tym wypadku absolutnie nie widzisz winy kobiet co więcej nawet się nie zastanawiasz jak kobiety wpłynęły na męskość mężczyzny. Nie ma nic do humanistów ani nic do Ciebie ale jako ścisłowca denerwują mnie przedstawianie czyichś refleksji jako teorii naukowych bez żadnych danych, analiz i w dodatku z patrzeniem tylko od jednej strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, przeczytałaś komentarze do ostatniej notki? Tam kilka osób wytknęło Adzie błąd i zamiast przyjąć to z pokora (tym bardziej że Żona idealnie wszystko przedstawiła) to Ada podniosła sie do rangi narzędzia Ewangelizacji. Nie po raz pierwszy ktoś zarzuca jej brak pokory a ona nadal kreuje się na wszystkowiedzący ideał.

      Ciekawa jestem jak Ada odniesie się do waszych wypowiedzi pod tą notką (sama podpisuję się pod Twoją opinią) ale znając życie to albo zamota tak że niby myślała tak samo jak wy tylko ubrała to w inne słowa (to robi najczęściej, wystarczy przejrzeć notki wstecz), ewentualnie będzie wciskać że broń Boże nie macie racji albo po prostu nie skomentuje. Na bank Ci racji nie przyzna (choć dla przekory po moim komentarzu może to zrobić, żeby po raz kolejny pokazać jaka jest wspaniała).

      Do czego zmierzam, Ada coraz częściej pokazuje jaka jest naprawdę i to wcale nie jest fajne jej oblicze:)

      Usuń
    2. Dotarło. Jeśli czerpiesz przyjemność z wielokrotnego wytykania tego samego, jadąc po emocjach, gratuluję - cel osiągnięty.

      Usuń
    3. Jedyna przyjemność jaką czerpię w internecie to jak znajdę jakiś sympatyczny "zjadacz czasu".

      Wielokrotne wytykanie miało miejsce ponieważ nie potrafisz się odnieść do tego co piszę, nie potrafisz przedstawić kontrargumentów na to (jeśli takowe masz), ignorujesz osoby które wypowiadają się negatywnie o Tobie (a nie jestem jedyna) i sprawiasz wrażenie jakby Twojej cennej uwagi warci byli tylko Ci co się z Tobą zgadzają a jeśli już odpisujesz komuś kto się z Tobą nie zgadza to są to osoby o podobnej wiedzy jak Ty (np. ta z żebra, Żona czy M.). Natomiast kiedy ktoś inny nie zgodzi się z Tobą to go zazwyczaj olewasz (podkreślam zazwyczaj). I dlatego też inni ludzie mają wrażenie że nie są tu mile widziani i odnoszą wrażenie że jesteś próżna, zapatrzona w siebie i przekonana o własnej nieomylności. Że brak Ci pokory.

      To tyle, nie mam zamiaru więcej wdawać się w dyskusję na ten temat bo i tak nic z tego nie wychodzi.

      Usuń
    4. To, że nic konstruktywnego z tego nie wychodzi to akurat racja. Odpisuję jednak, byś choć na chwilę pozbyła się odczucia, że jesteś tutaj lekceważona, bo rzekomo nie poświęcam uwagi osobom komentującym negatywnie. Gdyby tak rzeczywiście było, nie byłoby tych wszystkich dyskusji tutaj.
      Ale rozumiem, że każdy patrzy na to ze swojej perspektywy i może mieć inne odczucia.
      A jeśli myślisz, że wielokrotnie powtarzane te same wnioski na temat mojej osoby zupełnie mnie nie ruszają i je olewam, to niestety się mylisz. Niestety, bo czasem chyba wolałabym, żeby takie rzeczy spływały po mnie jak po kaczce. Nie spływają.

      Usuń
    5. Skoro twierdzisz że nie lekceważysz to czemu nie odpowiedziałaś także i na mój post?
      Ania

      Usuń
    6. Ps. Przepraszam - nie zauważyłam notki poniżej. A tak swoją drogą to zastanów się przez chwilę co przekazuje te ksiądz za wartości. Wyobraźmy sobie że ktoś kończy taki kurs: kobieta jest przekonana że większość związków rozpada się przez mężczyzn więc gdy wchodzi w okres kryzysu jej małżeństwo ona szybko zrzuca winę na niego bo przecież to kryzys męskości! Bo przecież mój facet nie jest odpowiedzialny to jego wina. Mnie na kursie ks. jasno powiedział kryzys zawsze powodują dwie osoby. Jeżeli małżeństwo się rozpada to zawsze winne są dwie osoby. I uważam że jest to zdrowe podejście bo o ile jest kilka wyjątków w tej sferze to przynajmniej w dobie kryzysu będę zmuszona do refleksji: O rety ja też musiałam coś złego zrobić skoro mój związek się sypie a nie zwalanie winy na drugą bo przecież to oni są mało męscy i to ich wina że małżeństwa się rozsypują.
      Ania

