Piękny, ciepły wieczór. Siedzimy wtuleni w siebie, odpoczywamy, rozmawiamy. Apogeum czułości.
- Czego nam więcej potrzeba do szczęścia...? - pytam retorycznie, zachwycając się chwilą.
- Sakramentu - odpowiada przytomnie Narzeczony.
Cóż więcej można dodać? Jedynie wycałować i Bogu dziękować za takiego Człowieka przy boku. :)
Ojej, urocze!!! :)
OdpowiedzUsuńWy to musicie być bardzo zakochani :)
My też tak mamy, ale jednak czyjeś szczęście, oglądane z boku, jeszcze bardziej błyszczy urokiem :)
Życzę Wam, by się to nigdy nie skończyło :)
No niestety, ten czas zakochania (chyba?) zawsze mija:)
OdpowiedzUsuńAle zawsze wracajcie myślami do tych chwil:)
Pozdrawiam:)))