Odliczamy!

piątek, 6 września 2013

Modlitwa na przedślubne obawy

Próbuję sobie przypomnieć, kiedy natknęłam się na tę stronę w Internecie... Miesiąc temu? Nieee, przecież miesiąc temu to był początek sierpnia. Wcześniej... Rany, ostatnio czas tak szybko płynie, że zaczynam się gubić. No, nie wiem. Może dwa miesiące temu? Albo trzy? Nie pamiętam, kiedy dokładnie. Ale gdy zupełnie przypadkiem znalazłam stronę, a na niej zakładkę z Modlitwą za przyszłego męża, wiedziałam, że będzie mi ona odtąd towarzyszyć w naszych narzeczeńskich poczynaniach. Zaczęłam się nią codziennie modlić. Za mojego przyszłego męża. Męża... Wow, jak to brzmi...! Karol będzie moim MĘŻEM...! Spoko, jeszcze nie dowierzam... :)

Bardzo spodobała mi się ta modlitwa. Nie jest może jakoś finezyjnie ułożona, ale moim zdaniem jest rewelacyjna z jednego, głównego powodu: poszczególne wezwania i prośby są wyrazem w zasadzie wszystkich moich najważniejszych obaw, niepewności, a zarazem pragnień co do osoby mojego przyszłego Męża. Boję się, żeby nic złego Mu się nie stało. Chciałabym, żeby jako głowa naszej rodziny był w pełni dojrzałym, mądrym i kochającym mężczyzną. Martwię się nieraz, czy podołamy różnym trudnościom, jakie nas w życiu spotkają. Czy będzie potrafił z mocą stać na czele naszej rodziny...? Czy na pewno będzie dobrym ojcem - opiekuńczym i odważnym zarazem...? Obawiam się, żeby nie złapał się w pułapkę "nowoczesnej" męskości - zdobywania coraz więcej i więcej i szukania szczęścia poza domem. Bardzo chciałabym czuć się przy Nim bezpiecznie, pewnie. Żebym nie musiała się martwić, czy ukradkiem nie zapija problemów, albo nie szuka pocieszenia w kłopotach u innej kobiety. Po prostu całym sercem pragnę, żeby dobry Bóg Mu błogosławił, wspierał i uzdalniał Go do bycia dobrym mężem. Dlatego modlę się każdego dnia:

Boże Ojcze! Postawiłeś na mej drodze mężczyznę, któremu oddałam moje serce i z którym chcę na zawsze związać mój los. 
Czuwaj nad moim Ukochanym. Broń go od niebezpieczeństw. 
Spraw, aby w Tobie osiągnął swoją życiową dojrzałość.
Uczyń go prawym, mądrym i dobrym.
Daj mu mężne serce, żeby się nie obawiał trudności, lecz przełamywał je w imię Twoje.
Daj mu siłę, aby potrafił władać sobą i domem, którego będzie głową.
Uformuj w nim postawę ojcowską, żeby znalazł szczęście w obdarowywaniu swoich najbliższych,
żeby nie szukał siebie, ale opiekował się tymi, których mu powierzysz.
Uczyń go narzędziem Twojej Opatrzności.
Niech tak jak Ty opiekuje się słabymi i bezbronnymi.
Niech odważnie stanie w obronie każdego poczętego życia.
Niech mnie i nasze dzieci prowadzi do Ciebie.
Święty Józefie, Patronie mężczyzn!
Broń mego Umiłowanego od pokus fałszywej męskości.
Naucz go opanowywać zmysłowość i podporządkować własne ciało służbie prawdziwej miłości.
Naucz go kochać miłością czerpaną od Ciebie.
Chroń go od alkoholizmu. 

Spraw, bym się mogła bezpiecznie oprzeć na tym, któremu powierzam mój los.
Naucz go obowiązkowości i troski o zakładany dom.
Niech tak jak Ty będzie jego opiekunem.
Niech będzie mu ze mną dobrze.
Spraw, aby mi był wierny, żeby potrafił się oprzeć pokusie zdrady i dotrzymał swoich przyrzeczeń.
Bądź mu pomocą i wspieraj go w każdej potrzebie. Amen. 