      Usuń
    7. Może jestem za tępa ale nie rozumiem po co ktoś wchodzi na bloga tylko po to żeby czepiac się autorki. Tutaj chyba chodzi o treśc postów prawda? Ale jak widac ktoś zarzuca Adzie że nie słucha a sam też tego nie robi. Komuś bardzo łatwo przychodzi ocenianie innych jakby sam był ideałem. No chyba że to sposób na dowartościowanie. I tak zamiast owocnej dyskusji niedługo będziemy tu miec obrzucanie się błotem. Tylko ja widzę w tym poście temat z którym można się zgodzic albo i nie? Przedstawienie argumentów itd itp? A zamiast tego jest obwinianie autorki jakby ona tą tezę wymyśliła. I tak niedługo zamiast dyskusji nad problemem będzie czepianie się o interpunkcję, o jakiś jeden wyraz który akurat nie bardzo pasuje itd. Problem z kryzysem to jak dla mnie pytanie o to co było pierwsze kura czy jajko. Jak to ktoś mądrze zauważył wszystko w naszym świecie zależy. Kryzys męskości został całkiem trafnie przedstawiony, tutaj nie ma co się oszukiwac ale szukając winy można zagłębic się bardziej i wtedy kryzys męskości wyniknąłby z kryzysu kobiecości ( pójście kobiet do pracy itd) ale szukając jeszcze dalej można by było zadac pytanie czy kryzys kobiecości nie był jeszcze wcześniej wymuszony przez mężczyzn którzy uciskali i zniewalali kobiety. Takim to sposobem kryzys męskości jest złożony niczym kanapka.

      Usuń
    8. To samo miałam pisać, Margolciu, temat, argumenty i pogląd ks. S., więc nie jesteś jedyna. Ale wiesz, to wszystko dlatego, że my jesteśmy tylko humanistki. ;)

      Usuń
    9. A co do kryzysu męskości, to podpisuję się pod Twoim stwierdzeniem rękami i nogami. :) Lepiej bym tego nie ujęła.

      (coś mi się dziś za szybko wszystko wysyła:/)

