Laba się skończyła. Co prawda, nie była to taka wieeelka laba jak dla niektórych, co to od 21 grudnia mieli wolne, bo w międzyczasie przydarzyło nam się kilka dni pracy, ale to tak w zasadzie na pół gwizdka, jeszcze w poświątecznym klimacie, jeszcze mogliśmy dużo czasu spędzić ze sobą, nacieszyć się i naładować akumulatory.
I właśnie w ramach tego ładowania baterii zupełnie spontanicznie postanowiliśmy wybrać się na Orszak Trzech Króli. Ja niespecjalnie przepadam za tego typu imprezami, ale w sumie nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam, więc Narzeczony nie musiał mnie długo namawiać. Tym bardziej, że wpadł też na genialny pomysł (pionierski łeb! :D), żeby zabrać ze sobą córkę znajomych, którzy nie mogli się wybrać na orszak, a mała bardzo chciała iść. To był argument! Bo główną moją obiekcją było to, że to taka impreza familijna, bardzo ukierunkowana na frajdę dla dzieci, więc pewnie przyjdą całe rodziny z dzieciakami. A my co? Jak zwykle sami, jak takie wypłosze. :)
Ale skoro dziecko się znalazło, to można iść. Młoda była bardzo usatysfakcjonowana (zwłaszcza jak wujek wziął na ramiona, by mogła dobrze widzieć usmarowanego smołą Baltazara i pozostałych mędrców z orszakami), a i my ciekawie spędziliśmy czas, kolędując i zachwycając się żywym i prawdziwym dzieciątkiem w roli Jezuska. No i doszliśmy do wniosku, że to my tam byliśmy prawdziwą Świętą Rodziną, bo bez ślubu, a dziecko nam się wzięło nie wiadomo skąd. :)
Ale żeby nie było, że to tylko rozrywkowa impreza na powietrzu dla zabicia nudy w świąteczny dzień, to myślę, że warto tutaj uwiecznić orszakową pastorałkę, której tekst bardzo mi się spodobał. Jest prosty, a zarazem bardzo wymowny i głęboki (w przeciwieństwie do wielu innych pastorałek).
Daleko stąd do Betlejem, daleko stąd do nieba,
a jednak serce się grzeje widokiem Chleba,
co biały leży tu w sianie, ku synom się uniża,
gotowy na połamanie drzewem krzyża.
Więc niech spadnie nam korona z głowy przed Panem tego świata.
Czas łaski trwa, już przyszedł nowy Król - Jezus Bóg.
Tyle dróg krętych za nami, przed nami tyle krętych.
Dobrze jest znaleźć czasami Drogowskaz święty.
Dobrze się nie bać przez chwilę, dobrze miłością pożyć.
Nadzieję - do raju bilet - w Nim położyć...
Porównanie do świętej rodziny w punkt! :)
OdpowiedzUsuńPiękna ta pastorałka. Taka trafiająca prosto w serce i skłaniająca do zastanowienia się nad sobą. Piękna!
OdpowiedzUsuńDziecko nie wiadomo skąd ;) Ja tam niby wiem skąd to Nasze, ale nie wiem skąd nagle taki duży brzuch i jak Ona się niby tam mieści??? (Wiem, że lubisz zdjęcia brzuszka - są nowe :) ).
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńPrzepiękne słowa tej pastorałki:)
OdpowiedzUsuń