Wczoraj pokrótce wyjaśniłam, skąd wziął się w ogóle pomysł na to miejsce. Nie przyniósł go bocian, ani nie znaleźliśmy go w kapuście - po prostu z życia. Natomiast, gdy już wiedziałam, że chcę stworzyć blog, trzeba było zastanowić się nad adekwatną nazwą, tytułem. Tu już był trochę większy problem...
Pierwsza moja myśl: Przeznaczeni Narzeczeni! Ma to ścisły związek z tym, w jaki sposób poznaliśmy się z Narzeczonym - właśnie przez portal przeznaczeni.pl (ale to długa historia i może innym razem... :)). Okazało się jednak, że ta nazwa jest już zajęta - ku mojemu zdziwieniu! Zmusiło mnie to do dalszych rozmyślań w celu znalezienia odpowiedniej nazwy. Szczerze mówiąc, już nie pamiętam, jakie padały propozycje (może Narzeczony pamięta? po konsultacji uzupełnimy :)). Aż któregoś dnia, gdy jechałam tramwajem z pracy, przyszło olśnienie: Narzeczeni z Bożej łaski! Idealna nazwa! Spodobało mi się przede wszystkim dlatego, że lubię gry słowne. Gdy mówi się o kimś, że jest z Bożej łaski, oznacza to, że jest kiepsko, pożal się Boże, albo od siedmiu boleści. Hm, być może rzeczywiście tacy jesteśmy (w końcu nie ma chodzących ideałów i na pewno zmagamy się z różnymi słabościami i trudnościami), może tak jesteśmy postrzegani przez innych, bo jesteśmy zaręczeni, a nie mieszkamy razem, nie "sprawdzamy się" w łóżku, a zamiast uskuteczniać imprezowanie, wolimy pójść razem na Mszę św. albo na spacer. Ale tak naprawdę to w dosłownym znaczeniu jesteśmy z Bożej łaski!
Zarówno ja, jak i mój Narzeczony zanim się poznaliśmy, modliliśmy się o dobrego małżonka, później poznaliśmy się w takich okolicznościach, że to nie mógł być przypadek, a odkąd zaczęliśmy się spotykać, cały czas odczuwamy Bożą łaskę między nami. Począwszy od pierwszych wspólnych Mszy św., nabożeństw, rozmów na temat wiary, przez wspólną modlitwę, której zaczęliśmy się uczyć po kilku miesiącach od pierwszego wyznania miłości, aż po pierwszy wspólny wyjazd na rekolekcje dla par, który pomógł nam pewne sprawy sobie uporządkować i z pewnością miał wpływ na ostateczne decyzje życiowe. Nie bez znaczenia jest też fakt, że całą "ceremonię" naszych zaręczyn (o czym wtedy jeszcze przecież nie wiedziałam) mój (jeszcze wtedy nie) Narzeczony postanowił rozpocząć od wspólnej Mszy św. Teraz wspólne postanowienie wielkopostne, wzmożona modlitwa w narzeczeństwie...
W tym wszystkim cały czas przejawia się Boża łaska, która doprowadziła nas do narzeczeństwa i mamy nadzieję, że będzie nam towarzyszyć w drodze do małżeństwa, później rodzicielstwa, aż do "dziadostwa"... :)
A tak zupełnie poza tym zawsze mi się podobało z historii "My z Bożej łaski król Polski i Litwy"... :)
Piękne (:
OdpowiedzUsuńZatem... Bożej Łaski Wam życzę :D
Piękne świadectwo dajecie. Czytając Was, czuję siłę i motywację do tego, by razem z moim Chłopakiem trwać właśnie w czystości, blisko Boga, dając przykład innym. Dzięki, na pewno będę regularnie tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńTo miłe, czytać takie słowa. Dziękuję w imieniu swoim i Narzeczonego. ;)
Usuń