Odliczamy!

piątek, 10 maja 2013

Długie narzeczeństwo

W ostatnich dniach jednym z kluczowych zwrotów wpisywanych w wyszukiwarce, który odesłał kogoś do naszego bloga, były słowa: "zalety i wady długiego narzeczeństwa". Trochę nas to zdziwiło.

Moja pierwsza reakcja: jak to się stało, że taki zwrot wyszukiwarka odesłała do nas?! Przecież o tym nie pisaliśmy!
Pierwsza reakcja Narzeczonego: to my jesteśmy "długim narzeczeństwem"?!

Warto chyba zatem coś o tym napisać.

Rozmawialiśmy chwilę na ten temat i uznaliśmy, że określenie, czy narzeczeństwo jest długie czy krótkie, to dosyć relatywna sprawa. W porównaniu do naszych znajomych, którzy pobrali się po 3 miesiącach od zaręczyn, to nasze narzeczeństwo będzie dłuuugie. Lecz są pary, które się zaręczają, postanawiają wspólnie zamieszkać (nie zawsze, ale najczęściej tak jest) i trwają w tym narzeczeństwie cztery, pięć, siedem lat... Nasze dwa lata to przy tym pikuś. Ale powiedzmy, że przyjmujemy taką wersję optymalną, że nasze dwuletnie narzeczeństwo jest raczej długie, niż krótkie. Jakie z tego wynikają konsekwencje?

ZALETY:
- duuużo czasu na jak najlepsze poznawanie się, ważne rozmowy, poczytanie mądrych książek i ogólne zainwestowanie w relację oraz przygotowanie się do małżeństwa;
- czas dla naszych rodzin i znajomych na oswojenie się z myślą, że planujemy wspólne życie;
- możliwość dokładnego przemyślenia i zaplanowania spraw związanych z uroczystością zaślubin i przyjęciem weselnym;
- czas na zgromadzenie funduszy potrzebnych do zorganizowania wyżej wymienionych przyjemności;
- możliwość ustabilizowania sytuacji zawodowej przed zawarciem małżeństwa (jeśli istnieje taka konieczność);

WADY:
- ryzyko popadnięcia w rutynę, czy wręcz znudzenia sobą i mozolnym poznawaniem się przez tak długi czas (zwłaszcza, kiedy mieszka się wspólnie przed ślubem, bo jednak spotykanie się na randkach taką ewentualność niweluje);
- trudność w wytrwaniu w czystości przedmałżeńskiej przez tak długi czas;
- ślub może być pojmowany jako pewien cel sam w sobie, a nie początek czegoś nowego.

To są tak naprawdę tylko nasze przypuszczenia, bo jesteśmy dopiero u progu tego długiego narzeczeństwa. Ciekawe, co powiemy na ten temat za dwa lata, w przeddzień ślubu...?

I ciekawe, co Wy możecie o tym powiedzieć? Nasuwają Wam się jakieś inne wady i zalety długiego narzeczeństwa? 

6 komentarzy:

  1. Hmm, na razie nie jesteśmy narzeczeństwem, al;e chodzimy już ze sobą ponad dwa lata :)
    Wydaje mi się, że okres narzeczeństwa jest świetny... Można się lepiej poznać, spotykać na randkach, przechodzić wspólnie przez problemy, ale jednocześnie nie martwić się nimi cały czas, bo spotkanie z Ukochana osobą jest tak, jakby odskocznią :)
    Ale są też minusy... na przykład to, że ciężko wytrzymać w czystości przedmałżeńskiej..

    OdpowiedzUsuń
  2. No nam we wrześniu stuknie dwa lata narzeczeństwa, a jeszcze dwa przed nami. Generalnie ja nie widzę wad takiego układu, z pierwszą z wymienionych przez Ciebie nie zgadzam się w ogóle, bo znudzić się można związkiem zarówno w małżeństwie jak i w narzeczeństwie, więc w sumie taki obrót spraw można podciągnąć pod ZALETĘ. Bo jeśli ktoś potrafi się znudzić drugą osobą to zdecydowanie lepiej żeby to było przed ślubem niż po. Ślub jako cel sam w sobie...Hm... no może i są jakieś pary które tak myślą, ale ciężko mi w to uwierzyć, ponieważ wtedy by wychodziło że wydają kilkanaście (kilkadziesiąt) tysięcy tylko po to żeby rodzina mogła się najeść i potańczyć. A jeśli chodzi o wytrwanie w czystości przedmałżeńskiej to pozbyłam się tego "problemu" dawno temu, więc dla mnie ten problem nie istnieje. Jestem zadowolona z długiego narzeczeństwa, można wszystko zaplanować, dopracować wspólne plany, postarać się o to żeby po ślubie nie mieszkać kontem u rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno to co napisaliście jest prawdą, chociaż ustabilizowanie sytuacji zawodowej nie pasuje mi jako zaleta długiego narzeczeństwa. Jeśli dwoje ludzi myśli poważnie o sobie, to już wcześniej zacznie o tym myśleć. Zresztą staram się nie podzielać narzeczeństwa na długie i krótkie. Najważniejsze aby samo w sobie było owocne. Na pewno dla niektórych par okres 6 miesięcy będzie odpowiedni na przygotowanie, powiadomienie rodziny, zorganizowanie ślubu( bo nie każdy potrzebuje hucznego wesela). Dla innych będzie to okres 2 lat. To zależy od pary i tego jakie mają plany, od tego czy rodzina zna wybrankę czy ukochanego. Jeśli jest się ze sobą np.4 lata to rodzina raczej nie będzie zaskoczona decyzją o ślubie. No to takie moje niezbyt zwięzłe przemyślenia:) Ela