Na wspomnianej stronie jest też oczywiście podobna modlitwa za przyszłą żonę, swoją drogą też bardzo trafna. Panowie mogą sobie kliknąć i podpatrzeć, jeśli potrzebują gotowej modlitwy za swoje narzeczone. :)

***

A tak zupełnie poza tematem dodam, że co jakiś czas powracają sny o naszym ślubie... Pisałam o tym kiedyś tutaj. Schemat zawsze ten sam: ślub w ciągu kilku dni, a ja o niczym nie wiem i dziwię się, czemu to już, okropna sukienka, paskudne obrączki (czasem w ogóle nie przypominają obrączek) i ogólnie ja nie mam na nic wpływu - wszystko jest już zaplanowane, wybrane i zorganizowane przez kogoś innego. Ja mam tylko przyjść i "uczestniczyć". Zawsze w tych snach towarzyszy mi frustracja, że nie chcę, żeby to tak wyglądało, a jednocześnie próbuję przez łzy cieszyć się, bo przecież najważniejszy jest sakrament! 

Dzisiejszy sen był podobny, ale jego zakończenie było dosyć zaskakujące, aż się trochę przestraszyłam... W tym śnie dowiaduję przed południem, że ślub jest tego samego dnia o 12:00. Wściekam się, że przecież miało być o 15:00... Jestem w ogóle nieprzygotowana, ale ktoś wciska mnie w suknię (oczywiście okropną, białą, ale brudną...) i pokazuje "obrączki" (jakieś dziwne pierścienie z ogromnymi diamentami). Widzę, jak goście zbierają się przy kościele. Wszyscy oczekują już na mnie, ogromne napięcie, bo jeszcze nie jestem uczesana, a tu już 11:40... I nagle... uciekam. Wsiadam w pierwszy lepszy samochód i jadę przed siebie. Do mojej rodzinnej miejscowości. Tam siadam w ustronnym miejscu nad potokiem... Żeby nikt mnie nie znalazł. I z jednej strony żal mi Karola, że tam na mnie czeka, a z drugiej - triumfuję, bo w końcu postawiłam na swoim i nie dałam się wcisnąć w te zupełnie niezależne ode mnie ramy, jak w każdym dotychczasowym śnie...

Mówiłam, że Freud miałby przy moich snach niezłe pole do popisu...

17 komentarzy:

  1. Ja modlę się dokładnie tą samą modlitwą za mojego narzeczonego:)
    Do ślubu zostało nam jeszcze niecałych osiem miesięcy, ale jak na razie sny mnie o tym nie męczą;)

    Pozdrawiam - Dominika:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja często pamiętam swoje sny i zawsze były one nieco dziwaczne. Moja podświadomość urządza sobie imprezę, kiedy śpię. :D
      Owocnych przygotowań do małżeństwa! Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Odnośnie poprzedniej notki, w takim wydaniu jak piszesz wodzirej to fajny pomysł a przy takiej liczbie gości wesele musi się udac więc tym się nie stresuj:) A co do snów ojej ale się uśmiałam:D Mi też regularnie śniło się wesele, schemat też zawsze był ten sam, że jadę już na ślub, patrzę a tam brud za paznokciami, albo w limuzynie zajeżdżamy pod salę a ja sobie przypomniałam, że mam włosy nie ułożone. Na samym początku śniło mi się że mi przyszły mąż zwiał z przed ołtarza i wrócił w różowym ponczo i z ręką w gipsie:D Sprawdził mi się tylko ostatni sen. A śniło mi się, że obudziłam się w niedzielę i nie pamiętałam w ogóle wesela, ja w płacz bo to przecież miał byc najpiękniejszy dzień a tu mój mąż każe się nie przejmowac tylko kasę z prezentów liczyc. W sumie teraz tak się czuję, jakby ten dzień w ogóle się nie wydarzył, pamiętam go jak przez mgłę. Za dużo stresu chyba miałam. A modlitwa przecudna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W różowym ponczo i ręką w gipsie - padłam! :D
      Rany, żeby taki sen jak Twój się spełnił, to bym nie chciała... Te dotychczasowe są na szczęście bardzo mało realistyczne. I tego się trzymajmy. :)

      Usuń
    2. O matko, też mi się śniło często, że zupełnie nic nie pamiętałam ze ślubu i wesela i że strasznie płakałam! Straszny ten sen był! A właśnie to często tak jest, że człowiek cały dzień jest w takim amoku, że dopiero po paru dniach się wszystko ze szczegółami przypomina, jak się filmy i zdjęcia ogląda:p kosmos.