      Usuń
    10. 1) Nie wchodzę na bloga żeby czepiać się autorki. Czepiam się że autorka zaczyna pisać prowakacyjne tytuły jeśli ma być to tylko refleksja i Wy jako humanistki powinnyście świetnie o tym wiedzieć że to nie jest styl refleksyjny, tytuł tymbardziej.
      2)Słucham: czytam po kolei więc jeśli ktoś nie odpisał mi pod moim postem a gdzieś dalej to o tym nie wiem. Za co przeprosiłam ale niektórych to nie satysfakjonuje i muszą mi wypominać błędy. Zresztą sama sobie zaprzeczasz skoro chodzi o treść postów to po co mnie krytykujesz i obrzucasz błotem? To nie temat tej dyskusji.
      3) NIgdy nie twierdziłam i nie twierdzę że jestem ideałem wręcz przeciwnie, napisałam ponizej że jestem wredna, bo jestem i mówię ludziom to co o nich myślę.
      4) Można by się nie zgodzić o ile tytuł jak i sposób pisania nie jest tekstem jednoznaznym i nie napisanym jakby to było odkrycie roku. A ja właśnie z tym stylem się nie zgadzam i z takim patrzeniem od jednej strony. I nie wmawiajcie mi że ten artykuł jest w formie refleksji.
      I przyznam denerwuję mnie że katolicy głosza takie poglądy że rozwody to przez mężczyzn bo skoro sama mówisz ze mamy nie oceniać to czemu Ada może wysuwać wniosek że to przez nich rozpadają sie związki a ja nie mogę ocenić autorki? Od razu wyjaśnię: Ada ocenia bo pisze bez dowodów naukowych.
      5) Jak dobrze wiesz nie czepiam się ani o interpunkję ani o jeden wyraz: przeczytaj ze zrozumieniem mój post a nie zarzucaj mi coś czego nie ma.
      6) Kryzys męskości został tu trafnie przedstawiony. Chciałaś napisać jednoznacznie tak? Nie wzięto najważniejszego czynnika czyli kobiet pod uwagę co nie tylko ja zauważyłam.
      7) "kryzys męskości został całkiem trafnie przedstawiony, tutaj nie ma co się oszukiwac ale szukając winy można zagłębic się bardziej i wtedy kryzys męskości wyniknąłby z kryzysu kobiecości ( pójście kobiet do pracy itd) ale szukając jeszcze dalej można by było zadac pytanie czy kryzys kobiecości nie był jeszcze wcześniej wymuszony przez mężczyzn którzy uciskali i zniewalali kobiety. Takim to sposobem kryzys męskości jest złożony niczym kanapka." - tu się mogę zgodzić zatem sama widzisz że autorka bagatelizuję sprawę. Nie wiadomo do końca z czego wyniknął kryzys. Nie umiemy też zbadać czy to że kryzys nadal trwa nie jest spowodowane kobietami czy zniewieściałymi mężczyznami którzy nie chcą sie zmienić. Zatem dlaczego autorka zwala tylko winę na lenistwo mężczyzn?
      8) A tak swoją drogą to czemu prawie zawsze jak ktoś ma coś do Ady to odzywa się jej wianuszek stałych bywalców i nie pozwala się tej osobie swobodnie wypowiedzieć? Te osoby po kilku postach znikają i pomimo że głosicie tu atmosferę miłości to sami nowych obsypujecie z błotem? Nie można nikomu nic skrytykować a broń Boże autorki bo przecież ona jest taka wspaniała i chciała dobrze. Anonimowy ma rację nowi są tu źle widziani szczególnie Ci którzy nie odbierają Ady jako wspaniałej katoliczki. Zastanówcie się przez chwilę czemu u Żony albo na blogach wiekszości księży nie ma takiej krytyki prowadzących a tu ciągle tak? Chcecie zwalać wszystko na internautów to ok zwalajcie ale ja myślę że tu jest ogólnie coś nie tak. Dlaczego nie można czegoś odebrać inaczej? A nawet jak sama Margolciu odbierasz to w innym sposób to potem krytykujesz innych co się czepiają. Czemu na innych blogach przybywają komentujący a tu są ciągle Ci sami? Ja Wam powiem czemu: bo zero tu pokrycia nauki miłości i Waszego gadania o miłości z Waszą postawą. Zero szacunku do ludzi o innych poglądach. Przykre jest jedyne to że taki budujecie wizerunek chrześcijan. Czy komentowanie bloga to dla Was naprawdę tylko: ojej jak tu pięknie jacy Wy jesteście wspaniali? A jaki mądry ten artykuł!


      Do Anonimowy: masz dużo racji w tym co piszesz.

      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
    11. Jej, dziewczyny, nie zjedzcie mnie, ale ja widzę to samo co Ania. To znaczy widzę, że ten tekst mógłby być napisany lepiej. Kwestia doboru odpowiednich słów, formy. Byłby bardziej obiektywny wtedy. Bo tak jak jest teraz, to faktycznie mam wrażenie, jakby to było dowodzenie prawdy naukowej. Widzę też brak logiki, w tym wpisie, w poprzednim, między różnymi wpisami (np ten o tej zdradzie i nieślubnych dzieciach, a tym). Niepotrzebne wzbudzanie emocji przez kontrowersyjne tytuły. Wydźwięk byłby zupełnie inny, gdyby zastąpić te kontrowersyjne twierdzenia np znakami zapytania, jak w końcu zrobiła Ada w poprzednim poście, czy wsadzić w cudzysłów, zastąpić słowo "wieści" "opinią ks tego i tego" itd. Ale z drugiej strony to blog Ady i nikt mi nie dał prawa do korekty jej wpisów. Pisze je w takiej formie jak umie i jak jej to odpowiada. Dlatego tej formy się nie uczepiłam i nie zamierzałam tego robić. Nie wiem, myślę że Ada sama musi to przemyśleć.
      Ale wydaje mi się, że niepotrzebnie najeżdżacie na Anię. Mimo wszystko, jej komentarz był jednym z bardziej kulturalnych, są gorsze:P Nie wiem, może coś w tym jest, że te umysły ścisłe bardziej czepliwe są, bardziej zwracają uwagę na takie szczegóły?

