Kto czytał o tym, jak się poznaliśmy, pewnie pamięta, że pierwszy raz spotkaliśmy się na koncercie. Ale nie pisaliśmy nigdy, co to był za koncert, jakiej kapeli i skąd w ogóle wziął się ten pomysł... Postanowiłam tutaj uchylić rąbka tej małej tajemnicy, żeby po raz kolejny pokazać, że tzw. przypadek to drugie imię Pana Boga...
Tuż przed wakacjami w 2011 roku po raz pierwszy założyłam konto na przeznaczonych. Poznałam tam wtedy - zmieńmy mu imię - Mateusza. Był muzykiem, miał takie artystyczne spojrzenie na świat, bajerował mnie barwnymi tekstami, a któregoś razu zabrał mnie na koncert kapeli jego znajomej. Jakież było moje zdziwienie i zachwyt zarazem, gdy podczas koncertu kilkakrotnie liderka zespołu wymieniła nazwisko Mateusza jako autora muzyki poszczególnych utworów! Słowem - łał. Byłam pod ogromnym wrażeniem - i jego, i zespołu JazZoom.
Chyba ze dwa tygodnie później nasza znajomość się skończyła. Ja byłam mega zauroczona, a on w porę rozpoznał, że to nie to i powiedział mi subtelnie wprost: "Nie będę potrafił cię pokochać tak, jakbyś tego chciała". Popłakałam, popłakałam, ale uznałam, że ma rację. Trzeba było zapomnieć.
To po tamtym epizodzie nabrałam dziwnego przeczucia, że teraz ten mój Jedyny jest już blisko. Całe wakacje wyczekiwałam Go z modlitwami na ustach. A podświadomie ciągle w uszach brzmiały mi piosenki JazZoom. Chciałam ich jeszcze posłuchać, ale nie mieli swojej płyty, a w sieci nie mają żadnych nagrań... Zaczęłam zatem szukać informacji o kolejnych koncertach. I znalazłam. Chyba z miesiąc wcześniej zaplanowałam sobie, że pójdę na ten koncert. A dzień przed nim wymieniliśmy kilka wiadomości z Karolem... Resztę już znacie. :)
W tak zwanym międzyczasie liderka zespołu JazZoom ku mojej wielkiej radości wydała płytę. Na początku nie mogłam jej nigdzie znaleźć, aż w końcu teraz pojawiła się w Empiku! W sobotę sprawiłam sobie ogromną przyjemność i kupiłam tę płytę!
źródło |
Wiem, wiem, że to trochę dziwne wybierać utwór do pierwszego tańca na 1,5 roku przed ślubem, ale... skoro już się napatoczył... Jeśli nam się nic nie odmieni, to myślę, że ta kandydatura jest naprawdę warta uwagi. Nawet na 551 dni przed ślubem. O!
PS.1. Czy was też śmieszy nazwisko Zawieracz? Karola śmieszy niebotycznie, bo - jako lekarzowi - kojarzy Mu się wyłącznie z pewnym mięśniem przy odbycie... :D
Cóż, muszę przyznać, że miałam takie samo skojarzenie, jak Karol. Nawet w pierwszej chwili tak odczytałam, tylko potem się poprawiłam:-). Ale nic to; ważne, by muzyka spełniła swoje zadanie.
OdpowiedzUsuńWcale nie za szybko wybieracie już te wszystkie ślubne bajery, bo czym bliżej ślubu tym więcej rzeczy będzie do załatwienia i nie w głowach wam będzie dyskutowanie czy ta piosenka, czy może inna, przynajmniej u nas tak było. Jest może na necie ta piosenka? Chętnie bym posłuchała.
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie ma, niestety. Trzeba kupić płytę... ;)
UsuńPS. To nie jest żaden wpis sponsorowany... ;)
Łeee, miałam cichą nadzieję, że gdzieś się da jej posłuchać. Ciekawa jestem, jak ona brzmi. :)
OdpowiedzUsuńPS. Coś for ju ;) : https://www.facebook.com/events/1430509730498524/?ref_newsfeed_story_type=regular
Łoł, extra! Szkoda tylko, że w Warszawie... :/
UsuńAaaa racja, że Warszawa.. W telefonie mi zakryło pół strony, mignęło mi coś z Krakowem i resztę sobie uroiłam. :p
UsuńOoo, ja tam będę :D
Usuńi ze swojej strony polecam:
https://www.facebook.com/events/766056720087009/?fref=ts
Ale to też w Warszawie. :<
Jeśli chodzi o skojarzenie... miałam dokładnie takie samo :P
Pasikoniku, ja w takim razie liczę na obszerną relację! :D
UsuńNajciekawsze rzeczy jak zwykle nie na tym końcu Polski, co trzeba. :/ :p
Ooo, może i my się wybierzemy! Zapowiada się ciekawie.
UsuńW takim razie być może do zobaczenia :)
UsuńSzaleństwo! :)
OdpowiedzUsuńChyba to jeszcze za wcześnie na wybór utworu do pierwszego tańca. Jeszcze przez prawie 2 lata jakie Wam pozostały do ślubu dużo się może zmienić. Najważniejsze by utwór był melodyczny, w wolniejszym tempie i nawiązujący tekstem do miłości.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
M.