Mój Narzeczony pasjonuje się ornitologią. Jednym z tego przejawów są wymyślne zdjęcia przeróżnych ptaków na pulpicie Jego komputera. Oczywiście, regularnie te zdjęcia wymienia, żeby się nie znudziły. A ja zwykle po zauważeniu każdej zmiany, wypytuję Narzeczonego o nowe ptaszysko. Tak było też tym razem:
Ja: Co to za ptak?
K.: Kurka wodna.
Ja: Jasny gwint!
K.: ??
Ja: O choinka! No co? Znam jeszcze parę innych tego typu zwrotów... :D
K.: Ale tak się nazywa ten ptak, naprawdę. :)
Ja: :D
I rzeczywiście, pokazał mi w jakże cennym źródle wiedzy, jakim jest Wikipedia. No jest, jak byk! To znaczy jak kurka wodna. :D A inaczej: kokoszka zwyczajna. O proszę.
Ktoś jeszcze oprócz mnie nie wiedział, że potoczne powiedzonko odnosi się do prawdziwego ptaka? :)
Spoko, nie ma wstydu. Ja dzięki Narzeczonemu w końcu po dwudziestu paru latach życia potrafię odróżnić kawkę od kosa i od gawrona. A dzieci się o tym w przedszkolu uczą... To jest dopiero wstyd. Tzn. był. :)
To jeszcze żaden wstyd że nie wiedziałaś że kurka wodna naprawdę istnieje, moja koleżanka w wieku 20 lat dopiero dowiedziała się że strusie nie chowają głowy w piasek jak się przestraszą to dopiero było niezłe:)
OdpowiedzUsuńJak to nie? ... Na pewno chowają, takich rzeczy się nie wymyśla :D
UsuńWspaniale się Was czyta, ciężko się oderwać ;)