      Usuń
    12. Ej, ej, nie robię żadnego najazdu! Piszę to, co napisała Errata i Margolcia, że też widzę to, że nikt nie mówił tu o żadnych naukowych faktach, czy prawdach objawionych. I tak, Aniu, jako humanistka widzę prowokujący tytuł, wyjaśnienie, że to kolejna rewelacja księdza, potem argumenty jakimi ksiądz rzucał o mężczyznach, potem o swoich obserwacjach dotyczących tych argumentów i wspomnianych mężczyzn, a na koniec refleksja, czy rozwijam jego męskość, czy ją tłumię. I tyle. Można się z tym nie zgadzać (osobiście też twierdzę, że ktoś tych mężczyzn tak wychował i tak, jak Margolcia pisała, dla mnie to tak jak pytanie o jajko i kurę), ale po co od razu taka histeria i po co tak napastliwie (ok, teraz dopiero zauważyłam, że Ania przeprosiła). To już nie patrzenie na szczegóły, tylko uczepienie się jednego zdania wyrwanego z całości, a całość i kontekst (o puencie to nawet nie wspomnę) jakby w ogóle nie docierały. Tak samo z moim komentarzem: doczytałyście do pierwszego przecinka, że się zgadzam z Margolcią, ale żeby dojechać do końca tego zdania, które mówi z czym się zgadzam konkretnie to już za dużo było, za to od razu z góry założony najazd.

      Usuń
    13. Aniu zgadzam sie w całej rozciągłości z Tobą.

      Po dłuższym zastanowieniu również chciałam cię Ado przeprosić i uznałam że najlepiej będzie jak po prostu juz tu nie będę wchodzić i ja sie nie będę denerwować i inni.

      Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam.

      Usuń
    14. Nie jestem Aniu pewna czy pisałam do Ciebie bo nie każdy tutaj się przedstawia tylko pisze jako anonimowy więc specjalnie użyłam słowa "ktoś". Jak mi się wydaje Ty się chyba podpisujesz, a mnie zirytował anonimowy komentarz, ale jak już tak obficie odpisałaś to odniosę się i do Twojego komentarza (i do tego anonimowego też) Nie obrzucam nikogo błotem tylko zwracam uwagę że niektóre komentarze są po prostu przykre i jak dla mnie mocno prowokacyjne i nie przez Adę ktoś odczuwa tutaj niemiłą atmosferę tylko właśnie przez takie komentarze. Ktoś tutaj cały czas głosi poglądy że mu źle, że go notki Ady odstraszają a mnie odstraszają takie komentarze właśnie i co? Ale na to chyba nie ma lekarstwa bo co nie powiedziec to będzie że nietolerancja, że wielka krzywda, że zero szacunku. I to nie jest wianuszek obrońców uciśnionej Ady którzy zabraniają się wypowiadac. Czy ja mówię żeby ktoś tu się nie odzywał na temat postu? Ale co innego post a co innego jakaś dziwna krytyka osoby, chociażby cytat z tego anonimowego komentarza: "Do czego zmierzam, Ada coraz częściej pokazuje jaka jest naprawdę i to wcale nie jest fajne jej oblicze:)" co to ma do tematu notki? Nic. Trochę przypomina mi paplanie starych bab na straganie które żyją tylko błędami innych. I to mnie tylko denerwuje. Bo jak tak komuś tutaj źle to po co wchodzi? I jakby Zenek z Pierdziszewa był na miejscu Ady to też bym napisała to samo.

      Usuń
    15. A i jeszcze dodam że nie chcę źle, wręcz przeciwnie, fajnie by było jakby zrobiło się właśnie milej, bez kierowania przykrych słów na temat drugiej osoby, fajnie by było po prostu jakby dało się oddzielic post i autora. Tylko o tyle bym prosiła.

      Usuń
    16. A i jeszcze sobie coś fajnego przypomniałam, tym razem już ściśle na temat notki. Kiedyś, chyba w autobusie przeczytałam, że za kryzys męskości odpowiadają tabletki antykoncepcyjne :D Bo powodują że kobietom które je biorą zaczynają bardziej podobac się niemęscy faceci. A że większośc pań w dzisiejszych czasach je stosuje dlatego zapotrzebowanie na niemęskich facetów wzrosło. Trochę głupie ale może odrobina prawdy w tym jest?

