Dobrze, że poprzedni rozdział dotyczył dobrego i owocnego dialogu. Refleksja nad tym, jak wyglądają nasze rozmowy oraz konkretne wskazówki i postanowienia dotyczące rozwoju naszego dialogu stały się fundamentem pod kolejny temat. Trudny temat. Dlatego tym bardziej ważne było, byśmy potrafili rozmawiać o swoich wadach i zaletach w atmosferze szacunku, życzliwości, ciepła. Po prostu z miłością.
Część "teoretyczna" w tym rozdziale była wyjątkowo uboga i skupiała się głównie wokół świadectw par, opowiadających o swoich doświadczeniach w poznawaniu siebie pod kątem mocnych i słabych stron. Wartościowe świadectwa, ciekawe spostrzeżenia, ale nie to było istotą tego zagadnienia. Trzeba było w tym świetle spojrzeć na nasz związek i spróbować dokonać w pewnym stopniu obiektywizacji oceny naszych wad i zalet. Jak to wyglądało w praktyce?
Bardzo lubię w Tobie: poczucie humoru i pogodę ducha... kreatywność i odwagę...
Cenię w Tobie: zdecydowanie, którego czasem mi brakuje... odpowiedzialność i dojrzałość...
Nie podoba mi się w Tobie: to, że czasem się spóźniasz... stawianie na swoim...
Niepokoi mnie w Tobie: sprzeciwianie się mi przy kimś... Twoja przekora...
Lubię w sobie: zaradność... dokładność i skrupulatność...
Cenię się za: wytrwałość i cierpliwość... to, że próbuję przełamywać swoje słabości...
Nie lubię w sobie: gadulstwa... małostkowości...
Niepokoi mnie we mnie: słomiany zapał... ryzykanctwo...
To tylko mała próbka. Wad i zalet padło całe mnóstwo, a rozmowa przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. Na koniec było też kilka ważnych pytań na przyszłość dla naszego związku.
- Które z naszych cech mogą być szczególnie cenne dla naszego przyszłego małżeństwa, a które mogą je utrudnić?
- Co chcielibyśmy zmieniać w sobie?
- W jaki sposób Ty możesz pomóc mi, a ja Tobie w zmniejszaniu wad, rozwijaniu zalet i przezwyciężaniu kompleksów?
Chyba po raz kolejny sprostaliśmy wyzwaniu. Mam wrażenie, że każda rozmowa inspirowana tą książką, to dla nas kolejny krok naprzód, jeden schodek wyżej. Narzeczony zwrócił uwagę, że najważniejsze, by to, co przepracowujemy i o czym rozmawiamy dzięki temu programowi, miało realny wymiar w codzienności, żeby o tym nie zapominać. I rzeczywiście tak się dzieje. Przepracowane zagadnienia często powracają w rozmowach na co dzień. Dzięki temu odczuwamy wyraźnie, że się rozwijamy, wzrastamy. To chyba najlepsza rekomendacja książki. :)
PS.
(powiedziałam coś głupiego i sama przed sobą przyznałam, że...):
- To było infantylne, co?
- Trochę. Ale za to Cię kocham!
- Za moją infantylność?! Może Ty jesteś pedofilem?! :)
- Nie. Jestem ADOFILEM! :)
To zadanie było naprawdę fajne :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że coś takiego można zrobić nie tylko w narzeczeństwie, ale też w trakcie bycia razem, a nawet ze swoją przyjaciółką/przyjacielem :)
Tak się zastanawiam, Wasze narzeczeństwo ma trwać 2 lata. Tak sobie rozmyślam, czy się nie zniechęcicie. Teraz jesteście pełni zapału, to wszystko jest takie świeże, ale za jakiś czas, czy nie wkradnie się rutyna?
Książka z pewnością jest godna zainteresowana i po raz kolejny pokazuje, że rozmowa to podstawa bo dzięki niej możemy kszałtować nasze wspólne życie.
OdpowiedzUsuńPasikoniku, dlaczego uważasz, że w okres narzeczeństwa, który ma trwać 2 lata może wkraść się nuda?
U nas (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z naszymi planami) ślub nastąpi po 1,5 roku od zaręczyn.
Pozdrawiam ciepło!
Lasub
Ps.Dodaję waszego bloga do obserwowanych bo za każdym razem jak odwiedzam wasz zakącik, to cieplej mi się na serduchu robi:).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam raz jeszcze,
Lasubmersion
Nie wiemy, jak będzie wyglądać nasze narzeczeństwo aż do ślubu. Co to byłaby za frajda, gdybyśmy wiedzieli? :) Te dwa lata to rzeczywiście sporo czasu, chociaż w dzisiejszych realiach życie tak pędzi, że to zleci raz dwa, nawet się nie obejrzymy. Poza tym przez ten czas raczej będzie się sporo działo w naszym życiu, mamy pewne plany, które z pewnością wypełnią i urozmaicą okres oczekiwania w narzeczeństwie. No i kiedy zaczną się na poważnie przygotowania ślubne, też będzie się działo i nie wydaje mi się, by nas dosięgła jakaś rutyna czy zniechęcenie. Ale jak będzie, to się okaże. Dlatego warto śledzić nasze poczynania na blogu, aby się o tym przekonać. :)
OdpowiedzUsuńRutyna w narzeczeństwie?? Tak się da w ogóle?? :p
OdpowiedzUsuń