Odliczamy!

czwartek, 21 marca 2013

"Żony bądźcie poddane mężom" vs feministki

Chciałam dzisiaj trochę nawiązać do wpisu dotyczącego postulatów pani feministki z konferencji, w której uczestniczyłam kilka dni temu. Absurdalne argumenty o seksistowskich zadaniach tekstowych z matematyki, które uwłaczają kobiecej godności, są tak naprawdę tylko śmieszną ciekawostką. Mało kto odważy się to potraktować poważnie. Ale jednak feminizm w ogólnym zarysie jest dzisiaj bardzo modny. Mamy być wyzwolone, zupełnie niezależne od mężczyzn, traktowane na równi z nimi... Czy ja wiem...

Różnimy się. Kobiety i mężczyźni naprawdę bardzo się różnią w sposobie funkcjonowania i udawanie, że tych różnic nie ma, jest trochę głupie i dziecinne. Małe dzieci, dwu-, trzylatki myślą, że kiedy zamkną oczy lub zasłonią twarz, to ich w ogóle nie widać... Moim zdaniem feminizm działa na podobnej zasadzie.

Nie będę może wgłębiać się w szczegóły, dodam tylko, że większość kobiet w moim otoczeniu to zagorzałe feministki, ale... kiedy słoik mocno zakręcony, to maślanymi oczami szukają w pobliżu faceta, chcą dostawać kwiaty na Dzień Kobiet i inne okazje, a nawet bez okazji, no i nieraz tak strasznie tęsknią za swoimi partnerami, bo chciałyby się już przytulić... A podobno mężczyźni nie są im do niczego potrzebni... A, no i w kopalni węgla też raczej nie chciałyby pracować. Tak w moim odczuciu dzisiaj wygląda zarys feminizmu. Oczywiście, są skrajne postawy, jak choćby pani z konferencji, ale mniejszości nie mogą wyznaczać norm dla ogółu i muszą wiedzieć, że są mniejszościami (ostatnio się bardzo panu Wałęsie za to dostało, a szkoda, bo prawdę powiedział...).

Natomiast, przypomniały mi się pewne notatki z pewnych rekolekcji, na których byliśmy z Narzeczonym kilka miesięcy temu. Prowadzący w bardzo przystępny sposób wyjaśniał fragment z listu św. Pawła, który jest sztandarowym argumentem feministek przeciw Kościołowi, który nie pozwala się wyzwolić kobietom.

"Żony bądźcie poddane swoim mężom jak przystało w Panu" - zwykle te słowa budzą jakiś opór i wewnętrzny sprzeciw. Nawet we mnie kiedyś budziły. Musiałam sobie to na spokojnie przemyśleć, trochę też o tym dyskutowaliśmy z (jeszcze wtedy nie) Narzeczonym, a później po jakimś czasie na rekolekcjach zostało to bardzo przystępnie wyjaśnione. Może autentyczne notatki lepiej przemówią same za siebie.




A na koniec jeden z żartów prowadzącego, który sobie wówczas zapisałam:
:)

1 komentarz:

  1. Jeszcze a propos feminizmu - feminizm kończy się również wtedy, gdy trzeba wnieść szafę na czwarte piętro ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...