      Usuń
    17. 1) Do tej z zebra: 1.1histeria? uważasz że histeryzuję? Fakt, jestem emocjonalną osobą która jasno mówi o swoich uczuciach tymbardziej tym którzy jej nie widzą ale histerią bym tego nie nazwała.
      1.2 "To już nie patrzenie na szczegóły, tylko uczepienie się jednego zdania wyrwanego z całości, a całość i kontekst (o puencie to nawet nie wspomnę) jakby w ogóle nie docierały." Problem jest taki że dla mnie puenta wygląda inaczej ( i to nie tylko dla mnie Żona jak i kermowka w dobry sposób to wyjaśniły). Dlatego może warto spojrzeć szerzej i zrozumieć że tekst może być różnie odbierany?
      2) Do Margolci: 2.1 a nie jest dziwne że tylko u Ady się takie komentarze pojawiają? Przynajmniej gdzie indziej nie zauważyłam w takiej mierze.
      2.2 "fajnie by było po prostu jakby dało się oddzielic post i autora." - niestety nie da się oddzielić tekstów od autora. Czy chrześcijanie mogą kłamać? No przecież powinniśmy oddzielić tekst od autora. Czy chrześcijanin może promować filmy pornograficzne czy może je reklamować? Nie może! Bo to co mówi człowiek, jego czyny, to co pisze są jego nieodłączną częścią, częścią jego osobowości. I nie da się tego oddzielić. Oczywiście można się starać krytykować cechę osobowości u kogoś a nie osobę. Myślę że jednak ludziom przychodzi to trudno; szybciej się mówi jesteś pyszna niż Twoje zachowanie wydaję mi się pełne pychy.
      2.3. "Do czego zmierzam, Ada coraz częściej pokazuje jaka jest naprawdę i to wcale nie jest fajne jej oblicze:)" Anonimowy w końcu wyjaśnił o co chodzi i myślę że miał trochę w tym wszystkim racji. Zastosował równie prowakacyjny tekst jak Ada ze swoim tytułem tylko o ile po Anonimowym wiele osób jedzie to o Adzie wszyscy mówią ona jest "właścicielką" bloga więc może, a czyż wszyscy ludzie nie są równi? Skoro nie stosujemy prowokacji to nie stosujemy. A w ogóle wydaję mi się że to jest problem złożony, przynajmniej dla mnie. Gdyby Ada pisała bloga jako osoba, niezależna od żadnych instytucji a przynajmniej takich które mnie interesują to by mi zwisało i powiewało czy jakiś tam ateista powiedział to czy tamto. I nawet nie zastanawiałabym się nad tym czy to prawda czy nie. Ale jeżeli ktoś wyraża silną przynależność do Kościoła to w ten sposób buduje Jego wizerunek co gorsza powołując się na autorytety księży. Bardzo super! Niech buduje! Tylko czy naprawdę chcemy zbudować wizerunek w ludziach że to mężczyźni są przyczyną rozwodów i to jeszcze że niby Kościół tak twierdzi? Czy naprawdę uważasz że to jest w porządku? Czy w porządku jest pisanie tytułu artykułu: Katolików dekalog nie obowiązuje. Choćby tylko jedna osoba weszła na tego bloga i uwierzyła w to zdanie to jest to coś nie tak. A jaką mamy pewność że wszyscy czytają komentarze pod spodem albo nie kończą na tytule? Nie mamy żadnej. Nie czepiam się wcale autorki: jej życie to jej sprawa, czasami przeszkadza mi to w jaki sposób buduje wizerunek Kościoła w jaki sposób pisze artykułu, jakim tonem odzywa się do tych co ją krytykują. I nie chce w tym momencie krytykować jej jako osoby chce tylko zwrócić uwagę że jako osoba podkreślająca swoją relację z Bogiem i Kościołem powinna godnie go reprezentować.Może właśnie ludziom to przeszkadza? Może ludziom kłóci się jej mówienie o Bogu z tym jak się zachowuje, z tym jaka jest? I dlatego źle się tu czują? To tylko moje luźne refleksje....
      Ania
      Ps. Oczywiście każdy ma prawo do błędów. Sęk w tym jak się sami do tych błędów odniesiemy.

      Usuń
    18. To już wiem na pewno że nie za bardzo pisałam do Ciebie, przepraszam, oberwało Ci się za to że wsadziłam wszystkich do jednego worka. Z tym wszystkim masz rację że tytuł posta może byc nieodpowiedni, że może zniechęcic i w ogóle. Z kryzysem męskości też, jak pewnie zauważyłaś mało kto się z Adą zgodził. Może mnie to tak nie rusza bo nie przywiązuję wagi do szczegółów. Poza tym zawsze uważam że jak kogoś ma coś zniechęcic to zniechęci się byle czym. A z tym oddzielaniem autora od posta to bardziej chodziło mi o nie obrażanie. Bo np pod wcześniejszym postem padło stwierdzenie "Celebrytka za grosza" Dla mnie to już nie jest wolnośc słowa i poglądów tylko właśnie obrażanie, przeciwko temu piszę. Jeśli ktoś robi coś źle to można napominac go delikatnie a nie od razu złośliwie. I tego nie rozumiem dlaczego ktoś pisze w sposób złośliwy? A wszystko zaczęło się od obwiniania o brak pokory. Już pal licho czy Ada ma ten brak czy nie ma ale od tamtej pory wydaje mi się że niektórzy wchodzą tu tylko po to żeby wytknąc jej błędy i zrobiło się nieprzyjemnie. Może i sama jestem przewrażliwiona więc w tym miejscu proponuję zgodę:) Zawsze można przecież błędy naprawic. Ja też obiecuję mniej się czepiac:)

