Odliczamy!

poniedziałek, 29 lipca 2013

Spotkania rodzinne

Tak się złożyło, że mieliśmy bardzo rodzinny weekend. W piątek wieczorem zajmowaliśmy się siostrzenicami Narzeczonego, umożliwiając tym samym randkę małżeńską ich rodzicom. W sobotę przyjechała moja mama z bratem, którzy nieco nieoczekiwanie załapali się również na kawę u Narzeczonego, a w niedzielę zjechała się prawie cała najbliższa rodzina Karola, więc i nas nie mogło zabraknąć.

Z jednej strony lubię te ich spotkania rodzinne, bo u mnie w domu czegoś takiego się nie praktykuje. Mam sporo mniejszą rodzinę, więc nie bardzo ma się kto zjeżdżać. I po prostu nie ma takiej potrzeby. A jak się zbierze rodzeństwo Karola z dziećmi i do tego rodzice, czyli dziadkowie, no i my tacy nieopierzeni bezdzietni, to zawsze jest ciekawie. A jeszcze teraz jak zaczynają się tematy ślubno-weselne, to już w ogóle. Ale z drugiej strony... Już jakiś czas temu doszliśmy do wniosku, że mnie jest dużo trudniej dogadać się z rodziną Narzeczonego, niż Jemu z moją rodziną. Różnica temperamentów, charakterów, podejścia do życia, doświadczeń... Ciężko przychodzi ten kontakt. Natomiast na dowód tego, w jak przyjaznych stosunkach jest Karol z moimi rodzicami, może rzucę tylko jeden wymowny przykład - gdy po raz drugi (po pół roku naszej znajomości!) przyjechaliśmy z Karolem do mojego domu rodzinnego, mój tata kategorycznie zabronił mówić do siebie per "pan" i wtedy to mój (jeszcze wówczas) chłopak... przeszedł na "ty" z moim ojcem... Od tamtej pory Karol pyta, co u mojej mamy i Andrzeja. :)

Nie mówię, że ja chciałabym być na "ty" z przyszłymi teściami, absolutnie! Ale mam świadomość, że ten kontakt raczej nie będzie jakiś bardzo serdeczny i swobodny. I nawet jeśli jestem nieco uprzedzona, to dobrze - chciałabym być pozytywnie zaskoczona, że na przykład po ślubie, albo gdy się pojawią dzieci, będzie może trochę łatwiej. Okaże się już niebawem.

I jeszcze "kwiatek" z ostatnich dni:
Po przygotowaniu kolacji dla Narzeczonego i Jego siostrzenic w piątkowy wieczór u nich w domu, chciałam usiąść przy stole, żeby też coś zjeść. Odsuwam sobie jedno z krzeseł i już chcę usiąść, nagle...
Emilka (lat 3):  Nie! Nie, nie, nie siadaj tam!
Ja: Dlaczego...??
Emilka: Bo to jeśt miejście taty! Tu tata zawsie siedzi!
Ja: Ale teraz taty nie ma, to chyba mogę sobie usiąść...?
Emilka: Nie, nie siadaj! Tam tata siedzi! Nie wojno!
I już przynosi mi inne krzesło, bylebym tylko nie usiadła na miejscu taty. :)
O proszę, jak taki brzdąc już wie, jaka jest hierarchia w rodzinie! :)

18 komentarzy:

  1. I fajnie, że nawet dzieci wiedzą, że tato ma swoje miejsce:) Ponoć żona powinna podawać obiad najpierw mężowi-ojcu, a potem dzieciom... :) Właśnie, żeby pokazać tą hierarchię - oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się to podoba i mam nadzieję, że w naszej rodzinie również będziemy dbać o odpowiednią pozycję męża jako głowy rodziny. :)

      Usuń
  2. Ja mam z rodziną Włóczykija problem odwrotny, Jego mama jest taka kochana, że nie jestem w stanie mówić do niej per "Pani", nie przechodzi mi to przez gardło! "Mamo" jakoś boję się, że nie wypada. I tak oto gdy jesteśmy same, staram się mówić bezosobowo ("naprawdę?", "no kto by pomyślał?", "ojej!", "że też takie rzeczy się zdarzają", etc.), a kiedy Włóczykij jest obok to mówię w trzeciej osobie: "Właśnie mówiłam mamie", "A wiesz, mama zrobiła pierogi" itd., itp. Powoli mnie to męczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to już chyba niedługo? Po ślubie już chyba nie ma się czego krępować i będziesz mogła swobodnie mówić "Mamo". :)

      Usuń
    2. Ja już rok po ślubie prawie, a do teściowej powiedziałam "mamo" dwa razy, kiedy byłam pod wpływem, z czego raz nie dosłyszała. :p Na trzeźwo jeszcze mi się nie udało. :)

      Usuń
    3. Łoł, a dlaczego tak? :)

