Wracamy z kościoła, Narzeczony jak zwykle czuje się jak u siebie w domu, chociaż jest u mnie. :) Siada przy komputerze, włącza i od razu na starcie wyłącza Skype'a, którego ja zawsze zostawiam.
Ja: Ej! Czemu wyłączyłeś Skype'a?!
[N]arzeczony: A tak, żeby mamusia nie zadzwoniła. :)
Ja: (śmieję się) Masz coś do mojej mamusi...?! ;)
[N]: (śmieje się) Yy, nieee, no przecież wiesz, że nie...
Ja: No, ale Skype'a to od razu wyłączyłeś! O zobaczysz, jak mama naprawdę zadzwoni, to jej od ciebie nie pozdrowię, jak ty coś do niej masz... :D
[N]: Ależ Kochanie, nic nie mam! Jak bym mógł, to bym się z mamusią... :D
Ja: Ohohohoho! Proszę, proszę! (śmieję się) :)
[N]: Ale wiesz, wtedy byłbym Twoim ojczymem! :D
Ja: Łeeee...!!! Fuj! :D
:)
:D
OdpowiedzUsuńFajny ojczym by był, co Ty chcesz :D :D
OdpowiedzUsuń