      Usuń
    19. Aniu (?), nie mówię, żd TY histeryzujesz, tylko zwracam uwagę na ogólny wrzask, jaki się tu podniósł, kiedy po prostu można było napisać normalnie. Zauważ, że chyba wszyscy się z tą notką nie zgodzili. Tulippa, Errata, Margolcia, Kermowka, Marysia, Żona - wszystkie pisały roli kobiet i że jest jeszcze druga strona. Ale jakoś jednak dało się napisać bez wypowiedzi w stylu "ty hipokrytko / zapatrzona w czubek własnego nosa / co ty w ogóle wiesz, weź się w ogóle nie odzywaj" i tego, co wieje z anonimów. Po to są też komentarze, żeby podyskutować o tym, czego w notce nie ma, bo i nie sposób o wszystkim wspomnieć w jednej notce w 100%. Czy teraz powinniśmy zrobić awanturę Adzie, że "wąsko patrzy" że nie wpadła na te tabletki antykoncepcyjne? Albo Margolci, że zwala winę na kobiety, a kto wychował tego, kto je wynalazł? A kto wychował tego, kto wychował? A w ogóle czemu ta z żebra tak z góry pisze "tego", a może to kobieta była? ;) Do usranej śmierci tak można. A tak ktoś wpadnie na jedno, ktoś na drugie, powymieniamy się w komentarzach i będzie cały obrazek. I już.

      I jeszcze raz: na nikogo nie najeżdżam!

      Usuń
  10. Nie wiem co na ten post twój narzeczony (:D), ale to co napisałaś jest w gruncie rzeczy bardzo negatywnym spojrzeniem na mężczyzn i męskość. Można by powiedzieć: nie zostawiłaś na nich suchej nitki:) Oczywiście zgadzam się z tobą, że w dzisiejszym świecie ma miejsce kryzys męskości i niesie on ze sobą sporo problemów, ale... może warto stanąć po stronie mężczyzn i spróbować wczuć się w ich sytuację. Przede wszystkim dlatego, że my kobiety też zmieniłyśmy się i zamiast stać się ostoją domu, kochającą i czułą żoną i matką jakie jesteśmy? Coraz bardziej zapatrzone w siebie, we własną samorealizację. Z drugiej strony faceci przez to zostali zepchnięci na dalszy plan. Kiedy coś nie idzie po myśli mężczyzny to my zamiast wspierać co robimy? Właśnie dobijamy ich swoimi wymaganiami. Można mnożyć to wszystko...

    Oczywiście nie usprawiedliwiam, tylko napisałam kilka zdań aby zasygnalizować, że to wszystko działa w obie strony. Bo w gruncie rzeczy kryzys męskości jest problemem i to poważnym. Warto w każdym bądź razie zacząć każdy od samego siebie i zapytać: Jaką jestem kobietą? Jakim jestem mężczyzną?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Skąd pomysł, że przedstawiam fakt naukowy?
    Nic takiego nie napisałam. Dokładnie tak, Aniu, to miała być luźna refleksja na temat kryzysu męskości, jako jednej z głównych przyczyn rozpadów współczesnych związków. Jednej z, a nie jedynej i to w opinii ks. Stryczka. Owszem, zaimponował nam przede wszystkim tym, że jego słowa skłaniają do refleksji i tym chcieliśmy się podzielić. Zresztą na wyraźną prośbę Czytelników. Sama z siebie nie chciałam pisać więcej na temat kursu, bo rok w blogosferze nauczył mnie, że nie warto. Uległam, myśląc o wartościowych dyskusjach, ale nie wiem, czy powoli nie zaczynam żałować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz Aniu? Jest dokładnie tak jak mówiłam. Teraz już kryzys męskości jest jedną z przyczyn ale cała notka jest TYLKO o kryzysie męskości a tytuł i pierwsze zdanie wyraźnie wskazują kogo winą jest rozpad związku :) I faktycznie brzmi to jak jakieś fakty naukowe :)

      Usuń
    2. To moja prośba była, więc powiem - nie zaluj. Obie dyskusje są bardzo wartościowe. A przecież chcesz pisać blog wartościowy, prawda? Taki, który zmusza do myślenia. A nie tylko informuje, jak minął dzień. :-)

      M.

