Odliczamy!

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Wolny dzień

Dawno już nie było tak pięknego dnia, jak wczoraj. Spędziliśmy razem całe popołudnie i wieczór, był miły spacer ze słoneczną pogodą w tle i obserwowaniem żabich godów :), wspólna Msza święta, były lody, wspólne oglądanie, rozmowy, wygłupy, a nawet takie atrakcje, jak odprężający masaż! Jednym słowem piękny dzień, zupełnie wolny, bez stresu, bez niespodzianek... Pewnie nie za prędko się taki powtórzy.

Przy okazji uświadomiliśmy sobie, jak szybko płynie czas...! Jeden weekend, za chwilę następny i następny i... nagle okazuje się, że jutro miną dwa miesiące od naszych zaręczyn! Niby tak nie wiele, a dla nas tak wiele. Poznajemy z różnych stron uroki narzeczeństwa. To naprawdę wspaniały czas, który bardzo nam służy. Ile rzeczy się zaczęło w tym czasie! Najpierw zaczęłam systemowe czytanie Pisma Świętego, potem rozpoczęliśmy przygodę z prowadzeniem bloga, niewiele później zaczęliśmy aktywnie korzystać z książki "Nas dwoje. Przed nami małżeństwo", a teraz jeszcze zaczynam prowadzić obserwacje swojego rytmu płodności... Dodatkowo gdzieś w tle cały czas "zaczynają się" w naszych głowach pewne koncepcje dotyczące ślubu, wesela i małżeństwa... Początek narzeczeństwa to zdecydowanie czas "zaczynania się". A najlepsze w tym wszystkim jest to, że efekty tego, co teraz zaczynamy, będziemy mogli (mam nadzieję!) widzieć i być może kontynuować przez całe wspólne życie. Amen :)


4 komentarze:

  1. Kochani, widzę, że Wasze życie opiera się na takim spokoju i braku stresu, iż trudno mi pojąć czy to w ogóle możliwe:) Jestem w trakcie studiów (nie jestem pewna czy Wy również), ale jak studiować i nie zwariować?:) Wszyscy mówią, że to takie przyjemne, ale mam zupełnie inne odczucia. Pełno ludzi, którzy są po prostu egoistami, wpatrzonymi w siebie i swoje ideały, ten ciągły "wyścig szczurów", który mnie przerasta. A najgorsze, że osoby dotąd poznane nie wierzą w Boga, mówią, że są ateistami albo "wierzącymi, niepraktykującymi"- co działa na mnie jak płachta na byka. Nie piszę bez powodu. Jakoś Wasz post mnie zmusił do refleksji no i wiem, że mocno wierzycie. Staram się iść swoją drogą i nie patrzeć na to co robią inni, często mówię im o mojej wierze, czuję, że powinnam, lecz to nie zmienia faktu, że tak naprawdę przez to zostaję sama. Dlaczego wyznacznikiem dzisiejszej przyjaźni jest to czy pije się piwo, chodzi na imprezy i jest się ateistą? Co wy uważacie na ten temat? Chcę poznać Wasze zdanie. Może chociaż jedno słowo mnie pocieszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, nasze życie nie do końca jest tak pozbawione stresu i trosk - po prostu wczoraj nam się udał taki dzień. Ale musimy przyznać, że mamy całkiem uporządkowane i rzeczywiście pełne spokoju życie. Natomiast co do Twoich rozważań to sądzę, że przede wszystkim trzeba być sobą, niczego nie robić na siłę i nie udawać. My też nie mamy tylko znajomych wierzących i jakoś zaangażowanych w Kościół, a mimo to można stworzyć z różnymi ludźmi wartościowe relacje. Chyba nie warto specjalnie się obnosić ze swoją wiarą, najlepsze jest świadectwo życia okraszone radością i optymizmem - bo dzisiaj świat potrzebuje przede wszystkim ludzi radosnych i pełnych nadziei. Cała ta sytuacja to pewnie dla Ciebie utrapienie, a w każdym utrapieniu najlepiej oddać wszystko Bogu - niech On się troszczy. Pozdrawiamy :)

      PS. Prosimy, by pod komentarzem jakoś się podpisać, żeby te słowa nie były tak bezosobowe i anonimowe. :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też pewnie jesteśmy już nudni, co chwila podkreślając, że cieszymy się rosnącą popularnością tego bloga :)

      A ślub planujemy na maj 2015 :)

      PS. Widzę, że też zaistniałaś w blogosferze! Fajnie! Też będziemy mieć co spamować :)

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...