Na szczęście kreatywność mojego Narzeczonego podratowała moje samopoczucie - po chwili dostałam MMSa :)
My przeżywamy "lato miłości". Przez ostatnie tygodnie chyba trochę o tym zapomniałam przez przeżycia i emocje związane z zaręczynami. Przez chwilę chyba poczułam się, jakby to znów była wiosna.
W tej czarownej aurze wszystko przychodzi z łatwością i wydaje się idealne. Wspaniale do siebie nawzajem pasujemy. Bez wysiłku tańczymy nasz cudownie harmonijny taniec...
Ale jednak wczorajsze przeżycia przypomniały mi w subtelny sposób, że to już lato.
Rodzą się frustracje i rozczarowanie. Trzeba usunąć chwasty,
a roślinki wymagają dodatkowej porcji wody, by nie uschły w palącym słońcu. Odkrywamy,
że nie zawsze jesteśmy szczęśliwi. Nie tak wyobrażaliśmy to sobie...
Każde, nawet takie drobne doświadczenie, jest dla mnie bardzo pouczające, pozwala lepiej zrozumieć siebie i pracować nad tym, by radzić sobie także z negatywnymi emocjami, czasem nawet nie do końca uzasadnionymi. Wspaniała jest świadomość, że dzięki temu się rozwijamy, idziemy naprzód, a nie stoimy w miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.