      Usuń
    3. Skąd taki pomysł? Zdanie: przez kogo rozpada się większość związków? Przez mężczyzn. Jest zdaniem stawiającym tezę. Jest to zdanie wprost odpowiadające na pytanie. Mówiącym o czymś rzeczowym. Gdy człowiek pisze np. w sposób: w dzisiejszym świecie jest kryzys męskośi bla bla bla (snuje tu refleksję) i w tym kryzysie mężczyznom nie pomagają kobiety bla bla bla ( tu znowu snuje refleksje) i na koniec napisze że często się zdarza że jest to powód rozsypania związku to odbiera się to jako refleksję o męskości i o wpływie kobiet na męskość. A Ty jasno stawiasz pytanie potem na nie odpowiadasz a następnie przeprowadzasz analizę dlaczego Twoja odpowiedź jest poprawna.Piszesz w taki sposób że z góry narzucasz czytelnikowi odpowiedź na pytanie: to mężczyźni są winni, bo tak powiedział ks. Stryczek.
      Jak Ty byś odebrała artykuł o tytule: Jacy są katoliy? Są naiwni. I przez całą stronę wypisane argumenty dlaczego katolicy są naiwni i jeszcze poparte autorytetem jakiegoś ateisty. Czy nie odebrałabyś to jako tezę naukową albo niemiłą prowokację?
      Jestem przekonana że jesteś skłonna do refleksji zatem zanim coś wrzucisz na bloga to naprawdę przemyśl jak mogą odebrać to czytelnicy. W jakiej formie piszesz dany tekst: czy jako refleksje zy odkrycie roku. Bo może wielu osobom to nie przeszkadza ale wielu też przeszkadza. Nie chodzi o to byś pisała pod publikę lecz o to by język wyrażał gatunek czy teraz jest refleksja czy anegdota czy może artykuł naukowy a może próba udowodnienia czytelnikom że moja refleksja jest najlepsza.
      Przepraszam za mój wczorajszy komenatarz był wredny i napisany w niemiły sposób. To że się z Tobą absolutnie nie zgadzam nie usprawiedliwia mojego zachowania.
      Ania
      Pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  12. no i Ada się zgadza z twierdzeniami księdza i nawet pisze jak to w jej otoczeniu znaczna część facetów to takie zniewieściałe stworzenia. Kobiety są za to święte:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Non sequitur. Ten wpis jest o kryzysie męskości, który jest oczywiście związany z kryzysem kobiecości oraz rodziny. Ale z niczego tu nie wynika rzekoma "świętość" kobiet. Trochę logiki!

      M.

      Usuń
    2. To że kobiety są święte dodałam sama, to fakt, ale tak to wynika z notki, nie ma nawet jednego zdania o tym ze to kobieta również jest winna temu kryzysowi, tylko najwyraźniej facet sam się usunął i to w dodatku z wlasnej winy tylko i wyłącznie.

      Myślę ze jeśli się porusza jakikolwiek temat to należy choćby poruszyć wszystkie jego aspekty i tu znalazło się miejsce na PRL i wojnę ale na kobietę juz nie :)

      Usuń
    3. O kobietach nie ma dlatego, że to tekst o kryzysie męskości, a nie stricte o przyczynach rozpadu związków. Chyba sobie daruję prowokacyjne tytuły. Bez sensu.

      Usuń
    4. Chciałabym poznać przebieg Twego wnioskowania, anonimie. O kryzysie kobiecości to można napisać i osobny wpis, i habilitację. Oo co spychać kilka sprawca jedno?

      M.

      Usuń
    5. Przepraszam za literowki - miało być "po co spychać kilka spraw w jedno".

      Usuń
    6. Mnie chodziło o kobietę jako jedną z przyczyn kryzysu męskości.

      Usuń
    7. Ja bym sobie darowala prowokacyjne tytuły, tak jak mówisz Ado;) Bo uważam, że one nie niosą ze sobą żadnego dobra. Zainteresować czytalnika można równie dobrze rzetelnie napisanym tekstem bez prowokowania niepotrzebnych emocji. W emocjach słabo się myśli:)

      Usuń
    8. Rozumiem Ado że to tekst o kryzysie męskości ale w sporej mierze są temu winne kobiety co ks. Stryczek jednoznacznie podkreślił w pytaniu do kobiet: Jak ja mu pomagam..? Badania naukowe (teraz niestety nie przytoczę źródła danych, bo nie mogę sobie przypomnieć gdzie to czytałam), pokazują że mężczyźni często popadają w alkoholizm przez kobiety które nadmiernie je krytykują. Faceci zaczynają czuć się niepotrzebni, mało męscy w oczach kobiet. Pisało też o tym w książce "dzikie serce", pokazującej jak wielki wpływ na mężczyzn ma odpowiednia motywacja kobiet. Dlatego pomimo że piszesz o kryzysie męskości to temat wiążę się bardzo z problemem kobiet. Nie wspominając o tym bagatelizujesz nasz ogromny wpływ i sprawiasz że wielu może odebrać kobiety jako święte po przeczytaniu tej notki. O wpływie kobiet na męskość można także przeczytać w książkach tajemnice męskiego umysłu (szczególnie ciekawe jest porównanie krytyki do kropli wody ) bądź w książkach Johna Graya.
      Ania

      Usuń
  13. Napisalam po poludniu a teraz widzę, że go wcieli :( Głupia sieć.

