Hm, jakby wytłumaczyć ten na pozór zawiły tytuł...
Bo chodzi o to, że ja sobie lubię odliczać czas, znajdować odniesienia, porównania, analogie - tak, żeby wydawało się, że mam ten czas pod kontrolą. I dzięki temu mam wrażenie, że jakoś szybciej mi mijają godziny, dni, tygodnie (to w gruncie rzeczy guzik prawda, ale ciii, ani słowa mojej podświadomości, ona myśli swoje).
No i jak tak sobie policzyłam, ile jest czasu między naszymi zaręczynami a planowanym ślubem, to okazało się, że równe 27 miesięcy. A 27 : 3 = 9. Czyli 3 razy po 9 miesięcy. Więc bardzo prosto mi się skojarzyło, że to tak jakby trzy ciąże (ludzkie! bo do innych ciąż też znalazłam odniesienia, ale to innym razem :D ). I właśnie teraz rozpoczynamy szósty miesiąc pierwszej ciąży... :D
Wiem, wiem. Głupie, kretyńskie, infantylne i w ogóle łee... Ale moje. Kto bogatemu zabroni... :)
Noooooooo :) Oczywiście, że od razu brzmi, że to o wiele krócej do tego ślubu. :) Chociaż momentami to i ciąża się ciągnie :P
OdpowiedzUsuń