Najważniejsze, że jesteśmy w tym wszystkim razem. Trochę się obawiamy, wiadomo, ale ufność Bogu jest silniejsza. Nie zostawi nas, zatroszczy się o wszystko. Poprowadzi bezpiecznie. Bo jest Bogiem bliskim, niepojętą Miłością.
Zresztą, te wszystkie nasze zmartwienia teraz... Jakie to będzie miało znaczenie za 5 lat? Żadnego, albo nikłe. Wieczność - to jest coś!
***
Nasz wniosek po wczorajszej Liturgii:
No, skończył się Rok Wiary, to przestajemy wierzyć. :D
Zmartwienia mocno przybliżają. Ale właśnie - najważniejsze, że razem. We dwoje jakoś tak raźniej, a we troje z Szefem, to już w ogóle.:) Duuuużo siły Wam życzę, bo to, że to koniec końców na plus wyjdzie wszystko, to oczwiste. :)
OdpowiedzUsuńPS. Zauważyłam, że idziemy tym samym rytmem. Jak u nas sielanka, to u Was też, jak u nas problemy i zmartwienia, to u Was zaraz podobnie się pierdzieli. Jakiś system wzajemnego ostrzegania przed katastrofami by się nam przydał, żebyśmy chociaż w miarę przygotowane były. :p
Haha! Dobre. :D Może rzeczywiście powinnyśmy zawiązać jakiś sojusz... :P Do przemyślenia. :)
UsuńA tak poza tym wzajemna modlitwa na pewno wzmocni fundamenty naszego nieoficjalnego "paktu", zatem oremus! :)
+
Tak jest! Dobre wsparcie modlitewne nie jest złe. :)
UsuńWażne, że macie swoje wsparcie i Jego ;)
OdpowiedzUsuńWniosek z końca roku cudny ;)
OdpowiedzUsuńEch... u nas między nami ok., ale marzyłoby mi się, żeby dookoła też zaczęło być dobrze... Głównie oczywiście chodzi o bezrobocie, ale i o relacje rodzinne.
O to to...
Usuń