Tak brzmi tytuł pierwszego rozdziału drugiej części naszej książki. Części poświęconej dialogowi. Na początku, gdy zobaczyłam, że najbliższe tematy będą dotyczyły dialogu, pomyślałam: "pestka! z tym akurat nie mamy żadnego problemu, pójdzie jak z płatka!". No nie do końca tak było.
Żeby prosty człowiek zrozumiał, autor podał najkrócej jak się da trzy proste zasady dialogu:
- słuchać przed mówieniem,
- rozumieć przed ocenianiem,
- dzielić się przed dyskutowaniem.
Teoretycznie proste jak konstrukcja cepa, ale w praktyce różnie z tym bywa. Tego trzeba się po prostu uczyć, pewnie przez całe życie. Musieliśmy przyznać przed sobą, że czasem się wzajemnie nie słuchamy, że zamiast słuchać, w głowie przygotowuje się już ripostę, że są sprawy, w których nie czujemy się wzajemnie rozumiani, że są tematy, które przychodzą nam z trudem w rozmowie, albo których unikamy, a nie powinniśmy... Pytań do własnej pracy było prawie dziesięć - to naprawdę spora dawka refleksji i swoistej rewizji naszych rozmów. Dosyć trudna, ale chyba bardzo potrzebna.
Najbardziej zadziwiło mnie to, że w większości zwracaliśmy uwagę na podobne lub te same kwestie problematyczne, chociaż w ogóle tego nie konsultowaliśmy wcześniej i każde z nas zapisywało odpowiedzi na pytania osobno, w różnym czasie. To było naprawdę bardzo ciekawe, bo spodziewałam się raczej, że będę musiała się gęsto tłumaczyć, dlaczego w tym i tym widzę takie i takie trudności, bo wcześniej nic nie wskazywało na to, że Narzeczony też to dostrzega... Ta jedność w krytycznym spojrzeniu na nasz dialog była niesamowita. Oczywiście, nie brakowało także zaskoczeń, pewnych spostrzeżeń się nie spodziewałam, inne mnie dziwiły czy wręcz śmieszyły... Najważniejsze, że wiele sobie wyjaśniliśmy i podjęliśmy konkretne postanowienia w kierunku lepszego rozumienia się nawzajem.
Krótko mówiąc - temat baaardzo potrzebny, rozmowa baaardzo owocna, spostrzeżenia baaardzo ważne dla naszej relacji na przyszłość, wskazówki baaardzo cenne. Brniemy dalej!
PS. Bardzo polubiliśmy tego bloga, bo, ku naszemu zaskoczeniu, jest to miejsce, w którym nie tylko my możemy się czymś podzielić, ale też działa to w drugą stronę. Zupełnie się nie spodziewaliśmy, że będziemy mogli się tyle dowiedzieć od naszych Czytelników! Z Waszych wartościowych komentarzy, świadectw, wskazówek, refleksji, modlitwy czerpiemy mnóstwo dobrego! Mam wrażenie, że coraz bardziej to miejsce staje się przestrzenią "z Bożej łaski" i za to po prostu chwała Panu! :)
Ooooo mój temat!! :D :D Takie moje małe zboczenie zawodowe. :D
OdpowiedzUsuńJeszcze raz polecę (bo chyba już to polecałam) przeczytać "Razem przez życie: przewodnik dla małżeństw, które pragną zwyciężać" Michała Piekary. A dla małżeństw to już w ogóle jest lektura obowiązkowa. Znajomi za rok ślub biorą, to ją dostaną od nas w prezencie.:) Facet jest terapeutą par, a książka to czysta praktyka i nawyki do wyćwiczenia. Właśnie niby to są małe nawyki, ale nieziemsko ważne, bo nawet ludzie sobie sprawy nie zdają z tego, jak ogromny wpływ na resztę dialogu ma np. takie głupie jego rozpoczęcie.
A ten blog jest na pewno super miejscem i nie mogę się doczekać, aż pojawi się tu więcej narzeczonych i opowie o swoich planach, wizjach, marzeniach :) I że będzie więcej mężatek, żebym nie czuła, że się wymądrzam, zwłaszcza, że jak już wspomniałam, "doświadczona" mężatka to ze mnie żadna haha. :P
Genialny pomysłem z tym blogiem mieliście. :) I wreszcie coś innego niż tylko jak dobrać kolor serwetek na stołach, żeby się z kolorem oczu panny młodej nie gryzł.;);) (choć przyznam, że te pierdółki też są superprzyjemne i dają w cholerę dużo radości)
Trzy proste zasady dialogu na pierwszy rzut oka są faktycznie bardzo proste. Ale jakby się tak zagłębić i zastanowić nad tym jak ja prowadzę dialog, to wcale nie już to takie proste. Trzeba się tego uczyć całe życie, bo na różnych rozmówców trafiamy.
OdpowiedzUsuń