    Anyway, w skrócie: o którymkolwiek kryzysie rozmawiamy, ważny jest jeszcze przymus pracy zawodowej kobiet. Już władza socjalistyczna do tego dążyła wiedząc, ze oderwanie kobiet od rodzin te rodziny zniszczy. Tym samym powoli zapomina się co jest czyim powołaniem.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  14. Co Wy wszyscy dzisiaj tacy nerwowi i przewrażliwieni? :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja może odniosę się raz jeszcze na fali komentarzy, które zostały tu napisane. Po przeczytaniu tej notki pomyślałam sobie: " Co za bzdury, tekst rodem z onetu". Wiem, że to mocne słowa, ale ciężko nazwać luźną refleksją stwierdzenie " Przez kogo rozpada się większość związków? Przez mężczyzn". Myślę, że temat o kryzysie męskości jest ważny i aktualny, ale nie dziwie się osobom które skomentowały ten wpis bardzo negatywnie - po porostu jeśli ktoś "nie siedzi" w takiej tematyce głębiej (w sensie, nie czyta książek, nie chodzi na rekolekcje itp.), albo odwrotnie zajmuje się nią profesjonalnie ma prawo odczytać ten wpis jako coś oczywistego. Tak został napisany - wiesz Ado, że bardzo Was cenię i lubię, ale z perspektywy studentki V roku psychologii polecam z całego serca ulubione stwierdzenie psychologów "to zależy". Bo naprawdę wszystko zależy od wielu przyczyn. I warto to podkreślać, za każdym razem. Bo tak jak w poprzednim poście pisałaś, że czasami zwykłe wyręczanie męża w podawaniu obiadu może go zdemoralizować, tak też brak stwierdzenia - "czasami, być może, to zależy" też może zdemoralizować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Nikt tutaj nie twierdził, że przedstawia naukowe fakty. To tylko rozważania niejakiego ks. S.
    Nie odosobnionego zresztą w snuciu tego typu wniosków. Natomiast zupełnie nie mogę się zgodzić, by obwiniano mężczyzn. Przeciwnie, to kobiety obarcza się winą, że ich ...nie wychowały. Przypomnijmy: wychowuje się dzieci, czyli kogoś nie w pełni ukształtowanego. Nikt nie ma obowiązku, lecz przede wszystkim prawa do wychowywania dorosłego, stanowiącego o sobie człowieka. Mężczyzna jest kimś, kto ponosi odpowiedzialność za swoje wybory. Kobieta jest również kimś w pełni odpowiedzialnym za siebie. Oboje w równym stopniu odpowiadają za związek. Wszelkie "połajanki" wydają się być kompletnie nie na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mamo, Ty tu komentujesz? No jakbym moją mamę widziała! :p Jak zjem z szynką, to jest "a czemu nie z serem? Ser się zmarnuje!" jak zaraz zjem ser, to "przecież jest tyle szynki!". ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ulżyło mi, że pojawiły się tutaj słowa przeprosin. Już nawet nie chodzi o mnie, ale o atmosferę tutaj. Złośliwościami po prostu nie da się normalnie dogadać. Cieszę się, że mimo różnic jest możliwa konstruktywna dyskusja.

    Temat został przeze potraktowany bardzo wycinkowo, to prawda. Zrobiłam to poniekąd specjalnie, bo chciałam skupić się na tym jednym aspekcie, a nie ogólnie na przyczynach rozpadu związku. Wiele osób komentujących słusznie zauważyło, że temat jest zbyt złożony, by go potraktować tak jednostronnie. Fajnie zatem, że pojawiło się tak wiele wypowiedzi pokazujących inny punkt widzenia i inne ważne spostrzeżenia i refleksje.

    Jednak na przyszłość będę już wiedzieć, żeby się w takie klocki nie bawić. Za dużo niepotrzebnych emocji się tutaj pojawiło. Za dużo wątpliwości. Za dużo niedopowiedzeń i błędnych wniosków. I z mojej, i z Waszej strony. Następnym razem zanim podzielę się swoimi (lub cudzymi) rozkminami na temat wiary, zastanowię się nie 50, a 100 razy. Czasem lepiej w ogóle się nie odzywać, niż robić niepotrzebny zamęt.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...