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm.. wyczytałam tu, że zaręczyliście się dopiero w tym roku w marcu. Nie sądzę jednak byście byli długotrwałym narzeczeństwem :-) To raptem 3 miesiące ( będzie za 5 dni ) więc też jestem zdziwiona, że pod takim hasłem zostaliście wyszukani ;-)

    Myśmy zaręczeni byli prawie 8 miesięcy jak się pobraliśmy. Też nie uważam, żeby był to jakiś specjalnie długi okres, ale każdy może postrzegać to inaczej. Przed ślubem od dawna ze sobą mieszkaliśmy, więc żadnego docierania się też nie było. Wiedzieliśmy już jakie będzie te nasze życie PO. :)

    http://spaceremprzezzycie.blogspot.com/
    Pozdrawiam i zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy narzeczeństwo liczymy od pierścionka i oficjalnych oświadczyn, czy od decyzji? :p Bo decyzja, że chcemy być razem tak już na amen to u nas padła dość szybko, oboje wiedzieliśmy, że myślimy o sobie w takich kategoriach i że chcemy, żeby to zmierzało w stronę ślubu i że już przygotowujemy pod to grunt. I takie duchowe przygotowanie, poznawanie siebie pod kątem małżeństwa, poważne rozmowy o przyszłości i kombinowanie ze studiami i pracą to zaczęło się dużo, dużo, duuuuużo wcześniej niż padnięcie przede mną na kolana. Etap narzeczeństwa, w sensie od oświadczyn i pierścionka, to już miały być konkretne kroki w kierunku przygotowania uroczystości, czyli od razu ustalamy datę, informujemy rodzinę i oficjalnie i pełną parą ruszamy z przygotowaniami i ślub będzie za rok. Maksymalnie 2 lata, nie więcej.;) Nawet szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie, żebyśmy się zaręczali dla samego wejścia w nowy etap, kiedy byśmy wiedzieli, że np. za 2 lata na ślub nie ma szans. To, że kiedyś tam w przyszłości będę jego żoną, to już oboje wiedzieliśmy, więc z oficjalną deklaracją miały iść konkrety.;) Nie że może za x lat, jeszcze pomyślimy, tylko idziemy do księdza i zaklepujemy termin. Dlatego jeśli narzeczeństwo liczymy od pierścionka, to u nas trwało 1,5 roku, czyli tyle ile wymagało zaklepanie sali i zespołu i w kwestii przygotowań to jest ok, bo ze wszystkim się pięknie zdąży, wydatki rozłoży w czasie itd. i co najważniejsze - szybko leci.;) Jeśli liczymy od momentu, kiedy stwierdziliśmy, że to TEN/TA, to ponad 5 lat. I pod kątem rozwoju związku, to wg mnie zdecydowanie za długo. Związek musi być dynamiczny, musi się jakoś rozwijać i przejść na wyższy level. Po paru latach jest taki punkt krytyczny, że albo się ludzie rozchodzą, albo robią następny krok. U większości wchodzi wtedy etap wspólnego mieszkania i dla nich to naturalna kolej rzeczy. U nas mieszkanie bez ślubu nie wchodziło w grę, więc bardziej odczuło się takie poczucie, że już dawno powinniśmy ruszyć dalej, a my nadal musimy tkwić w takim martwym punkcie. Nie chodzi mi o rutynę (nie wiem, co to rutyna;)), tylko właśnie o takie poczucie, że to już nienaturalne i że coś tracicie. Gdyby nasza sytuacja wyglądała inaczej i nie mielibyśmy żadnych przeszkód, wzięlibyśmy ślub po 2 latach związku. Ale niestety coś trzeba było poświęcić.;) Dobrą stroną jest to, że byliśmy już tak wk*#$wieni długością bycia bez ślubu, niemieszkania razem itd. że ogromnie doceniamy to, co mamy teraz i każdy zwykły dzień jest wielkim świętem. I że wesele mieliśmy bajkowe i takie, o jakim marzyliśmy (a nawet sto razy lepsze), była cudowna, wymarzona podróż poślubna i ogólnie nam cierpienia wynagrodziło, hehe. Gdybyśmy wtedy zdecydowali, że z niego rezygnujemy, tylko bierzemy sam ślub, nie byłoby tyyyyyluuuu cudownych wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ciekawe, co powiemy na ten temat za dwa lata, w przeddzień ślubu...?" :D
    Ada, nie wiem, co się ze mną dzieje, ale przeglądam archiwalne posty z jakimś takim sentymentem... A już jutro jest TEN dzień!
    Duch Święty genialnie Was natchnął z tym blogiem. :) Kopalnia inspiracji! :)

    Ela

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...