Na szalejący instynkt macierzyński najlepsze są... dzieci! W roli substytutu dobrze spisują się nieswoje. :)
*zabawę z Tuniem przerywa telefon mojej mamy, oczywiście młody się wtrąca, a kiedy odkładam telefon, pyta:
[T]unio (lat 2,5): To była twoja mama? Ta Bogusia?
[J]a: Tak, dzwoniła moja mama. A ty w końcu zapamiętałeś, jak ma na imię! :)
[T]: A twoja mama ulodzi ci sioscycke?
[J]: Nie... Moja mama już nie może urodzić dziecka i nie będę już mieć małej siostrzyczki.
[T]: Nie...? A moja mama mi ulodzi... (myśli) A moze sama sobie ulodzis małą sioscycke?
[J]: *śmieję się* Ale jak sama sobie urodzę, to już nie będzie moja siostra tylko córka!
[T]: Jak to?! Nie...! Sioscycka...
Próbowałam mu jeszcze to jakoś wytłumaczyć, ale kompletnie nie czaił, o co chodzi. Jak się urodzi, to tylko siostrzyczka. Taki jest zafiksowany na tym punkcie, bo już za kilka tygodni rzeczywiście będzie miał małą "sioscycke". :)
A tak zupełnie poważnie, to naprawdę od czasu do czasu odzywa się we mnie rozszalały instynkt macierzyński. Pamiętam, że wspomniałam coś o tym Karolowi na naszym pierwszym spotkaniu, tak zupełnie przypadkiem. Następnego dnia zapytał mnie, czy specjalnie gadałam o tym instynkcie macierzyńskim, żeby go przestraszyć. Bo tak jeszcze parę lat temu, to by się wystraszył, ale teraz to on się już nie boi poważnych związków! :) Trochę mnie to rozśmieszyło, że wziął to tak na poważnie, podczas gdy mnie nawet do głowy nie przyszło, żeby go tak "straszyć". Ale w sumie zaimponował mi wtedy taką odpowiedzią i ucieszyłam się, że od początku traktuje "nas" poważnie.
Nie będę może specjalnie rozpisywać się i żalić, że nieraz z utęsknieniem patrzę na ciężarne kobiety i na maluszki w wózkach, nosidełkach, chustach i czym tam jeszcze... Że nie mogę się doczekać rodzicielstwa, bo jestem w tej chyba dzisiaj nielicznej grupie kobiet, które mimo młodego wieku, są gotowe na macierzyństwo i nie chcą odkładać decyzji o potomstwie na "po trzydziestce"... Że szerokim łukiem omijam w sklepach działy niemowlęce, żeby nie dać się zwariować... No, nie będę wnikać w szczegóły, bo ktoś gotów pomyśleć, że naprawdę wariuję. :)
Ale tak krótko wspomnę tylko, że w tym wszystkim jest bardzo ciekawy aspekt. Instynkt tacierzyński Narzeczonego! Tak, jest coś takiego! Jak to się objawia?
Karol czasem przytula się do mojego brzucha, pytając czule:
- kiedy tam będzie nasz potomek?
Zwykle odpowiadam:
- jak go "zrobisz" :) - po czym się droczymy i wygłupiamy... :)
Często rozmawiamy o imionach dla dzieci, o różnych problemach wychowawczych, planujemy, jak będzie wyglądało nasze rodzicielstwo, na co chcielibyśmy zwrócić szczególną uwagę, co byśmy zrobili, gdyby...
Czasem w dosyć mało subtelny sposób informuję Narzeczonego, że właśnie mam dni płodne, gdy Jego przytulanie i głaskanie coraz bardziej na mnie działa "pobudzająco":
- Jeśli nie przystopujesz, to ostrzegam Cię, że za 9 miesięcy możesz zostać ojcem... :)
Zwykle jednak odpowiada entuzjazmem, więc to mało skuteczna groźba... :)
Nade wszystko zaś, uwielbiam patrzeć na Karola w otoczeniu dzieci. Najlepiej na żywo, ale to raczej rzadko się zdarza. Dlatego na pulpicie komputera oraz na półce mam zdjęcia Karola z Jego chrześnicą (która, swoją drogą, wprost za Nim przepada!).
Z jednej strony to wszystko jeszcze bardziej mnie to rozczula, z drugiej utwierdza w przekonaniu, że dobrze się dobraliśmy pod względem planów z zakresu rodzicielstwa. Ale jest też trzecia strona, decydująca: jeszcze nie czas. Koniec, kropka.
Dlatego Państwu Instynktom Rodzicielskim serdecznie dziękujemy za przybycie, doceniamy, że zechcieli się Państwo pofatygować tak wcześnie, zapraszamy do poczekalni - trzeba będzie "troszkę" odczekać na swoją kolej... Zapewniamy, że będziemy się o Państwa troszczyć i w miarę możliwości "dokarmiać", by nas Szanowne Instynkty nie chciały opuszczać! O, właśnie serwujemy deser:
:)
Na pewno nie jesteś jedyna:) Każdą dopada czasem takie wariactwo:) Mam 20 lat. Kiedyś to był wiek idealny na bycie rodzicem, dzisiaj to wręcz rzecz oburzająca. A starsze pokolenie i tak będzie ganić to młodsze, które wg nich jest nieodpowiedzialne, jakby zapominali o tym jak było przedtem. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńhttp://swiadectwo-zycia-20-latki.blogspot.com/
To może pożyczcie mi trochę tego instynktu, jak Wam przez te 2 lata niepotrzebny:p Zazdroszczę... Ja tego kompletnie nie czuję. Chcę mieć dzieci, jak wyobrażam sobie dom, to z całą gromadką, ale nie mam żadnych matczynych odruchów. Nic, zero... Chyba praca w szkole mi instynkt zabiła:p
OdpowiedzUsuńA foty przesłodkie!! :D
Nie jesteś jedyna ;) Ja mam niecałe 22 lata i również chciałabym zostać już mamą. Jednak podobnie jak u Was - jeszcze nie czas. Najpierw ślub i częściowo studia, więc może za 2-3 lata moje marzenie się spełni.
OdpowiedzUsuńTo jest piękne.
OdpowiedzUsuńps. nie jesteście sami!