Cóż, czas naszego mega szybkiego, niezbyt mądrego (żeby nie powiedzieć:
głupawego) quizu minął.
Gratuluję wszystkim, którzy podjęli się próby rozszyfrowania,
o co może mi chodzić, co wcale nie jest łatwym zadaniem – najlepszym przykładem
Narzeczony, który przecież zna mnie najlepiej, a i tak nie był w stanie wpaść
na odpowiedni (czyli mój :D) tok
myślenia. Naprawdę szacun dla wszystkich, którzy dali się wkręcić. :)
Cóż zatem może być wspólnym mianownikiem dla takich czynności,
jak: otwieranie drzwi, zmywanie lub malowanie paznokci, pisanie, robienie
przysiadów czy siedzenie na toalecie...?
Hm, wbrew pozorom nie jest to kobieta, która (podobno!) jest w stanie robić wszystkie te rzeczy na raz
(brawa dla Tej z żebra – za kreatywność!). :D
Nie chodzi także o skupienie, chociaż szczególnie do
ostatniej wymienionej czynności bardzo pasuje (kto widział minę niemowlaka tuż
przed kupą, na pewno dostrzega zadziwiająco prostą etymologię słowa sKUPienie :D)
– brawa również za spostrzegawczość dla Krzysztofa, którego propozycja mnie rozczuliła. :)
Pewnie można przy tych wszystkich czynnościach powtarzać
materiał do sesji (choć nie próbowałam), może nawet czytać się da (choć przy
przysiadach to chyba dosyć ciężka sprawa ;)). Z wystawianiem języka przy tych
wszystkich czynnościach może też nie byłoby problemu, tylko w zasadzie... po
co? :) Propozycja z wizytą u ginekologa, hmm, intrygująca :), ale też, niestety, chybiona.
Natomiast jest taka rzecz, którą Ada wprost uwielbia podczas
tych czynności uskuteczniać. Otwarcie przyznaje, że daje tym upust swojej
kobiecej próżności... Bo otwierając drzwi, malując paznokcie, pisząc, robiąc
przysiady czy nawet siedząc na toalecie uwielbia... wpatrywać się w swój wspaniały,
najpiękniejszy i jedyny w swoim rodzaju pierścionek zaręczynowy. :D
* * * tutaj miejsce na salwy śmiechu i współczujące westchnienia żalu dla mojej próżności * * *
Zatem zwycięzców brak, przykro mi. :) Wszelkie uwagi, wątpliwości, postulaty i zażalenia od decyzji jury można kierować... A w zasadzie to nie można, bo decyzja jest do bólu subiektywna, stronnicza i nieodwołalna. :)
Hahahaha :D Może gdyby w konkursie startowała jakaś narzeczona, to padłaby nagroda główna. ;)
OdpowiedzUsuńPS
Mam taki sam lakier. :D
O mamo, chciałam dodać notkę na prywatnym blogu i napisałam komentarz nie z tego konta... Ela zawsze taka ogarnięta. ;)
UsuńHahaha świetne i oczywiste wręcz ;-)
OdpowiedzUsuńJa niestety do wspomnianej wizyty się tak przygotowuję długo - wraz z malowaniem paznokci ;-) że od razu mi się skojarzyło ;-)
Pierścionek super :-) Taki gustowny :-)
Oooo ja mam tak samo z obrączką! Że też nie wpadłam... :p
OdpowiedzUsuńAle propozycja Krzysztofa mnie rozwaliła :D
Właśnie liczyłam po cichu na Ciebie, bo pamiętam, że kiedyś pisałaś o tym zerkaniu na obrączkę. :D
UsuńNo cóż, może następnym razem. ;)
Gdyby nie to, że teraz wszystko jest na mojej głowie i wspinam się na wyżyny robienia miliarda rzeczy jednocześnie i widziałam w tym quizie listę rzeczy do zrobienia, to na bank bym zgadła. :D
UsuńCiekawe:) No trudna to była zagadka, ale może przy odrobinie więcej czasu, kto wie:)
OdpowiedzUsuńNo proszę! :) Ale zaręczynowy masz na prawej dłoni? Bo jak lewą (a na foto widzę chyba lewą) drzwi otwierać? :p
OdpowiedzUsuńA w ciasnym mieszkanku Pani Babci drzwi od łazienki otwierają się właśnie w lewą stronę, na zewnątrz i zawsze jak kładę na klamce lewą dłoń, to zerkam sobie z "uwielbieniem" na to małe cudo. :D
UsuńEch, no widzisz, ale tu była zmyłka! ;) No i te przysiady... Mnie się kojarzą z rękami daleko, daleko poza zasięgiem wzroku ;D
UsuńCholera jasna miałam to napisać bo mam tak samo tylko byłam pewna że tylko ja mam bzika na punkcie pierścionka zaręczynowego :D
OdpowiedzUsuńKropka
A pierścionek się nosi po lewej czy po prawej stronie? Zastanawia mnie to bo jedne panie noszą na lewej ręce, a drugie na prawej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Adela
A kto to wie? Jest właśnie tak, jak piszesz - jedne noszą na lewej dłoni, inne na prawej, jedne na serdecznym palcu, inne na środkowym, jedne z obrączką, inne przekładają po ślubie zaręczynowy z prawej na lewą. Nie wiem, czy istnieje jakaś żelazna zasada, a nawet jeśli, to chyba mało kto przywiązuje do niej wagę. Przede wszystkim chodzi chyba o wygodę - jak komu pasuje.
UsuńPozdrawiam również! ;)
Też nałogowo patrzę na mój pierścionek. Całkiem to chyba powszechne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Justyna
Jak się tak teraz zastanowić to naprawdę to nie było takie trudne;) Ale łatwiej by było na to wpaść jakby również bylo się zaręczoną;)
OdpowiedzUsuńJa stawiałam na język, generalnie jego wystawianie nie ma sensu, ale dużo dzieci tak robi przy wykonywaniu czynności wymagających skupienia i czasem niektórym tak zostaje w dorosłości:) Tylko do tych drzwi mi jakoś to nie pasowało heh:) ale może pokazywanie języka na początek gościom? :D różnie są ludzie:)
Pozdrawiam!
kama