To tak tytułem wstępu, jakby ktoś jeszcze tego nie wiedział. :)
Tak, Bóg jest naprawdę niesamowity, a Jego działanie przedziwne. Tak pełne troski i miłości...
Ale po kolei.
Pisałam ostatnio o zmartwieniach i kłopotach, o zawierzeniu w trudnej sytuacji, o wielu różnych i trudnych emocjach z tym związanych, o czekaniu na cud... Kosztowało mnie to sporo stresu, oczekiwania w niepewności, szacowania swoich możliwości - czy podołam? Czy to aby na pewno dobre rozwiązanie dla mnie? Czy taka jest wola Boża? Sprawa była na wszystkie strony omodlona, od wielu tygodni, a zwłaszcza w tych ostatnich dniach.
Można było się domyślić, że chodziło o pracę. Zaczęło się robić naprawdę nerwowo, gdy w poniedziałek ostatni raz byłam w dotychczasowej pracy. Od wtorku miałam zostać na lodzie i dalej nic nie wiedziałam, bo moje szanse na otrzymanie zatrudnienia, o które ubiegałam się od tygodnia w skomplikowanym procesie rekrutacji wynosiły 50% - miałam bowiem konkurentkę. To znaczy miałam mieć. Bo właśnie we wtorek okazało się, że... pracodawcy zrezygnowali ze spotkania z tą drugą osobą! Nie chcieli już nikogo innego poznawać, wybrali mnie...! Cud, na który czekałam, dzieje się na moich oczach! Dla Boga to taki raczej mały cud, cudzik, cudeniek drobny... A dla mnie - wielka łaska, radość ogromna, triumf zawierzenia i po prostu uratowanie tyłka. Jedno wielkie: ŁAAAŁ, a na samą myśl o tym świeczki stają mi w oczach i nie dowierzam, że to wszystko dzieje się naprawdę...
Jeśli ktoś, kto czytał poprzednie wpisy, wspomniał o moich kłopotach w modlitwie - bardzo dziękuję w imieniu swoim i Anioła Stróża, który musiał się bardzo napracować, bym ja mogła pracować. :) Ale modlitwa Go uskrzydla, dlatego dał radę. Jak zawsze zresztą!
Chwała Panu! :D
Ktoś nad Tobą czuwa.Wróciłam do pisania bloga zapraszam do lektury .
OdpowiedzUsuńNo to gratuluję!
OdpowiedzUsuńJa to zawsze boję się, boję... A potem ZAWSZE wszystko się układa... I choć po każdej takiej akcji opierniczam sama siebie: "znowu nie potrafiłaś zaufać", to przy następnej okazji znowu strach, niepewność i próba układania swojego życia za Pana Boga. :/ No więc cóż, modlę się o ufność! :)
no i gratuluję :) ja też w końcu dostałam pracę :) Chwała Panu!
OdpowiedzUsuń