...będzie pierwszy z najpiękniejszych dni w naszym życiu.
Wciąż trudno mi w to uwierzyć, że za rok o tej porze będę już mężatką...
Dobrze, że padło dzisiaj tak wiele dobrych słów. Dobrze, że było tyle miłości. Ten czas już nigdy się nie powtórzy, więc dobrze, że będzie do czego wracać.
Pierwsza i ostatnia "przedrocznica".
Zbieramy siły i do przodu. Ostatnia prosta.
Czyli to już bliżej niż dalej.
OdpowiedzUsuńBędziesz mogła ewentualnie sprzed ołtarza uciec, jak w filmach amerykańskich:D To tak nawiązując do zdjęcia:D
OdpowiedzUsuńNie wiem, co musiałoby mi odbić, żeby mi to przyszło do głowy ;D
Usuń;)
Wiesz, lubię czytać Twojego bloga, bo choć sama jestem mężatką i przygotowania ślubne już mi dawno nie w głowie, to w wyniku Twich wpisów raz po raz wspominam sobie "jak to bylo u nas" :)
OdpowiedzUsuńI chyba jedną z rzeczy, za którą Ciebie/Was podziwiam to cierpliwość. My od zaręczyn do dnia ślubu mieliśmy do wyczekania "tylko" 9 miesięcy a i tak dłużyło się niesamowicie. I choć nie wiem skąd u Was taka odległość między jednym a drugim (bo trafiłam na bloga stosunkowo niedawno i przyznaję- nie cofałam się za bardzo do archiwum) to jestem naprawdę pod wrażeniem. Bo sama po sobie wiem, jak bardzo chciałoby się wszystko przyspieszyć :)
I takiej samej wytrwałości Wam życzę na te najbliższe 364 dni do ślubu i na co najmniej 70 lat po ślubie :)
inexile_
ps. skoro pierwszy komentarz mam już za sobą to jak chcesz opowiem Tobie jak to jest być na tydzień/na kilka dni przed ślubem:) bo to jest magiczny czas! :)
Opowiedz, opowiedz koniecznie! Uwielbiam słuchać o czyichś emocjach i przeżyciach związkowo-ślubnych. ;D Nie wiem, dlaczego - jakieś takie moje skrzywienie. ;)
UsuńA, no i cieszę się, że Ci się tutaj podoba. Pierwotny zamysł był taki, żeby jakąś, nazwijmy to, 'korzyść" z tego bloga miały osoby na podobnym etapie, też przygotowujące się do ślubu. A tu okazuje się, że czyta nas wiele mężatek, które, tak jak Ty, wspominają sobie swoje narzeczeństwo i często dzielą się wieloma (naprawdę!) dobrymi radami, odczuciami i doświadczeniem. Fajne. ;)
Był spokój ducha i umysłu. Że On jest Tym jedynym, że to wiele zmieni na plus w naszej relacji, że wszystko będzie super a nawet jeśli coś pójdzie nie tak to wielce prawdopodobny jest fakt, że pewnie my to zauważymy (ew. świadkowie), że goście na naszym ślubie będą bawić się fantastycznie i wesele na długo pozostanie w ich pamięci. Spokój to także słowo, które określało dzień samego ślubu. W sumie powinnam lekko panikować, bo choć to był kwiecień to pogoda raczej zimowa a ja chora. I zawsze myślałam, że w Ten Dzień ze stresu będę wszystkich ustawiać po kątach (co robię na codzień:P) a bylo zupełnie inaczej. Była wielka wdzięczność względem moich rodziców, że ufają nam w naszym wyborze i oddają swoje najmłodsze dziecko, które życia się dopiero uczy, w ręce Mężczyzny. To także spojrzenie na nich oczyma podziwu, że w swoim małzeństwie przeżyli 29 lat i wciąż są sobą nienasyceni.
UsuńByła wielka radość, że staję się żoną męża. I duma, że będzie zięciem moich rodziców i szwagrem mojego Brata:)
Sam ślub wspominam bardzo dobrze. Z racji, że kazanie głosił ksiądz, który znał mnie od małego to było spersonalizowane dla nas i baaardzo piękne. Znajomi podkreślali, że było WOW! i widać, że mówione z serca. A na całym ślubie śmiałam się jak głupia- lepsze to niż płacz :)
inexile_
Kurczaki, jak ten czas zapiernicza, za chwilę będziemy czytali relację z Waszego ślubu. :)
OdpowiedzUsuńJak Was znam, to wykorzystacie ten czas do maksimum. :)
To całkiem dobrze nas znasz, bo taki właśnie jest plan. :D
Usuń;)
Przedrocznica! Ale super! :D Że też na to nie wpadliśmy!
OdpowiedzUsuńTeraz to już poleci, a ostatnich 6 miesięcy to nawet nie zauważysz. :)
U nas przedrocznicy nie było, bo wystartowaliśmy na 7 miesięcy przed :)
OdpowiedzUsuńTak, taki drugi czas się nie powtórzy. Mimo, że chciałabym już ten ślub teraz i zaraz i być żoną, to myślę sobie, że na bycie żoną mam potem całe życie :) Więc cierpliwie czekam i staramy się wykorzystywać wspólne chwile.
Też nie miałam szans na przedrocznicę :D Ale trzymam kciuki za Was.
OdpowiedzUsuńM.
Siedzę, i uśmiecham się do laptopa :)
OdpowiedzUsuńNajpierw może pogratuluję zaręczyn, i zaraz powiem o co chodzi...
Za dwa tygodnie biorę ślub, wraz ze swoim przyszłym mężem również poznaliśmy się na "Przeznaczonych" :)
Łaaał! To trochę nas łączy - i przeznaczeni, i ślub w maju... ;D
UsuńSzybciutko zajrzałam na Twojego bloga i już przebieram nóżkami, że będę miała co czytać w najbliższym czasie! ;)
PS Możesz czuć się nominowana do opowiedzenia, jak się czujesz na dwa tygodnie przed swoim ślubem. ;D
Wiem, wiem, nudna już z tym pewnie jestem, ale jeśli tylko masz chwilkę i chciałabyś... ;)
Ostatnią prostą to raczej ja mam :P
OdpowiedzUsuńŚlub za tydzień :)
My w naszą przedrocznicę świętowaliśmy urodziny Narzeczonego i spacerowaliśmy zastanawiajac się, czy za rok pogoda będzie podobnie zimna, deszczowa i wietrzna;) Była;) Ale to nic, za to nasz poślubny kilkudniowy pobyt w Zakopanym mieliśmy słoneczny:) Cieszcie się tym czasem narzeczeństwa, minie bardzo szybko:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
No.... juz brzmi optymistycznie, bo mniej niż rok to jakos da sie łatwo odliczać :) Jakby nie patrzec ostatnia prosta!!! Ani sie obejrzymy, a narzeczonych juz nie będzie... ;-)
OdpowiedzUsuń