Wakacje są dla mnie wyjątkowym czasem. Wracam sobie bowiem do tego czasu, zanim się poznaliśmy. Kiedy jeszcze byłam sama... Po różnych przejściach, dłuższych i krótszych znajomościach... Sama i samotna. Rany, czasem już zapominam, jak to w ogóle było! Jak to było możliwe, że nie było Jego?! Że nie dzwonił co wieczór...?? Że nie mogłam się chociaż przez te dwa-trzy dni w tygodniu przytulić do ciepłych ramion...?? Że jak mama dzwoniła do mnie, to nie pytała "Co u Karola?"...?? Naprawdę, ciężko mi w to uwierzyć, że moje życie było takie... inne. Ale tak było. I to całkiem niedawno temu. Wracam sobie właśnie do mojego starego pamiętnika i czytam wpisy sprzed dwóch lat...
25.07.2011
(...) Dużo ostatnio myślę o nadchodzącym roku akademickim. O tym, czy znajdę pracę, gdzie odbędę praktyki, czy dam sobie radę z angielskim, a przede wszystkim, czy ustatkuję się w końcu w stałym związku... Chciałabym, żeby to był przełomowy rok, ważny, pełen odważnych decyzji, szczęśliwy bezpieczny. Chciałabym w końcu poczuć się przy kimś doceniona, mieć oparcie w kimś, kto sprawi, że będę mieć siłę przezwyciężyć wszystko, chciałabym móc już z kimś myśleć poważnie o życiu... Mam ogromną nadzieję, że ten rok spełni moje oczekiwania...
26.07.2011
(...) Ogarnął mnie jakiś dziwny smutek wywołany przeświadczeniem, że te pragnienia, o których pisałam wczoraj, są nierealne w najbliższym czasie... Nie wiem dlaczego, ale mam takie dziwne wrażenie, że przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać na miłość... Nie. Nie chcę już czekać. Jednak jestem niecierpliwa i chciałabym od razu... (...)
28.07.2011
(...) Modliłam się dziś na Mszy za faceta, który jest miłością mojego życia i gdzieś tam sobie czeka na mnie, tudzież mnie szuka. Żeby mu się dziś zrobiło jakoś cieplej na sercu, żeby sobie może nieświadomie pomyślał, że jestem tu, czekam na niego cierpliwie, modlę się za niego i strasznie tęsknię za nim, choć go jeszcze (chyba) nie znam... Ciekawe, czy on też o mnie myśli...
PS. Łzy to najlepszy płyn do demakijażu, jaki kiedykolwiek spotkałam...
13.08.2011
Nuda, nic się nie dzieje... Czuję się trochę jak takie ziarnko wrzucone w ziemię, które obumarło. Zapomniana, ukryta, wydawałoby się - bezużyteczna. Ale już niedługo. Niedługo rozkwitnę i przyniosę ogromny plon. Mam taką nadzieję. (...)
10.09.2011
(...) Tak sobie pomyślałam, że jednak chciałabym poznać tę miłość swojego życia w realu, a nie wirtualnie. Spojrzenie, uśmiech gest... To pierwsze spotkanie, pewnie przypadkowe i jakieś zaproszenie na kawę. I to niesamowite uczucie zauroczenia od pierwszego momentu... - tak bym chciała, żeby to wyglądało! Trochę bajkowo i zbyt idealistycznie, wiem. No, ale chociaż pomarzyć wolno. A może jednak...?
12.09.2011
Strasznie dużo myśli mnie ostatnio męczy. (...), także o tęsknocie za kimś bliskim, o wielkiej miłości, na którą czekam, o macierzyństwie i rodzinie, na którą nie mogę się doczekać... Wszystko to oddaję na modlitwie Jezusowi, chociaż teraz mam wrażenie, że sobie jakby o mnie zapomniał, albo "nie odświeżył sobie mojej strony"... Trochę boli, ale On wie lepiej i staram się ufać mimo wszystko.
14.09.2011
(...) Ostatnio kładąc się spać, wyobrażam sobie potencjalne "przypadkowe" spotkanie mojego przyszłego Lubego i całą niesamowitość tej chwili... "Marzenia są jedynym rajem, z którego nikt nie może nas wypędzić"...
20.09.2011
Szybko zleciał ten dzień. A na wieczór ogarnęła mnie jakaś straszna tęsknota za Tym Jedynym, na którego niecierpliwie czekam... Kimkolwiek jesteś, jeśli to czytasz - mam nadzieję, że już niebawem mnie przytulisz... Modlę się za Ciebie codziennie i nie mogę się doczekać, kiedy się odnajdziemy...!