      Usuń
    4. Nie mam pojęcia, nie może mi przejść przez gardło. :p jak rozmawiam z teściową o teściu to mówię tata, odwrotnie tak samo, ale żeby do nich się tak zwrócić, to nie. Do wszystkich ciotek, wujków, babć i dziadka męża bez najmniejszego problemu się tak "po rodzinnemu" zwracam, do teściów za cholerę nie potrafię. Może dlatego, że dalsza rodzina mnie pokochała z miejsca, dla dziadków byłam wnuczką jeszcze grubo przed ślubem, a teściowie... Hmmm ;) kontakt mam z nimi dobry, teściowa złota kobieta, więc nie wiem. ;)

      Usuń
    5. O rany, współczuję, bo to naprawdę jest męczące na dłuższą metę, jak nie wiadomo jak się zwracać... Jak przyjeżdżamy to mama Włóczykija zawsze mówi: "Dzieci do mnie przyjechały!", więc czuję się tam naprawdę chciana ;) Ostatnio namawiała mnie, żebym do niej dzwoniła, jak Włóczykij będzie "niedobry" czy "nieposłuszny", bo wie, że nie bardzo mam do kogo... Grzecznie podziękowałam, bo takie sprawy nauczyłam się i wolę rozwiązywać sama, ale to było bardzo miłe z jej strony, a kiedy odmówiłam też przyjęła to dobrze "co racja to racja, jak samemu trzeba rozwiązać problem to się człowiek bardziej nie nakręca i słucha serca" ;)

      Mam cichą nadzieję, że po ślubie ona wykona jakiś gest, który będzie takim wyraźnym zezwoleniem na to, żebym mówiła do niej "mamo", bo jakoś nic innego do niej nie pasuje ;) Może przez to, że ma czwórkę dzieci i od 14 lat sama je wychowuje to taka mamina się zrobiła?

      Usuń
    6. Fajna babka musi być z tej Twojej przyszłej teściowej. :)

      O właśnie, gdyby było jakieś wyraźne zezwolenie, to też by mi było łatwiej. Wiadomo, że nie jest tak, że oni nie chcą, dla wszystkich to jest oczywiste, ale jakoś dziwnie mi tak nagle zacząć. :p Za to mąż nie ma z tym najmniejszego problemu, ale to też dlatego, że ma nieporównywalnie lepszy kontakt z moimi rodzicami, niż ja z jego. I moi jakoś tak są bardziej wylewni w okazywaniu sympatii i przed ślubem dla nich był jak syn i w ogóle. A teściowie to owszem lubili mnie, ale bez szału. ;) i chyba dopiero od zaręczyn hehehe

      Ale! Dziś przyjeżdżają, to może się zbiorę w końcu i spróbuję na trzeźwo. :p

      Ciekawe Ada czy będziesz mieć podobny problem po ślubie jak ja, skoro u Was podobnie się relacje układają. :)

      Usuń
    7. Hm, przypuszczam, że troszkę inaczej to rozwiążę - rzeczywiście, zwracanie się do przyszłych teściów "mamo/tato" mogłoby być dla mnie sporym problemem, ale już taka forma trzecioosobowa wydaje mi się do przejścia (np. niech mama zrobi, co też tata mówi itp.). A na przykład w moim rodzinnym domu moi rodzice do swoich teściów mówili w tradycyjnej formie "wy" - idźcie mamo do domu, nie patrzcie tak na mnie, tato itd. To dopiero była jazda, bo jako dzieci nie mieliśmy pojęcia, do kogo to mama mówi, skoro tam jest tylko JEDNA babcia...?? :D

      Usuń
    8. U mnie i u męża w rodzinie jest "mamo zrób", "tato zobacz". A ja w trzeciej osobie "niech mama zrobi" się czaję. :D ale już się czuję jak w rodzinie, więc myślę, że to kwestia czasu.;)

      Usuń
  3. Ja z rdzicami R. Mam świetny kontakt, być może dlatego że nigdy ich nie ma :p do taty R. Mówię na Pan ale w takiej luźniejszej formie, czyli tam gdzie mi pasuje "co Pan robi?" ale "serio? Tak Ci powiedział?" z mama jest podobnie chyba że podrinkujemy to ona mi mówi synowa albo córuś a ja zazwyczaj "Pani mamo" co wywołuje u nas obu śmiech "Pani mamo bo ten grill do mnie strzela" "haha córuś co ty gadasz":p

    OdpowiedzUsuń
  4. Wjechałyście mi na ambicje, melduję, że mam za sobą całe dwa razy powiedziane głośno, wyraźnie i na trzeźwo. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa! Hahaha! :D Słowem: ŁAŁ! I gratulacje ;P ;)

      Usuń
    2. Brawo! No to może i u mnie jakoś się uda po ślubie... Mnie się ta forma trzecioosobowa wydaje taka... bezpieczniejsza ;) Kiedyś mówiłam też tak do mojej cioci, więc mam wprawę ;)
      A na "wy" całe życie mówiła mój ojciec do swojej matki.

      Usuń
  5. Taka hierarchia!? A to dopiero coś! Dla mnie to kompletnie obce, ale... W każdym razie moja rodzina z upodobaniem kultywuje spotkania w swoim gronie.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...