P.: Jak On by pracował tak blisko Ciebie, to ja już Cię widzę... Już widzę, jak latasz do Niego, żeby Mu pomagać i przy okazji zorientować się, czy ma coś w domu na obiad, bo jak "przypadkiem" nie ma, to go chętnie zapraszasz do siebie, bo "przypadkiem" przygotowałaś więcej...! O już to widzę, jak do Niego latasz, czy nie potrzebuje czegoś do picia, może coś słodkiego, albo Mu coś trzeba przygotować na następny dzień... Widzę to aż za dobrze, jak się uaktywnia Twój mega rozszalały syndrom żony... Hm... Ale będzie miał z Tobą dobrze. :D
Za dobrze mnie zna, Cholera jedna... :)
I jeszcze mi mówi, że nawet urocza z tym jestem. No. Spróbowałaby mówić inaczej...! ;)
PS 1
Może mi ktoś wyjaśnić, jakim cudem kończy się styczeń, który dopiero co się
zaczął? Jakieś zagięcie czasoprzestrzeni, jak Boga kocham...
PS 2
Jakby ktoś nie miał co z czasem robić, albo by nie miał pomysłu, w jakiej
intencji ofiarować Komunię, zdrowaśkę czy na przykład cierpienie płynące z
marznięcia na mrozie albo choróbska spowodowanego tymże, to my się polecamy.
Się dzieje, trochę dobrze, trochę niedobrze, a trochę to jeszcze sami nie
wiemy... Straszny młyn. Także tego ten... Się przyda.
Się więc pomodli. :) solidaryzuję się z wszelkimi młynami u wszystkich. :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńOd lat mam taki syndrom i dobrze mi z tym:DDD
OdpowiedzUsuńAd PS2 Trzymajcie się!
O, zaginięcie stycznia i ja odczuwam! Kiedy on zdążył zlecieć?
OdpowiedzUsuń+
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się,
manna
Ten syndrom to najcudowniejsza rzecz pod słońcem, tylko dozowac niestety trzeba, co by męża nie zagłaskac :D
OdpowiedzUsuńA to prawda. Zagłaskiwanie na razie mi nie grozi, bo mam ograniczone możliwości, ale po ślubie... Oj, trzeba będzie się pilnować. :D
Usuń