      Usuń
  3. Wpadlam tutaj dzisiaj i na pewno zostanę na dłużej! :-) Bardzo dziękuję, że postanowiliście się podzielić doświadczeniem tak niezwykłego czasu w Waszym życiu i bardzo egoistycznie się cieszę, że Wasze narzeczeństwo jeszcze trochę potrwa - bo będzie co czytać ;-)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy w naszych skromnych wirtualnych progach i bardzo nam miło, że podoba Ci się tutaj. I rzeczywiście będzie co poczytać.:) Swoją drogą, my też się cieszymy, że nasze narzeczeństwo jeszcze trochę potrwa. Prze-pięk-ny czas. :)

      Usuń
  4. Ale jaka ulga po przebudzeniu, że to był tylko sen ;)

    Te sny faktycznie muszą być dla Ciebie dość męczące :/ Że też w nocy, zamiast odpocząć, bierze się udział w takich historiach...

    Jedna rzecz - pozytywna - Twój prawdziwy ślub ma dużą szansę "przebić" te ze snów ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja myślę! Prawdę mówiąc mam nadzieję, że podczas naszego prawdziwego ślubu z moich snów urzeczywistni się tylko jeden element: Karol. Cała reszta z tych snów jest do kitu... :D

      Usuń
  5. Uwielbiam tą modlitwę! :) Modlę się nią za mojego Ukochanego, przepisałam ją sobie na odwrocie jego zdjęcia, w niektóre miejsca dodałam jeszcze jego imię i trzymam w Biblii, dzięki temu codziennie o niej pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale chyba trochę odgapię Twój pomysł z naklejeniem modlitwy na odwrocie zdjęcia... :) W sumie do tej pory zawsze włączałam po prostu zakładkę z tą modlitwą w przeglądarce, ale co jak nie będę mieć dostępu do neta? Przyda się. :)

      Usuń
    2. Pewnie, że się nie obrażę :) W ogóle fajnie jest mieć zdjęcie ukochanej osoby w czymś tak cennym i ważnym jak Pismo Święte :)

      Usuń
  6. Kurde ale wy wszystkie niedomyślne jesteście! Przecież te sny to wyraźne ostrzeżenie!!!

    " i ogólnie ja nie mam na nic wpływu - wszystko jest już zaplanowane, wybrane i zorganizowane przez kogoś innego. Ja mam tylko przyjść i "uczestniczyć"."

    Przed czym? No przed wodzirejem oczywiście! :DD

    Ada ułóż sobie modlitwę za wodzireja, bo inaczej zostanie Ci siedzenie nad potokiem a szkoda nerwów Karola, będzie Cię szukał i się martwił a po co mu to ;p :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! :D
      Na szczęście tamten "wodzirej" nie proponował, że wybierze też datę ślubu, suknię i obrączki...! ;)

      Usuń
    2. Bo nie powiedzieliście że go chcecie :p Jak byście podpisali umowę to na bank małym druczkiem by było że datę suknię i obrączki on wybiera :P

      Usuń
  7. A mnie wszyscy pytają: to już za tydzień (wcześniej "za dwa"?)?! A no tak... I jakoś (co u mnie BARDZO dziwne) nie odczuwam stresu. Jedyne co mnie martwi to poradnia rodzinna... W lipcu i sierpniu żadna nie działała... Nie wiem co to będzie, mam nadzieję, że jednak jakoś to będzie.

    A sny? No, Giemzik mi się śni, już na tym świecie.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...