25.09.2011
Rekolekcje w Kalwarii były na swój sposób wspaniałe. (...) Ciekawa była też sytuacja z goździkami - właśnie te, moje ulubione, kwiaty były cały weekend w kaplicy przy ołtarzu. W sobotę wieczorem poczułam takie przynaglenie i głos w sercu, żebym sobie jednego zabrała, bo to taki prezent od Jezusa... Zabrałam (złamany był, jakby czekał na mnie!). Kto by pomyślał, że pierwszego w życiu goździka dostanę od Jezusa... :) Mam nadzieję, że następnego dostanę od Jedynego... :) Ten czas nauczył mnie jeszcze jednej ważnej rzeczy. Przed wyjazdem myślałam, że już wszystkich najważniejszych spraw się nauczyłam, zrozumiałam i jestem już gotowa na spotkanie Jedynego i stworzenie dojrzałej relacji. Okazało się, że niekoniecznie. Jezus chyba chce mnie przez te wszystkie wydarzenia w ostatnim czasie jak najlepiej do tego spotkania przygotować. Pokazał mi przez ks. ..., że chyba jestem aktorem samej siebie. Chyba są dwie Ady... A tak być nie może. Trzeba z tym zrobić porządek. Inaczej nie będę potrafiła podjąć trudu budowania miłości i zaufania. Muszę wydobyć z siebie autentyczność i pokazać światu swoje prawdziwe "ja"... Oby mi w tym Bóg błogosławił.
28.09.2011
(...) A ja modlę się za mojego Jedynego. Rozglądam się czujnie wokół siebie, ale tak naprawdę jeszcze bardziej nastawia mnie to nostalgicznie. Usiadłam sobie dziś wieczorem na parapecie na naszym 10 piętrze i tak westchnęłam, obejmując wzrokiem cały Kraków - ciekawe, gdzie jest ON...? Wierzę, że zjawi się w najbardziej odpowiednim momencie. A tymczasem idę spać, może mi się przyśni.
1.10.2011
(...) Dzisiaj wspomnienie św. Tereski, myślałam, że może mi podeśle Jedynego, ale widocznie jeszcze nie czas. A jutro Aniołów Stróżów, to będę się modlić, żeby nasi Aniołowie Stróżowie nas do siebie przyprowadzili. Ufam. Staram się całym sercem ufać woli Bożej.
I przyprowadzili nas do siebie Aniołowie Stróżowie. Dokładnie dwa tygodnie później spotkaliśmy się pierwszy raz... Więcej o tym, co się dalej działo można przeczytać tutaj. :)
Może to komuś pomoże, może podniesie na duchu i wleje nadzieję, że warto czekać na Miłość. Z ufnością, z modlitwą, chociaż jest to tak trudne, bolesne i nieraz wyczerpujące czekanie... Warto. :)
Dziękuję... Wpis będący jakby odpowiedzią na mój... ;) Tak podobne stany Ci wtedy towarzyszyły, co mi obecnie... U mnie to przychodzi falami, teraz jest całkiem nieźle :) Dokładnie ta myśl, że może Bóg akurat o mnie jakoś zapomniał... Że może gdzieś tam Mu się zawieruszyłam... ;) Brzmi głupio i śmiesznie, ale jak się to przeżywa, to troszkę inaczej to wygląda.
OdpowiedzUsuńAle jakby nie patrzeć - co ma być nasze, to nam nie ucieknie i prędzej czy później (może właśnie w tym najbardziej odpowiednim momencie) tego doświadczymy :) Tak jak u Was :)))
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za to, co napisałaś :)
Jak możesz się domyślić, to Ty byłaś inspiracją, by wrócić do tamtych chwil. :)
UsuńPozdrawiam z modlitwą!
Nie odbierz tego źle ale ładną miałaś obsesję :P Ale to chyba jakaś norma u kobiet, bo moje koleżanki mają podobnie. Tylko ja jak zwykle muszę mieć nawalone w głowie i tylko mnie było ekstra samej, nie mówię że teraz mi źle, ale jakoś lubiłam być sama, na wszystko miałam czas, robiłam to na co miałam ochotę, wychodziłam sobie z domu z koleżankami nie musząc się nikomu tłumaczyć i meldować co 30 minut "bo się martwię". I kiedy oficjalnie obiecałam sobie i mojemu nieżyjącemu przyjacielowi że nie będę z nikim przynajmniej do 25 roku życia, pojawił się ON, no kurde, jakiś tydzień później... Coś w stylu pokaż Bogu plany to się pośmieje :P Ja wcale nie chciałam tej miłości ani tego związku a już na pewno nie w takim wymiarze... Chciałam się spotykać, wyjść razem do kina czy teatru, na kawę i TYLE. Taaa....
OdpowiedzUsuńNarzeczony podobnie skomentował: "Ale miałaś parcie...!" ;) Ale to tylko wtedy, przez te miesiące wakacyjne, kiedy jakoś intuicyjnie wyczuwałam, że to już niebawem... :)
Usuńfajnie to opiswalaś, ja to chyba chwilami bałam sie marzyc, bo wydawalo mi się, że to już nigdy się nie wydarzy... :P ale ja zawsze taka pesymistka :P chyba wole się miło "rozczarować"
OdpowiedzUsuńA ja z własnego doświadczenia powiem, tego nie da się zaplanować ;)
OdpowiedzUsuńNie chciałam się z nikim spotykać przed wakacjami, nikogo poznawać, chciałam się wyszaleć, a tu dostałam TAKI prezent :)
I to takim przypadkiem, zainspirowałaś mnie, chyba też opiszę te nasze początki :)
Cóż, warto w to wierzyć. Szkoda, że czas tak szybko ucieka...
OdpowiedzUsuń